Выбрать главу

— Faktycznie, powinniśmy ci to wyjaśnić parę tygodni temu. Przepraszam za opóźnienie, ale jak widać sprzątanie po próbie zamachu zdezorganizowało nas bardziej, niż podejrzewałem. Prawdę mówiąc jednak, w tym wypadku w grę wchodziły także pewne polityczne uwarunkowania. Jak sądzę, zdajesz sobie sprawę, że nie wszyscy członkowie Komitetu są zachwyceni pomysłem dokooptowania do jego składu przedstawiciela sił zbrojnych.

— Mogę przyjąć do wiadomości brak entuzjazmu, ale nie wierzę, że jest on uzasadniony — odparła rzeczowo McQueen.

— Nikt rozsądny nie spodziewałby się innego stanowiska — powiedział równie rzeczowo Pierre.

Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem — nie było to starcie woli, raczej spotkanie pary szermierzy próbujących rozeznać potencjał przeciwnika, ale od ponad roku standardowego nikt poza Cordelią Ransom nie odważył się sprzeciwić choćby częściowo zdaniu przewodniczącego. To, że ktoś taki się w końcu znalazł, sprawiło mu sporą satysfakcję, a i pewną przyjemność.

— Takie uprzedzenia jednak istnieją — dodał — i chciałem, żeby sytuacja nieco się wyklarowała i uspokoiła, nim cię w pełni wprowadzę.

— Można więc założyć, że sytuacja nieco się wyklarowała i uspokoiła?

— Można — zgodził się Pierre.

Nie dodał, bo nie uznał tego za stosowne, że w znacznym stopniu z uwagi na jej popularność to właśnie włączenie jej w skład Komitetu (choć dotąd jedynie teoretyczne) odegrało poważną rolę w uspokajaniu i stabilizacji sytuacji. Jedynie dureń, a McQueen nie była głupia, nie zrozumiałby tego, ale nie szkodziło spróbować przekonać ją, że uważa ją za głupszą, niż jest w rzeczywistości.

— Prawdę mówiąc — dodał — gdybyś nie poprosiła o to spotkanie, zaprosiłbym cię na jutro lub pojutrze na pogawędkę w tym samym gronie.

Uśmiechnął się, widząc jej pytająco uniesione brwi. Po czym spoważniał i mówił dalej już znacznie bardziej rzeczowym tonem:

— Ta próba zamachu uzmysłowiła nam pewien problem i uwydatniła parę innych, o których istnieniu wiedzieliśmy wcześniej. Nowością jest to, że nie ulega kwestii, iż Lewelerzy zdołali przeniknąć do Komitetu. Już choćby analizując tę próbę zamachu z czysto militarnego punktu widzenia, widzi się, iż niemożliwe jest, by dokonali sabotażu sieci łączności bez pomocy kogoś z wewnątrz, i to kogoś wysoko postawionego. Patrząc z politycznego punktu widzenia — musieli wiedzieć, że po zakończeniu walk będą mieli do dyspozycji co najmniej jednego członka Komitetu, którego da się postawić przed kamerą, żeby choć trochę zalegalizować nową ekipę. Lepiej paru niż jednego, a nie mogli liczyć na to, że im się to uda bez pomocy kogoś albo raczej kilku spośród nas. Niestety jak dotąd nie udało nam się zidentyfikować zdrajców, a to oznacza, że mamy zagrożenie bezpieczeństwa na najwyższym szczeblu. Ludzie Oscara pracują nad tym i będą kopać, póki nie znajdą prawdziwych winowajców. Jednakże na wszelki wypadek jako znacznie szybsze zabezpieczenie rozważamy poważne ograniczenie liczebności Komitetu. W tej chwili co najmniej o pięćdziesiąt procent. Oczywiście czegoś takiego nie możemy zrobić natychmiast, nie mając dowodów, i naturalnie nie będziemy mieć pewności, że w ten sposób pozbędziemy się wszystkich zdrajców. Natomiast możemy i chcemy tak to zorganizować, by pozostawić w Komitecie Bezpieczeństwa Publicznego tych, do których mamy największe zaufanie.

Przerwał, obserwując uważnie wyraz twarzy McQueen. Właśnie jej powiedział, że pozostanie w składzie zmniejszonego Komitetu, czyli że będzie miała więcej władzy, niż dotąd sądziła. Najmniejszym gestem nie zdradziła, że to do niej dotarło. Jedynie lekko skinęła głową na znak, że rozumie, co słyszy. Jej pełna skupienia i uwagi twarz nie drgnęła ani na moment.

— Ale jak już powiedziałem, to będzie musiało potrwać — podjął. — Możemy natomiast zająć się problemami, o których wiedzieliśmy wcześniej, a które teraz stały się bardziej palące. Najważniejszy to ten, że do spółki z Legislatorami i z Królewską Marynarką udało nam się wręcz konkursowe rozpieprzyć własne wojsko, Esther. Co do Royal Manticoran Navy, to trudno się dziwić, że robi co może, by nas pokonać. Natomiast gorsze jest to, że to my sami — i mówiąc „my”, mani na myśli także Komitet Bezpieczeństwa Publicznego i Urząd Bezpieczeństwa — zdołaliśmy prawie całkowicie wykastrować własną flotę. Cóż, najwyższy czas, żebyśmy przestali obwiniać za pasmo klęsk wyłącznie Ludową Marynarkę i przyznali, że w znacznym stopniu sami jesteśmy sobie winni, bo do porażek przyczyniły się problemy, które sami stworzyliśmy. Problemy, które chcemy, żebyś zlikwidowała.

