Выбрать главу

– Wreszcie poznam wspaniałą, tajemniczą pana prokurator.

– Nie taką znowu tajemniczą. Poznałabyś ją wcześniej, ale ciągle nie miałaś czasu.

– Nie przeczysz, że jest wspaniała? Wspanialsza niż cappuccino?

Melanie spojrzała na siostrę, zaskoczona kwaśnym tonem w jej głosie.

– Nie rozumiem.

Ashley pokręciła głową.

– Nieważne. Kiepski żart. Gdzie jest mój ukochany tygrys?

– Casey? U ojca. To weekend Stana. – Melanie wskazała w stronę kuchni. – Przygotowuję właśnie margaritę. Pomożesz mi?

Ashley ruszyła za siostrą. Na blacie kuchennym stała już taca z tortillami, w rondlu pyrkotała zupa fasolowa. Ash uniosła lekko brwi.

– Ależ przyjęcie.

– Chciałam, żeby było uroczyście. Jestem w świątecznym nastroju.

– Hmm. – Ashley skradła marchewkę i umoczyła ją w zupie. – Dlaczego?

– Musi być jakiś powód? – Wlała mrożoną lemoniadę do miksera, dodała tequilę i lód, nacisnęła przełącznik. W kuchni rozległ się cichy szum silniczka i odgłos kruszonych kostek lodu.

Kiedy koktajl nabrał właściwej konsystencji, wyłączyła mikser.

– Podaj mi szkło. Zobaczymy, czy margarita się udała. – Nalała siostrze, potem sobie. Ashley przyjęła kieliszek i upiła łyk.

– Pycha – pochwaliła.

– Co się działo, że byłaś ostatnio tak strasznie zajęta? – zagadnęła Melanie. – Nie widziałam cię od dwóch tygodni.

Ashley wzruszyła ramionami.

– Praca. Ciągle jestem w drodze. A zresztą, przyganiał kocioł garnkowi. Podejrzewam, że masz jeszcze mniej czasu niż ja.

Melanie spojrzała uważnie na siostrę. Znowu usłyszała w jej głosie ten sam kwaśny ton, tak jakby Ashley miała o coś pretensje. Zanim zdążyła ją zapytać, ta już zmieniła temat.

– Słyszałam, że Mia i Weronika często się ostatnio spotykają.

– Nic o tym nie wiem. Wybrały się dwa czy trzy razy na zakupy i na lunch.

– Interesujące.

Melanie tym razem nie zamierzała pozostawić uwagi bez komentarza. Westchnęła pod nosem. Jej siostrzyczka znowu miała swój zły dzień.

– Co chcesz powiedzieć?

– Pomyśl tylko. Małżeństwo Mii się rozpada, a ona co robi? Biega po sklepach i przesiaduje w knajpach z nową przyjaciółką.

– A ty wolałabyś, żeby siedziała w domu i dwadzieścia cztery godziny na dobę zalewała się łzami? Trzymam rękę na pulsie. Boyd ostatnio się uspokoił. – Krótka wizyta u szwagra odniosła skutek. – Mia albo desperuje, albo staje się wesołkowata. Zachowuje się dziwnie, ale to zrozumiałe, zważywszy, w jakiej sytuacji się znalazła. Nie sądzisz?

– Może masz rację. Moim zdaniem powinna zostawić tego fiuta, tyle tylko, że ona ma w nosie moje zdanie. – Ashley sięgnęła po tortillę. – Opowiedz mi jeszcze raz, jak poznałaś Weronikę.

Zadowolona, że nie musi rozmawiać o kłopotach małżeńskich Mii, Melanie zaczęła opowiadać o pierwszej rozmowie z Weroniką w czasie jej dyżuru w biurze prokuratora, o tym, jak wcześniej natykały się na siebie w kawiarni, wreszcie o spotkaniu w dodzio.

– Dziwne, że chodzicie akurat do tej samej kawiarni i trenujecie w tym samym dodzio. Charlotte to duże miasto.

– Nie takie znowu duże. Starbuck’s mieści się w samym centrum, dlatego obydwie tam zaglądamy, a pan Browne jest jednym z lepszym trenerów taekwondo w całym kraju.

Widząc podejrzliwą minę siostry, Melanie wybuchnęła śmiechem. Taka właśnie była Ashley: we wszystkim doszukiwała się ciemnych stron, spisków i nieczystych intencji.

– Polubisz ją – zapewniła Melanie, obejmując Ash. – Jestem tego pewna. Mia zaakceptowała ją od pierwszej chwili.

W kącikach ust Ashley pojawił się nieznaczny uśmieszek.

– Przekonamy się.

W kilka minut później pojawiły się równocześnie Mia i Weronika. Po powitaniach i prezentacji wszystkie cztery wyszły z drinkami w dłoniach na patio.

