– Które pytanie wydaje się pani zbyt trudne? – spytała Wilcox. – Chętnie pomogę.
Przewrażliwienie sprawiło, że Lacey dopatrzyła się w oczach pytającej kobiety sceptycyzmu. Wyczuła, że jest we mnie coś nienaturalnego – pomyślała Lacey i uśmiechnęła się z wysiłkiem.
– Nie dziękuje, dam sobie radę.
Podpisała formularz: Alicja Carroll i podała go recepcjonistce. Wilcox zaczęła czytać.
– Doskonale – mruknęła. Miała na sobie sweter z obrazkiem kociaków bawiących się kłębkiem wełny. – Oprowadzę panią po klubie.
Klub był dobrze wyposażony. Miał mnóstwo ciekawych przyrządów, długą ścieżkę do biegania, przestronne sale do aerobiku, duży basen, łaźnię parową, saunę i przyjemny barek z napojami.
– Rano i kilka godzin po zakończeniu pracy jest tu dosyć tłoczno – powiedziała Wilcox. – Proszę spojrzeć, to on – nagle zmieniła temat. Zawołała mężczyznę o szerokich ramionach, wyprzedzającego je o kilka kroków, zmierzającego w kierunku męskiej szatni. – Tom, pozwól na chwilę.
Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił. Pani Wilcox energicznie machała ręką, przywołując go do siebie. Kiedy podszedł, przedstawiła ich sobie.
– Tom Lynch. To jest Alicja Carroll. Chce wstąpić do naszego klubu, bo mówiłeś o nas w swoim programie.
Tom uśmiechnął się.
– Cieszę się, że udało mi się panią namówić. Miło było panią poznać.
Ukłonił się, jeszcze raz uśmiechnął i odszedł.
– Przystojny, prawda? – spytała Wilcox. – Gdyby nie to, że lubię swojego chłopaka… No, ale dajmy temu spokój. Problem w tym, że niezamężne kobiety czasem aż za bardzo chcą się z nim poznać, a on przychodzi tutaj, żeby poćwiczyć.
Dobra wskazówka – pomyślała Lacey.
– Ja też nie lubię tracić czasu – powiedziała w nadziei, że zabrzmi to przekonująco.
17
Mona Farrell siedziała samotnie przy stoliku w popularnej nowej restauracji, „U Aleksa”. Pianista grał „Unchained Melody”. Monę ogarnęła tęsknota. Była to jedna z ulubionych piosenek Lacey. Przypomniały się jej słowa: „Czas wiele może…”.
Mona uświadomiła sobie, że od pewnego czasu łzy czyhają zawsze w pogotowiu, tuż pod powiekami. Och, Lacey – pomyślała – gdzie teraz jesteś?
– Zdaje się, że wreszcie mam chwilę i mogę usiąść z moją uroczą damą.
Mona podniosła wzrok nieoczekiwanie przywołana do rzeczywistości, i patrzyła, jak z twarzy Aleksa Carbine’a znika uśmiech.
– Płaczesz? – spytał zaniepokojony.
– Nie, nic mi nie jest.
Usiadł naprzeciw niej.
– Nieprawda. Coś się stało, czy po prostu masz wszystkiego dosyć?
Mona próbowała przywołać na twarz uśmiech.
– Dzisiaj rano oglądałam CNN. Pokazywali trzęsienie ziemi w Los Angeles. Młoda kobieta straciła panowanie nad kierownicą i jej samochód dachował. Była szczupła i miała ciemne włosy. Pokazywali ją, leżącą na noszach. – Głos Mony drżał. – Przez jedną straszną chwilę myślałam, że to Lacey. Mogła tam być. Może być wszędzie.
– Ale to nie była Lacey – uspokajał ją Alex.
– Oczywiście, że nie, ale od jakiegoś czasu za każdym razem, kiedy słyszę o pożarze, powodzi albo o trzęsieniu ziemi martwię się, że Lacey mogło stać się coś złego.
Mimo wszystko Mona próbowała się uśmiechnąć.
– Nawet Kit nie może już tego słuchać. Przedwczoraj na górze Snowbird osunęła się lawina i przysypała kilku narciarzy. Szczęśliwie wszystkich udało się uratować. Z niecierpliwością czekałam, aż podadzą ich nazwiska. Lacey bardzo lubi jeździć na nartach i na pewno żadna śnieżyca by jej nie wystraszyła.
Carbine ujął jej dłoń.
– Nie powinnam cię obarczać swoimi troskami dodała Mona.
– Powinnaś, Mono. Kiedy będziesz rozmawiała z Lacey, spróbuj jej opowiedzieć, jak to wszystko przeżywasz. Być może byłoby ci choć troszeczkę lżej, gdybyś wiedziała, gdzie ona jest.
– Nie mogę. Muszę robić wszystko, żeby Lacey nie dowiedziała się o tym. Byłby to dla niej dodatkowy ciężar. Ja mam szczęście, mam przy sobie Kit i jej rodzinę. I ciebie. Lacey jest sama.
