Выбрать главу

Zanim się zdążył zdecydować, zrobiło mu się zimno. W końcu wzruszył ramionami i powiedział na głos:

– Czemu nie?

Postanowił pojechać do mieszkania Alicji. Jeśli mu szczęście dopisze, zastanie ją w domu i zaprosi na film.

Z samochodu dzwonił do niej jeszcze raz, ale zgłosiła się tylko automatyczna sekretarka. Wciąż nie było jej w domu. Zaparkował przy krawężniku przed jej blokiem i spojrzał do góry. Pamiętał, że Alicja mieszka na trzecim piętrze i że okna jej mieszkania znajdują się dokładnie nad głównym wejściem.

Okna były ciemne. Poczekam trochę postanowił. Jeśli Alicja się nie pojawi, kupię coś do zjedzenia i dam sobie spokój z kinem.

Minęło czterdzieści minut. Już miał odjeżdżać, kiedy na podjeździe zatrzymał się jakiś samochód. Drzwi od strony pasażera otworzyły się, z samochodu wysiadła Alicja i szybko weszła do domu.

Jeszcze przez chwilę samochód stał w światłach latarni nad wejściem. Był to ciemnozielony, pięcio – lub sześcioletni plymouth, nie rzucający się w oczy. Tomowi udało się zobaczyć kierowcę; z zadowoleniem stwierdził, że jest nim jakiś starszy mężczyzna. Nie wyglądał na narzeczonego Alicji.

W holu był domofon. Tom nacisnął 4f.

Alicja odezwała się sądząc, że to mężczyzna, który ją przed chwilą odwiózł.

– Pan Svenson?

– Nie, Alicjo, to pan Lynch – powiedział Tom, drażniąc się z nią. – Mogę wejść na górę?

Kiedy Lacey otworzyła drzwi, Tom stwierdził, że jest zmęczona, a nawet wyczerpana. Skórę miała bladą prawie jak alabaster i rozszerzone źrenice. Nie tracił czasu na zbędne ceregiele.

– Widzę, że dzieje się coś niedobrego – powiedział zaniepokojony. – O co chodzi, Alicjo?

Widząc w drzwiach jego wysoką, silną postać i troskę malującą się w oczach i na całej twarzy; uświadomiwszy sobie, że szukał jej, chociaż nie odpowiadała na jego telefony, Lacey niemal straciła panowanie nad sobą.

Dopiero kiedy nazwał ją Alicją, zrobiła się bardziej czujna i zebrała w sobie siły. Podczas dwudziestominutowej drogi powrotnej od telefonu do domu, wybuchła w obecności szeryfa Svensona:

– Z tym Baldwinem coś nie jest w porządku. Przekazuję mu informację, która na pewno pomoże w wyjaśnieniu tej sprawy, a on traktuje mnie jak kryminalistkę! Zbył mnie, potraktował jak dziecko. Mam ochotę wsiąść do pociągu, pojechać do domu i zacząć spacerować po Piątej Alei, trzymając w ręce wielki napis: „Rick Parker jest beznadziejnym, rozpuszczonym gnojem i na pewno zrobił coś brzydkiego Heather Landi, kiedy ona miała dwadzieścia lat i sprowadziła się do Nowego Jorku, ponieważ jeszcze cztery lata później dziewczyna się go bała. Każdy, kto wie coś na ten temat, proszony jest o zgłoszenie się do mnie”.

Svenson powiedział na to:

– Uspokój się, Alicjo. Uspokój!

Miał taki głos, że potrafiłby uspokoić nie tylko Alicję, ale nawet lwicę. Nauczył się tego podczas wielu lat pracy.

W samochodzie Lacey opadły nowe lęki. Załóżmy, że Baldwin wyśle któregoś ze swoich ludzi, żeby porozmawiał z mamą albo z Kit, żeby upewnić się, czy Lacey nie powiedziała im, gdzie mieszka. Mamę przejrzeliby w jednej chwili – myślała. – Nie potrafiłaby ich oszukać. W przeciwieństwie do mnie, nigdy nie była wprawną kłamczuchą. Gdyby Baldwin domyślał się, że mama wie, przeniósłby mnie w inne miejsce. Jestem pewna, że tak by się to skończyło. Nie potrafiłabym znowu zaczynać od początku.

Tutaj miała już jakąś pracę i zaczątki czegoś, co można by nazwać życiem osobistym.

– Nie zaprosiłaś mnie, Alicjo, do środka, ale dobrze by było, żebyś to zrobiła, bo i tak nie zamierzam sobie pójść.

Tutaj, w Minneapolis, Lacey poznała Toma Lyncha.

