Выбрать главу

Tymczasem złapał ją na kłamstwie. Nie on pierwszy.

Była taka naiwna, pomyślała i przypomniała sobie o córce – ładnej, mądrej i zainteresowanej nieodpowiednimi facetami. Takimi, z którymi nigdy nie powinna się wiązać.

W końcu jeden zrobił jej dziecko. Wydawało jej się, że to rodzinne przekleństwo, jakaś skaza genetyczna, którą.przekazała córce.

Łzy żalu i wstydu napłynęły do oczu Estelle. Opróżniła kieliszek i na¬lała sobie jeszcze jedną porcję alkoholu. Była sama. Nawet służąca mia¬ła wolny wieczór, żeby spędzić go z dziećmi i wnukami.

Dobry Boże, dlaczego została sama – zastanawiała się nieprzytom¬nie.Gdy była młoda, miała wszystko. Urodę, pieniądze i przyszłość tak jasną, jak świeżo wybity srebrny dolar.• Ale była uparta i chciała pokazać snobistycznym rodzicom, że umie o sobie decydować.

Nigdy nie kochała Wally' ego. Teraz to rozumiała. Może wiedziała już dawniej, ale był przystojny, zabawny i z innej sfery. Nie obchodziło ją, że nie poszedł na Yale, Harvard ani Stanford. Nie chodził na wieczo¬rowe kursy w college'u. Był prosty, niewykształcony i całe życie napra¬wiał motory. Na początku był dla niej miły.

Dla Estelle Wally był inny niż wszyscy, za to jej rodzice byli przera¬żeni. Nie miała zamiaru za niego wychodzić, ale stało się inaczej.

_ Nie całuj się z chłopakami, Estelle – ostrzegała ją matka, kiedy Estelle zaczęła chodzić do średniej szkoły. – W nich siedzi diabeł. Pa¬miętaj, są tylko dwa rodzaje dziewczyn – dobre i złe. Nie będziesz miała za grosz szacunku do siebie, jeśli będziesz robić te okropne rzeczy. Za¬ufaj mi i bądź grzeczną dziewczynką, a nigdy nie pożałujesz.

Ale Estelle całowała się z masą chłopaków i nic złego się nie stało. Lu¬biła całowanie, szczególnie głęboko, zjęzykiem. Wiele razy wspominała te intymne pocałunki. Była podniecona, kiedy jej randki posunęły się dalej i chłopcy wkładali ręce za stanik. Podobało jej się, że czuje ciepło i pulso¬wanie pomiędzy nogami. A kiedy chłopak sięgnął pod spódnicę i dotknął tego intymnego miejsca, zadrżała, poczuła wilgoć i zapragnęła więcej. Za¬chowywała się jak zwierzę, z trudem łapała powietrze, podnosiła biodra i chciała czegoś jeszcze. Od lat czytywała o namiętności, chowając się z la¬tarką pod kołdrą. Robiła się czerwona na twarzy, a pomiędzy nogami czuła to dziwne bolesne pulsowanie, pragnienie czegoś, co w końcu, kiedy zaczꬳa to robić z chłopakami, okazało się zaspokojeniem tej potrzeby.

Zaczęła eksperymentować i pozwalała dotykać się chłopakowi po piątej albo szóstej randce i zapewnieniach o miłości. Wiedziała, że to grzech, którego nie powinna wyznawać nawet księdzu, ale nie mogła się powstrzymać. Lubiła to i pragnęła coraz bardziej. Starała się o tym nie myśleć, ale wtedy było to jeszcze silniejsze. Zupelnie inaczej, niż mówiła matka, chłopcy zwracali na nią uwagę, chcieli ją całować i dotykać, i chęt¬nie mówi l i jej, jaka jest piękna i jak ją kochają.

A ona im wierzyła. Jakaż była głupia.

Dziewictwo straciła w wieku szesnastu lat z chłopakiem, który we¬dług matki był idealną partią. Potem już nigdy się z nią nie umówił, nie dzwonił i za to pochwalił się wszystkim swoim podbojem. Matka ciągle pytała o Vincenta, o to, co się z nim stało i dlaczego się nie spotykają. Wtedy Estelle odczuła pierwsze skutki tego, przed czym ostrzegała ją matka.

Potem wszyscy chcieli to z nią robić. Kiedy ich odrzucała, złościli się i przypominali, że dla Vincenta Millera rozłożyła nogi.

Czasami Estelle lubiła robić matce wstyd. Aż.do dnia, kiedy uległa i zrobiła to z chłopakiem, który naprawdę jej się podobał, i zaszła z nim w ciążę. Aborcja nie wchodziła w grę, a ona była niepełnoletnia. Dała się namówić matce na kłamstwo, że wyjeżdża do szkoły za granicę. W rze¬czywistości pojechała tylko do Austin i oddała dziecko do adopcji.

