Выбрать главу

Pełnotłuste. Czyż nie jest kompletnie nieodpowiedzialna?

Usiedli przy stole i zabrali się do jedzenia.

– Pycha – mruknęła Avery z pełnymi ustami i popiła chleb zimnym, tłustym mlekiem.

– Niesamowite, co? Warto ten fakt ogłosić całemu światu.

Nie mówił, oczywiście, o mleku. Ani o kanapkach. Avery na wszelki wypadek odwróciła wzrok. Hunter zaśmiał się cicho i wstał, żeby zrobić sobie jeszcze jedną kanapkę.

– Dla ciebie też?

– Nie, bo jutro nie będę mogła dopiąć spodni. Dzięki serdeczne.

Wrócił do stołu.

– Kiedy mówiłaś o ojcu, powiedziałaś: „Chcę, żeby znowu do mnie zadzwonił i żebym podniosła słuchawkę”, jakoś tak. O co chodziło?

Odłożyła niedojedzoną kanapkę na talerz.

– Ostatniego dnia przed… śmiercią tata zadzwonił do mnie. Właśnie wychodziłam z domu. Byłam umówiona z kimś, kto po wielu staraniach i zabiegach wreszcie zgodził się udzielić wywiadu dla „Post”. Spotkanie nie mogło czekać, a tata… tata mógł.

Hunter położył dłoń na jej dłoni.

– Przykro mi, Avery.

– Gdybym mogła cofnąć czas, odebrać jego telefon…

– Nie cofniesz czasu. Zapadło milczenie. Wreszcie przerwał je Hunter:

– Po co pojechałaś wczoraj do Trudy Pruitt?

– Pamiętasz te anonimowe telefony, o których ci mówiłam? Telefony od kobiety, która wykrzykiwała, że ojciec ma to, na co zasłużył? – Gdy Hunter skinął głową, dodała: – Znowu zadzwoniła. Dwa razy. Mówiła, że ojciec jest kłamcą i mordercą.

– Twój ojciec? Avery, nie powiesz mi, że wzięłaś to powa…

Przerwała mu.

– To była Trudy Pruitt. Matka Donny’ego i Dylana Pruittów.

– To oni zabili Sallie Waguespack.

– Tak. – Sara zapiszczała i położyła łeb na kolanach Avery, domagając się pieszczot. – Jednak Trudy twierdziła, że oni tego nie zrobili. Że ktoś ich wrobił.

– To zrozumiałe, że broniła własnych synów.

– Powiedziała, że tata brał w tym udział, że krył prawdziwego sprawcę i że ona ma dowody.

– I?

– Nie domyślasz się? Została zabita, zanim zdążyłam do niej dotrzeć.

– A ty uważasz, że dlatego zginęła? Żebyś nie usłyszała prawdy? Ktoś się dowiedział o waszym spotkaniu i chciał zamknąć jej usta?

Avery nachyliła się do Huntera.

– Słyszałeś kiedyś o grupie Siedmiu? Hunter zmarszczył czoło.

– Moja matka należała do takiego stowarzyszenia: Siedmiu coś tam…

– A Gwen Lancaster? Mówi ci coś to nazwisko? – Pokręcił głową. – Tom Lancaster?

– Obiło mi się o uszy, ale nie pamiętam, z jakiej okazji.

– Zaginął w lutym tego roku. Zniknął. Podobnie jak McDougal. Żadnych śladów napadu, przemocy, ale policja nie wyklucza najgorszego. Jest artykuł na ten temat w „Gazette”.

– Teraz sobie przypominam. – Hunter przez chwilę szukał w pamięci faktów. – Jedyna i zasadnicza różnica to samochody. Wóz Lancastera został na poboczu drogi, natomiast mercedesa McDougala ktoś zwodował do stawu. Według mnie to świadczy, że między obydwiema sprawami nie ma żadnego powiązania.

– Nie ma powiązania? Dwóch facetów znika bez śladu w odstępie ośmiu tygodni w tym samym miasteczku, a ty twierdzisz, że nie ma tu żadnego powiązania?

– Modus operandi, Avery, czyli sposób działania – wyjaśnił Hunter protekcjonalnym tonem. – Przestępca postępuje na ogół zawsze w jeden ustalony sposób. Zostawia swego rodzaju wizytówkę. Po tym się go rozpoznaje. To bywa silniejsze od względów racjonalnych. Jeśli morderca za pierwszym razem nie troszczy się, by ukryć ciało ofiary, zwłok kolejnej ofiary też nie będzie ukrywał. Za każdym razem zachowa się dokładnie tak samo jak za pierwszym. To jedna z przesłanek, na których opiera się procedura dochodzeniowa.

Avery pokręciła głową.

