Выбрать главу

— Wychodzimy… teraz! — oznajmiła DuChene. Honor skrzywiła się, zaciskając dłonie w pięści na moment wcześniej, nim jej żołądek runął w dół.

* * *

— Hmm…

Towarzysz komandor Luchner, pierwszy oficer ciężkiego krążownika Ludowej Marynarki Katana, uniósł głowę, słysząc to ciche mruknięcie. Dochodziło od strony porucznika Allwortha, oficera taktycznego krążownika. Co prawda Allworth nie był aż tak dobry jak nowy nabytek kontradmirała Tourville’a Shannon Foraker, ale uczył się od niej szybko. Katana wchodził w skład eskadry Tourville’a od prawie roku, a eskadra miała przez ten czas całkiem dobre osiągnięcia. Przynajmniej jak na standardy Ludowej Marynarki. Jednakże od momentu pojawienia się Foraker coś się zmieniło… wniosła coś, co można by nazwać niewinną pewnością siebie. I najwyraźniej było to zaraźliwe.

Przynajmniej Luchner miał taką nadzieję, obserwując, jak Allworth powoli i delikatnie dostraja coś na swojej konsolecie. Porucznik wpatrywał się z uwagą w odczyty wyświetlone na ekranie, ale to akurat nie było nic nadzwyczajnego — Allworth potrafił znaleźć coś interesującego na każdej wachcie. To, że interesującego wyłącznie dla siebie, bynajmniej mu nie przeszkadzało. Tym razem jednak coś na dłużej niż zwykle przykuło jego uwagę. Najwyraźniej nie mógł się zdecydować, czy to, co widzi, to naturalne zjawisko, czy wręcz przeciwnie.

Luchner westchnął, podszedł do niego i pochylił się nad jego ramieniem.

— Co jest? — spytał cicho.

— Nie jestem pewien, towarzyszu komandorze. — Allworth naśladował Foraker, ale nie aż do tego stopnia, by stosować stare formy grzecznościowe (przynajmniej dopóki nie będzie tak dobry jak ona). — To może nic nie być… albo może to być ślad wyjścia z nadprzestrzeni.

— Gdzie? — spytał ostrzej Luchner.

— Gdzieś tu, towarzyszu komandorze. — Allworth nacisnął klawisz i na ekranie pojawiła się mapa systemu Adler, a na niej niewielki symbol.

Symbol znajdował się w odległości prawie dziewiętnastu minut świetlnych od nich, w pobliżu granicy przejścia w nadprzestrzeń biegnącej dwadzieścia dwie minuty świetlne od gwiazdy typu GO. Luchner zmarszczył brwi — odległość była zbyt duża, by mogły go wykryć sensory pokładowe. Allworth odezwał się, zanim zdążył zadać pytanie.

— Zarejestrowała go nasza sonda numer jedenaście.

— A co, jeśli naturalnie wolno spytać, robi tam nasza sonda zwiadowcza? — spytał niezwykle uprzejmie Luchner.

— Towarzysz kapitan Turner poprosił nas o czasowe przejęcie tej części przydzielonej mu strefy obserwacji, towarzyszu komandorze — poinformował z szacunkiem Allworth. — Główny zestaw sensorów grawitacyjnych Nuady jest uszkodzony, a zapasowy zaczął niedawno szwankować. Żeby spróbować to naprawić, trzeba było odłączyć sensory pasywne, i do ukończenia napraw Nuada może polegać wyłącznie na sondach. Jednakże obsadzenie całej przydzielonej strefy sondami doprowadziłoby do przeciążenia systemów telemetrycznych krążownika. Dlatego do czasu naprawienia zapasowych sensorów grawitacyjnych Nuada może nadzorować nie więcej niż dwie trzecie wyznaczonej strefy. No więc zgodziłem się mu pomóc.

Luchner tak go spiorunował wzrokiem, że Allworth zbladł. Nie żeby Luchner wątpił w prawdziwość tego, co usłyszał — oba okręty już współpracowały, dzięki czemu miały na koncie dwa niszczyciele RMN i szybki frachtowiec, który zapuścił się samodzielnie do systemu, i to właśnie w trakcie pościgu za drugim niszczycielem Nuada stracił dwie trzecie sensorów grawitacyjnych. Awaria zapasowych sensorów była pechem, ale zdarzało się to częściej, niż można było przypuszczać z uwagi na braki w wyszkoleniu załóg i wprowadzanie zmodernizowanych systemów, zanim obsługa zdążyła do końca opanować posługiwanie się starymi. Kapitan Turner miał wybitnego pecha, tracąc zapasowe sensory grawitacyjne, gdyż nie wiadomo było, jak długo potrwa ich naprawa, o ile w ogóle się uda.

Luki w wiedzy załóg nie były winą dowódców czy kadry oficerskiej na okrętach, lecz zbyt szybkiego, a zatem pobieżnego szkolenia kandydatów. Zwłaszcza tych rekrutujących się z szeregów Dolistów. Wiedział o tym każdy oficer liniowy. Obecni rekruci, mimo że głupsi i gorzej wykształceni od przedwojennych, szkoleni byli dwa razy szybciej, czyli w minimalnym możliwym czasie, i na dobrą sprawę wszystkiego musieli uczyć się już w trakcie służby.

