Выбрать главу

– Przepytaliśmy ludzi na parkingu. Szukamy świadków. Mała z przyczepy obok mówi, że widziała jakiś samochód z wygaszonymi reflektorami. Podjechał pod przyczepę Trudy, ale rodzice zaczęli się kłócić i nie wie, co działo się dalej.

– Nie widziała, kto wysiadł z wozu? – W głosie Avery zabrzmiała nuta zawodu.

– Nie potrafi też powiedzieć, kiedy samochód odjechał. Ekipa techniczna zabezpieczyła ślady na miejscu zbrodni, czekamy na pierwsze wyniki. Zjem tylko śniadanie i jadę prosto do biura.

– Jeśli będziesz potrzebował naszego wsparcia, synu, to daj znać.

– Dziękuję, tato.

Cherry posmarowała biszkopt dżemem truskawkowym.

– Coś ty robiła w domu tej okropnej kobiety, Avery? Po co tam pojechałaś?

Przy stole zaległa głucha cisza. Wszystkie oczy zwróciły się ku Avery. Poczuła się głupio, niezręcznie. Zakłopotana otworzyła usta i zaraz je zamknęła, kiedy poczuła, że Matt trąca ją nogą pod stołem, nakazując milczenie.

– Prosiłem Avery, żeby na razie nic nie mówiła, i ona się zgodziła, chociaż wiem, że to dla niej trudne – wyjaśnił spokojnie.

Spojrzała na niego z wdzięcznością. Natomiast Cherry naburmuszyła się.

– Nic złego nie miałam na myśli. Po prostu nie rozumiem, jak można… – Zamilkła, uświadomiwszy sobie, że zaraz gotowa strzelić kolejną gafę.

Avery zwróciła się do Buddy’ego:

– Chciałam prosić cię o pomoc. Moglibyśmy zamienić kilka słów na osobności?

Buddy zmarszczył czoło.

– Oczywiście, dziecino. Skończyłem już jeść. Przejdźmy do mojego gabinetu.

– Jeśli chcesz się do nas przyłączyć… – bąknęła pod adresem Matta, wyczuwając przy tym doskonale, że Cherry i Lilę wprost zżera ciekawość.

– Idźcie pogadać. Zajrzę do was, jak będę wychodził.

I bardzo dobrze, pomyślała z ulgą. Matt już po raz drugi tego ranka zachował się naprawdę przyzwoicie. Wiedział, co i w jakim momencie powiedzieć, kiedy się wycofać. Przy nim czuła się bezpieczna. Otoczona troskliwą opieką.

Wstała i przeszła z Buddym do jego gabinetu. Zamknął drzwi, wskazał jej fotel.

– Matt powiedział ci, dlaczego wczoraj wieczorem pojechałam do Trudy Pruitt? – zaczęła, nie tracąc czasu na wstępy. – Mówił ci o anonimowych telefonach?

– Owszem, mówił mi – przytaknął Buddy z zafrasowaną miną. – Dlaczego nie wspomniałaś nawet słowem, co się dzieje?

– Co by to pomogło? Powiedziałbyś mi najpewniej, że to jakaś wariatka, żebym nie zwracała uwagi na jej telefony, i może jeszcze poradziłbym zmieniła numer na zastrzeżony.

– Kiedy już dowiedziałaś się, kto do ciebie wydzwania, natychmiast powinnaś była skontaktować się ze mną. – Nachylił się ku niej z marsową miną. – Zrozum, dziecino, gdybyś przyjechała tam piętnaście minut wcześniej, mielibyśmy dwa trupy zamiast jednego. Leżałabyś teraz obok Trudy Pruitt w kostnicy.

– Boże… – Avery przeszedł lodowaty dreszcz. Wzdrygnęła się. Dotąd taka możliwość nie przyszła jej do głowy.

– Trudy zawsze obracała się wśród mętów. Gotów bym pójść o zakład, że ktoś taki ją zabił.

Rozległo się pukanie i do gabinetu zajrzał Matt.

– Wychodzę.

Buddy kiwnął na niego dłonią.

– Pozwól na moment, synu.

Matt zamknął drzwi i przysiadł na kanapie.

– Twierdziła, że to nie jej chłopcy zabili Sallie Waguespack – ciągnęła Avery. – Mówiła, że mój ojciec krył prawdziwego mordercę i że ona ma na to dowody.

– Uwierzyłaś jej? – zapytał Buddy.

– Nie chciałam wierzyć, ale… czy to nie dziwne, że zginęła, zanim zdążyła pokazać mi dowód świadczący o niewinności Pruittów? Tego samego wieczoru, dosłownie na chwilę przed naszym spotkaniem?

Matt miał zaciętą minę.

– Trudy Pruitt zadawała się z podejrzanymi ludźmi, dlatego zginęła.

– Ale…

Podniósł się gwałtownie.

