Выбрать главу

W dodatku konwój znajdował się pięć dni drogi od Clairmont, w szczelinie między dwiema falami grawitacyjnymi, które pokonywał przy użyciu napędu typu impeller, co umożliwiało wykorzystanie pinasy do transportu. Czasu jednakże pozostało niewiele, gdyż w falę, która prowadziła aż do celu, Prince Adrian miał wejść za dwie godziny. A kiedy już się w niej znajdzie, będzie mógł się poruszać wyłącznie przy użyciu żagli. Ponieważ pinasy w ten sposób nie mogły skonfigurować napędu, żadna nie będzie w stanie doń dotrzeć, jak długo nie znajdzie się w normalnej przestrzeni.

Jako że zarówno Royal Manticoran Navy, jak i Marynarka Graysona od dawna kierowały się starą, a przypomnianą przez Edwarda Saganami zasadą, że czas jest jedyną rzeczą, której nigdy nie da się zastąpić, choć posiada go każda flota, więc nie należy go marnować, kwestię transportu uzgodniono błyskawicznie, by wykorzystać możliwości oferowane przez nadprzestrzeń. Kiedy Honor się o tym dowiedziała, skorzystała z okazji, by przetransportować tą pinasą także siebie i część swego sztabu. Powodem tej decyzji były wyniki narad przeprowadzonych w ciągu ostatnich paru dni, na których przyjęto pewne niewielkie, lecz istotne zmiany w planowaniu taktycznym użycia eskadry. Chciała je na spokojnie omówić i przemyśleć z McKeonem, a opóźnienie w łączności radiowej spowodowane odległością między jego okrętem a resztą konwoju praktycznie uniemożliwiało sensowną rozmowę.

Co prawda nie było to aż takie palące, by nie mogła poczekać, aż dotrą do systemu Adler będącego następnym przystankiem i znajdą się w normalnej przestrzeni, ale miała też prywatny powód do odwiedzin — i to właśnie teraz, a nie za kilka dni. No i podejrzewała, że choć oboje z kapitanem Greentree polubili się i dobrze im się współpracowało, będzie jej wdzięczny za parę godzin wolności i oddechu.

Konieczność przewozu filtra ograniczyła ładowność przedziału desantowego o dwie trzecie, bo o tyle trzeba było powiększyć przedział ładunkowy (łącznie z usunięciem foteli). I nawet bez MacGuinessa miejsc i tak było mało. Komandor porucznik Sinkowitz zdecydował się bowiem wysłać do pomocy komandorowi porucznikowi Palliserowi, pierwszemu mechanikowi Prince Adriana, sześciu techników, którzy zajęli prawie trzecią część dostępnych miejsc. Honor oprócz swej przymusowej ochrony zabrała: Marchanta, Venizelosa, Fritza Montoyę, Marcie McGinley, Jaspera Mayhewa, Ansona Lethridge’a i Carsona Clinkscalesa. Scotty Tremaine i Harkness zabrali się sami jako załoga pinasy.

Co się tyczy Clinkscalesa, to postanowiła zaryzykować, gdyż przez ostatnie trzy tygodnie poczynił poważne postępy w panowaniu nad złośliwością przedmiotów martwych. Naturalnie pozostał osobnikiem przyciągającym wypadki, ale nie był już chodzącą katastrofą i uczył się, jak się spodziewać zniszczeń i minimalizować je, oraz jak sobie radzić ze wstydem, gdy nie do końca mu się to udało. Dzięki temu jego pewność siebie zaczęła rosnąć, no ale jego postępy były znane w gronie oficerów i podoficerów. Dlatego też Honor postanowiła zabrać go w nowe środowisko i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Nawet wybitnie utalentowany chorąży nie powinien być w stanie zniszczyć ciężkiego krążownika, a jeśli przeżyje tę próbę bez specjalnej katastrofy, to jego wiara we własne możliwości powinna niezwykle wręcz się utwierdzić.

A poza tym obecność Clinkscalesa pasowała do oficjalnego powodu jej wizyty. Była znacznie bardziej logiczna niż na przykład obecność Montoyi, który do dyskusji o zmianach w taktyce zdecydowanie się nie nadawał. Był za to dobrym i starym przyjacielem dowódcy HMS Prince Adrian.

