Выбрать главу

– Nawet nie w połowie tak bardzo, jak ja twoim mężem – odrzekł hrabia, a Noella wiedziała, że mówił to szczerze.

Żeby przypodobać się przyszłemu małżonkowi, Noella zaraz poszła spać i kiedy obudziła się dopiero następnego dnia po południu, hrabiego nie było w domu.

Była pewna, że załatwiał formalności związane z ich ślubem i wypożyczeniem jachtu, na którym mieli spędzić miodowy miesiąc.

Nie wyobrażała sobie bardziej nęcącej perspektywy niż zagraniczne wojaże z hrabią.

Nieważne, dokąd pojedziemy, choćby i w nieznane, na pewno będzie jak w niebie, bo on tam będzie ze mną – pomyślała w duchu Noella.

Niania, która bardzo odmłodniała od chwili, gdy nie musiała się już martwić o przyszłość, wybrała dla Noelli prześliczną suknię ślubną.

Była oczywiście biała i pochodziła z najlepszego sklepu w Londynie.

Niania wybrała suknię z tiulu, ozdobioną falbankami z koronki. Była to najpiękniejsza suknia, jaką Noella kiedykolwiek widziała.

Miała szerokie, modne rękawy, a jej rozkloszowany dół podkreślał wiotką talię Noelli tak, że wyglądała jak z obrazka.

Ponieważ ślub odbył się w tajemnicy i nawet służący w Londynie nie wiedzieli, co się dzieje, Noella zamiast welonu włożyła toczek ozdobiony białymi różami.

Zamiast bukietu ślubnego trzymała w ręku modlitewnik w oprawie z masy perłowej.

Wyglądała tak pięknie, że hrabia nie mógł znaleźć słów, by wyrazić swój zachwyt.

Jechali w milczeniu wynajętym powozem, aby ich woźnica nie wiedział, dokąd się udają.

Trzymali się za ręce, a hrabia całował jej dłonie. Niania kupiła Noelli koronkowe mitenki zamiast zwykłych skórzanych rękawiczek.

Czując ciepło namiętnych ust hrabiego, Noella znów doznała czegoś, co można porównać tylko do migotania gwiazd.

Kiedy konie zatrzymały się przed kościółkiem, w którym mieli się pobrać, hrabia wyszeptał:

– Uwielbiam cię, najdroższa.

W kościele panowała cisza, a słowa starszego proboszcza odprawiającego mszę zabrzmiały bardzo szczerze i wzruszyły ich do głębi.

Ołtarz przyozdobiono białymi liliami, które symbolizowały czystość panny młodej.

Wierzył głęboko, jak gdyby powiedzieli mu o tym święci, że Noella nigdy go nie zasmuci ani nie zawiedzie.

Kiedy otrzymali od księdza błogosławieństwo, ruszyli wolnym krokiem wzdłuż nawy głównej w kierunku wyjścia, a Noella była pewna, że słyszy śpiew aniołów.

Udali się następnie do domu hrabiego i zjedli przepyszny posiłek w jadalni, która wyglądała zupełnie inaczej niż wtedy, gdy Noella ujrzała ją po raz pierwszy, podróżując z Jasperem do Yorkshire.

Obsługiwał ich tylko Hawkins i zaufany lokaj hrabiego.

Kolację podano na rodowych srebrach, które na tę okazję wyjęto z sejfu. Książę kazał też przykryć ciemne, dębowe boazerie girlandami kwiatów.

Na stole stały piękne bukiety, podobnie jak w sypialni, której Noella nie widziała w czasie swej pierwszej wizyty.

Ponieważ jej wystrój był bardzo gustowny i kobiecy, Noella domyśliła się, że należała do hrabiny. Wybierając tę sypialnię na noc poślubną książę dał Noelli do zrozumienia, że wybaczył swej matce to, że go opuściła. Dopiero teraz zrozumiał nieodpartą moc miłości.

Noella postanowiła, że kiedyś z nim o tym porozmawia, ale nie dziś.

Może wtedy, gdy zbliżą się do siebie tak bardzo, że nie będą mieć już przed sobą żadnych tajemnic.

Niania pomogła jej w wieczornej toalecie.

Po wyjściu niani z sypialni Noella modliła się, żeby hrabia nie był nią rozczarowany. Bała się, że brak doświadczenia w miłości może go do niej zrazić.

Wiedziała, że chociaż deklarował nienawiść i brak zaufania do płci pięknej, utrzymywał stosunki z kilkoma kobietami, choć nigdy nie zaangażował się uczuciowo.