– Trudy Pruitt, Elaine St. Claire, Tom Lancaster, Luke McDougal. Jeśli przyjąć twoją „przesłankę”, mamy do czynienia z czterema różnymi sprawcami.

– McDougal sam mógł zniknąć z własnej woli. To się zdarza. A że krótko przedtem zaginął Lancaster? Powiedzmy, że to czysty zbieg okoliczności. Albo sprytne pociągnięcie ze strony McDougala.

– Na litość boską! – zirytowała się Avery.

– Zatem trzech morderców. W mieścinie, w której ostatnie morderstwo zdarzyło się przed piętnastu laty?

Hunter odsunął talerz, oparł łokcie na stole.

– OK. Widzę, że ci te sprawy nie dają spokoju. Nawijaj.

Avery zaczęła opowiadać po kolei, od początku. Mówiła o pierwszym spotkaniu z Gwen Lancaster. O tym, co wtedy usłyszała. O Siedmiu. O Tomie, który zaginął, zbierając materiały na temat grupy.

– Nie wierzyłam jej. Pomysł, że w Cypress Springs miałoby działać tajne stowarzyszenie fanatycznych wigilantów, wydał mi się absurdalny. Według Gwen pierwsza grupa rozpadła się po kilku latach istnienia, ale teraz znowu działa, w nowym składzie. I ci ludzie gotowi są mordować dla utrzymania tego, co uważają za „ład społeczny”.

– Wybacz, ale trudno mi zachować powagę, kiedy słucham tych bzdur.

– W pierwszej chwili zareagowałam tak samo.

– Nachyliła się do Huntera. – Ale Gwen Lancaster prosiła, nalegała, żebym sprawdziła fakty. Sprawdziłam. I osłupiałam. Dziesięć nagłych zgonów w okresie ostatnich ośmiu miesięcy, do tego dochodzą Elaine St. Claire, Trudy Pruitt, McDougal i Lancaster. Cypress Springs liczy sobie niecały tysiąc mieszkańców. To dość wysoki wskaźnik, nie sądzisz?

– Wypadki chodzą po ludziach.

– Owszem, ale nie w takich liczbach. – Wzięła głęboki oddech. – Gwen Lancaster twierdzi, że to Siedmiu zlikwidowało jej brata. Zbyt wiele wiedział i dlatego musiał zginąć.

– Przy okazji zasugerowała ci, że sprzątnęli również twojego ojca.

W głosie Huntera zabrzmiało współczucie.

– Owszem.

– Avery, ta kobieta próbowała się podawać za twoją siostrę. Nadal będziesz twierdzić, że ma czyste motywy? Chcesz zaufać komuś takiemu?

– Wiem, też o tym myślałam, ale…

– Ale pomimo wszystko gotowa jesteś jej uwierzyć, tak?

Avery pokręciła głową.

– To nie tak.

– Rozmawiałaś z moim ojcem?

– Pytałam go o Siedmiu. Powiedział mi, że żadna taka grupa nigdy nie istniała. Wspomniał tylko o GPS, Grupie Pomocy Społecznej, ale to zupełnie coś innego. Zaprzeczyłby kiedykolwiek istniała wigilancka grupa Siedmiu.

– Lancaster uwierzyłaś, jemu nie?

Już sam namysł nad odpowiedzią świadczył o braku zaufania do Buddy’ego.

– To nie tak – powtórzyła bezradnie. – On chyba… nie wie, co się dzieje.

– Ojciec miałby nie wiedzieć, co się dzieje w Cypress Springs?

– Kiedy tu przyjechałam, pierwsze, co mnie uderzyło, to fakt, że miasteczko w ogóle się nie zmieniło. Jakby czas się zatrzymał. – Zamilkła na moment. – I następne wrażenie: że to całkowicie zamknięta zbiorowość. Zajrzyj do książki telefonicznej. Popatrz na nazwiska. Dokładnie te same co ćwierć wieku temu, kiedy byliśmy dziećmi. Tutaj naprawdę wszystko trwa w niezmienionym stanie.

– Do czego zmierzasz, Avery?

– Jak myślisz, w jaki sposób można zatrzymać czas, nie dopuszczać do zmian?

Hunter milczał długo, nad czymś się zastanawiał, zbierał myśli. Kiedy w końcu się odezwał, zaczął spokojnym, wyważonym tonem:

– Posłuchaj, Avery. Dobrze pomyśl nad tym, o co cię zapytam. Co ci to da? Jeśli to wszystko prawda, co ci to da?

– Nie rozumiem.

– Jeśli nawet twojego ojca zabili… ludzie z grupy Siedmiu, co ci przyjdzie z tej wiedzy?

Chciała powiedzieć: nie, ale powstrzymała się. Jeśli ojciec został zamordowany, ona uwolni się od wyrzutów sumienia.