– Niech pan posłucha, panie Landi. Wiem, że to będzie dla pana trudne, ale chcę prosić, żeby pan przeczytał pamiętnik z najwyższą uwagą. My zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, ale z wyjątkiem kilku niejasnych wzmianek na samym początku, dotyczących czegoś, co wydarzyło się na West Side, nie potrafimy znaleźć niczego, co mogłoby nam pomóc. Jednak pani Waring powiedziała Lacey Farrell, że znalazła w rękopisie coś, co może dowieść, że śmierć pańskiej córki nie była przypadkowa…
– Izabella nawet w katechizmie znalazłaby coś podejrzanego – przerwał mu Jimmy, kręcąc głową.
Siedzieli w milczeniu, aż do pokoju przesłuchań wrócił Nick Mars z żółtą kopertą. Podał ją Landiemu. Jimmy prawie wyrwał mu ją z ręki i otworzył. Wyjął kartki, przejrzał i zatrzymał się na ostatniej stronie. Przeczytał ją, po czym spojrzał na Marsa.
– A to znowu co za sztuczka? – spytał.
Sloan miał przeczucie, że zaraz usłyszy coś, o czym wolałby nie wiedzieć.
– Pamiętnik miał więcej stron – powiedział Landi. – Dwie ostatnie zapisane były na gładkim, nie liniowanym papierze. Dobrze pamiętam, bo kartki były brudne. Na oryginale z całą pewnością znajdowały się plamy krwi… Nie mogłem na nie patrzeć. Gdzie one są? Czyżbyście je zgubili?
29
Po wylądowaniu na lotnisku Minneapolis-St, Paul Sandy Savarano szybko odebrał swoją ciężką, czarną walizkę. Potem znalazł męską toaletę, zamknął się w kabinie, położył walizkę na sedesie i otworzył ją. Wyjął lusterko i kosmetyczkę, z której wyciągnął szarą perukę, sztuczne, gęste, szare brwi i okrągłe okulary w rogowej oprawie.
Zdjął soczewki kontaktowe, odsłaniając naturalnie czarne oczy i zręcznymi ruchami nałożył na głowę perukę, zaczesując ją tak, żeby częściowo przykryć czoło. Potem przy kleił sztuczne brwi i włożył okulary.
Żółtą kredką namalował sobie na twarzy i na dłoniach plamy wątrobowe. Z bocznej kieszeni wyjął ortopedyczne kamasze i zastąpił nimi eleganckie półbuty od Gucciego.
Na koniec wyciągnął obszerny, tweedowy płaszcz z mocno wywatowanymi ramionami i zastąpił nim markową kurtkę, w której przyleciał.
Mężczyzna, który wyszedł z kabiny, wyglądał na dwadzieścia lat starszego i w niczym nie przypominał tego, który do niej wszedł.
Następnie Sandy udał się do biura wynajmu samochodów, gdzie czekał na niego pojazd, zamówiony na nazwisko Jamesa Burgessa z Filadelfii. Wyjął portfel i wyciągnął z niego prawo jazdy i kartę kredytową. Prawo jazdy było umiejętnie podrobione, ale karta kredytowa prawdziwa. Otworzono dla niego konto na nazwisko Burgess.
Kiedy wyszedł z budynku dla przylatujących i dołączył do grupy podróżnych czekających na autobus, owiało go zimne powietrze. Czekając, oglądał mapę, którą dostał od recepcjonisty. Przyglądał się drogom prowadzącym do miasta i szacował, ile czasu może zająć przejazd każdą z nich. Lubił być przygotowany na każdą okoliczność. Bez niespodzianek – to było jego motto. Tym bardziej zirytowało go nieoczekiwane pojawienie się w mieszkaniu Izabelli Waring tej Farrell. Był zaskoczony i dlatego popełnił błąd, pozwalając jej ujść z życiem.
Wiedział, że dzięki uwadze, jaką poświęca szczegółom, wciąż jest na wolności, podczas gdy wielu jego kolegów odsiadywało już wieloletnie wyroki. Na samą myśl o więzieniu Sandy dostał gęsiej skórki.
Drzwi celi zatrzaskują się… Budzi się i wie, że jest w pułapce, że to się nigdy nie zmieni… Czuje, jak ściany i sufit przybliżają się, ściskają go, duszą…
Sandy poczuł, że pod pasmami włosów, starannie zaczesanymi na czoło, zbierają się kropelki potu. Nie dopuszczę do tego poprzysiągł sobie. – Wolałbym raczej umrzeć.
Nadjechał autobus. Sandy, zniecierpliwiony, podniósł rękę, żeby go zatrzymać. Chciał jak najszybciej zacząć; jak najszybciej znaleźć Lacey Farrell. Dopóki ona żyje, jego wolność jest zagrożona.
