– Zlokalizowanie tego telefonu zajmie im trochę czasu.
– Bardzo ci dziękuję – powiedziała Lacey; serce waliło jej jak młotem. Sieć zaczęła się zaciskać i Lacey doskonale to rozumiała.
– Przed wejściem czeka taksówka. Drzwi są otwarte – powiedział Tim. – Proszę włożyć kaptur. – Ścisnął jej dłoń. – W mieszkaniu 6g jest rodzinny zjazd. Mnóstwo gości przyjechało prawie w tym samym czasie. W tym zamieszaniu być może nikt pani nie zauważy. Proszę już iść.
Taksówkarz był zirytowany, że każe mu się czkać. Ruszył raptownie, ledwie Lacey zdążyła usiąść.
– Dokąd? – spytał.
– Do Great Neck na Long Island – powiedziała Lacey.
59
Mam nadzieję, że mama zdąży przyjechać, zanim zadzwoni Lacey – powiedziała nerwowo Kit. Siedzieli w gabinecie pastora i pili kawę. Telefon stał obok łokcia Kit.
– Powinna tu być w ciągu dziesięciu minut uspokajał żonę Jay. Wybierała się do Nowego Jorku na obiad z Aleksem. Kiedy do niej zadzwoniłem, była już gotowa do wyjścia.
– Mama odchodzi od zmysłów – powiedziała Kit do pastora. Wie, że prokurator stanowy obarcza ją odpowiedzialnością za wyjawienie miejsca pobytu Lacey, chociaż nie ma racji. Nawet ja nie wiedziałam, gdzie Lacey mieszkała. Gdybyśmy teraz nie dali mamie porozmawiać z Lacey, oszalałaby z rozpaczy.
– Jeśli Lacey w ogóle zadzwoni – ostrzegł żonę Jay. – Możliwe, że jej się nie uda.
Czy jestem śledzona? – zastanawiała się Lacey. Nie miała pewności. Wydawało jej się, że czarna toyota sedan trzyma się za nimi w stałej odległości.
Chyba jednak nie – pomyślała z westchnieniem ulgi. Kiedy wyjechali z Tunelu Śródmiejskiego, samochód skręcił ku pierwszemu zjazdowi z autostrady.
Tim przykleił numer kodu zabezpieczającego do aparatu telefonu komórkowego, który jej pożyczył. Lacey wiedziała, że Kit i Jay czekają na jej telefon w plebanii, ale wolała zdobyć potrzebne informacje w inny sposób, jeśli tylko okaże się to możliwe. Potrzebny był jej adres Maksa Hoffmana. Miała nadzieję, że wdowa po nim nie przeprowadziła się. Musiała do niej pojechać i dowiedzieć się wszystkiego o rozmowie męża pani Hoffman z Heather Landi.
Lacey postanowiła spytać operatora sieci telefonicznej o numer telefonu pani Hoffman. Połączyła się z informacją.
– Potrzebny mi jest adres Maksa Hoffmana z Great Neck.
Nastąpiła chwila ciszy.
Ruch samochodowy był niewielki. Niedługo dojadą do Little Neck. Następna będzie Great Neck. Co ma zrobić, jaki adres ma podać kierowcy? Już był niezadowolony, że musi jechać tak daleko od Manhattanu. Co zrobi Lacey, jeśli znajdzie dom pani Hoffman, ale gospodyni nie będzie w domu albo nie zechce otworzyć drzwi?
A, jeśli jest śledzona?
Zadzwoniła na plebanię. Kit natychmiast podniosła słuchawkę.
– Mama właśnie weszła. Koniecznie chce z tobą rozmawiać.
– Kit, proszę cię…
W słuchawce odezwała się matka Lacey.
– Lacey, nikomu nie powiedziałam, gdzie mieszkasz.
Jest bardzo zdenerwowana – pomyślała Lacey. – Rozumiem, że jest jej ciężko, ale nie mogę z nią teraz o tym rozmawiać. Na szczęście matka powiedziała:
– Jay chce ci coś powiedzieć.
Taksówka właśnie wjechała do Great Neck.
– Jaki adres? – spytał kierowca.
– Proszę się na chwilę zatrzymać – powiedziała Lacey.
– Proszę pani, nie zamierzam tutaj spędzić całej niedzieli!
Lacey czuła, że jej cierpliwość jest na wyczerpaniu. Czarna toyota zwolniła i skręciła na parking. Jednak ją śledzili. Jej skóra zrobiła się lepka od potu. Po chwili jednak odetchnęła, bo z samochodu wysiadł mężczyzna z dzieckiem.
– Lacey? – odezwał się Jay.
– Jay? Zdobyłeś adres Hoffmana w Great Neck?