– Gdzie się ukrywałaś, Ash? – zagadnęła Mia, sadowiąc się w fotelu. – Stęskniłam się za tobą.

– Naprawdę? – Ashley zerknęła na Weronikę, a potem znów na siostrę. – Mój numer znajdziesz w książce telefonicznej.

– Okropna jesteś, Ash. – Mia, kręcąc głową, upiła łyk margarity. – Pewnie ten przystojny gliniarz, z którym ostatnio się spotykasz, nie wypuszczał cię z łóżka.

Ash spłoniła się jak pensjonarka.

– Od dawna już nie widuję się z nim, wiesz o tym doskonale.

– Wcale nie wiem, a jeśli ty znikasz na całe tygodnie…

– A ja się cieszę, że wreszcie poznałam trzecią siostrę – wtrąciła Weronika z ciepłym uśmiechem. – Mel i Mia opowiadały mi tyle o tobie, że mam takie wrażenie, jakbyśmy znały się od dawna.

– Teraz wreszcie wiem, dlaczego tak mnie piekły uszy.

– Uwielbiam margaritę. – Mia pociągnęła kolejny łyk trunku. – Mogłabym pić ją codziennie.

– Proponuję toast – oznajmiła Weronika. – Za przyjaźń i dobre drinki. Niech zawsze idą w parze.

Cała czwórka zaśmiała się i uniosła kieliszki. Pierwsze lody zostały przełamane, znikła początkowa sztywność. Popijały margaritę, żartowały, rozprawiały o pogodzie, wiosennej modzie i nowych filmach.

W pewnej chwili Weronika nachyliła się do Melanie.

– Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Rozmawiałam z tą adwokatką, o której ci wspominałam kilka dni temu. Zgodziła się wziąć twoją sprawę.

– Naprawdę? – Melanie położyła dłoń na piersi. – Dzięki Bogu. Już się zaczynałam martwić. Pełnomocnik Stana wczoraj do mnie dzwonił i dopytywał się, kto będzie reprezentował moje interesy.

Weronika wyjęła z torebki wizytówkę i podała ją Melanie.

– Co więcej, powiedziała, żebyś nie martwiła się o honorarium. Godzi się na niewielkie, nie zamierza obedrzeć cię ze skóry.

– Ratujesz mi życie, Weroniko. Nie wiem, jak mam ci dziękować.

– O czym mówicie? – zaniepokoiła się Ashley.

– Masz jakieś kłopoty, Mel?

– Jak zwykłe chodzi o Stana. Kłopoty przez duże S.

– Wszyscy mężowie to sukinsyny – westchnęła Mia i zapatrzyła się w rozgwieżdżone niebo. – Człowiek może się rozwieść z takim, ale nigdy od niego nie ucieknie. – Zachichotała.

– Chyba że uroczy małżonek łaskawie wyzionie ducha.

Ashley spojrzała na siostrę jak na lekko stukniętą, po czym zwróciła się znowu do Melanie:

– Dlaczego ja o niczym nie wiem?

– Ależ wiesz. – Melanie sięgnęła po tortillę.

– Mówiłam ci o nieudanej rozmowie z tym dupkiem, który miał być moim adwokatem. Kiedy wspomniałam o tym Weronice, poleciła mi znajomą panią mecenas, która specjalizuje się w prawie rodzinnym. Zadzwoniła do niej i przedstawiła moją sprawę. – Melanie uśmiechnęła się do przyjaciółki. – Za co jestem jej bardzo wdzięczna.

Ashley zmierzyła Weronikę niezbyt przyjaznym spojrzeniem.

– Mogłam polecić ci kilku dobrych adwokatów, Mel – powiedziała z urazą.

Weronika nic nie rozumiała z tej rozmowy.

– Przepraszam, czy zrobiłam coś złego?

– Skądże – zapewniła ją Melanie. – Wyświadczyłaś mi ogromną przysługę. – Tu zwróciła się do siostry: – Nie traktuj pomocy w kategoriach współzawodnictwa.

– Głosuję za tym, żeby Weronika została jedną z trojaczek – obudziła się nagle Mia, zupełnie nieświadoma napięcia panującego przy stole.

– Trojaczki, jak sama nazwa wskazuje, są trzy, a nie cztery – prychnęła Ashley.

– To niech będą czworaczki, jeszcze lepiej. Barman, prosimy o następny dzbanek margarity! – zawołała Mia, nieco chwiejnie podnosząc się z fotela.

Melanie także wstała. Uważała, że Mia ma już dosyć, ale była jej wdzięczna za tę odrobinę zamieszania. Czasami zupełnie nie mogła pojąć zachowań Ashley. Z punktu nabrała antypatii do Weroniki, Bóg raczy wiedzieć dlaczego. Weronika należała wszak do tych osób, które wszyscy lubili.