Выбрать главу

— Mojej obecności? — tym razem Caslet zdziwił się całkowicie szczerze.

Theisman potwierdził ruchem głowy.

— A wyjaśniła może, dlaczego życzy sobie, bym jej towarzyszył?

— Nie — odparł zwięźle, ale zupełnie innym tonem Theisman.

Bezbarwny ton sugerował, że domyśla się powodów, a ponieważ nie odzywał się, dał Casletowi czas na przeanalizowanie sytuacji i ten także się ich domyślił, gdyż były raczej oczywiste. Ransom jak każdy paranoik była chorobliwie podejrzliwa, a Shannon, ratując Nimitza, zwróciła na siebie jej uwagę. W nagrodę trafiła do grona podejrzanych, przed czym Caslet chronił ją, jak długo należała do załogi jego okrętu. Ransom naturalnie sprawdziła przebieg służby Shannon, by wiedzieć, z kim ma do czynienia i jakim cudem Faraker awansowała tak wysoko, nie zwracając uwagi UB, skoro zachowywała się tak podejrzanie. No i znalazła to, co musiała znaleźć, czyli jego raporty, w których nie tylko że słowa o podejrzanych zachowaniach nie było, ale jeszcze dwukrotnie przedstawiał ją do awansu. Kolejne sprawdzenie wykazało, gdzie jest i jakie na nim ciążą podejrzenia, a inspekcja, choć stanowiła oficjalne wytłumaczenie, dla Ransom była jedynie wybiegiem Theismana próbującego z kolei jego chronić. Z jakichś powodów Theismana zdecydowała się nie ruszać, ale on był zupełnie innym przypadkiem. Skoro tolerował takiego oficera jak Shannon, oznaczało to, że sam żywił podobnie groźne przekonania — i należało się nim zająć. Być może miała to być forma łagodnej nauczki dla Theismana, żeby nie próbował w przyszłości nikogo chronić. Ostatnią rzeczą, jaką Ransom mogła tolerować, była bowiem sytuacja, w której oficerowie Ludowej Marynarki zaczęliby się solidarnie osłaniać nawzajem przed władzą. I nawet nie trzeba było być paranoikiem, by zrozumieć powody — tylko flota mogła wykończyć Komitet, ale tylko flota, której oficerowie mieliby do siebie zaufanie, mogła się na to odważyć.

Tok myślowy nie był miły, ale logiczny i prowadził do wniosku, który nasuwał się od dość dawna, ale którego Caslet obawiał się sformułować, dlatego zawsze ucinał podobne rozważania przed wejściem w ostatni etap. Tym razem też tak zrobił.

— Rozumiem… — powiedział powoli. — Kiedy odlatujemy, towarzyszu admirale?

— Towarzyszka sekretarz Ransom zamierza opuścić system Barnett dziś o dziewiętnastej trzydzieści. Zdążysz się spakować?

— Oczywiście, towarzyszu admirale. Czy moje obowiązki przejmie komandor porucznik Ito?

— Spodziewam się że tak.

— W takim razie muszę z nim porozmawiać przed udaniem się na pokład Count Tilly, żeby wprowadzić go we wszystko, o czym rozmawialiśmy — ocenił Caslet i umilkł, widząc zmieniający się wyraz twarzy Theismana.

— Wprowadzić go w temat faktycznie musisz — przyznał Theisman. — Ale nie udasz się potem na pokład Count Tilly.

— Nie, towarzyszu admirale?

— Nie, gdyż towarzyszka sekretarz Ransom zażyczyła sobie, żebyś został przydzielony do jej sztabu jako oficer łącznikowy do spraw jeńców na czas podróży do systemu Cerberus.

— Jako ofi… — Caslet dopiero w tym momencie zdołał zamilknąć i zdławić odruchowy komentarz, dlatego też dodał dopiero po paru sekundach. — Z całym szacunkiem, towarzyszu admirale, ale nie uważam, żebym był najlepszym kandydatem. Nie mam żadnych doświadczeń w kwestiach bezpieczeństwa, nigdy nie współpracowałem z wywiadem, o UB nie wspominając. Są na pewno oficerowie lepiej przygotowani do kontaktów z jeńcami.

Theisman wysłuchał tego w spokoju, po czym łagodnie potrząsnął głową. Caslet spojrzał na LePica. Ten po długiej chwili westchnął, i nie odwracając wzroku, wyjaśnił:

— Obawiam się, że towarzyszka sekretarz Ransom uparła się przy pańskiej kandydaturze, towarzyszu komandorze.

