Выбрать главу

Honor stłumiła jęk i ukryła uśmiech.

— W takim razie chyba załatwiliśmy wszystko — oceniła. — Chyba że ktoś uważa, że o czymś zapomniałam?… Nie? To dobrze. W takim razie przez najbliższą godzinę będę w sali gimnastycznej, gdyby ktoś mnie szukał. Zaraz potem, Andy, chciałabym usłyszeć od ciebie jakieś ogólne pomysły.

— Aye, aye, ma’am!

— I tak trzymać! — pochwaliła go Honor i wstała. — Dziękuję wam, to byłoby wszystko.

Zebrani także wstali, a Honor posadziła sobie Nimitza na ramieniu, skinęła obecnym głową z uśmiechem i wyszła na nieco spóźnione już spotkanie na macie.

* * *

— Przybył earl White Haven — zameldował adiutant i odsunął się, wpuszczając do wygodnego gabinetu admirała Wesleya Matthewsa zaanonsowanego gościa.

Po czym wycofał się dyskretnie i zamknął za sobą drzwi.

— Witam, admirale White Haven! — Matthews wstał i obszedł biurko, po czym wyciągnął dłoń na powitanie. — Przepraszam za tak nagłe zaproszenie, które mogło pomieszać panu szyki, i dziękuję, że się pan tak szybko zjawił.

— Niczego mi pan nie pomieszał, admirale — zapewnił go White Haven. — Mój sztab bierze udział jako rozjemcy w symulacji bitwy między admirałem Greenslade a kontradmirałem Ukovskim. Co mogę dla pana zrobić, admirale Matthews?

— Na początek usiąść — zaprosił Matthews, wskazując jeden z wygodnych foteli przed biurkiem; sam zajął drugi, zastanawiając się, jak zacząć. Sprawę komplikował fakt, iż Hamish Alexander, choć dwa razy od niego starszy i znacznie bardziej doświadczony, by nie rzec, że najbardziej szanowany strateg i dowódca liniowy w znacznej części galaktyki, formalnie rzecz biorąc, był młodszy od niego rangą. To, że 6. Flota, którą poprzednio dowodził, była większa od całej Marynarki Graysona i to tak z osiem razy, nie ułatwiał sytuacji. Matthews zawsze czuł się trochę niezręcznie, mając oficjalnie do czynienia z earlem White Haven. Ponieważ jednak równocześnie nie miał w zwyczaju unikać odpowiedzialności, założył nogę na nogę, oparł splecione dłonie na uniesionym kolanie i przystąpił od razu do rzeczy.

— Jak pan wie, milordzie, lady Harrington objęła dowództwo eskadry parę tygodni wcześniej, niż się spodziewaliśmy.

White Haven skinął głową, ale coś dziwnego błysnęło w jego oczach…

— Nie muszę mówić, że bardzo mnie to cieszy — ciągnął Matthews. — Z tego co wiem, wdraża się do nowych obowiązków równie szybko i skutecznie jak zawsze. Prawdę mówiąc, to jest właśnie powód, dla którego chciałem z panem porozmawiać.

— Przepraszam? — spytał uprzejmie White Haven, mrugając gwałtownie.

Matthews uśmiechnął się nieco kwaśno.

— Jestem pewien, że lepiej ode mnie orientuje się pan, że każdej flocie zawsze brakuje krążowników. Graysońska nie jest pod tym względem wyjątkiem. Jeśli weźmie się pod uwagę niezbędne pikiety, zwiady i okręty osłony, wygląda na to, że brak nam sporej ilości lekkich jednostek — wyjaśnił Matthews.

White Haven przytaknął — to była prawda, którą aż za dobrze znał z własnych doświadczeń: ilekolwiek byłoby krążowników na stanie floty, zawsze było ich za mało. Dlatego też dowodzący eskadrami krążowników rzadko odpoczywali. I dlatego też każdy ambitny młodszy oficer robił co mógł, byle dostać taki przydział.

— Niestety chwilowo odczuwamy większe braki niż zazwyczaj — ciągnął Matthews — wszyscy w Sojuszu szukają krążowników, które mogliby choć jednorazowo wykorzystać. Ja też. I dlatego chciałbym „pożyczyć” eskadrę lady Harrington na parę tygodni.

— Aha… — mruknął White Haven i też usiadł, krzyżując nogi.

To, że wiadomość wywołała w nim dziwną konsternację, nie znalazło żadnego odbicia na jego twarzy wyrażającej to, co chciał, by wyrażała, czyli uprzejme zainteresowanie.