– Wejdź – zaprosiła go, usiłując się uśmiechnąć. – Miło cię widzieć, Tom. Właśnie zamierzałam nalać sobie wina. Napijesz się ze mną?

– Z przyjemnością. – Tom zdjął płaszcz i rzucił go na fotel. – Pozwolisz, że ja naleję? Wino jest w lodówce?

– Nie, jest w piwnicy, zaraz za moją nowocześnie wyposażoną kuchnią.

W maleńkiej kuchence był tylko muły piec, kuchnia, maleńki zlew i lodówka. Tom uniósł brwi.

– Mam rozpalić w kominku w dużym salonie?

– Bardzo proszę. Zaczekam na werandzie.

Lacey otworzyła szafkę i nasypała orzeszków do miseczki… Jeszcze dwie minuty temu byłam na skraju załamania – pomyślała – a teraz sobie z nim żartuję. Obecność Toma wiele dla mnie znaczy. Lacey usiadła w rogu kanapy. Tom zajął miejsce w wysokim fotelu i wyciągnął przed siebie długie nogi. Podniósł kieliszek, jakby zamierzał spełnić toast.

– Miło się z tobą spędza czas, Alicjo powiedział i nagle spoważniał. – Chcę cię o coś zapytać i proszę o szczerość. Czy w twoim życiu jest inny mężczyzna?

Tak, jest – pomyślała Lacey ale nie w tym sensie, jaki masz na myśli. W moim życiu jest morderca, starający się wpaść na mój trop.

– Czy jest ktoś taki? – powtórzył pytanie.

Lacey przyglądała mu się przez chwilę. Mogłabym cię pokochać – pomyślała. – Możliwe, że już się w tobie zakochałam. Potem przypomniała sobie kule świszczące obok jej głowy i krew tryskającą z ramienia Bonnie.

Nie wolno mi ryzykować. Jestem trędowata myślała. – Gdyby Caldwell, czy jak on się tam nazywa, dowiedział się, gdzie mnie szukać, przyjechałby tutaj. Nie mogę narażać życia Toma.

– Niestety, rzeczywiście w moim życiu jest już ktoś – powiedziała, starając się zapanować nad drżeniem głosu.

Dziesięć minut później Tom wyszedł.

35

Rick Parker pokazał mieszkanie Izabelli Waring kilkunastu potencjalnym kupcom. Kilka razy wydawało się, że wreszcie je sprzeda, ale kupcy za każdym razem wycofywali się w ostatniej chwili. Teraz trafiła mu się kolejna zainteresowana: Shirley Forbes, rozwódka po pięćdziesiątce. Oglądała mieszkanie już trzy razy. Rick umówił się z nią kolejny raz, o wpół do jedenastej.

Rano, kiedy wchodził do biura, odezwał się telefon. Dzwonił detektyw Sloane.

– Panie Parker, nie rozmawialiśmy ze sobą od dwóch tygodni – powiedział. – Dobrze by było, żeby wpadł pan do mnie dzisiaj. Chcę sprawdzić, czy wróciła panu pamięć.

– Nie mam o czym pamiętać – warknął Rick.

– Wręcz przeciwnie. Czekam na pana o dwunastej.

Rick aż podskoczył, kiedy Sloane bez słowa pożegnania odłożył słuchawkę. Ciężko usiadł w fotelu i zaczął trzeć czoło, szybko pokrywające się lodowatymi kropelkami potu. W głowie mu dudniło tak, jakby czaszka miała zaraz pęknąć.

Za dużo piję – pomyślał Rick. – Muszę zmniejszyć tempo.

Poprzedniego wieczora zrobił rundę po swoich ulubionych barach. Czyżby coś się wydarzyło? – zastanawiał się. Przypomniał sobie, że przed snem wpadł na jednego do Landiego, chociaż rzadko tam bywa. Chciał zobaczyć portrety Heather na ścianach. Zapomniałem, że zostały zamalowane – myślał. – Czyżbym zrobił tam coś głupiego? Może powiedziałem Jimmy’emu coś o malowidłach? Czy mówiłem o Heather?

Rick nie miał najmniejszej ochoty iść do mieszkania Heather przed spotkaniem ze Sloanem, ale nie było sposobu, żeby to zmienić. Shirley Forbes mówiła, że będzie szła prosto od lekarza. Rick wiedział, że ojciec nie daruje mu, jeśli pozwoli kolejnemu klientowi odejść z niczym.

– Rick!

Podniósł spojrzenie i zobaczył R.J. Parkera seniora, stojącego z drugiej strony biurka i z niezadowoleniem patrzącego na syna.