Staruszka będzie pierwsza. Tylko by mu przeszkadzała. Najbardziej zależało mu na tym, żeby zobaczyć wyraz oczu Lacey Farrell, kiedy wyceluje w nią pistolet. Nie da jej czasu na krzyk. Nie. Pozwoli jej tylko jęknąć cicho, kiedy go rozpozna i zrozumie, że czas umierać. Ten dźwięk bardzo go podnieca.
Teraz.
Sandy postawił prawą stopę na pierwszym schodku i zaczął schodzić, zachowując najwyższą ostrożność.
63
Alex Carbine zadzwonił do restauracji Landiego i poprosił do telefonu Jimmy’ego. Chwilę czekał, potem usłyszał głos Steve’a Abbotta.
– Alex? Czym mogę służyć? Nie chciałbym przeszkadzać Jimmy’emu. Jest dzisiaj jakiś przybity.
– Bardzo mi przykro, ale muszę z nim rozmawiać – powiedział Carbine. – Przy okazji chciałbym cię spytać, czy Carlos przyszedł do was prosić o pracę?
– Rzeczywiście, był tutaj. Dlaczego pytasz?
– Jeśli jeszcze tam jest, możesz mu powiedzieć, że do mnie nic ma po co wracać. A teraz połącz mnie z Jimmym.
Znów musiał czekać. Kiedy Jimmy Landi podniósł słuchawki, jego głos zdradzał wielkie przygnębienie.
– Zdaje się, że masz jakieś kłopoty, Jimmy. Czy mógłbym ci jakoś pomóc?
– Nie, ale dziękuję za życzliwość.
– Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale właśnie coś zrozumiałem i chcę ci o tym natychmiast powiedzieć. Zdaje się, że Carlos szuka u ciebie pracy. Posłuchaj, nie przyjmuj go.
– Nie miałem takiego zamiaru, ale i tak powiedz, dlaczego?
– Myślę, że Carlos siedzi u kogoś w kieszeni. Fakt, że zabójca wytropił Lacey Farrell w Minneapolis, nie dawał mi spokoju.
– Ach, więc ona była w Minneapolis? – zdziwił się Jimmy Landi. – Nie wiedziałem.
– Tylko jej matka o tym wiedziała. Zmusiła Lacey, żeby jej powiedziała. Czuję się za to wszystko odpowiedzialny, bo sam ją namawiałem, żeby się dowiedziała od Lacey, gdzie ona mieszka.
– To nie było mądre – powiedział Jimmy Landi.
– Nigdy nie twierdziłem, że jestem mądry. Wiedziałem tylko, że Mona odchodzi od zmysłów. Chodzi mi o to, że tego dnia, kiedy Mona się dowiedziała, że Lacey jest w Minneapolis, kupiła „Minneapolis Star Tribune” i miała ją ze sobą podczas kolacji. Widziałem, jak chowała ją do torebki, kiedy podchodziłem do stolika, ale o nic nie pytałem. Później już nie widziałem tej gazety. Chodzi jednak o to, że w pewnej chwili, kiedy Mona wyszła do toalety, a ja witałem gości, Carlos podszedł do naszego stolika, udając, że poprawia serwetki. Widziałem, że przesuwał torbę i wydaje mi się wielce prawdopodobne, że zajrzał do środka.
– To do niego podobne – przyznał Landi. – Nigdy go nie lubiłem.
– Carlos obsługiwał nasz stolik w piątek, kiedy Mona powiedziała, że Lacey wstąpiła do nowego klubu sportowego, który ma kort do squasha. To dość dziwny zbieg okoliczności, że kilka godzin później ktoś przyszedł do tego klubu i wypytywał o nią. Dwa plus dwa równa się cztery.
– Hm – mruknął w odpowiedzi Jimmy. – Wygląda na to, że Carlos pracował na coś więcej niż na zwykły napiwek. Muszę już kończyć. Wkrótce się do ciebie odezwę.
64
Eddie Sloane czuł, że jego kolega czegoś się boi. Mimo że w samochodzie było zimno, Nick Mars śmierdział potem. Jego czoło i dziecinną twarz pokrywały drobne kropelki. Niezawodny instynkt podpowiadał Sloane’owi, że coś jest nie w porządku.
– Myślę, że już czas, żebyśmy tam weszli i zgarnęli panią Farrell – powiedział.
– Dlaczego teraz? – spytał Mars, zaskoczony. – Zatrzymamy ją, kiedy wyjdzie.
Sloane otworzył drzwi samochodu i wyjął pistolet.
– Idziemy.
Lacey nie była pewna, czy rzeczywiście usłyszała jakiś hałas na schodach. Stare domy mają czasem własne życie. Czuła jednak, że atmosfera w pokoju zmieniła się. Lottie Hoffman też to wyczuła. Lacey widziała to w jej spojrzeniu.
