Выбрать главу

— Zgadzam się, to rozsądne założenie — ocenił Honeker i spytał, nim Tourville zdążył zakwestionować tę ostrożność. — A w systemie Adler?

— Sądzimy, że mamy pełniejszy obraz. — Shannon sprawdziła coś na ekranie swojego komputera i podjęła: — Według ostatnich danych w systemie jest wyłącznie lekka pikieta: eskadra krążowników i dywizjon albo dwa niszczycieli. Mogli ją naturalnie wzmocnić, ale wątpię w to, bo w całym sektorze od sześciu miesięcy ani nie kontratakowaliśmy, ani nie prowadziliśmy rajdów. Przeciwnikowi także brakuje okrętów, więc żeby mieć siły do przeprowadzenia kolejnej ofensywy, raczej wycofują okręty z systemów czy obszarów uznanych za spokojne, niż je tam wysyłają.

— I właśnie dlatego nasza akcja jest ważniejsza, niż mogłaby się wydać na podstawie oceny użytych sił i postawowego celu — oznajmił Tourville, wymachując cygarem niczym dymiącą buławą. — Jak już mówiłem: łajzy poczuły się zbyt pewne siebie. Uważają, że jeśli dotąd nie kontratakowaliśmy, to już nie będziemy. Jak im parę razy z zaskoczenia przyłożymy, przestaną mieć takie głupie złudzenia i zaczną wzmacniać pikiety i placówki. A to osłabi ich siły koncentrowane do ataku na Barnett, choćby tylko o lżejsze jednostki, ale zawsze. No i skomplikujemy im życie logistycznie.

— Doskonale rozumiem ten aspekt naszych rozkazów, towarzyszu kontradmirale — zauważył zgryźliwie Honeker.

Tourville jedynie wyszczerzył się radośnie i komisarz jęknął w duchu. Tourville był po prostu niemożliwy! Wszyscy w sali odpraw wiedzieli, że praktycznie dowódcą eskadry jest on, komisarz. Jedno jego słowo mogło „zniknąć” każdego z obecnych, a bez jego zgody oficjalnie dowodzący oficer nie mógł wydać żadnego istotnego rozkazu. Nawet Tourville. O tym także wszyscy wiedzieli. Więc dlaczego czuł się niczym bezradny zastępowy oblężony przez cały zastęp dziesięcioletnich urwisów, którzy i tak wiedzieli, że postawią na swoim.

To nie tak miało wyglądać!

— No dobrze — odezwał się po chwili. — Zakładam, towarzyszu kontradmirale, że zgadza się pan z oceną towarzyszki Foraker?

— Pewnie, że się zgadzam! — zawiadomił go radośnie Tourville. — Shannon ma dobre dane i jeszcze lepsze pomysły. Jak się niepostrzeżenie dostaniemy do Adler i zniszczymy im kilka okrętów, zwrócą uwagę na ten sektor i wzmocnią pikiety, a o to nam docelowo chodzi.

— Kiedy możemy opuścić Barnett? — spytał Honeker.

— Moglibyśmy odlecieć za kilka godzin, towarzyszu komisarzu — odpowiedział Bogdanovich. — Skończyliśmy załadunek amunicji i mamy za sześć godzin uzupełnić paliwo. Ale z rozkazów wnoszę, że nie odlecimy jeszcze przez kilka dni, bo jak rozumiem, będziemy mogli wyruszyć dopiero, gdy dotrze tu 62. Eskadra Krążowników, a ma się ona zjawić w ciągu najbliższych dziewięćdziesięciu sześciu godzin standardowych.

— A więc mamy trochę czasu na ułożenie alternatywnych planów operacji — zauważył Honeker.

— Mamy — przytaknął Tourville — i mam zamiar zająć się tym dziś po południu.

— To bardzo dobrze — ucieszył się Honeker.

I zrobił to całkowicie szczerze. Tourville mógł zachowywać się, jakby jeszcze nie dorósł, pozostając wiecznym nastolatkiem, ale był niezwykle dokładny w planowaniu każdej akcji oraz w opracowywaniu planów uwzględniających wszelkie niespodzianki, które tylko przyszły mu do głowy. A wiedzę i wyobraźnię miał olbrzymie, uwzględniał również nieprawdopodobne, zdawałoby się, okoliczności. Przy całej swej agresywności i skłonności do walki starannie obliczał stosunek sił i własne szanse, zanim przystąpił do akcji. I to był główny powód, dla którego Honeker z rezygnacją, ale bez protestów przyjmował jego zachowanie i zasady dowodzenia.