– Posłuchaj, Avery. Są rzeczy, o których nie wiesz. Które ujawniliśmy w trakcie dochodzenia i w które nie mogę cię wtajemniczać. Bardzo bym chciał, ale ze względu na dobro śledztwa… znasz tę formułkę, prawda? Widzę, jak cię to dręczy, ale nic nie mogę zrobić. Bardzo mi przykro. Obowiązuje mnie tajemnica. – Nachylił się i pocałował ją w usta. – Muszę już iść.

Avery, mocno zaskoczona tą czułością, odprowadziła go spojrzeniem do drzwi.

Buddy pierwszy przerwał milczenie:

– Jeśli rzeczywiście dysponowała dowodami, dlaczego czekała tak długo? Tyle lat? I dlaczego wybrała sobie akurat ciebie?

– Ona… nigdy nie przyszła z tym do ciebie?

– Ależ przychodziła. Nachodziła mnie, prokuratora rejonowego, szeryfa. Zamęczała wszystkich, kto chciał i nie chciał słuchać. Nie miała nic, żadnych dowodów, które mogłyby świadczyć o niewinności jej synów.

– Chcę cię prosić o przysługę, Buddy. Dla spokoju mego sumienia zrób to dla mnie. Mogłabym przejrzeć teczki dotyczące morderstwa Sallie Waguespack?

– Avery…

– Nazwała mojego ojca kłamcą. Mordercą. Dlaczego rzucała takie straszne oszczerstwa?

– Twój ojciec był najuczciwszym, najbardziej prawym człowiekiem, jakiego znałem. Jestem dumny, że byłem jego przyjacielem.

– Zatem powinieneś mnie zrozumieć. Chcę oczyścić jego honor. Dowieść, że jest niewinny.

Buddy nachylił się ku niej.

– Komu chcesz to udowodnić, Avery?

Zła na Buddy’ego, że nie przystał natychmiast na jej prośbę, zacisnęła dłonie.

– Przechowywał wycinki dotyczące zabójstwa Sallie Waguespack. Dlaczego to robił, Buddy? Dlaczego popełnił samobójstwo?

Podniósł się z ciężkim westchnieniem.

– Jeśli to ma cię uspokoić, oczywiście udostępnię ci teczki Sallie Waguespack, dziecino. Powiem tylko Lili, żeby na mnie nie czekała, niech sama jedzie do kościoła.

Rozdział 35

Trzy godziny później, pełna sprzecznych myśli Avery żegnała się z Buddym:

– Przepraszam, że popsułam ci niedzielę – sumitowała się.

– Ależ nie popsułaś, dziecino. – Pocałował ją w policzek. – Już spokojniejsza?

Nie, wcale nie była spokojniejsza, ale oczywiście powiedziała, że tak.

Na pozór wszystko wydawało się jasne i oczywiste. O dziesiątej trzydzieści wieczorem 18 czerwca 1988 roku do Buddy’ego zadzwonił jeden z jego funkcjonariuszy, niejaki Pat Greene. W czasie rutynowego obchodu zobaczył dwóch młodych ludzi uciekających z domu, w którym mieszkała Sallie Waguespack. Poszedł do mieszkania i znalazł ciało Sallie.

Opis dany przez funkcjonariusza naprowadził Buddy’ego na trop Pruittów, dwóch małych opryszków, którzy chyba już od momentu, kiedy nauczyli się chodzić, popadali w konflikt z prawem.

Zaledwie tydzień przed morderstwem zostali zatrzymani jako podejrzani o dilerkę, ale nic im nie udowodniono.

Kiedy Buddy i Pat ich odnaleźli, chłopcy byli pod wpływem narkotyków. Nie chcieli się poddać, wywiązała się strzelanina, w czasie której obaj zginęli. W trakcie przeszukania parkingu Magnolia policja znalazła w rowie za przyczepą Pruittów narzędzie zbrodni, nóż kuchenny, z odciskami palców Donny’ego.

Dochodzenie ujawniło, że Pruittowie byli częstymi gości w barze, gdzie Sallie Waguespack pracowała jako kelnerka. Znaleziono narkotyki w mieszkaniu ofiary i w przyczepie Pruittów.

Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że chłopcy mieli towar dla Sallie. Poszli do niej do domu. Sallie nie miała pieniędzy, już sporo była winna swoim dostawcom, ale potrzebowała kolejnej dawki. Wywiązała się kłótnia, Sallie zagroziła Pruittom policją. Że jak jej nie dadzą towaru, to ich sypnie. W każdym razie taką, hipotetyczną wprawdzie, ale wysoce prawdopodobną wersję wydarzeń przyjęto w dochodzeniu. Znaleźli się świadkowie, którzy twierdzili, że Sallie sypiała z obydwoma braćmi, co jeszcze bardziej skomplikowało sprawę, bo w grę mogła wchodzić zazdrość.