Po chwili uświadomiła sobie, że jest to obecność zła skradającego się, zdradzieckiego, ogarniającego je, i tak prawdziwego, że niemal namacalnego.
Takie same dreszcze miała wtedy, kiedy Curtis Caldwell zbiegał po schodach po zabiciu Izabelli.
Potem znów to usłyszała. Bardzo cichy dźwięk, ale bardzo wyraźny. To nie wyobraźnia! Teraz była już tego pewna. Serce zaczęło jej walić. Na schodach ktoś był! Zaraz umrę – pomyślała.
W oczach pani Hoffman widziała narastające przerażenie. Położyła palec na ustach, nakazując jej milczenie. Tamten schodził po schodach bardzo powoli, bawiąc się z nimi w kotka i myszkę. Lacey rozejrzała się po pokoju. Byty tu tylko jedne drzwi i wychodziły one na schody. Nie było ucieczki. Znalazły się w pułapce!
Jej uwagę zwrócił szklany przycisk do papieru, leżący na stoliku. Był wielkości piłki do baseballa i sprawiał wrażenie ciężkiego. Żeby go dosięgnąć, Lacey musiałaby wstać, a bała się ryzykować. Dotknęła dłoni pani Hoffman i pokazała na przycisk.
Lacey widziała schody do połowy ich długości. On już tam był. Między drewnianymi barierkami widać było jeden starannie wypastowany but.
Drobna, drżąca dłoń ujęła szklany przycisk i podała go Lacey. Lacey wstała, wzięła zamach i kiedy zobaczyła resztę postaci Caldwella, z całą siłą, na jaką ją było stać, cisnęła przyciskiem prosto w klatkę piersiową mężczyzny.
Ciężki, szklany przedmiot trafił go powyżej żołądka w chwili, kiedy się przygotowywał do szybkiego skoku z pozostałych schodków. Trafiony, potknął się i upuścił pistolet. Lacey rzuciła się do przodu, chcąc kopnąć pistolet tak, żeby nie mógł go dosięgnąć. Pani Hoffman niepewnym krokiem podbiegła do drzwi i otworzyła je. Zaczęła krzyczeć.
Detektyw Sloane minął ją i wbiegł do przedpokoju w chwili, kiedy palce Savarano zamykały się na pistolecie. Sloane podniósł nogę i z całej siły nadepnął na dłoń Savarano. Za jego plecami Nick Mars wycelował swój pistolet w głowę Savarano, z zamiarem naciśnięcia spustu.
– Nie! – krzyknęła Lacey.
Sloane odwrócił się i uderzył w dłoń swojego kolegi tak, że kula, która miała trafić Savarano w głowę, zraniła go w nogę. Savarano krzyknął z bólu.
Oszołomiona Lacey przyglądała się jak Sloane zakuwa w kajdanki zabójcę Izabelli Waring. Słyszała zbliżające się wycie syren radiowozów policyjnych. Na koniec spojrzała na dół, w oczy, których wspomnienie prześladowało ją od kilku miesięcy. Niebieskie tęczówki i czarne źrenice – oczy zabójcy. Nagle uświadomiła sobie, że widzi w nich coś nowego.
Strach.
Prokurator stanowy Baldwin wszedł nagle, w otoczeniu swoich agentów. Spojrzał na Sloane’a, na Lacey i na Savarano.
– Dopadłeś go przed nami – powiedział z podziwem. – Miałem nadzieję, że cię wyprzedzę, ale nie to jest najważniejsze. Dobrze się spisałeś. Gratuluję.
Pochylił się nad Savarano.
– Cześć, Sandy – rzekł cicho. – Szukałem ciebie. Już przygotowuję klatkę z twoim nazwiskiem na drzwiach. To najmniejsza, najciemniejsza cela w Marion, najcięższym więzieniu federalnym w naszym hrabstwie. Będziesz w niej zamknięty przez dwadzieścia trzy godziny na dobę. Oczywiście bez żadnego towarzystwa. Prawdopodobnie nie spodoba ci się tam, ale nigdy nie wiadomo… Pomyśl o tym, Sandy. Klatka. Tylko dla ciebie. Maleńka klateczka. Będzie twoja do końca życia.
Wyprostował się i spojrzał na Lacey.
– Wszystko w porządku, pani Farrell?
Kiwnęła głową.
– Nie każdy może powiedzieć o sobie to samo. – Sloane podszedł do Nicka Marsa, bladego jak ściana. Zabrał mu pistolet, rozpiął kurtkę i wyciągnął zza pazuchy kajdanki. – Kradzież dowodów była czynem wystarczająco złym. Jednak usiłowanie zabójstwa jest o wiele gorsze. Dobrze o tym wiesz, Nick.