– Nie mam pojęcia, gdzie miałbym go szukać. Musiałbym pójść do biura, podzwonić po ludziach. Może ktoś mógłby mi pomóc. Dzwoniłem do Aleksa. On dobrze znał Maksa. Powiedział, że ma gdzieś jego adres na kartce bożonarodzeniowej. Szuka go.
Po raz pierwszy w ciągu tych strasznych miesięcy Lacey popadła w najczarniejszą rozpacz. Była o krok od zdobycia potrzebnej informacji, ale utknęła w martwym punkcie. Usłyszała głos Jaya.
– Co ojciec może zrobić? Nie, nie wiem który dom pogrzebowy.
Sprawą zajął się ojciec Edwards. W czasie, kiedy Lacey rozmawiała z matką, ksiądz zadzwonił do dwóch domów pogrzebowych w Great Neck. Nie musiał wiele oszukiwać. Przedstawił się i powiedział, że ktoś z jego parafian chce wysłać kartkę z informacją, że zamówił mszę za Maksa Hoffmana, zmarłego w grudniu ubiegłego roku.
W drugim domu pogrzebowym dowiedział się, że właśnie tutaj załatwiano formalności związane z pogrzebem pana Hoffmana. Bez oporów podano ojcu Edwardsowi adres pani Hoffman.
Jay podyktował adres Lacey.
– Później wszystko wam wyjaśnię – powiedziała. – Na miłość boską, nie mówcie nikomu, dokąd jadę.
Mam nadzieję, że będę miała okazję wszystko wam wyjaśnić – pomyślała, kiedy taksówkarz skręcił na stacje benzynową, żeby spytać o drogę na Adams Place numer 10.
60
Detektywa Sloane’a przechodziły ciarki, kiedy musiał siedzieć obok Nicka Marsa i udawać, że wszystko jest w porządku. Jesteśmy jak bracia – myślał z goryczą.
Sloane wiedział, że musi się mieć na baczności, żeby nie dać Marsowi niczego po sobie poznać. Pocieszał się tylko, że kiedy wszystko wyjdzie na jaw, wygarnie mu od serca.
Obserwację bloku przy ulicy Siedemdziesiątej Wschodniej numer trzy zaczęli około jedenastej piętnaście, zaraz po spotkaniu z Baldwinem. Nick nie rozumiał, po co to robią. Parkując samochód, narzekał:
– Tracimy czas, Eddie. Chyba nie sądzisz, że Farrell wróciła do pracy i znów sprzedaje mieszkania?
Bardzo śmieszne – pomyślał Sloane.
– Powiedzmy, że mam przeczucie – powiedział. Miał nadzieję, że zabrzmiało to dobrodusznie.
Kilka minut później z budynku wyszła kobieta w długim płaszczu z kapturem i wsiadła do czekającej na nią taksówki. Sloane nie widział jej twarzy. Płaszcz był obszerny, luźny, przez co nie mógł nawet stwierdzić, jakiej kobieta jest budowy, ale jej ruchy wydały mu się znajome. Włosy zjeżyły mu się na karku.
Zauważył, że oszczędza prawą nogę. Raport z Minnesoty donosił, że Farrell skręciła sobie kostkę, ćwicząc w klubie sportowym.
– Jedziemy – powiedział do Marsa. – Ona jest w tej taksówce.
– Żartujesz! Rzuciło ci się na mózg, czy może coś przede mną ukrywasz?
– Mam nosa. Do jej matki dzwoniono kilka domów stąd. Może ma w tym bloku chłopaka? Często tu bywała.
– Zatrzymam ich – powiedział Nick.
– Jeszcze nie teraz.
Pojechali za taksówką przez Tunel Śródmiejski na Long Island Expressway, zwaną w skrócie L.I.E. Mars zauważył, że po angielsku LIE znaczy kłamstwo i uśmiał się z tego serdecznie. Sloane miał ochotę mu powiedzieć, że to słowo doskonale oddaje charakter Nicka, ale zamiast tego pochwalił go:
– Jesteś najlepszym ogonem w całej policji.
To była prawda. Nick doskonale dawał sobie radę w każdej sytuacji. Nie zbliżał się do śledzonego za bardzo. Czasem go wyprzedzał, żeby potem zjechać na pas dla wolniejszych pojazdów i pozwolić się wyprzedzić. Dla policjanta była to ważna umiejętność. Oszustowi też jest przydatna – snuł ponure myśli Sloane.
– Jak sądzisz, dokąd ona jedzie? – spytał Nick.
– Wiem tyle samo co ty – odparł Sloane. Po chwili postanowił powiedzieć coś więcej. – Zawsze podejrzewałem, że Lacey Farrell mogła sporządzić jeszcze jedną kopię pamiętnika Heather Landi na własny użytek. Jeśli to zrobiła, jest być może jedyną osobą posiadającą całość. Może na tych trzech stronach, które, zdaniem Jimmy’ego Landiego zgubiliśmy, jest coś ważnego? Jak sądzisz?