Выбрать главу

– Bella, a co powiedzą w pracy? – spytał nagle Josh.

– Dostaniesz urlop tak na zawołanie?

Co go obchodzi moja praca? Są ważniejsze sprawy!

– pomyślała, niechętnie porzucając rozważania na temat garderoby, która powinna codziennie psuć humor Aisling.

– Zadzwonię do szefowej – powiedziała. – Nie będzie zachwycona, ale teraz mamy trochę luzu i uzbierało mi się sporo nadgodzin. Należy mi się urlop. Na dodatek Louise jest prawdziwą romantyczką i jeśli jej powiem, że zdecydowaliśmy się na ślub pod wpływem nagłego zauroczenia, a ty porywasz mnie na Seszele, żeby to uczcić, z miejsca wpadnie w zachwyt.

Josh uśmiechnął się kpiąco.

– Tylko nie mów jej, że znamy się od czternastu lat. Nawet niepoprawna romantyczka nie uwierzy, że to miłość od pierwszego wejrzenia!

– No, nie wiem – zastanawiała się Bella. – Louise wie, że przyjaźnimy się od dawna. Powiem jej, że nagle wszystko się zmieniło. Zdaliśmy sobie sprawę, że łączy nas o wiele więcej niż przyjaźń.

– Myślisz, że uwierzy?

– Przecież tak się zdarza. Ludzie zakochują się zupełnie niespodziewanie.

– Brzmi to całkiem przekonująco – przyznał Josh.

Znów zapadła cisza. Bella czuła, że serce bije jej mocno. Starała się unikać wzroku Josha. Rozejrzała się po pokoju, ale w końcu ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę. Bella pierwsza odwróciła wzrok.

– Najważniejsze, żeby przekonać Louise – powiedziała niepewnie i cisza zaległa po raz kolejny.

– Bella, na pewno masz ochotę na ten wyjazd? – spytał Josh, zakłopotany niezręczną atmosferą.

– Tak, darmowy tydzień na Seszelach to bardzo uciążliwa sprawa – powiedziała z uśmiechem. – Ale niech będzie, poświęcę się dla ciebie.

– Kiedy Aisling mówiła o tym wyjeździe, nie byłaś zachwycona.

– Mówiła o różnych dziwnych zajęciach, które, mam nadzieję, nie są obowiązkowe. Będę musiała nurkować? – spytała, marszcząc brwi.

– Obowiązkowo. Przecież będziesz narzeczoną samego Josha Kingstona! – powiedział, puszczając do niej oko.

– Powiem wszystkim, że jesteśmy ze sobą na zasadzie przeciwieństw – poświadczyła stanowczo. – I dzięki temu jako jedyna będę rano gnać prosto na plażę, mając w nosie te wszystkie tortury zwane czynną rekreacją. Przygotuję się w ten sposób do zasadniczego zadania, czyli do oczarowania wszystkich. Po kilku dniach cudownej medytacji na leżaku, przerywanej jedynie krótkimi kąpielami w oceanie, w błogosławionej ciszy, mąconej jedynie spadającymi kokosami, wprowadzę się w tak cudowny nastrój, że będę w stanie uśmiechać się nawet do Aisling!

– Możesz powtórzyć, dokąd jedziesz i z kim? – poprosiła Kate, gdy Bella zadzwoniła do niej następnego ranka. Podobnie wyglądała wcześniejsza rozmowa z Phoebe. Bella była zdziwiona, że przyjaciółki nie mogą zrozumieć tego, co dla niej jest tak oczywiste.

– Zaręczyliście się z Joshem, nie pytając mnie ani Phoebe o zdanie? – dopytywała się Kate.

– Tylko na tydzień – tłumaczyła Bella. – Przecież sprawa jest na niby. Nie rozumiem, co was tak zaskoczyło. Przecież ty i Finn zrobiliście kiedyś tak samo.

– I wszyscy wiemy, co z tego wynikło. Jesteśmy małżeństwem. Udawanie w takiej sytuacji wcale nie jest proste.

– Jasne, rozumiem – stwierdziła Bella. Akurat ona nie musiała udawać zakochanej. Musiała udawać, że tak nie jest. No trudno…

Kate zamyśliła się na chwilę.

– Joshowi też nie będzie łatwo. Czuje się zraniony przez Aisłing i widywanie jej z tamtym facetem może być dla niego nie do zniesienia. W takiej sytuacji trudno zachować trzeźwy umysł.

– Kate, co masz na myśli?

– Po prostu bądź ostrożna – mówiła z namysłem. – Jesteście starymi przyjaciółmi, ale znajdziecie się w intymnej sytuacji.

