Выбрать главу

Kate włożyła kuchenny fartuch.

– Nie możesz znieść, że Josh żeni się właśnie z nią.

– Tak… nie! – poprawiła się szybko Bella. Jednak zdała sobie sprawę, że nie ma sensu oszukiwać Kate. – To chyba oczywiste?

– Oczywiste dla tych, którzy cię znają.

– Josh też mnie zna od dawna.

– Dla niego te sprawy wyglądają inaczej. Zresztą, pewnie się nie domyśla, że nie znosisz Aisling.

– Jasne, że nie. – Przypomniała sobie, jak bardzo był przekonany, że świetnie by im się razem mieszkało. – Nie chcę jednak, żeby się zorientował, bo byłoby mu przykro.

– Myślisz, że będzie szczęśliwy z Aisling?

– A ty?

Kate przechyliła głowę w zamyśleniu.

– Jakoś nie mogę uwierzyć, że weźmie z nią ślub – przyznała w końcu. – Myślałyśmy z Phoebe, że ty wyjdziesz za Josha.

Dobrze, że Bella właśnie sięgała do lodówki po grzyby i Kate nie mogła zobaczyć jej miny.

– Już na to za późno – powiedziała, starając się, żeby zabrzmiało to obojętnie.

Kate wzięła od niej grzyby i zajęła się krojeniem.

– Może jednak Josh nie ożeni się z nią?

– A niby jakim cudem? Przecież znasz Josha. Zawsze dotrzymuje słowa. Przyrzekł Aisling ślub i kropka.

– A gdyby to ona się wycofała? – rozmarzyła się Kate. Jednak nic na to nie wskazywało, gdy wreszcie spotkali się na uroczystej kolacji. Aisling wspaniale wyglądała w obcisłej sukni. Cały czas mówiła o ślubnych planach i z dumą pokazywała pierścionek zaręczynowy z błyszczącym brylantem.

– Przepiękny – orzekła Bella bez przekonania.

– W czasie ostatniego weekendu Josh zabrał mnie do jubilera. Godzinami nie mogłam się zdecydować, prawda, Josh?

– Godzinami – potwierdził cicho.

Aisling roześmiała się perliście i objęła go za ramię.

– Biedny Josh, w koócu zaczęło go to nudzić! Wiesz, Bella, jaki on jest.

Bella, nie patrząc na Josha, podała szczęśliwej narzeczonej kieliszek szampana.

– Tak – powiedziała. – Znam go dobrze.

ROZDZIAŁ CZWARTY

– Zdaje się, że pierścionek był bardzo drogi – mówiła Aisling z przejęciem – ale Josh nalegał, żebym wzięła ten, który najbardziej mi się podoba.

– Na pewno uważa, że jesteś tego warta – stwierdziła Bella miłym tonem. Napełniła kolejny kieliszek i podała Joshowi, zmuszając się, żeby spojrzeć mu w oczy.

– Wiem, że wolałbyś piwo, ale przy takiej okazji szampan jest obowiązkowy.

– Dzięki.

Bella była tak spięta, że gdy ich pałce się spotkały, nerwowo cofnęła rękę, rozlewając niemal pół kieliszka.

– Przepraszam – szepnęła zaczerwieniona.

– Wszystko w porządku? – spytał Josh z troską.

– Oczywiście. Tylko się denerwuję, czy jedzenie będzie jak należy. Zdaje się, że potraktowałam sprawę zbyt ambitnie.

– Cała Bella! – roześmiał się Josh. – Bierzesz się za najbardziej wyszukane potrawy, no i w pewnej chwili przestajesz nad nimi panować. Mogłabyś wreszcie wyrzucić te wszystkie książki kucharskie i podać gościom chleb z serem.

– Zacznę tak postępować od jutra – mruknęła z niepewnym uśmiechem. Na chwilę spojrzeli sobie w oczy i poczuli się tak, jakby byli tylko we dwoje.

Josh pierwszy odwrócił wzrok.

– Zadałaś sobie wiele trudu.

– Wszystko wygląda bardzo apetycznie – dodała Aisling, marszcząc brwi, gdy dostrzegła wymianę spojrzeli między narzeczonym a jego przyjaciółką.

Bella przykryła staromodnym koronkowym obrusem sosnowy stół, przy którym z Kate i Phoebe przegadała wiele godzin, sącząc wino. Ustawiła zapalone świece, dzięki czemu zrobiło się bardzo romantycznie.

