Выбрать главу

— Podstawą przewagi Królewskiej Marynarki nad naszą, panowie, jest to, że jej oficerowie mają tylko jednego wroga — oznajmiła twardo.

Pierre pokiwał głową i milczał przez parę sekund. Potem przekrzywił głowę i powiedział:

— Sądzę, że zgadzamy się wszyscy co do… generalnej natury problemu. Chciałbym teraz usłyszeć, jak proponujesz zmienić obecny system, by to poprawić.

Ton jego głosu dość wyraźnie sugerował, że ma dość podkreślania popełnionych błędów.

— Wolałabym najpierw rozważyć te kwestie, najlepiej z niewielką grupą wojskowych i polityków, zanim przedstawię szczegółowe propozycje — odpowiedziała ostrożnie McQueen.

— To zrozumiałe, ale chciałbym wiedzieć, od czego masz zamiar zacząć.

Wzięła głęboki oddech i wypaliła:

— Pierwszą kwestią musi być formalne zaprzestanie stosowania zasady zbiorowej odpowiedzialności. Już samo rozstrzeliwanie oficerów za błędy jest złe, ale rozstrzeliwanie tych, którzy są z nimi spokrewnieni, jest nie tylko nieproduktywne i tłumi inicjatywę, ale według mnie powoduje też zaniknięcie poczucia lojalności względem państwa. Po drugie, chcę dokładnie sprawdzić wszystkich oficerów powyżej stopnia komodora lub brygadiera i ocenić ich na podstawie czterech kryteriów: kompetencji, inicjatywy, lojalności wobec Komitetu i zdolności przywódczych. Jak stosunek tych kryteriów dokładnie winien wyglądać, wolałabym najpierw przedyskutować ze sztabem, o którym wcześniej wspomniałam. Oczywiste jest, że ów stosunek będzie do pewnego stopnia płynny, więc oceny należy dokonywać indywidualnie, nie grupowo, ale da mi to podstawę do pozbycia się osób nie nadających się na dowódców wyższego szczebla. A będą tacy. Jak podejrzewam, będzie ich sporo. Wiem, że brak nam dowódców, ale lepiej jest mieć ich mniej, niż utrudniać sobie życie i zmniejszać potencjał wojska przez zostawienie złych. Po trzecie, chcę usunąć komisarzy z systemu dowodzenia. Moment, Oscar: nie powiedziałam z okrętów, nie sugeruję też, żeby przestali być bezpośrednimi przedstawicielami Komitetu. Chodzi mi o kwestie czysto techniczne. Obojętnie bowiem jak dobrzy mogą być ideologicznie, większość z nich po prostu nie zna się na kwestiach militarnych i nie jest dość kompetentna, by móc ocenić wady i zalety planu bitwy czy wydanych rozkazów. Poza tym bądźmy szczerzy: część ma jeszcze na względzie prywatne cele nie mające nic wspólnego z realiami operacyjnymi, a część nie lubi lub wręcz nienawidzi floty jako takiej. Chodzi mi o to, by ograniczyć ich rolę do przekazywania dyrektyw Komitetu i nadzorowania generalnych kwestii na pokładach okrętów, na które zostaną przydzieleni, lub też generalnych kwestii związanych z funkcjonowaniem jednostek lub związków taktycznych w przypadku przydziału do osób, nie okrętów, czyli do dowódców wyższych stopniem. Ich kompetencje nie mogą obejmować zgody na wydawanie konkretnych rozkazów czy prawa zatwierdzania planów operacyjnych. Naturalnie jeśli wyniknie różnica poglądów na jakąś kwestię merytoryczną między komisarzem a dowódcą, obowiązkiem komisarza jest o wszystkim zameldować przełożonym, ale jeśli z dowództwa nie nadejdą inne rozkazy, należy pozwolić działać zawodowcom. Poza tym każdy admirał, wiedząc, że jego komisarz może złożyć na niego skargę i wyrazić sprzeciw wobec podjętych przez niego decyzji tak w dowództwie, jak w Urzędzie Bezpieczeństwa i Komitecie, naprawdę dobrze się zastanowi, nim podejmie tak ryzykowne działanie.

I uśmiechnęła się chłodno.

Tego, że ma zamiar usunąć bandę pasożytów, czyli towarzyszy komisarzy z okrętów w ogóle, z oczywistych powodów nie powiedziała. W końcu, jak oświadczył sam Pierre, musieli działać stopniowo.

— Co ty na to? — spytał Pierre Saint-Justa, pocierając w zamyśleniu podbródek.

