Выбрать главу

– Udało się skontaktować z pańskim szwagrem. Jest już w drodze.

Gunder o mało nie rozpłakał się z ulgi. Pielęgniarka zajęła się rurką, on zaś przymknął oczy. Wreszcie trochę się rozluźnił.

– Czy wczoraj wszystko poszło jak należy? – zapytała.

Otworzył oczy. Nie odezwał się, bał się bowiem, że głos odmówi mu posłuszeństwa.

– Wspomniał pan o jakichś problemach… – Znowu zajęła się nieprzytomną Marie, ale wciąż czekała na odpowiedź. Gunder odniósł wrażenie, że ona wiele rozumie. – Będzie lżej, kiedy przyjedzie pański szwagier. Nie będzie pan musiał zajmować się wszystkim sam.

– Tak… – szepnął. – Będzie lżej. – Zebrał się na odwagę i spojrzał na pielęgniarkę. – Czy ona się obudzi?

Po raz pierwszy zwrócił uwagę na przypiętą do fartucha plakietkę z jej imieniem.

– Obudzi się – odparła dziewczyna o imieniu Ragnhild. – Tak sądzę.

Rozdział 6

W szeroko otwartych ustach kobiety Sejer doliczył się zaledwie trzech lub czterech zębów, które tkwiły wciąż na swoim miejscu. Co pomyślał sobie patolog, kiedy zobaczył tak zmasakrowane ciało?

Bardy Snorasson już od wielu lat pracował przy stole sekcyjnym. Przy krawędziach blatu znajdowały się szerokie rowki, którymi spływały do odpływu spłukane ze stołu płyny i inne pozostałości po sekcji. Czuł jej zapach, wyraźny, cuchnący. Kobieta leżała na stole z otwartą klatką piersiową i jamą brzuszną.

– Chcę, żebyś myślał na głos.

– Nie wątpię. – Snorasson zsunął okulary na czubek nosa i spojrzał na Sejera. – Twarz mówi sama za siebie. – Odwrócił się, by sprawdzić coś w rozłożonych papierach. – Jak widzę coś takiego, to mam ochotę zamknąć się raz na zawsze.

Sejer wiedział, że nie należy go poganiać. Widok był przytłaczający. W ciszy wypełniającej pomieszczenie zdawał się rozbrzmiewać przeraźliwy krzyk ofiary. Musiał starannie ważyć słowa, w jakiś żałosny sposób okazać jej szacunek, nagiej, z rozpłataną klatką piersiową i zmasakrowaną twarzą oświetloną silnym blaskiem lampy. Po spłukaniu krwi obrażenia, których doznała, wyglądały zupełnie inaczej niż na łące.

– Miała na sobie ubranie z jedwabiu bardzo dobrej jakości – odezwał się Snorasson. – Wyprodukowane w Indiach. Plastikowe sandały i przeciętnej klasy zegarek Timex. Bielizna prosta, bawełniana. W torebce sporo bilonu niemieckiego, norweskiego i indyjskiego. Na podeszwach sandałów napis „Miss India". – Zaszeleścił papierami. – Doznała bardzo poważnych obrażeń w wyniku licznych uderzeń w twarz i głowę.

– Można ocenić, ile ich zadano?

– Nie. Właśnie dlatego użyłem słowa „licznych". Na pewno zostały zadane z dużą siłą. Ponad dziesięć, może nawet piętnaście. – Snorasson podszedł do stołu i stanął przy głowie ofiary. – Czaszka popękała jak gliniane naczynie, ulegając poważnym zniekształceniom. Tak naprawdę czaszka jest bardzo delikatna, z wyjątkiem szczytu. Uderzenie w tył głowy lub w skroń może spowodować poważne urazy. Szczególnie kiedy ktoś uderza z taką silą. Człowiek, który zaatakował tę kobietę, był wyjątkowo brutalny.

– Ile miała lat?

– Około czterdziestu.

Sejer zdziwił się. Była taka szczupła i delikatna…

– Narzędzie?