Jego ton nie był tak ostry jak Theismana, ale kryły się w nim sympatia i gniew. I to było jeszcze bardziej znaczące, bo LePic wybrał karierę funkcjonariusza służącego Komitetowi, a z jego tonu jednoznacznie wynikało, że nie pochwalał tego, co zrobiła i robiła Ransom. Wychodziło na to, że głupia suka tego ranka zaszkodziła sobie i swojej rewolucji bardziej, niż była w stanie pojąć.

Te szkody będą jednak widoczne dopiero w tak dalekiej przyszłości, że nie zdołają uratować Warnera Casleta przed jej zemstą, z czego tenże Warner Caslet zdał sobie właśnie w pełni sprawę.

— Rozumiem — westchnął i prawie poczuł sympatię na widok nieszczęśliwej miny komisarza. — Będę gotów do rozmowy z Ito punkt trzynasta, towarzyszu admirale. Trzy godziny powinny nam wystarczyć. Chce pan wziąć w niej udział?

— Mam taki zamiar — przyznał Theisman i wstał.

Po czym wyciągnął prawą rękę, którą Caslet zdecydowanie uścisnął. A potem Theisman uśmiechnął się smutno i ostrzegawczo.

— A teraz idź się spakować — polecił. — Maynard powinien już przygotować rozkazy, a jeśli nie, to na pewno będzie je miał gotowe przed spotkaniem z Ito.

— Tak jest, towarzyszu admirale. — Caslet skinął uprzejmie głową i skierował się ku drzwiom.

Już miał przekroczyć próg, gdy Theisman odchrząknął.

— Ito dobrze pana zastąpi, towarzyszu komandorze, ale obaj z towarzyszem komisarzem oczekujemy jak najszybszego pańskiego powrotu — powiedział głośno Theisman. — Spodziewam się, że za kilka tygodni zacznie się tu robić coraz goręcej, bo przeciwnik nie da nam zbyt długo spokoju. Dlatego wiedząc, jak będą potrzebne tutaj pańskie umiejętności, poprosiliśmy z towarzyszem komisarzem towarzyszkę sekretarz o jak najszybsze zwrócenie pana.

Caslet wytrzeszczył oczy, słysząc to i widząc przytakujący ruch głowy LePica. Jeżeli był w takich kłopotach, jak podejrzewał, to obaj sporo ryzykowali taką oficjalną prośbą. Mógł się tego spodziewać po Theismanie, ale fakt, że LePic także się pod nią podpisał, był prawdziwym zaskoczeniem. I spowodował nagłą suchość w gardle, której nie spodziewał się kiedykolwiek poczuć w związku z komisarzem. Odchrząknął, by się nie zdradzić, nim powiedział:

— Dziękuję, towarzyszu admirale. Doceniam pańskie zaufanie… a raczej zaufanie was obu, panowie.

— W pełni pan na nie zasługuje, towarzyszu komandorze — odpowiedział LePic.

— Tym niemniej i tak je doceniam. I będę starał się wrócić tak szybko jak tylko będę mógł.

— Jestem tego pewien — dodał ciszej Theisman. — Powodzenia.

— Dziękuję, towarzyszu admirale.

Caslet spojrzał mu w oczy ostatni raz, skłonił głowę i wyszedł.

Drzwi zamknęły się za nim bezszelestnie, a Theisman i LePic spojrzeli na siebie wymownie, nie przerywając milczenia.

ROZDZIAŁ XXIII

Już podczas budowy wprowadzono zmiany adaptujące krążownik liniowy Tepes do nowej roli we flocie UB. Najważniejsze były oczywiste przy dokładniejszym obejrzeniu okrętu z bliska, toteż Caslet nie miał żadnych problemów by, je zauważyć z pokładu kutra. Tepes miał na każdej burcie mniej o trzy grasery i jedną wyrzutnię rakiet, a zwolnione w ten sposób miejsce zajmowały dodatkowe pokłady hangarowe (w sumie było ich 5) oraz — czego z zewnątrz nie było widać — znacznie rozbudowany system podtrzymywania życia tudzież 2 bloki więzienne (cywilny i wojskowy), zastępując pokładowy areszt. System podtrzymywania życia musiał być większy z racji ponad dwukrotnie liczniejszego kontyngentu desantowego stale bazującego na pokładzie.