Выбрать главу

– Panna Carroll, prawda?

Był imponującym mężczyzną. Miał koło sześćdziesiątki i stalowo-siwe włosy.

Zaraz spyta, skąd pochodzę – przemknęło jej przez myśl.

Rzeczywiście spytał. Lacey wyrecytowała wielokrotnie powtarzaną historię swojej wyprowadzki z Hartford.

– Już się tutaj urządziłam i zamierzam rozejrzeć się za pracą – powiedziała.

– Jakiej pracy pani szuka? – spytał.

– Nie chciałabym wracać do gabinetu lekarskiego – odparła. – Od dawna miałam ochotę spróbować swoich sił w handlu nieruchomościami.

– Wie pani chyba, że zarobki w większości stanowią procent od przeprowadzonych transakcji? Potrzebna jest też dobra znajomość terenu.

– Zdaję sobie z tego sprawę, panie Woods – powiedziała Lacey i uśmiechnęła się. – Szybko się uczę.

Chce mnie z kimś skontaktować pomyślała. – Jestem tego pewna. Woods wyjął długopis i wizytówkę.

– Proszę mi podać swój numer telefonu – powiedział. – Przekażę go jednemu z moich depozytorów. Millicent Royce ma niewielką agencję w Edinie. Jej asystentka właśnie urodziła dziecko i odeszła na urlop. Może zechce się z panią umówić na spotkanie.

Lacey, ucieszona, podała swój numer. Zostanę zarekomendowana przez prezesa banku i jestem początkująca w tym zawodzie – pomyślała. – Jeśli Millicent Royce zgodzi się ze mną spotkać, być może nie spyta o referencje.

Kiedy Woods się odwrócił, żeby porozmawiać z innym gościem, Lacey znów zaczęła się rozglądać po sali. Zauważyła, że Kate Knowles jest chwilowo sama, więc szybko do niej podeszła.

– Byłaś wspaniała – powiedziała. – Widziałam w swoim życiu trzy przedstawienia „Król i ja”. Twoja Tuptim była świetna.

– Widzę, że już się poznałyście.

Podszedł do nich Tom Lynch.

– Przepraszam, Alicjo. Nie dają mi spokoju. Nie chciałem cię zostawiać samej.

– Nie martw się, nie było źle – uspokoiła go.

Nawet nie wiesz, jak dobrze – dodała w myślach.

– Chętnie bym do ciebie wpadła, Tom – powiedziała Kate do kuzyna. – Mam już dość tego przyjęcia. Chodźmy gdzieś na filiżankę kawy – uśmiechnęła się do Lacey. – Twoja przyjaciółka właśnie mnie chwaliła. Chcę usłyszeć jeszcze więcej miłych słów.

Lacey zerknęła na zegarek. Było wpół do drugiej. Lacey chciała się położyć spać przed nadejściem świtu, dlatego zaprosiła ich na kawę do siebie. Uparła się, żeby w samochodzie Kate usiadła z przodu, obok kuzyna. Zdawała sobie sprawę, że goście nie zabawią u niej długo, dlatego chciała dać im sposobność do omówienia spraw rodzinnych po drodze.

Jak wymienić nazwisko Heather Landi, żeby nie zabrzmiało to dziwnie? – zastanawiała się i przypomniała sobie, że Kate jest w Minneapolis dopiero od kilku dni.

– Upiekłam te ciasteczka dzisiaj rano – powiedziała Lacey, stawiając talerz na stoliku. – Częstujcie się, ale na własne ryzyko. Od skończenia szkoły średniej aż do dzisiaj nic nie piekłam.

Nalała kawy i starała się tak pokierować rozmową, żeby stworzyć sposobność do wymienienia imienia Heather. W pamiętniku dziewczyna pisała, że poznała Toma Lyncha po jakimś przedstawieniu. Mogłabym powiedzieć, że widziałam tę sztukę, ale wówczas powinnam pamiętać Kate, gdyby w niej występowała – myślała Lacey.

– Jakieś półtora roku temu byłam w Nowym Jorku na przedstawieniu „Mojego chłopaka”. Czytałam dzisiaj w twoim życiorysie, że w nim występowałaś, ale jestem pewna, że gdybym cię widziała, zapamiętałabym cię.

– Pewnie widziałaś przedstawienie akurat w tym tygodniu, kiedy nie występowałam, bo byłam przeziębiona – wyjaśniła Kate. – Tylko wtedy nie było mnie na scenie.

Lacey starała się zachowywać jak najbardziej swobodnie.

– Jedną z głównych postaci grała młoda dziewczyna obdarzona doskonałym głosem. Nie mogę sobie przypomnieć jej nazwiska.

– Heather Landi – powiedziała Kate i odwróciła się do kuzyna. – Pamiętasz ją, Tom? Wpadłeś jej w oko. Heather zginęła w wypadku samochodowym – wyjaśniła, kręcąc głową. – Wielka szkoda.