Jednak przy zlewie nie było aż tak nastrojowo, piętrzyły się bowiem brudne naczynia, które trzeba było powtórnie wykorzystać, a Bella nie nadążała ze zmywaniem. Zawsze podobały się jej obszerne kuchnie, które pełniły również rolę jadalni, jednak teraz wolałaby dysponować osobnym pomieszczeniem, gdzie usadziłaby gości, dzięki czemu mogłaby przynajmniej udawać, że panuje nad sytuacją.

– Lubię tę kuchnię – powiedziała Aisling. – Głównie dlatego pragnęłam wprowadzić się do ciebie.

– Przykro mi, że tak wyszło. Uparłam się, że chcę mieszkać sama. Cóż, nie było to zbyt uprzejme z mojej strony.

– Nie przejmuj się. – Aisling lekceważąco machnęła ręką. – Myślę, że na twoim miejscu zachowałabym się podobnie. Zresztą, wszystko obróciło się na dobre. Prawda, kochanie? – zwróciła się do narzeczonego i objęła go za ramię. – Gdybym wprowadziła się do ciebie, nie przekonalibyśmy się z Joshem, jak świetnie do siebie pasujemy. Zapewne nawet nie pomyślelibyśmy o małżeństwie, prawda, Josh?

– Trudno powiedzieć – stwierdził.

– Czyli wszystko dzięki tobie, Bello – dodała Aisling z promiennym uśmiechem i uniosła kieliszek. – Dziękuję!

Uśmiech Belli nie był tak promienny.

– Może kanapkę? – spytała, podając talerz.

– Och, nie powinnam… – stwierdziła Aisling, spoglądając na starannie dopracowane tartinki.

– To jedyne, co mi się udało – zachęcała Bella. – Na twoim miejscu skorzystałabym z okazji.

– No, może jedną.

Aisling wypuściła Josha i wybrała kanapkę, która jej zdaniem powinna być najmniej tucząca.

– Wspaniała – stwierdziła.

– Weź następną.

– Nie, dziękuję – powiedziała, poklepując z dumą swój doskonale płaski brzuch. – Przymierzałam już fantastyczną suknię ślubną. Świetnie leży, ale żeby ją włożyć, nie mogę przed ślubem przytyć ani miligrama.

– Już zdecydowaliście, kiedy to będzie? – spytała Phoebe, która właśnie przyłączyła się do nich. Czujnie zauważyła, że Bella usiłuje nafaszerować Aisling kanapkami, postanowiła więc uratować dla siebie, co się da.

– W maju – odparła Aisling rozanielonym tonem. – Śluby na wiosnę są takie cudowne, prawda?

Bella czuła się, jakby ktoś wbijał jej nóż w serce. Pewnie też byłaby w euforii, gdyby na jej palcu błyszczał pierścionek od Josha, a na zakończenie wieczoru mogłaby pójść do domu w jego towarzystwie.

– Przepraszam – powiedziała pospiesznie. Nie była w stanie znosić tego dłużej. – Muszę zająć się przystawkami.

Phoebe cierpliwie słuchała weselnych planów Aisling, natomiast Josh stał nachmurzony.

– Nie przejmuj się – szepnął mu Gib do ucha. – Przyniosłem trochę piwa. – Zerknął z grymasem na swój kieliszek. – Nie wiem, dlaczego kobiety upierają się przy szampanie. Dokończ to i chodź. Napijemy się czegoś lepszego!

Josh uśmiechnął się z zakłopotaniem i posłusznie opróżnił kieliszek. Gib zawsze potrafił poprawić mu nastrój, był niezawodny.

Kolacja nie okazała się popisem kulinarnym, i nie dziwota, jako że Belli jeszcze nigdy się to nie udało. Było natomiast dużo wina i miłe towarzystwo. Szczególnie Aisling tryskała dobrym humorem. Bella natomiast była o wiele cichsza niż zwykle. Gdy jednak nie musiała już zajmować się kolejnymi potrawami, usiadła i wreszcie zaczęła dobrze się bawić.

Po jakimś czasie znów wstała od stołu, żeby przygotować kawę. Josh poszedł za nią.

– Chciałbym ci podziękować – powiedział. – Później może nie być okazji.

– Przepraszam za wołowinę – powiedziała z westchnieniem. – Zresztą deser też się nie udał.

– Wszystko było pyszne – skłamał bez zająknienia.

– Szczerze mówiąc, nie ma znaczenia, jakie było jedzenie. Liczą się twoje dobre chęci. Wieczór był naprawdę wyjątkowy i jestem ci wdzięczny. Aisling też – dodał, obejmując ją za ramiona.

Bella odsunęła się pierwsza. Zajęła się napełnianiem czajnika.