Teraz usiadł wygodniej, gotów wyrazić zgodę na proponowany plan akcji, gdy Bogdanovich niespodziewanie podskoczył. Wyglądało to dokładnie tak, jakby Foraker właśnie kopnęła go w kostkę. Było to teoretycznie zupełnie nieprawdopodobne.

A w praktyce prawie pewne.

— Jest jeszcze jedna kwestia, o której chciałbym porozmawiać, towarzyszu kontradmirale — odezwał się Bogdanovich, posyłając Foraker wymowne spojrzenie.

— No? — zachęcił go Tourville.

— Chodzi o to, że towarzyszka komandor Foraker… i ja… zastanawialiśmy się, czy udałoby się nakłonić dowództwo do przydzielenia nam nowych zasobników holowanych… — Bogdanovich zamilkł na chwilę i dodał pospiesznie, nim ktokolwiek zdołał się odezwać: — Chodzi o to, że przeciwnik musiał się już zorientować, że ich używamy. Wiemy, że zostały zastosowane w systemach w pobliżu Trevor Star i że dowództwo planuje użyć ich do obrony systemu Barnett. Natomiast nie mamy pojęcie, czy jednostki przeciwnika w naszym sektorze zostały uprzedzone o tym, że dysponujemy już zasobnikami. Jeżeli nie, zaskoczenie może okazać się nader ważnym czynnikiem sukcesu. Obliczyliśmy, że każdy z przydzielonych nam dwóch stawiaczy min może zabrać po siedemdziesiąt zasobników wraz z zapasem rakiet na drugą salwę, a i tak pozostanie dość miejsca, by wziąć resztę tego, co nam będzie potrzebne.

— Hmm… — Tourville pożuł cygaro i spojrzał pytająco na Honekera. — I co?

— Nie wiem… — powiedział powoli Honeker, myśląc intensywnie.

Bogdanovich i Foraker mieli rację, mówiąc o zaskoczeniu i użyteczności zasobników przy wykonywaniu zadania. Natomiast poproszenie o nie w dowództwie wiązało się z ewentualnym narażeniem na krytykę za zbyt pochopne i nieuzasadnione użycie nowej broni… Z drugiej strony Theisman i LePic zawsze mogli się nie zgodzić — to do nich należała ostateczna decyzja. A więc na nich spadną konsekwencje… i to niezależnie od decyzji, jaką podejmą, jeśli ktoś na górze dojdzie do wniosku, że podjęli złą decyzję.

— Dobrze — powiedział w końcu. — Poprę prośbę o przydzielenie nam tych zasobników. Tylko postarajcie się ją przekonująco uzasadnić.

— Z tym to akurat nie powinniśmy mieć problemu — zapewnił go Tourville i spojrzał na Foraker. — Dobra, Shannon, masz swoje zasobniki, w teorii póki co, ale masz. Powiedz, jak zamierzasz ich najskuteczniej użyć.

— Aye, aye, sir! — potwierdziła Foraker i zajęła się klawiaturą z nieobecnym wyrazem twarzy.

Honeker ugryzł się w język, powstrzymując odruch poprawienia jej. Widział już ją w akcji i wiedział, że nie wywarłoby to na niej żadnego wrażenia. Była tak skupiona na tym, co robiła, że po prostu nie dotarłoby do jej świadomości, że to pod jej adresem skierowana jest ta uwaga.

— Przede wszystkim musimy pamiętać, że przeciwnik nadal dysponuje lepszym sprzętem niż my, i to pod każdym względem — powiedziała, nie podnosząc głowy. — Z drugiej strony ani Adler, ani Micah nie znajdują się zbyt długo w jego posiadaniu, a informacje z okolic Trevor Star wskazują, że ich 6. Flota ma zbyt mało sond i platform sensorycznych, by w pełni zabezpieczyć nimi każdy system. Łatają dziury w systemie wczesnego ostrzegania niszczycielami, a nawet lekkimi krążownikami, a przynajmniej tak wywiad interpretuje ich zwiększone wykorzystanie. Jest to według mnie słuszna interpretacja. Teraz: jeśli mają zbyt mało sond w miejscu o tak krytycznym znaczeniu jak przedpola Trevor Star, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że brakuje im ich też w systemach uznanych za znacznie mniej istotne, a za takie uchodzą te, w których mamy działać. Zdaję sobie naturalnie sprawę, że te trudności są przejściowe i dostawy trafią wkrótce tam, gdzie są potrzebne, ale jest mało prawdopodobne, by stało się to akurat teraz. Możemy założyć spokojnie, że żaden z układów nie będzie w pełni objęty systemem wczesnego ostrzegania, a to daje nam możliwość skrytego podejścia; proponuję to wykorzystać.