— Nie powiem, żeby mi się te pomysły podobały… zwłaszcza ostatni — przyznał zapytany uczciwie. — No, ale zaprosiliśmy… Esther zarówno do Komitetu, jak i na to spotkanie, ponieważ doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy rad zawodowego oficera. W tych okolicznościach nie jestem skłonny odrzucać tego pomysłu od ręki. Należy się nad nim zastanowić, i to bardzo dokładnie.

— Brzmi rozsądnie — zgodził się Pierre. — A co z pozostałymi?

— Są znacznie bardziej sensowne. Problem w tym, że sam nie wiem, co zrobić z tą zbiorową odpowiedzialnością… Przyznaję, że osiągnęliśmy granice skuteczności tej metody i to już jakiś czas temu, ale jestem przekonany, że w niektórych przypadkach ona nadal jest użyteczna. Poza tym czy byłoby skuteczne zaprzestanie jej użycia, ale bez żadnego oficjalnego ogłoszenia? Już widzę, co propaganda Królestwa Manticore zaczęłaby wypisywać, gdybyśmy oficjalnie przyznali się do stosowania takiej polityki… Bez ogłoszenia moglibyśmy tego uniknąć, a sądzę, że wieść, iż przestaliśmy to robić, wystarczająco szybko i skutecznie rozeszłaby się po wojsku.

— To rzeczywiście decyzja polityczna — przyznała McQueen, uznając, że rozpoczęli negocjacje, więc trzeba z czegoś zrezygnować w geście dobrej woli. — Z czysto wojskowego punktu widzenia takie ogłoszenie byłoby korzystne, gdyż dawałoby wszystkim zainteresowanym pewność. W ten sposób uniknęlibyśmy spekulacji, czy to tylko chwilowe, a szybko i jednoznacznie dalibyśmy do zrozumienia, że rozpoczynamy poważne zmiany w podejściu do wojskowych. Z drugiej strony faktycznie istnieje olbrzymia szansa, prawie że pewność wykorzystania takiego oświadczenia przez wrogą propagandę… może należałoby tę kwestię skonsultować z towarzyszką Cordelią Ransom?

— To akurat nie będzie możliwe przez najbliższy miesiąc czy dwa — odparł Pierre. — Cordelia jest w drodze do systemu Barnett.

— Aha… — mruknęła McQueen, nie kryjąc zaskoczenia.

I natychmiast mając się na baczności, było to bowiem coś, o czym nie wiedziała, a co potencjalnie mogło mieć olbrzymie znaczenie. Spotkała Thomasa Theismana i szanowała go jako doskonałego oficera, choć nie znała go dobrze. Zawsze uważała, że źle postępuje, zachowując tak doskonałą apolityczność, gdyż oficer nie mógł w pełni skutecznie dowodzić w takiej jak jego randze bez pewnych politycznych wpływów. Za rządów Legislatorów oznaczało to koneksje rodzinne czy długi wdzięczności, za nowych bardziej bezpośrednie metody, ale Theisman nigdy nie był tym zainteresowany. Co nie zmieniało faktu, że miała nadzieję, iż wizyta Cordelii Ransom nie oznacza, że Theisman ma zostać „znikniętym” jak to potocznie określano. I ona, i Ludowa Marynarka potrzebowali takich jak on dowódców, a oficerów, którzy do tego stopnia potrafili umotywować podkomendnych i na dodatek byli dobrymi taktykami, pozostało naprawdę niewielu. Theisman dodatkowo był niezastąpiony, jeżeli system Barnett miał być utrzymany wystarczająco długo, by było można z tego skorzystać.

Niespodziewanie Pierre uśmiechnął się złośliwie i dodał:

— Można też uczciwie przyznać, że jej kilkutygodniowa nieobecność nie jest wcale taka zła. Sądzę, że zdążyłaś się zorientować, że flota nie należy do jej ulubionych instytucji?

— Obawiam się, że zdążyłam — przyznała McQueen ostrożnie.

— No cóż, spodziewam się, że dostanie szału, jak usłyszy twoje pomysły — ocenił Pierre z prawie filozoficznym spokojem. — A będziemy potrzebowali pełnej współpracy propagandy, jeżeli to ma się udać. A to z kolei oznacza, że będziemy musieli ją przekonać… jakoś.

— Czy w takim razie mam rozumieć, że zamierzacie zgodzić się na zmiany, które proponuję? — spytała McQueen jeszcze ostrożniej.

Pierre ponownie się uśmiechnął.

— Nie jestem pewien, czy wszystkie mi się podobają — przyznał szczerze. — Pomysł z mieszanym sztabem uważam za doskonały i proponuję, żebyście z Oscarem dobrali odpowiednich ludzi: każde z was poda połowę składu. Natomiast nawet jeśli zgodzę się podpisać pod wszystkimi twoimi sugestiami, to nie ja będę wprowadzał je w życie. Tylko ty… towarzyszko sekretarz wojny.