Kiedy autobus się zatrzymał, Savarano poczuł uderzenie w plecy i w nogi. Odwrócił się i stanął twarzą w twarz z kobieta, która w samolocie zajmowała miejsce obok niego. Teraz jej walizka spadła na Sandy’ego.
Ich oczy spotkały się. Sandy gwałtownie nabrał powietrza. Mimo że stali kilkanaście centymetrów od siebie, nic w jej spojrzeniu nie świadczyło o tym, że kobieta go poznaje. Uśmiechnęła się z zażenowaniem.
– Bardzo przepraszam – powiedziała.
Drzwi autobusu otworzyły się. Savarano spokojnie wszedł do środka; niezgrabna współpasażerka właśnie potwierdziła, że w tym przebraniu będzie mógł się zbliżyć do Farrell, nie bojąc się rozpoznania. Tym razem nie będzie miała szansy na ucieczkę. Sandy nie powtórzy tego samego błędu.
30
Kiedy Millicent Royce zgodziła się przyjąć Lacey na próbę, ta zaproponowała, że resztę popołudnia poświęci na zapoznanie się z plikami na komputerze i pocztą piętrzącą się na biurku. Po czterech miesiącach bez pracy Lacey z przyjemnością usiadła za biurkiem; przeglądała oferty i zapoznawała się z cenami domów w okolicy, którą zajmowała się agencja.
O trzeciej pani Royce wyszła, by pokazać klientowi mieszkanie w domu szeregowym i poprosiła Lacey o przyjmowanie telefonów.
Za pierwszym razem Lacey omal nie popełniła katastrofalnej pomyłki.
– Nieruchomości Royce, Lacey…
Rzuciła słuchawkę na widełki i z przerażeniem wpatrywała się w telefon. Omal nie podała swojego prawdziwego nazwiska.
Po chwili telefon znów się odezwał.
Lacey musiała podnieść słuchawkę. Dzwoniła prawdopodobnie ta sama osoba. Co jej powiedzieć?
Głos człowieka po drugiej stronie był lekko zirytowany.
– Zdaje się, że coś nas rozłączyło – skłamała Lacey.
W ciągu następnej godziny telefon odzywał się wiele razy. Podnosząc słuchawkę, Lacey bardzo uważała. Dopiero później, notując, że dzwoniła pielęgniarka z gabinetu dentystycznego z przypomnieniem, że Millicent Royce jest umówiona na wizytę w przyszłym tygodniu, Lacey uświadomiła sobie, że powrót do tego środowiska zawodowego może się okazać dla niej niebezpieczny. Z ostrożności jeszcze raz przejrzała sporządzone przez siebie notatki. Dzwoniła jakaś kobieta. Jej męża przeniesiono do Minneapolis i przyjaciółka poleciła jej agencję Royce. Lacey zadała pytania, jakie postawiłby każdy broker: W jakiej cenie ma być dom? Ile powinien mieć pokoi? Ile lat powinien mieć budynek? Czy klientce zależy na bliskości szkoły? Czy kupno będzie uzależnione od sprzedaży obecnie zamieszkiwanego domu? Zapisując odpowiedzi, korzystała ze skrótów używanych przez brokerów.
Byłam z siebie taka dumna – myślała, przepisując na inną kartkę nazwisko i numer telefonu kobiety oraz inne informacje tak, żeby ukryć, iż zna się na rzeczy. Na koniec napisała: „dobre rokowania, ponieważ mąż zostanie wkrótce przeniesiony”. Być może i to zbyt wyraźnie wskazywało na jej doświadczenie, ale Lacey nie zdążyła usunąć tej informacji, ponieważ podnosząc wzrok, spostrzegła Millicent, zbliżającą się do drzwi agencji.
Pani Royce była zmęczona. Ucieszyła się z wiadomości o telefonach i z tego, że Lacey doskonale sobie poradziła z porządkowaniem korespondencji. Dochodziła czwarta.
– Zobaczymy się rano, Alicjo? – spytała z nadzieją.
– Oczywiście – odparła Lacey. – Niestety już się umówiłam w porze przerwy obiadowej i nie mogę tego odwołać.
Wracając do miasta, Lacey czuła, że powoli ogarnia ją smutek. Jak zwykle, nie miała żadnych planów na wieczór ani też najmniejszej ochoty na samotne gotowanie i samotną kolację.
Pojadę do klubu i trochę poćwiczę – zdecydowała. Rano biegałam. Jeśli wieczorem też się zmęczę, może nie będę miała kłopotów z zaśnięciem.