Harkness zamknął najpierw zewnętrzne, potem wewnętrzne drzwi śluzy, gdy wszyscy już zajęli miejsca, sprawdził dokładne kontrolki i zameldował do kabiny pilotów:

— Rufa zabezpieczona, śluza zamknięta.

— Dobra — rozległ się głos Scotty’ego. — Przygotować się do odcumowania.

Kadłub pinasy zadziałał jak pudło rezonansowe, przenosząc ciche odgłosy towarzyszące odłączeniu korytarza i przewodów łączących go z okrętem.

— Wszystkie systemy odłączone — oznajmił Harkness. — Gotów do odcumowania.

— Cumy rzuć! — polecił sam sobie Tremaine i zwolnił mechaniczne ramiona unieruchamiające pinasę.

A potem delikatnie wyprowadził ją z pokładu hangarowego, używając jedynie silników manewrowych.

Honor obserwowała oddalający się pokład hangarowy przez okno i uśmiechała się. Scotty na samym początku misji z całym szacunkiem i niezachwianą stanowczością oznajmił jej, że mimo iż jest teraz oficerem sztabowym, nie pozwoli nikomu innemu na pilotowanie pinas czy promów, których Honor będzie używać. Czyli na zastąpienie go w roli jej osobistego pilota. Ponieważ stopień komodora dość skutecznie już uniemożliwiał osobiste pilotowanie tego typu jednostek, nie miała nic przeciwko temu, gdyż Tremaine był jednym z pięciu czy sześciu najlepszych, wręcz urodzonych pilotów, z jakimi się zetknęła. Ponieważ on i Harkness stanowili nierozłączną parę znaną w Królewskiej Marynarce jako Straszny Duecik, oczywiste było, iż bosmanmat będzie mechanikiem pokładowym, ilekroć Scotty siądzie za sterami. Tego, w jaki sposób Harkness zdołał przez tyle lat manipulować działem kadr floty i zawsze dostawać przydział tam gdzie Tremaine, nie wiedział dokładnie nikt. Honor dawno temu uznała to za jedną z niezgłębionych tajemnic RMN i przestała próbować dojść prawdy. Byli zbyt użyteczni, by chciała ryzykować zapeszenie czarów.

Pinasa oddaliła się od kadłuba już na pełnym ciągu, by jak najszybciej wyjść poza zasięg ekranu. Dopiero wtedy Scotty włączył główny napęd, robiąc to jak zwykle płynnie i bezproblemowo. Kiedy pinasa osiągnęła czterysta g i zaczęła gonić Prince Adriana, Honor rozsiadła się wygodniej.

Przelot miał potrwać prawie dwie godziny, gdyż elektromagnetyczne pole cząsteczkowe pinasy pozwalało jej na osiągnięcie w tych warunkach maksymalnej prędkości większej ledwie o dwadzieścia dwa tysiące pięćset kilometrów na sekundę od frachtowca, a okręt McKeona znajdował się o prawie dziewięć minut świetlnych przed konwojem. Honor nadal nie podobało się to, że musiała go tak daleko wysłać samego, ale miała już dość czasu, by to zaakceptować. Nie wspominając już o powtarzaniu sobie, że to, co czuje, jest głupie — do niej należało dowodzenie eskadrą, a do Alistaira narażanie się na największe ryzyko.

I tak nic nie pomagało, ale do tego też już się przyzwyczaiła. Teraz mogła spokojnie podziwiać dziwne, zmienne piękno nadprzestrzeni. I drapać od czasu do czasu Nimitza za uszami, na co ten reagował zadowolonymi pomrukami, zwinięty w kłębek na jej kolanach.

* * *

— I co sądzisz o pomysłach moich chłopców i dziewcząt? — spytała Honor, gdy winda ruszyła.

Prince Adrian został zbudowany przed prawie sześćdziesięciu laty i jedną z konsekwencji były ciaśniejsze niż na nowszych okrętach windy. Dlatego też reszta oficerów bezgłośnie acz jednomyślnie po zakończeniu narady zdecydowała, że pierwsi skorzystają z niej sami dowódcy. No i ochrona Honor naturalnie, co było na tyle zbliżone do „samej”, na ile mogło to mieć miejsce w przypadku patronki.