Kiedy wszedł do sypialni, wydał się jej niebiańsko przystojny. Była pewna, iż nawet jeśli sam nie darzył tamtych kobiet uczuciem, to z pewnością wiele z nich straciło dla niego głowę.

Podszedł do łóżka i, swoim zwyczajem, usiadł na jego brzegu.

– Wyglądasz na przestraszoną, najdroższa.

Dlaczego?

– Trochę się… boję – szepnęła.

– Mnie?

– Nie boję się ciebie. Obawiam się, że będziesz mną rozczarowany.

Wyciągnęła ręce do niego i mówiła dalej:

– 

Zdaję sobie sprawę, jak niewiele wiem… nie widziałam niczego poza cichą wsią… ptakami i kwiatami… wszystko to zawsze wydawało mi się bardziej rzeczywiste niż ludzie.

Wciągnęła głęboko powietrze i powiedziała:

– Co będzie… jeśli poczujesz się mną znudzony?

Hrabia spojrzał na nią z uśmiechem:

– Czy to w ogóle możliwe?

Ujął jej dłonie i ucałował je.

Zdjął szlafrok i położył się obok niej.

W sypialni paliła się tylko jedna świeca w złotym świeczniku stojącym za jedwabnymi i muślinowymi kotarami, które osłaniały łoże.

Noella dobrze widziała jego twarz. Wydawało się jej, że dostrzega ogień w jego oczach, kiedy szukał jej ust.

Pocałował ją namiętnie.

Przytulił ją jeszcze mocniej i powiedział:

– 

Nie bój się niczego. Będę bardzo delikatny.

Jesteś jeszcze taka młoda, taka wrażliwa i, dzięki Bogu, taka niewinna.

– I… taka… niedoświadczona – szepnęła Noella.

– Czy myślisz, że chciałbym, żebyś była inna?

Przycisnął ją do siebie i powiedział:

– Chyba dlatego, że zbyt młodo poznałem prawdziwy smak życia, zawsze pragnąłem pojąć za żonę kobietę, którą sam będę mógł nauczyć wszystkiego o miłości.

– A jeśli… i tak się mną… znudzisz?

– To niemożliwe.

Odgarnął włosy z jej twarzy i pogłaskał ją.

– Jesteś cudowna. Ale twoja dusza jest równie piękna jak ciało, w którym mieszka.

Wciągnął głęboko powietrze i powiedział:

– 

Zawsze marzyłem o tobie. Teraz, kiedy jesteś moja, obiecuję ci, że będę się tobą opiekował, bronił cię oraz wielbił i czcił do końca życia.

Noella zrozumiała wagę tego ślubu.

– Ja też zawsze marzyłam o tobie… i moje marzenie się ziściło… jestem bardzo szczęśliwa.

– Ja nawet nie potrafię nazwać mojego szczęścia. Jesteś moim błogosławieństwem.

Jego głos brzmiał bardzo poważnie, gdy mówił:

– Kiedy przysięgaliśmy sobie miłość przed ołtarzem, czułem, że nasze spotkanie było możliwe dzięki Bożemu błogosławieństwu.

Łączy nas nie tylko ślub i miłość małżeńska, ale jedność dusz i serc.

W westchnieniu Noelli słychać było najczystsze szczęście i wzruszenie wyznaniem hrabiego. Objęła go, przycisnęła do siebie i powiedziała:

– Najdroższy, najukochańszy… naucz mnie… naucz mnie być taką, jaką chcesz mnie mieć. Kocham cię… kocham… kocham cię całą duszą i sercem.

Czuła, że sposób, w jaki mówiła te słowa, rozpalał w nim ogień.

Zanim znalazł jej usta, szepnęła:

– Chciałabym ci jeszcze coś powiedzieć.

– Co takiego, najdroższa?

Całował ją po policzkach i po szyi. Poczuła nieznaną wcześniej, niewyobrażalną rozkosz, tak oszałamiającą, że trudno było jej mówić.

Wiedziała jednak, że on czeka na jej słowa:

– 

Mówiłam ci… że nic nie wiem o sprawach…

miłości… tyle tylko… że jest ona darem Boga… a ja tak ciebie kocham… że chcę ci urodzić syna… żebym już nigdy… nie bała się… że ktoś taki jak Jasper będzie chciał cię zabić dla spadku.

Książę znieruchomiał. Przez chwilę myślała, że powiedziała coś niestosownego. Kiedy jednak spojrzała mu w oczy, zrozumiała, że właśnie te słowa pragnął usłyszeć. Wpatrywał się w nią, jakby była nie tylko ukochaną osobą, lecz świętością.