— Według opinii admirała Yu — podjął Venizelos, gdy Honor nic nie powiedziała — Theisman jest groźnym przeciwnikiem. Jest inteligentny, zdeterminowany i potrafi doskonale skalkulować ryzyko. Dokładnie zapoznaje się z sytuacją i przy podejmowaniu decyzji opiera się na własnej jej ocenie. Działa ostrożnie, ale po swojemu, o ile to tylko możliwe, nawet jeśli wymaga to pomysłowego naginania rozkazów. To zresztą dokładnie potwierdza moją ocenę Theismana. Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony, że dotrwał do tej pory i jeszcze awansował. I zgadzam się z Jasperem, że dowództwo popełniło poważny błąd w jego ocenie: on nie będzie pasywnie czekał na atak i nie ograniczy się tylko do stacjonarnej obrony.
— W takim razie na czym polega ta drobna różnica interpretacji?
— Jeżeli można, milady… — wtrąciła McGinley pytająco.
Honor skinęła głową.
— Jesteśmy zgodni co do tego, że Theisman podejmie zaczepne działania na tyle, na ile pozwolą na to siły, którymi dysponuje. Różnimy się w przypuszczeniach, jakimi siłami dysponuje i co obierze za cel ataku — wyjaśniła McGinley. — Biorąc pod uwagę słabość naszych sił obsadzających systemy w tym sektorze, Jasper obawia się, że to właśnie je zaatakuje Theisman w serii rajdów. O ile naturalnie dysponuje potrzebnymi do tego siłami. Andy i ja zgadzamy się, że to byłaby najefektywniejsza z dostępnych mu opcji, ale biorąc pod uwagę zagrożenie, jakie dla centrum Ludowej Republiki przedstawiają nasze siły w Trevor Star, nie sądzę, by Ludowa Marynarka poświęciła liczącą się ilość okrętów liniowych, wysyłając je jako wzmocnienie sił w systemie Barnett. Nie są w stanie tak wzmocnić Theismana, by zdołał obronić Barnett, o czym wiedzą. My też to wiemy. Dlatego myślę, że posiłki, które otrzymał czy otrzyma, będą złożone głównie z lekkich jednostek. Takich, których strata nie zaboli, a które równocześnie nadają się do zwalczania konwojów. Żeby mieć realną szansę odbicia któregokolwiek systemu, Theisman musiałby wysłać przynajmniej dywizjon, a lepiej eskadrę co najmniej krążowników liniowych. Natomiast do zwalczania frachtowców wystarczą krążowniki lekkie, a nawet niszczyciele. Gdybym była na jego miejscu, wybrałabym to ostatnie rozwiązanie: daje najwięcej korzyści przy zaangażowaniu najmniejszych sił.
— Hmm… — mruknęła Honor i spojrzała pytająco na Mayhewa. — Jasper?
— Wnioski komandor McGinley oparte są na dwóch założeniach. Pierwszym, że Ludowa Marynarka nie wesprze Theismana krążownikami liniowymi, i drugim, że siły, które przeznaczy on do rajdów na nasze tereny, jako cel będą miały konwoje. Co się tyczy problemu pierwszego, to możemy jedynie zgadywać, jakie okręty dostanie Theisman. Faktem jest, że dowództwo i władze Ludowej Republiki musiały spisać na straty Barnett, ale to nie dowodzi, że nie zechcą bronić systemu do upadłego. Ja przynajmniej tak bym postąpił, choćby po to by związać jak największe nasze siły i zadać nam jak największe straty. Każdy okręt, który będziemy musieli skierować do ataku na Barnett, to o jeden okręt mniej w Trevor Star, a tylko z Trevor Star może wyjść atak na Haven.
Zrobił przerwę, a Honor lekko skinęła głową, czekając, co będzie dalej. Mayhew wychylał się niebezpiecznie, nie zgadzając się z mądrością bardziej doświadczonych i lepiej opłacanych przełożonych, co wymagało odwagi i pewności siebie. Z drugiej strony fakt, że był tylko porucznikiem, mógł mu ułatwić decyzję, gdyż nie zgadzać się mógł aż do zachrypnięcia, ale nie był w stanie postawić na swoim z racji braku stosownego stopnia. Jeżeli natomiast przekona do swoich pomysłów kogoś z wyższych rangą, to i tak ten ktoś podejmie ostateczną decyzję. A więc i ewentualna wina, i ewentualna chwała nie przypadną Mayhewowi, lecz rzeczonemu starszemu rangą oficerowi.
Co akurat w niczym nie zmieniało faktu, że strategia, którą właśnie opisywał, była dokładnie taka, jaką sama by przyjęła na miejscu przeciwnika.
