Coraz bardziej zaniepokojona Melanie patrzyła na siostrę..
– Nienormalne jest szpiegowanie własnej siostry, ot co.
Ash spąsowiała.
– Wiedziałam, że będziesz trzymała jej stronę! Wiedziałam!
Melanie wstała.
– Nie mówimy o Mii, tylko o tobie.
– A może pogadamy o Weronice? – Ashley pokręciła głową. – Bo tu o nią chodzi. Zawsze broniłaś Mii, a teraz bronisz tej intrygantki. A ja zawsze tak cię kochałam. Tyle ci dałam. – Ashley drżały ręce, głos się jej łamał.
Jest naprawdę źle, tak jak mówiła Weronika. Nawet gorzej.
– To nie są zawody, Ash. Jesteś moją siostrą i kocham cię. – Melanie podeszła do Ashley, ujęła ją za ręce i spojrzała prosto w oczy. – Martwię się o ciebie.
– I dlatego pojawiłaś się tu dzisiaj ni z gruszki, ni z pietruszki? Bo mnie kochasz?
– Tak.
– Nic innego cię nie sprowadza?
Melanie przez chwilę milczała. Prawda była niemiła, a kłamać nie chciała. Nie potrafiła kłamać i nigdy tego nie robiła.
– Weronika powiedziała mi coś na twój temat, co mnie zaniepokoiło. – Mocniej ścisnęła dłonie siostry. – Podobno ją śledziłaś, a potem nagadałaś jej bzdur.
– Bzdur? – powtórzyła Ashley drżącym głosem. – Chyba nie chodzi ci o to, że nazwałam ją złym człowiekiem? Ani o to, że powiedziałam jej, żeby znikła i nigdy więcej się nie pojawiała?
– Owszem, o to mi chodzi.
– To nie bzdury, lecz prawda. – Ashley była bliska płaczu. – Nie widzisz, że ona jest złym człowiekiem?
– Nie widzę.
Ashley odsunęła się od siostry.
– Ona jest zła. Zła. Jest w niej coś odpychającego. Musisz mi uwierzyć.
Dobry Boże, Ashley to zrobiła. Zrobiła to, o co podejrzewała ją Weronika.
Melanie musiała się jednak upewnić.
– Czy podszywałaś się pode mnie, Ash? Poszłaś do biura prokuratora, wypytywałaś o Weronikę, o jej życie prywatne? Zrobiłaś to?
– Wiedziałam, że nie zjawiłaś się tutaj z troski o mnie. Chodzi ci o nią, tak?
– Och, Ash. – Melanie za wszelką cenę usiłowała zachować spokój i myśleć przede wszystkim o siostrze. – Pomyśl tylko, co zrobiłaś. Wystawiłaś na szwank nie tylko reputację Weroniki, ale i moją. Myślałaś, że o niczym się nie dowie? Że nikt jej nie powie o twojej wizycie? I że po sobotnim spotkaniu nie domyśli się bez trudu, kto o nią wypytywał? Mogłaby pozwać cię do sądu i na pewno wygrałaby sprawę. Nie zrobi tego jedynie przez przyjaźń dla nas.
Ashley ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Łkanie wstrząsało jej ciałem, zupełnie nie panowała już nad sobą. Melanie przytuliła siostrę, głaskała ją po głowie i szeptała słowa pocieszenia.
– Tak bardzo was kocham – wykrztusiła Ashley przez łzy. – Wy nie wiecie… nie macie pojęcia, ile dla was… zrobiłam.
– Co takiego zrobiłaś? – zapytała Melanie. – Powiedz mi. Powiedz, dlaczego jesteś taka nieszczęśliwa. Wysłucham cię. Chcę ci pomóc, Ash.
Odsunęła się od Melanie.
– Bzdura. Wcale nie chcesz mi pomóc i myślisz tylko o Mii.
– To nieprawda, Ashley. Jesteś moją siostrą. Zrobię dla ciebie wszy…
– Gówno prawda! – Ashley była bliska histerii. – Czekałam na ciebie. Bardzo długo czekałam, ale się mną nie interesowałaś. Nie przyszłaś!
– Gdzie miałam przyjść? Nie wiem, o czym mówisz, Ashley. Powiedz mi, dlaczego jesteś taka zła? – Melanie usiłowała panować nad sobą.
– Nic ci nie powiem. Nic a nic. Wynoś się z mojego domu i zostaw mnie w spokoju.
– Ash, proszę. – Melanie wyciągnęła dłoń. – Jesteśmy przecież siostrami. Porozmawiaj ze mną.
– Nie słyszałaś, co powiedziałam? Nie chcę cię tu widzieć, Melanie. Wyprowadzasz mnie z równowagi.
