– Oczywiście.
– Znasz tego faceta, który się zajmuje konserwacją malowideł ściennych.
– Gusa Sebastianiego?
– Tak, tego artystę. Skontaktuj się z nim jak najszybciej i każ mu zamalować Heather na wszystkich obrazach.
– Jesteś pewien, że tego chcesz? – Steve Abbott z uwagą wpatrywał się w twarz wspólnika. – Kiedyś możesz tego żałować.
– Nie będę żałował. Już czas – powiedział Landi i odwrócił się gwałtownie. – Jedź już.
Landi odczekał kilka minut, potem podszedł do windy i nacisnął guzik. Chciał jeszcze raz rzucić okiem na bar z pianinem.
Była to przytulna sala z okrągłymi oknami, wychodzącymi na ocean. Ściany pomalowano na mocny, ciepły, niebieski kolor. Na niektóre chmurki rzucono srebrne nutki z melodiami popularnych piosenek. Jimmy sam wybrał przeboje spośród ulubionych piosenek Heather.
Chciała, żebym nazwał tę salę „U Heather” – przypomniał sobie. – Żartowała. Jimmy uśmiechnął się pod nosem i poprawił się w myślach: – Mówiła to pół żartem, pół serio.
A jednak to jest jej sala – myślał, rozglądając się wokół. Na drzwiach będzie wypisane jej imię, na ścianach jest jej muzyka. Będzie częścią tego miejsca tak, jak chciała, ale inaczej niż w restauracji, gdzie bez przerwy musiałem patrzeć na jej podobizny.
Trzeba to wszystko zostawić za sobą.
Jimmy nerwowym krokiem, podszedł do okna. Daleko, tuż nad horyzontem, nad spienionymi falami połyskiwał półkolisty księżyc.
Heather.
Izabella.
Obie odeszły. Z trudnego do zrozumienia powodu, Landi coraz częściej myślał o Izabelli. Umierając, kazała przysiąc dziewczynie z biura pośrednictwa handlu nieruchomościami, że odda mu pamiętnik Heather. Jak ona ma na imię? Traccy? Nie, Lacey. Lacey Farrell. Cieszył się, że dostał tę pamiątkę, ale nie rozumiał, co takiego ważnego mógł zawierać ten pamiętnik. Ledwie go dostał, gliniarze poprosili, żeby go im oddał, bo chcieli porównać kopię z oryginałem.
Chociaż niechętnie, jednak oddał im kartki, które dostał. Przeczytał wszystko jeszcze tej samej nocy, kiedy Lacey Farrell przyniosła mu pamiętnik. Ale niczego to nie wyjaśniło. Upił się, zanim zaczął czytać. Widok pisma córki i czytanie o tym, co razem robili, było dla niego zbyt bolesne. Heather pisała, że się o niego martwi.
Baba – przypomniał sobie Jimmy.
Mówiła do mnie tatusiu tylko wtedy, kiedy myślała, że się na nią gniewam.
Izabella wszędzie wietrzyła spisek. Cóż za ironia, że przypadkiem padła ofiarą człowieka, który udając, że interesuje się kupnem mieszkania, obejrzał je i wrócił później, żeby ukraść, co się da.
Było to najzwyklejsze włamanie z wcześniejszym rekonesansem, a Izabella, niczego nie podejrzewając, padła jego ofiarą. Znalazła się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwej chwili.
Ale czy na pewno? – zastanawiał się Jimmy, nie mogąc się pozbyć wątpliwości. – Czy to możliwe, że Izabella miała rację? Że Heather nie zginęła przypadkiem? Trzy dni przed śmiercią Izabelli dziennikarka z „Post” napisała artykuł o matce Heather Landi, byłej miss piękności, która „być może wpadła na właściwy trop, podejrzewając, że śmierć dziewczyny wcale nie była przypadkowa”.
Policja przesłuchała dziennikarkę i dowiedziała się, że spotkała Izabellę przypadkiem i wysłuchała z jej ust kilku teorii, mających tłumaczyć śmierć córki. Pragnąc zainteresować czytelników, dziennikarka dodała, że Waring dysponuje jakimś dowodem na potwierdzenie swoich domysłów.
Czyżby śmierć Izabelli miała coś z tym wspólnego? – zastanawiał się Landi. – Czyżby ktoś wpadł w panikę?
Jimmy unikał stawiania sobie podobnych pytań. Jeśli ktoś zamordował Izabellę, żeby zamknąć jej usta, znaczyłoby to, że ktoś również sprawił, że Heather spłonęła w samochodzie na dnie przepaści.