– Duże i ciężkie, raczej tępe lub gładkie. Napastnik uderzał z ogromną siłą. Próbuję się pocieszać, że większość ciosów została zadana już po jej śmierci. Sądząc po tym, jak wyglądasz, tobie też chyba przyda się ta wiadomość. Cokolwiek o niej mówić, śmierć na pewno jest lepsza od takiego cierpienia.

Zapadła cisza. Sejer czuł się trochę tak, jakby unosił się poza swoim ciałem. Przeczuwał, że w najbliższych dniach czeka go niewiele snu, za to mnóstwo stresów. Nie zdoła przed tym uciec. Nie zdoła ani na chwilę zapomnieć o tej kobiecie. Będzie mu towarzyszyła bez przerwy, w dzień i w nocy, niczym bezdźwięczny krzyk rozbrzmiewający w jego głowie. A kiedy już wytropi i aresztuje sprawcę, będzie siedział tak blisko niego, że poczuje jego zapach i ruch powietrza przy każdym jego poruszeniu. Będzie współczująco kiwał głową. Może nawet uściśnie jego ramię. Będzie grzeczny i łagodny. Poczuł dziwne mrowienie w tyle głowy. Snorasson znowu wertował papiery.

– Jak powiedziałem, miała około czterdziestu lat. Wzrost sto sześćdziesiąt centymetrów, waga czterdzieści pięć kilogramów. Wszystko wskazuje na to, że cieszyła się dobrym zdrowiem. Na lewym ramieniu blizna i ślady po czterech szwach. Aha, broszka pochodzi z Hardanger.

– Szybko udało ci się to ustalić – stwierdził Sejer z uznaniem.

– Kobieta, która razem ze mną pracuje nad tą sprawą, ma identyczną. – Umilkł na chwilę, po czym ciągnął: – Ślady walki widoczne są na całej łące. Czy myślisz, że bawił się z nią jak kot z myszą?

– Nie wiem. Nie rozumiem, dlaczego się na to odważył. Przecież o dziewiątej jest jeszcze całkiem jasno. Ole Gunwald mieszka tuż obok, na skraju lasu, szosa też jest niedaleko… Mam wrażenie, jakby zabójca działał pod wpływem impulsu, bez żadnego planu.

– Czy zgłosił się już ktoś z informacjami?

– Na razie ludzie opowiadają o samochodach, które widzieli w tamtej okolicy. Chwilowo zależy mi przede wszystkim na tym, żeby ustalić jej tożsamość.

– Trzeba porozmawiać z jubilerami z okolicy. Gdyby u któregoś z nich kupiła tę broszkę, na pewno by to zapamiętał.

– Mają dokumentację sprzedaży. Szczerze mówiąc wątpię, żeby sama ją kupiła. Podejrzewam, że to prezent od kogoś z Norwegii. Może od mężczyzny. A jeśli tak, to od mężczyzny, któremu się podobała.

Snorasson uśmiechnął się.

– Potrafisz wyciągnąć daleko idące wnioski z takiego detalu.

– Po prostu głośno myślę. Kiedy zobaczyłem ją leżącą w trawie, w tych delikatnych szatach, ta broszka wręcz błyszczała, była jak wyznanie miłości.

– Czasem miłość zmienia się w coś zupełnie innego – zauważył Snorasson. – Ten ktoś nie potraktował jej zbyt czule.

Sejer obszedł pomieszczenie.

– Zgadza się. Pamiętaj, że ludzie zabijają z miłości.

Snorasson z ociąganiem skinął głową.

– Dasz znać, jak tylko raport z sekcji będzie gotów?

– Oczywiście. Wszystko inne może poczekać.

Sejer zdjął ochraniacze z butów. Później, siedząc ze Skarrem w biurze, wysypał na blat zawartość foliowej torebki. Od razu zwrócił uwagę na kolczyk.

– Dobra robota. Ofiara miała drugi w uchu.

– Wiem. Był zgnieciony.

Skarre wstał i szybko podszedł do umywalki. Oparł się obiema rękami, pochylił i przez jakiś czas ciężko oddychał.