Nie wiedząc, jak mogłaby pomóc siostrze, Melanie wyszła.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DZIEWIĄTY
Czułym, lecz zarazem zaborczym ruchem, przygarnęła Mię do siebie. Spocone i zmęczone miłością leżały na łóżku, zamglonymi spojrzeniami wodząc po sobie. Od kilku tygodni były kochankami i Weronika nigdy dotąd nie czuła się równie cudownie.
Nie przypuszczała, że życie może być” tak wspaniałe, a związek z inną osobą może aż tak wzbogacać. Rozejrzała się po swojej sypialni, która przestała już być azylem samotności i stała się azylem szczęścia.
Zakochała się w Mii bez pamięci.
– Ogarnęła go furia – opowiadała Mia cicho. – Wyrzucił wszystkie moje rzeczy z szaf, darł je w strzępy. Kiedy wreszcie skończył, sypialnia wyglądała tak, jakby przeszedł przez nią tajfun.
– Biedna Mia – szepnęła Weronika głosem drżącym ze złości. Całą duszą nienawidziła Boyda.
– Byłam przerażona, ale nie dałam się zastraszyć. Powiedziałam mu, że jeśli spróbuje mnie dotknąć, ujawnię jego sekrety.
Weronika uniosła się na łokciu i zafrasowana spojrzała na Mię.
– Naprawdę to zrobiłaś?
– Tak, a wtedy Boyd zrobił się blady jak kreda. Bardzo ceni sobie swoją reputację i naprawdę zląkł się moich gróźb.
– Dobry Boże, Mia.
– Dopiero później zobaczyłam, że wyczyścił mi portfel, zablokował moje karty kredytowe i wyjął wszystkie pieniądze z naszego wspólnego konta. Kiedy go zapytałam, dlaczego to zrobił, tylko wyśmiał mnie. Powiedział, że od tej chwili będę musiała prosić o każdy grosz, nawet o pieniądze na jedzenie i benzynę. – Mia zaczęła płakać. – To było takie upokarzające, że miałam ochotę umrzeć. Schować się w jakiejś mysiej norze i skończyć ze sobą.
Weronika zadrżała. Jej matka tak właśnie postąpiła. To łatwe, aż nazbyt łatwe. Pistolet, proszki nasenne, pętla na szyję – i po człowieku.
Odsunęła się i spojrzała Mii w oczy.
– Nie mów takich rzeczy. Nawet o tym nie myśl. To on powinien czuć się upokorzony i zejść z tego świata.
– Oby. – W oczach Mii znowu pojawiły się łzy.
– Tak strasznie go nienawidzę, Weroniko.
– Doskonale wiem, co czujesz, maleńka. – Weronika ujęła jej twarz w dłonie. – Odejdź od niego. Nie myśl o pieniądzach ani o intercyzie. Ja się tobą zaopiekuję. Zarabiam tyle, że utrzymam nas obie.
– To nie w porządku. Boyd ma mnóstwo pieniędzy i połowa jego majątku należy do mnie.
– Mia spojrzała w oczy Weronice. – Naprawdę mnie kochasz? Potrafisz mi całkowicie zaufać? Powierzyć każdą tajemnicę?
Weronika poczuła ucisk w gardle, bo nie mogła zrozumieć, w jakim kierunku Mia zmierza.
– Tak, ufam ci całkowicie.
– Ja też ci ufam. Kocham cię. – Mia usiadła. Słońce wpadające przez żaluzje złociło jej skórę.
– Mam plan. Chcę, żeby Boyd zapłacił za swoje niegodziwości.
Weronice zaczęło szybciej bić serce, dłonie jej zwilgotniały.
– Mów.
– Wiem wszystko, Weroniko. Wszystko. Śledziłam go pewnego wieczoru. Poszedł do klubu, który się nazywa „The Velvet Spike”.
„The Velvet Spike”? Weronika poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. Nie mogła dobyć z siebie głosu.
– Dla Boyda jego reputacja jest ważniejsza niż majątek, zdrowie, rodzina. Niż wszystko inne – ciągnęła Mia. – Udaje uczciwego, wierzącego człowieka, pragnie uchodzić za porządnego obywatela. Dlatego się ze mną ożenił. Teraz to zrozumiałam. Pasowałam do wizerunku, który chciał stworzyć, poza tym myślał, że będę potulną żoną. Ale się pomylił. Zemszczę się na nim, ale potrzebuję twojej pomocy.
Weronika patrzyła bez słowa na Mię. Ciągle jeszcze nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciółka odważyła się śledzić męża. Dobry Boże, jak mogła zdobyć się na coś podobnego? Nie wiedziała, co ryzykuje?
– Nie… nie weszłaś chyba do środka? Policja robi tam ciągle naloty.