Выбрать главу

Zauważyła, że Raven słuchał jej słów z uwagą.

– Kiedy umarł kapitan D'Arcy Fairburn, kuzynka Caroline i Noely wróciły do Anglii.

Zamieszkały u nas. Były bardzo biedne. Byłoby cudownie, gdyby wtedy hrabia mógł im pomóc.

– Właśnie dlatego chciał je znaleźć – powiedział Raven. – Co więcej, obiecał mi hojną nagrodę za odnalezienie jego siostry.

– Nie wygląda pan na człowieka w potrzebie – powiedziała Noella.

Raven roześmiał się i rzekł:

– Pozory mylą.

Zapewniam panią, że moja sytuacja finansowa jest opłakana. – Nagle zmienił ton, jakby mitygując się, i powiedział:

– Proszę mi wybaczyć tę niegrzeczność, ale jeszcze nie zapytałem pani o jej imię.

– Zapewne zdziwi to pana, ale na imię mam również Noella. Kiedy się okazało, że zarówno moja matka, jak i kuzynka Caroline oczekują rozwiązania na Boże Narodzenie, postanowiły nadać swoim dzieciom takie same imiona. Noel dla chłopca, Noella. dla dziewczynki.

– Domyślam się, że ten pomysł mógł wszystkim nieco skomplikować życie- zauważył Raven.

– Mógłby, gdybyśmy utrzymywały bliskie kontakty – zgodziła się Noella. – Ale po raz pierwszy spotkałyśmy się rok temu i wtedy okazało się, jak bardzo byłyśmy do siebie podobne.

– Oczywiście, ma pani przecież włosy tego samego koloru co ona – powiedział Raven takim głosem, jakby dopiero teraz to sobie uświadomił.

Noella uśmiechnęła się i wyjaśniła swojemu rozmówcy:

– Mama zawsze mówiła mi, że to dziedzictwo po przodku pochodzącym ze Szwecji.

Zauważyła, że Raven przygląda się jej badawczo.

Poczuła się niezręcznie. Ten zaś sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej małe skórzane etui. Otworzył je. Wewnątrz był miniaturowy portret. Wręczył etui Noelli. Ujrzała twarz rocznego dziecka o złotych włosach i ciemnoniebieskich oczach. Nie miała najmniejszych wątpliwości. To była Noely.

– Nawet kiedy dorosła, wyglądała zupełnie tak samo – powiedziała urzeczona odkryciem Noella.

– Ten portret mógłby uchodzić za pani podobiznę z dzieciństwa – zauważył Raven.

Noella z uśmiechem oddała mu etui i powiedziała:

– Tak mi przykro, że nie mogę pana… niczym ugościć… obawiam się, że nic nie mam w domu.

Po chwili milczenia Raven zapytał:

– Jak to się stało, że jest pani tak biedna?

– Po śmierci matki straciłam rentę ojca powiedziała.

– Jak pan widzi nie zostało mi już nic, co mogłabym… sprzedać.

Ubóstwo tego domu było tak oczywiste, że mówiła o nim bez oporów i zakłopotania.

Pomyślała, że gdyby Noely na czas otrzymała pomoc od brata, z pewnością nie opuściłaby jej w potrzebie.

Raven podniósł się nieoczekiwanie z fotela, przemierzył pokój i przystanął, wpatrując się w zaniedbany ogród.

– Kto tu jeszcze mieszka? – zapytał.

– Moja niania i ordynans ojca, mieszkający z nami od dnia, w którym tata przeszedł na emeryturę i kupił ten dom.

– Z pewnością ma pani jakichś przyjaciół w okolicy.

– Nie mamy zbyt wielu sąsiadów. A nieliczni mieszkańcy tych stron sami nie są zbyt majętni.

Noella pomyślała, że chodzenie po prośbie do sąsiadów byłoby zbyt wielkim upokorzeniem.

Po śmierci matki zapomnieli o istnieniu Noelli. W większości byli to zresztą ludzie w podeszłym wieku. Ich dzieci wyprowadziły się z tego odludzia do Londynu albo w inne bardziej interesujące okolice.

Tak więc sąsiedzi nie zapraszali jej do siebie, a ona była zbyt nieśmiała albo dumna, żeby szukać u nich wsparcia.

Raven odwrócił się od okna. Podszedł do zajmowanego wcześniej fotela i znów w nim usiadł.

– Ciągle nie znam pani nazwiska – powiedział.

– Przepraszam. Powinnam się przedstawić, kiedy pan przybył. Nazywam się Wakefield, Noella Wakefield.