– Powiedz jej – powtórzył z mocą Alex Carbine. – Ale to, czego się dowiesz, zachowaj tylko dla siebie.
I pogłaskał jej dłoń.
18
Kiedy będziesz opowiadała o kimś, na przykład o swoim rzekomym byłym chłopaku, myśl o konkretnej, rzeczywistej osobie – ostrzegał Lacey zastępca szeryfa George Svenson. – Musisz widzieć faceta oczyma wyobraźni, jego głos musi ci dźwięczeć w uszach, żeby łatwiej ci było uniknąć sprzeczności w tym, co będziesz mówiła. Pamiętaj, że powinnaś się nauczyć odpowiadać pytaniem na pytanie. Lacey postanowiła, że chłopakiem, z którym rzekomo zerwała, będzie Rick Parker. Łatwiej jej było sobie wyobrazić, jak z nim zrywa, niż jak z nim chodzi, ale dzięki niemu w jej wypowiedziach nie pojawią się zdradliwe sprzeczności.
Lacey codziennie chodziła ćwiczyć do klubu, zawsze późnym popołudniem. Sprawiało jej to przyjemność i pomagało się skoncentrować. Teraz, skoro już miała kartę ubezpieczenia, chciała jak najszybciej znaleźć pracę. Zastępca szeryfa Svenson powiedział jej, że program ochrony świadków nie daje fałszywych referencji.
– Bez referencji nie znajdę pracy zaprotestowała Lacey.
– Proponujemy, żeby pani zgodziła się pracować dwa tygodnie bez zapłaty; potem może panią zatrudnią na etacie.
– Ja nie zatrudniłabym osoby bez referencji – buntowała się Lacey.
Było jednak oczywiste, że będzie musiała spróbować. Poza klubem nie miała żadnego kontaktu z ludźmi. Prawie cały czas była sama, godziny wlokły się bez końca i Lacey czuła, że powoli ogarnia ją depresja. Nawet cotygodniowa rozmowa z matką budziła w niej lęk. Koniec zawsze był taki sam: matka płakała, a Lacey miała ochotę krzyczeć z bezsilności.
Po kilku wizytach w klubie udało się jej zaprzyjaźnić z Rut Wilcox. Na niej po raz pierwszy Lacey wypróbowała swoją historyjkę mającą wytłumaczyć, dlaczego sprowadziła się do Minneapolis: matka powtórnie wyszła za mąż i mieszka w Londynie; lekarz, u którego pracowała, odszedł na emeryturę w czasie, kiedy ona zerwała z chłopakiem.
– Był nerwowy i potrafił być złośliwy – tłumaczyła, myśląc o Ricku.
– Znam takich – zapewniła ją Wilcox. – Coś ci powiem. Tom Lynch o ciebie pytał. Mam wrażenie, że cię polubił.
Lacey starała się nie okazywać zbytniego zainteresowania Lynchem, ale przygotowywała grunt pod spotkanie z nim. Starała się kończyć jogging w tym samym czasie, kiedy on zaczynał ćwiczenia. Zapisała się na aerobik w sali z oknem wychodzącym na tor do joggingu i stawała w takim miejscu, żeby biegając, Tom mógł ją widzieć. Czasem przed wyjściem wstępował do baru na sok owocowy albo kawę. Lacey zaczęła przychodzić do barku kilka minut przedtem, zanim on skończył ćwiczenia i siadała przy dwuosobowym stoliku.
W drugim tygodniu jej plan się powiódł. Kiedy Lynch wszedł do barku, Lacey siedziała sama przy dwuosobowym stoliku. Wszystkie inne miejsca były zajęte. Ich spojrzenia spotkały się, kiedy rozglądał się po sali. Zaciskając kciuki, Lacey kiwnęła głową, pokazując na puste krzesło obok siebie. Lynch zawahał się, ale podszedł.
Lacey przejrzała pamiętnik Heather i przepisała wszystko, co miało związek z Lynchem. Jego nazwisko pojawiło się po raz pierwszy jakieś półtora roku temu. Heather poznała go po przedstawieniu, w którym występowała.
Bardzo miły chłopak był z nami u Barrymorea na hamburgerze. Nazywa się Tom Lynch; jest wysoki, bardzo atrakcyjny, koło trzydziestki. Prowadzi własny program w radiu w St. Louis, ale mówi, że niedługo przeprowadzi się do Minneapolis. Kate jest jego kuzynką, dlatego był dzisiaj na przedstawieniu. Powiedział, że jedną z najtrudniejszych do zniesienia rzeczy, kiedy się mieszka poza Nowym Jorkiem, jest niemożność regularnego chodzenia do teatru. Dużo z nim rozmawiałam. Powiedział, że będzie tu kilka dni. Miałam nadzieję, że zechce się ze mną umówić, ale nie spotkał mnie ten zaszczyt.