— Jeżeli natomiast chodzi o kwestię drugą, czyli o to, że lekkie siły przeciwnika będą koncentrowały się na zwalczaniu naszych frachtowców, to chciałem przypomnieć, że w ciągu ostatnich miesięcy nastąpiły istotne zmiany w ruchu naszych frachtowców — podjął Mayhew. — Wysyłamy coraz większe i lepiej chronione konwoje, ale wysyłamy ich coraz mniej, a o pojedynczych statkach w tym sektorze dawno już nikt nie słyszał. Oznacza to, że ilość potencjalnych celów spadła, i to o prawie połowę. W teorii oznacza to także, że eskorta każdego konwoju została podwojona. Byłbym naprawdę zdziwiony, gdyby przeciwnik jeszcze o tym nie wiedział, ale nawet jeśli tak jest, to oficer wysłany z zadaniem zwalczania naszych statków szybko się zorientuje. Natomiast jeśli Theisman wie o tych zmianach, powinien stosownie zareagować. Weźmy na przykład nas: sześć ciężkich krążowników będzie eskortowało jeden konwój. Sześć ciężkich krążowników to siła odpowiadająca temu, co mamy w około jednej trzeciej obsadzonych okrętami systemów. W żadnym z nich nie stacjonuje więcej naszych okrętów, więc po co trudzić się szukaniem ruchomego celu? Żeby zlokalizować konwój, trzeba rozproszyć siły; nawet jeśli zna się jego trasę i czas wylotu z nadprzestrzeni, to olbrzymi obszar. Rozproszenie może spowodować, że przeciwnik nie będzie dysponował wystarczającymi siłami do zniszczenia całego konwoju, gdy go w końcu odnajdzie. System planetarny natomiast nigdzie się nie przemieszcza, a jego lokalizacja jest powszechnie znana. Nie trzeba rozpraszać sił, wystarczy wydzielić stosownie duże i zdecydowanie zaatakować. Do tego celu wystarczą krążowniki liniowe. Jeśli przeciwnik zdoła zająć system, wystarczy, że w nim poczeka. Każdy nasz konwój, który wleci do tego systemu, stanie się jego łupem, i to pewnym, gdyż po pokonaniu eskorty — do czego będzie miał stosowne, skoncentrowane siły — zmasakruje frachtowce i transportowce. Musi tylko wykazać dość cierpliwości i zaatakować konwój w odpowiedniej odległości od granicy wejścia w nadprzestrzeń, by frachtowce nie zdążyły zawrócić i dolecieć tam przed jego okrętami.
Honor zmarszczyła brwi i zaczęła z namysłem pocierać podbródek. Dopiero po kilkunastu sekundach przestała i wyciągnęła palec wskazujący w stronę McGinley.
— Jeżeli dobrze rozumiem, zgadzasz się z Jasperem w kwestii strategii, natomiast macie różne zdania co do tego, czym może dysponować Theisman. Mam rację? — spytała.
— W zasadzie tak — zgodziła się McGinley. — Jak dotąd nie mamy żadnych nowych meldunków o zaatakowaniu któregoś z konwojów, więc wątpię, by przeciwnik wiedział o naszej nowej taktyce konwojowej. To jednakże jest mniej ważne. Zgadzam się, że jeżeli Theisman dysponuje siłami pozwalającymi na choćby chwilowe odbicie jakiegoś systemu, byłoby to najrozsądniejsze posunięcie z jego strony. Nie tylko bowiem dałoby mu okazję do zniszczenia konwoju, jak to opisał Jasper, ale także do zadania poważnych strat naszym okrętom stacjonującym w zaatakowanym systemie. Natomiast po prostu nie mogę uwierzyć, by dowództwo Ludowej Marynarki marnowało okręty liniowe, wzmacniając nimi Barnett, o którym wie, że nie zdoła go utrzymać. A nawet gdyby wysłali jakieś wsparcie, problematyczne jest, czy Theisman odważy się zaryzykować te jednostki w nieautoryzowanym rajdzie na nasze terytorium.
— Coś mi się wydaje, że Theisman mógłby cię zaskoczyć, Marcia — oceniła cicho Honor i przez kolejne kilka sekund milczała, nim dodała: — Możesz mieć rację co do braku wsparcia ze strony dowództwa, ale sądzę, że Jasper trafnie ocenił największe zagrażające nam niebezpieczeństwo. Musimy założyć, że przeciwnik zdecyduje się na zaatakowanie któregoś ze słabiej obsadzonych systemów, nie zaś na uganianie się za konwojem po nadprzestrzeni. Nie możemy jednakże całkowicie wykluczyć tej drugiej ewentualności, wobec czego powstaje pytanie, jak się zabezpieczyć przed obydwoma rodzajami zagrożenia?