– Proszę mnie posłuchać, panno Wakefield.

Mam propozycję, która może być dla pani bardzo korzystna.

Mówił powoli i z namysłem. Wydawał się ważyć w myślach każde słowo. Noella zaś wpatrywała się weń szeroko otwartymi oczami.

Wiedziała, że zamierza jej powiedzieć coś niezwykle ważnego, choć nie miała pojęcia, do czego Raven zmierza.

– Przed dwoma miesiącami – zaczął Raven – odwiedziłem kuzyna, hrabiego Ravensdale.

Chciałem go zapoznać z pewnym wynalazkiem.

– Wynalazkiem?

– Chodziło o teleskop, urządzenie nowocześniejsze niż używane obecnie w marynarce.

Uważałem, że produkcja i sprzedaż tego wynalazku może być szalenie opłacalna.

– Bardzo interesujące – powiedziała Noella.

– Zamierzałem poprosić kuzyna o pomoc w finansowaniu przedsięwzięcia, ale jak zwykle odniósł się do projektu bez entuzjazmu.

– Dlaczego?

– Bo ma taki sam trudny charakter jak jego ojciec – uciął Raven.

– Mama była zdania, że mąż kuzynki Caroline był bardzo despotyczny i budził postrach – zauważyła Noella. – To smutne, że brat Noely się w niego wdał.

– Wielu ludzi czuje się onieśmielonych w jego towarzystwie. Ja zaś uważam, że jest po prostu skąpy.

– Dlatego że odmówił finansowania pańskiego wynalazku?

– Mam przyjaciela, który jest ekspertem w tej dziedzinie – odpowiedział Raven. -Zapewnił mnie, że to iście rewolucyjny projekt, dużo nowocześniejszy od sprzętu, którego używa się obecnie.

Noella zastanawiała się, co to miało wspólnego z Noely. Raven, jakby czytając w jej myślach, przystąpił do wyjaśnień.

– Po wielu kłótniach hrabia powiedział, że skoro mogę skonstruować teleskop, dzięki któremu będzie można widzieć dalej niż kiedykolwiek przedtem, powinienem potrafić odnaleźć jego siostrę, o której nie miał żadnych wieści poza jednym listem do ojca.

– Teraz rozumiem! – wykrzyknęła Noella. -

Musi pan być bardzo sprytny, skoro trafił pan aż tutaj.

– Najpierw pojechałem do Wenecji, skąd został wysłany list. Po przepytaniu niezliczonej ilości ludzi, którzy znali kapitana Fairburna w czasie, kiedy tam mieszkał, pojechałem w ślad za Noely i jej matką do Neapolu.

– To właśnie stamtąd kuzynka Caroline i Noely przyjechały tutaj – zauważyła Noella.

– Tak właśnie sądziłem – powiedział Raven.

– Ale okazuje się, że cała moja podróż poszła na marne.

– Bardzo mi przykro! – wykrzyknęła Noella.

– Niestety, nic na to nie można poradzić.

– Prawdę mówiąc, jest jedna możliwość stwierdził Raven ze spokojem.

Noella spojrzała na niego zaskoczona, kiedy powiedział:

– Twierdzi pani, że jest bardzo podobna do swojej kuzynki.

– Podobieństwo jest tak duże, że można by nas wziąć za bliźniaczki.

Raven pochylił się w fotelu do przodu.

– Mam dla pani propozycję.

– Propozycję?

– Widzę, panno Wakefield, że rozpaczliwie potrzebuje pani pieniędzy.

– Wyobrażam sobie, że trudno byłoby to ukryć – odpowiedziała Noella. – Jak pan widzi… nie zostało mi już nic… co mogłabym sprzedać.

– Zauważyłem to, jak również fakt, że jest pani dużo szczuplejsza niż powinna.

Raven obrzucił ją krótkim spojrzeniem i Noella poczuła, że się rumieni.

Pomyślała, że jest zbyt impertynencki, więc odrzekła:

– Jakoś sobie poradzimy. Jest mi tylko przykro, panie Raven, że pańska podróż na nic się nie zdała.

Wstała z fotela, lecz ku jej zaskoczeniu, Raven nie zbierał się do wyjścia.

Patrzył, jak słońce odbijało się w jej włosach.

Wyglądało to, jakby jej szczupłą, wyrazistą twarz otaczała aureola światła.

– Niech pani siada – powiedział ostro.

Tak ją to zaskoczyło, że go posłuchała.