I umilkł, czekając na reakcję.

McQueen, wpatrywała się w niego wytrzeszczonymi oczyma, nim samokontrola wzięła górę nad szokiem. Ponieważ szok był duży, potrwało to parę sekund. Spodziewała się po tej rozmowie różnych rzeczy, ale nie aż takiej szczerości, a w żadnym wypadku przyznania, że to on jest odpowiedzialny za bagno, w którym znalazła się Ludowa Marynarka. Rzeczowy i zwięzły sposób, w jaki Pierre przyznał się do winy, jedynie dodał szczerości wyznaniu i spotęgował jej zaskoczenie. Dlatego potrzebowała dobrej chwili, by pozbierać myśli i zdecydować, co powiedzieć.

— Nie mogę się nie zgodzić ze słusznością tego, co pan powiedział, towarzyszu przewodniczący — oznajmiła w końcu jak najbardziej formalnie. — Co prawda sama bym tego tak nie ujęła… bo dla oficera czynnej służby mogłoby być nie najwłaściwsze wygłoszenie tak… zdecydowanego oświadczenia. Natomiast cieszę się, że pan to powiedział. Jeżeli obaj jesteście o tym przekonani i chcecie mi pomóc, to sądzę, że będę w stanie naprawić przynajmniej najgorsze… Będę jednak szczera: bez określonej, ale sporej swobody działania będę w stanie zrobić naprawdę niewiele.

Umilkła, czując krople potu u nasady włosów. Właśnie powiedziała więcej niż Pierre i teraz nie bardzo mogła zawrócić. Wiedziała o tym, ale jej twarz tego nie zdradzała.

— Rozumiem — mruknął Pierre.

I spojrzał na Saint-Justa.

A potem na McQueen.

I zaproponował:

— Sądzę, że zanim przejdziemy do spraw zakresu władzy i potrzebnych działań, dobrze byłoby ustalić, czy zgadzamy się co do tego, co trzeba zmienić i naprawić. Może ty nam powiesz, Esther, jakie według ciebie są największe słabości naszej floty?

McQueen wiedziała, że stąpa po kruchym lodzie, którego w dodatku lada chwila może zabraknąć, a po wodzie chodził tylko jeden człowiek w historii ludzkości… a i tak źle skończył. Niespodziewanie poczuła przypływ adrenaliny, zupełnie jak przed bitwą. Nie było to dokładnie to samo uczucie, ale bardzo zbliżone. I uświadomiła sobie, że niezależnie od ambicji jest admirałem. Lata spędziła na uczeniu się fachu, a Ludowa Marynarka była całym jej życiem. Obojętnie co by nastąpiło, miała szansę przedstawić problemy floty osobie, która o wszystkim decydowała, czyli temu, kto tak naprawdę się liczył.

Spojrzała w oczy najpotężniejszego człowieka w Ludowej Republice i wykorzystała okazję:

— Naszym największym problemem jest to, że oficerowie mają tyle inicjatywy co trzydniowy nieboszczyk. Wiem, że wojsko musi podlegać władzy cywilnej, tak było już za poprzednich władz i tak jest teraz, choć w większym stopniu. I nie chodzi mi o to, żeby to zmieniać. Jest jednak zasadnicza różnica między wykonywaniem rozkazów a byciem zbyt przerażonym, by zrobić cokolwiek bez rozkazu. A Urząd Bezpieczeństwa, prawdę mówiąc, posunął się stanowczo za daleko — spojrzała w oczy Saint-Justa i dodała: — Cały personel floty, ale przede wszystkim oficerowie, znajduje się pod zbyt wielką presją. Każdego można zmusić do posłuszeństwa i pokory, ale flota potrzebuje samodzielnych dowódców wykazujących inicjatywę — naturalnie w rozsądnych granicach — a nie ślepych i przerażonych wykonawców rozkazów. Nie chodzi mi o samowolne ich niewykonywanie, chodzi mi o starszych rangą oficerów, którzy w każdej flocie używają swego doświadczenia, inicjatywy i wiedzy w momencie zaistnienia sytuacji nie przewidzianych w rozkazach. A żadne rozkazy w przypadku działań w takich warunkach jak przestrzeń międzyplanetarna po prostu nie są w stanie objąć wszystkich możliwych wariantów. Zamiast tego mamy korpus oficerski przerażony i całkowicie pozbawiony inicjatywy. Najlepszym przykładem skutków, jakie taki stan powoduje, jest ostatnia próba zamachu. Nawet gdy Lewelerzy detonowali ładunki nuklearne w centrum Nouveau Paris, żaden starszy oficer Floty Systemowej nie zrobił nic, by mi pomóc. Wszyscy za bardzo bali się tego, że ktoś może wziąć ich działania za pomoc zamachowcom i nawet jeśli przeżyją walkę, jaką to spowoduje, to i tak ledwie się dym rozwieje, zjawi się bezpieka i ich rozstrzela.