— Właśnie — potwierdził Matthews. — Wiem, że 18. Eskadra chwilowo jest graysońską formacją, ale zdaję sobie sprawę, że zmieni się to, gdy tylko dotrą tu pozostałe jednostki Ósmej Floty. Tak po prawdzie to już w tej chwili ma pan, milordzie, pełne prawo uaktywnić sztab floty i przejąć kontrolę nad zebranymi w systemie jednostkami. Dlatego właśnie chciałem najpierw z panem porozmawiać, a potem podjąć decyzję.

White Haven milczał przez chwilę, nim spytał:

— Jakie konkretnie zadanie przewiduje pan dla tej eskadry, sir?

— Rutynowe. Spodziewamy się dużego konwoju: szesnastu do siedemnastu szybkich frachtowców i transportowców z dostawami do paru systemów. Wszystkie jednostki należą do Połączonego Transportu, więc czas przelotu będzie znacznie krótszy, niż można by oczekiwać.

White Haven ponownie skinął głową. Połączony Transport był wspólnym pomysłem logistyki RMN i kwatermistrzostwa Marynarki Graysona. Pierwsze na pomysł wpadło oczywiście kwatermistrzostwo, argumentując, że duże frachtowce i transportowce nie w każdych okolicznościach są najlepsze, choć zawsze będą najtańsze. Nie dają mianowicie potrzebnej w czasie działań wojennych elastyczności zaopatrzenia. Mniejsze, o masie czterech do pięciu milionów ton, nie mogą co prawda przewozić tak dużych ładunków czy tak licznych oddziałów jak wielkie frachtowce, ale nie wszystkie ładunki były aż tak duże. Mniejsza ładowność oznaczała więcej okrętów rozwijających większą szybkość i docierających w tym samym czasie do większej ilości miejsc. W czasie pokoju pomysł był niewykonalny, gdyż najważniejszym czynnikiem były koszty, a mający cztery miliony ton frachtowiec potrzebował takiej samej załogi i miał prawie takie same koszty eksploatacji co mający osiem milionów ton. Natomiast w czasie wojny skuteczność stawała się ważniejsza od kosztów.

Połączony Transport, jak nazywano w skrócie nowo powstałą jednostkę, obejmował transportowce wojskowe i zmobilizowane frachtowce cywilne normalnie używane do dostaw ładunków ważnych, przy których istotny był czas, albo do lotów w potencjalnie niebezpiecznych rejonach. Każda z jednostek cywilnych trafiła najpierw do stoczni na modyfikację. Brak czasu uniemożliwiał wymianę napędów czy kompensatorów bezwładnościowych na modele wojskowe, ale zainstalowano na nich generatory lekkich osłon burtowych, obronę przeciwrakietową i hipernapędy pozwalające na osiąganie pasma eta, podczas gdy większość statków mogła używać co najwyżej pasma delta. Dzięki temu podwojono ich szybkość w nadprzestrzeni.

— W sumie cała misja potrwa około dwóch standardowych miesięcy — podjął po chwili przerwy Matthews. — Być może trochę dłużej, jeśli przeciągną się rozładunki czy po drodze wyniknie coś niespodziewanego. I dlatego głównie chciałem z panem porozmawiać, zamiast od razu wyznaczyć eskadrę lady Harrington do roli eskorty. Uważam, że pod wieloma względami to doskonały wybór. Jej eskadra nie będzie kompletna jeszcze co najmniej przez miesiąc, ale sześć ciężkich krążowników wystarczy do ochrony konwoju. Ponieważ nie spodziewałem się, że tak szybko wróci do aktywnej służby, wchodzące w skład jej eskadry okręty nie dostały jeszcze żadnych zadań, toteż ich wykorzystanie jako eskorty niczego nie skomplikuje w rozdysponowaniu okrętów. Z drugiej strony rutynowe zadanie pozwoli jej zgrać eskadrę i swój sztab. Ponieważ jednak nie będzie jej dłużej niż miesiąc, czyli teoretyczny czas skompletowania eskadry, i ponieważ nie wiem, kiedy zamierza pan oficjalnie uaktywnić dowództwo 8. Floty, uznałem za najlepsze wpierw uzyskać pańską zgodę na tak długie wykorzystanie „pańskiej” w sumie eskadry.

— Rozumiem i doceniam pańską decyzję, sir — odparł White Haven, pocierając w zamyśleniu podbródek. Nie bardzo miał się nad czym zastanawiać: dopóki Ósma Flota nie zaczęła aktywnie istnieć, okręty zebrane w systemie Yeltsin należały do Matthewsa. A jego argumenty za użyciem eskadry Honor były jak najbardziej logiczne.