– To najlepsze rozwiązanie – powiedziała jej matka i Estelle popeł¬niła największy błąd w życiu. Wyjechała, urodziła chłopca i widziała, jak lekarz patrzył na nią z wyrzutem i podał dziecko pielęgniarce, która je od razu zabrała.

Estelle obwiniała swoją matkę i po powrocie do Houston spotkała się z Oswaldem Segerem. Ten przynajmniej był miły. Interesowały go jej uczucia i do niczego jej nie zmuszał. Kiedy wreszcie to zrobili, za¬dzwonił następnego dnia i przysłał jej róże.

Kiedy skończyła osiemnaście lat uciekli i zamieszkali razem.

Kent urodził się dziesięć miesięcy potem, a Annie niedługo po nim.

Wstrząśnięci rodzice wyrzekli się jej i przypomnieli sobie o niej dopie¬ro, kiedy przyszedł na świat wnuk. Reszta, jak uznali, to była przeszłość, której nie chcieli znać. Kiedy dzieci były małe zrozumiała, że nie będzie szczęśliwa z wymazanym smarem robotnikiem, a fascynacja Wally'ego motocyklami i łodziami wiązała się z całkowitą nieumiejętnością utrzy¬mania pieniędzy na koncie i oszczędzania.

Na szczęście spotkała Jasona Faradaya… wtedy myślała, że ma szcz꬜cie. Teraz, kiedy kończyła trzeciego drinka i alkohol rozgrzał jej ciało, nie była tego taka pewna. Były jeszcze inne tajemnice, których nigdy do końca nie ujawniła, i które prześladowały ją dniami i nocami. Nie mo¬gła przeżyć kolejnego skandalu… było ich już zbyt wiele.

Kręciło jej się w głowie i spojrzała na głęboką, czystą wodę. Kusiła ją niebieska głębia. Obok stała figurka dziewicy, blada w zapadającym zmierzchu, a jej szeroko rozpostarte ramiona, witały i zapraszały.

Łzy popłynęły po policzkach EstelIe, kiedy opróżniła dzbanek i jednym, długim łykiem dopiła resztę alkoholu. W stała na lekko uginających s!ę kola¬nach. Kręciło jej się w głowie, ale wiedziała, co musi zrobić. Podeszła do krawędzi basenu. Pomyślała o tych, których kochała i których tak głupio straciła. Wszystkie jej dzieci odeszły, a jeden zamienił się w potwora.

Jaka z niej była matka?

Zrzuciła sandały i obeszła basen, kierując się ku głębszej części, któ¬rą oświetlała żarówka. Boże, drinki były mocne… jak lekarstwo.

Chyba że… nie… a może jej ostatni gość dosypał czegoś do butelki absolutu?

Oczywiście, że nie. Zresztą to nie miało już znaczenia. Skurczyła palce na zimnych kafelkach. Zachwiała się, potem wyprostowała na moment. Pijanym wzrokiem spojrzała na figurkę Maryi – Świętej Matki – Błogosławionej Dziewicy.

– Wybacz mi – wyszeptała, zamknęła oczy i skoczyła.

Rozdział 34

– Jak to Melanie się nie pokazała? – Sam zażądała wyjaśnień, kiedy wie¬czorem przyszła do studia. Cały dzień przeglądała notatki o Annie Seger i odkryła kolejne wskazówki, pomocne w ustaleniu tożsamości Johna. Policja i tąjemniczy kolega Tya, Andre Navarrone, też starali się rozwiązać zagadkę, zanim morderca uderzy jeszcze raz.

_ Powiedziałem ci – oznajmił Tiny, wzruszając ramionami. – Mela¬niejuż nie wróci. Wściekła się dzisiaj, wpadła do biura Eleanor i rzuciła pracę. Eleanor dostanie szału, bo Melanie nie dała jej dwutygodniowego wypowiedzenia. – Uśmiechnął się krzywo. – Idź, sama zobacz.

– A co z policjantką?

– Przyjdzie, ale na razie jesteśmy tylko ty i ja, skarbie.

– Skarbie? – powtórzyła zdenerwowana do granic wytrzymałości.

Odwróciła się gwałtownie do Tiny'ego i starała się nie podnosić głosu.

_ Powiedziałeś do mnie, skarbie? Słuchaj, Tiny, wyświadcz mi przy¬sługę. Nigdy w życiu nie mów do mnie, skarbie, mała ani żabko, ani w żaden inny pieszczotliwy sposób.

– Jejku, to miał być komplement.

– Ale nie jest – warknęła, zauważyła jego zraniony wzrok i natychmiast poczuła wyrzuty sumienia. – Chyba jestem bardziej spięta, niż myślałam. Przepraszam. Po prostu nastąpiłeś mi na odcisk.