– O ile dobrze pamiętam, chciałyście z Phoebe, żebym wyszła za Josha. – Bella starała się obrócić wszystko w żart, ale Kate traktowała sprawę poważnie.

– Tak, ale nie powinien wiązać się z tobą tylko dlatego, że akurat czujesz się samotna i opuszczona. Ty również zasługujesz na coś lepszego niż nagroda pocieszenia po Aisłing.

Bella przypomniała sobie tę rozmowę, gdy później spotkała się z Joshem na lunchu. Udało mu się zamienić rezerwację na jej nazwisko, a Bella pochwaliła się, że po chwilowym zrzędzeniu szefowa zgodziła się na tydzień urlopu. Znów rozmawiali i śmiali się jak za dawnych lat. Jednak w pewnej chwili Josh przypomniał o Aisling.

– Zadzwoniłem do niej dziś rano – powiedział.

– Domyślam się, że nie była to przyjemna rozmowa.

– Nic nadzwyczajnego. – Sam był zaskoczony, że odbyło się to tak normalnie. – Powiedziałem, że jedziesz na jej miejsce. Obiecała, że ani ona, ani Bryn nie zdradzą, że nie jesteśmy prawdziwą parą. Cóż, teraz przydałby się jeszcze jakiś zaręczynowy pierścionek dla ciebie, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości.

Bella odruchowo spojrzała na dłonie. Jej stary, srebrny pierścionek nie nadawał się do tego celu. Pomyślała o zabawnych kolczykach i bransoletkach, które miała w domu. Może znalazłby się jeszcze jakiś pierścionek, ale na pewno nie zaręczynowy.

– Nie mam nic odpowiedniego – przyznała.

– Kupię ci coś – powiedział Josh. Spojrzał na zegarek i odsunął krzesło. – Chodź, jeszcze zdążymy.

– Nie możesz kupować mi pierścionków! – stwierdziła Bella, wkładając płaszcz. – Nie ma takiej potrzeby – dodała i przypomniała sobie wielki pierścionek, który Aisling wszystkim podsuwała pod nos. – Co z tym, który kupiłeś Aisling?

– Powiedziałem, że może go zatrzymać.

– Wzięła go? – spytała z niedowierzaniem – Co miałem z nim zrobić? – odpowiedział zaczepnie Josh, otwierając przed nią drzwi.

– Mogłeś oddać w sklepie.

– Byłoby to bardzo małostkowe, nie sądzisz?

– Nie! Wprost nie do wiary, że Aisling wzięła ten pierścionek po tym, jak cię potraktowała. Na pewno kosztował majątek. Naprawdę, Josh, czasem przesadzasz z tymi manierami dżentelmena! – powiedziała, stawiając kołnierz, żeby osłonić się od chłodnego wiatru.

– Wolałabyś, żeby rzuciła mi go w twarz? Jeśli chciała mieć po mnie pamiątkę, to nie mam nic przeciwko temu.

Bella pomyślała, że musi wreszcie przestać gadać o Aisling. Josh nie dawał tego po sobie poznać, ale mógł nadal za nią tęsknić. Może nawet miał nadzieję, że Aisling wróci do niego, gdy wreszcie pojmie, że niewielu jest mężczyzn, którzy skrzywdzeni przez kobietę, pozwolą jej odejść z pierścionkiem wartym kilka tysięcy funtów.

– Kupowanie dla mnie pierścionka to wyrzucanie pieniędzy.

– Wyjazd nic nas nie będzie kosztował. Nawet drinki w barze będą na koszt C. B. C. Pierścionek to niezbędny wydatek, skoro mamy udawać narzeczonych. Spójrz! – zawołał, prowadząc Bellę na drugą stronę jezdni. – Tam kupiliśmy pierścionek dla Aisling.

– Nie możemy tu wejść – zaprotestowała Bella, patrząc na elegancką wystawę. Wystawione kosztowności nie były opatrzone cenami. Widomy znak, że ceny są wysokie.

– Dlaczego nie?

– Po pierwsze na pewno pamiętają, że niedawno byłeś tuz Aisling…

– Bzdura – przerwał zdecydowanie. – Na pewno mają mnóstwo klientów, a tamten pierścionek kupowałem ponad miesiąc temu. Nie ma szans, żeby pamiętali.

– Witam szanownego pana – powiedział uprzejmie sprzedawca. – Cieszę się, że znów pan nas odwiedził. Czym możemy dziś służyć?

– A widzisz! – szepnęła Bella, cofając się w stronę drzwi. Jednak Josh chwycił ją mocno za ramię. Zupełnie nie przejął się, iż został rozpoznany ani że nie miał racji.

– Chcielibyśmy! obejrzeć pierścionki zaręczynowe – powiedział.