Tydzień temu gliny zwolniły mieszkanie i Landi zadzwonił do agencji handlu nieruchomościami, informując, że lokal znów jest wystawiony na sprzedaż. Chciał już z tym wszystkim skończyć. Postanowił wynająć prywatnego detektywa, żeby się upewnić, czy gliniarze czegoś nie przeoczyli. Zamierzał też porozmawiać z Lacey Farrell.
Z zamyślenia wyrwało go stukanie młotka. Rozejrzał się wkoło. Czas iść. Ciężkim krokiem Landi przemierzył salę i wyszedł na korytarz. Zamknął za sobą ciężkie, mahoniowe drzwi i odszedł kilka kroków, żeby się im przyjrzeć. Artysta zaprojektował złote litery, które zostaną przymocowane do drewna. Za dzień, może dwa, będą gotowe. „U Heather” – tak będzie brzmiał napis. Dla dziewczynki baby – pomyślał Jimmy. – Jeśli się dowiem, że ktoś celowo cię skrzywdził, zabiję go własnymi rękami. Przysięgam ci.
20
Nadszedł czas cotygodniowego telefonu do domu. Lacey jednocześnie tęskniła do tej chwili i bała się jej. Tym razem bezpieczny telefon znajdował się w motelowym pokoju.
– Nigdy dwa razy w tym samym miejscu – powiedziała, kiedy George Svenson otworzył drzwi w odpowiedzi na jej pukanie.
– Nigdy – przyznał jej rację. Potem dodał: – Linia została przygotowana. Wykręcę numer. Pamiętaj o wszystkim, co ci mówiłem, Alicjo.
Zawsze nazywał ją Alicją.
– Pamiętam wszystko, co do słowa. – Śpiewnym głosem wyrecytowała listę: – Mogłabym zdradzić miejsce swojego pobytu, na przykład wymieniając nazwę sklepu samoobsługowego. Jeśli zechcę mówić o gimnastyce, nie wolno mi użyć nazwy klubu „Bliźniacze Miasta”. Nie wolno rozmawiać o pogodzie. Nie mam pracy, więc ten temat jest bezpieczny. O tym powinnam mówić jak najwięcej.
Przygryzła dolną wargę.
– Przepraszam – zrobiło się jej przykro. – Zawsze przed rozmową z nimi staję się nerwowa.
W chłodnym spojrzeniu szeryfa dostrzegła współczucie i zrozumienie.
– Wykręcę numer i pójdę na spacer – oznajmił Svenson. – Masz pół godziny.
– Wystarczy.
Kiwnął głową i podniósł słuchawkę. Lacey czuła, że jej dłonie robią się lepkie od potu. Chwilę później usłyszała, że drzwi zamykają się cicho za szeryfem; w tym samym momencie powiedziała:
– Cześć, mamo! Jak się czujecie?
Dzisiaj było trudniej niż zwykle. Kit i Jaya nie było w domu.
– Musieli być na jakimś oficjalnym koktajlu – wyjaśniła mama. – Kit kazała cię pozdrowić. Chłopcy czują się dobrze. Obaj grają w szkolnej drużynie hokejowej. Szkoda, że nie możesz ich zobaczyć na lodzie. Przyglądam się im z duszą na ramieniu.
Ja ich nauczyłam jeździć na łyżwach – pomyślała Lacey. – Ledwie zaczęli chodzić, kupiłam im łyżwy.
– Ale o Bonnie się martwimy – mówiła mama. – Jest bardzo blada. Kit wozi ją trzy razy w tygodniu na rehabilitację, a ja ćwiczę z nią w soboty i niedziele. Tęskni za tobą. Bardzo. Domyśliła się, że musisz się ukrywać, bo ktoś chce cię zabić.
Skąd jej to przyszło do głowy? – zastanawiała się Lacey. – Boże, kto jej podsunął tę myśl?
Matka udzieliła odpowiedzi na nie wyartykułowane pytanie:
– Zdaje się, że podsłuchała rozmowę Kit i Jaya. Wiem, że on czasem działa ci na nerwy, ale mówiąc szczerze, okazał się bardzo wspaniałomyślny. Opłaca twoje mieszkanie i ubezpieczenie. Od Aleksa dowiedziałam się, że Jay dostał wielkie zamówienie na dostawy towarów do kasyna i hotelu, które Jimmy Landi wkrótce otworzy w Atlantic City. Jay się obawia, że Landi może odwołać zamówienie, jeśli się dowie o waszym powinowactwie. Alex powiedział, że Jimmy ciężko przeżył zamordowanie byłej żony i Jay się martwi, że Landi może cię obwiniać o jej śmierć. Wiesz, dlatego że przyprowadziłaś tego mężczyznę do mieszkania, nie sprawdziwszy jego tożsamości.
Może powinnam żałować, że nie zostałam zabita razem z Izabellą? – pomyślała rozgoryczona Lacey.