– Jak to się stało? – zainteresowała się Lacey.

– Wracała do domu ze Stowe, gdzie była na nartach, i zjechała z drogi. Jej matka nie potrafiła się z tym pogodzić. Przychodziła do teatru, rozmawiała ze wszystkimi, przekonana, że coś się za tym wypadkiem kryje. Mówiła, że kilka dni przed wyjazdem na narty Heather czymś się gryzła, i dopytywała się, czy ktoś z nas wie, co by to mogło być.

– Wiedziałaś? – spytał Tom.

Kate Knowles wzruszyła ramionami.

– Powiedziałam tylko, że zauważyłam, iż w ostatnim tygodniu przed śmiercią Heather była bardzo cicha. Wydaje mi się, że chyba rzeczywiście czymś się martwiła. Zwróciłam uwagę matki Heather na to, że dziewczyna mogła się zamyślić, prowadząc samochód.

To ślepa uliczka – pomyślała Lacey. Kate wie nie więcej ode mnie. Kate Knowles odstawiła filiżankę.

– Było wspaniale, Lacey, ale jest już późno. Czas na mnie. – Wstała i odwróciła się plecami do Lacey. – To dziwne, że zgadaliśmy się dzisiaj o Heather Landi. Myślałam o niej ostatnio. Dostałam od jej matki list, w którym pyta, czy nie przypominam sobie czegoś, co mogłoby tłumaczyć zachowanie Heather podczas ostatnich dni jej życia. Dostałam go dopiero teraz. Odsyłano go za mną aż dwa razy, tak często się przenosimy z miejsca na miejsce. – Zrobiła krótką przerwę i pokręciła głową. Jest pewna rzecz, o której mogłabym jej napisać, chociaż to pewnie nią ma znaczenia. Chłopak, z którym kiedyś chodziłam… Wilhelm Merrill, znasz go, Tom… Z Heather też się znali. Kiedy przypadkiem padło jej nazwisko, powiedział mi, że widział ją po południu, w dniu jej śmierci, w barze, do którego wstępują zmęczeni narciarze. Wilhelm poszedł tam z kilkoma kolegami. Był wśród nich Rick Parker, nieciekawy człowiek, zajmujący się handlem nieruchomościami. Facet podobno wykręcił Heather jakiś numer, kiedy sprowadziła się do Nowego Jorku. Wilhelm twierdzi, że kiedy Heather zobaczyła Ricka, wybiegła z baru, jakby ją goniło stado wilków. To pewnie nic ważnego, ale matka Heather koniecznie chciała wiedzieć wszystko o ostatnim dniu życia córki, więc pewnie będzie tym zainteresowana. Napiszę do niej jutro z samego rana.

Brzęk rozbijającej się na podłodze filiżanki wyrwał Lacey z transu, w jaki wpadła, kiedy Kate wspomniała o liście Izabelli i wymieniła nazwisko Ricka Parkera. Pragnąc ukryć zmieszanie, zaczęła sprzątać skorupy i jednocześnie żegnać swoich gości.

Kiedy została sama, poszła do kuchni, oparła się plecami o ścianę i zaczęła porządkować myśli. Miała ochotę zawołać Kate i powiedzieć, że nie musi pisać listu do Izabelli Waring, ponieważ ona już nie czeka na odpowiedź.

23

Po blisko czterech miesiącach śledztwa prokurator stanowy Gary Baldwin nie był ani trochę bliższy zlokalizowania Sandy’ego Savarano niż wtedy, kiedy jeszcze wierzył, że Savarano leży pochowany na cmentarzu Woodlawn.

Jego ludzie żmudnie wertowali pamiętnik Heather Landi i rozmawiali niemal z każdym, o kim dziewczyna w nim wspominała. To samo robiła Izabella Waring – myślał Baldwin, wpatrując się w portret Sandy’ego Savarano, sporządzony przez policyjnego plastyka na podstawie opisu Lacey Farrell. Do portretu dołączona była informacja plastyka: „Świadek nie ma umiejętności postrzegania szczegółów, które pozwoliłyby zidentyfikować podejrzanego”.

Próbowali rozmawiać z portierem z budynku, w którym dokonano morderstwa, ale ten wcale nie pamiętał zabójcy. Powiedział, że zbyt wiele osób kręci się tam i z powrotem; poza tym, on wybiera się już na emeryturę.

To znaczy, że tylko Lacey Farrell mogłaby mi pomóc przyszpilić Savarano – myślał Baldwin z goryczą. – Jeśli coś się jej stanie, będzie po sprawie. Mamy, co prawda, odciski palców zdjęte po włamaniu z drzwi mieszkania Farrell, ale na tej podstawie nie możemy mu udowodnić nawet tego, że wszedł do środka. Tylko Farrell może świadczyć przeciwko niemu w sprawie o zabójstwo Izabelli Waring. Gdyby Farrell nie mogła go zidentyfikować, byłbym bezradny.