Była to prawda, którą władze ignorowały. Straty poniesione w walce i wynikające z czystek sprawiały, że komisarze przydzieleni do programów kadrowych floty przyjmowali każdego, kto się zgłosił, i poszukiwali wciąż nowych ochotników, a potem pilnowali, by zostali jak najszybciej wyszkoleni, bo Ludowej Marynarce brakowało ludzi. Dłuższe szkolenie oznaczało niewykonanie planu. Wtedy sprawą zainteresowałby się Urząd Bezpieczeństwa, a co za tym idzie, zacząłby węszyć koło nich samych. Na to oczywiście żaden komisarz nie mógł pozwolić.

Z podobnych powodów kapitan Turner poprosił o pomoc Allwortha — gdyby przyznał się do problemów i poprosił o zmniejszenie strefy obserwacji, mógłby i prawdopodobnie zostałby uznany winnym zaniedbania, o ile nie sabotażu. Próba wyjaśnienia, że ma niewystarczająco wyszkoloną załogę, zostałaby zignorowana. Pośrednia i dyskretna prośba o pomoc i zachowanie tajemnicy była zupełnie czymś innym — każdy mógł znaleźć się w podobnej sytuacji. I była też wykonalna i logiczna — Nuada należał do nowej klasy Mars i miał o prawie jedną trzecią zmniejszone możliwości telemetryczne — na rzecz znacznie lepszego wyposażenia do prowadzenia wojny radioelektronicznej — niż Katana należąca do starszej klasy Sword.

Luchner rozumiał to wszystko i nie miał nic przeciwko udzieleniu pomocy koledze oficerowi. W końcu następnym razem mogło być odwrotnie. Wściekły był z nieco innego powodu i nie zamierzał tego darować.

— Rozumiem… — wycedził podejrzanie uprzejmie. — A przyszło może panu do głowy, towarzyszu poruczniku, poinformować mnie czy dajmy na to towarzyszkę kapitan Zachary o podjęciu dodatkowych obowiązków?

— E… no nie, towarzyszu komandorze. — Allworth zaczerwienił się. — Chyba zapomniałem.

— Zapomniałeś pan… — szepnął Luchner i rumieniec porucznika pogłębił się. — I nie przyszło panu do głowy, że być może nie miał pan prawa podejmować podobnej decyzji? Albo że i tak to kapitan i ja za nią odpowiadamy? Albo że jeśli coś pójdzie nie tak i rzecz się wyda, to my za to bekniemy? Nagła zaćma ze sklerozą, tak?!

— Tak, towarzyszu pierwszy oficerze — przyznał nieszczęśliwy Allworth.

Widać było, że ma przemożną chęć, by opuścić wzrok, unikając stanowczego spojrzenia przełożonego, ale zmusił się, by tego nie zrobić. Komandor Luchner patrzył mu w oczy przez kilka długich sekund, starannie pilnując, by nie okazać zadowolenia z samokontroli Allwortha. Po chwili położył mu dłoń na ramieniu i powiedział:

— Shannon Foraker jest nadzwyczajnym oficerem taktycznym. Mógł pan wybrać za wzór kogoś nieporównanie gorszego, ale radzę pozostawać w większym kontakcie z otaczającym wszechświatem niż ona. Rozumiemy się?

— Tak jest, towarzyszu komandorze!

— To dobrze. W takim razie uznajemy sprawę za zakończoną i mam nadzieję, że nic podobnego się nie powtórzy. Teraz proszę powiedzieć mi wszystko, co pan wie o tym możliwym kontakcie.

— Osiem minut temu pojawił się na granicy wyjścia z nadprzestrzeni… naturalnie zakładając, że to ślad wyjścia a nie elektroniczne echo, towarzyszu komandorze. Przy takiej odległości od sondy trudno mieć pewność.

Allworth przerwał, a Luchner pokiwał głową ze zrozumieniem. Sondy zwiadowcze będące na wyposażeniu Ludowej Marynarki znacznie ustępowały możliwościami tym, którymi dysponowała Royal Manticoran Navy. Ich pasywny zasięg wynosił dwanaście do czternastu minut świetlnych w zależności od siły emisji obiektu, który wykryły, maksymalny zaś zasięg zdalnego sterowania dziesięć minut świetlnych. Dlatego też stosowano je na odległości nie przekraczające siedmiu do ośmiu minut świetlnych, przez co zasięg sensorów okrętu, z którego je wystrzelono, był ograniczony do mniej niż dwudziestu minut świetlnych. Pozwalało to natomiast na szybkie docieranie do komputerów taktycznych informacji o źródłach energetycznych szybszych od światła, jak napęd typu impeller czy ślad wyjścia lub wejścia w nadprzestrzeń. Ponieważ Allworth rozstawił sondy na maksymalnym możliwym zasięgu, by pokryć część strefy przydzielonej Nuadzie, dane były niepewne, a ewentualny kontakt znajdował się na granicy wykrywania sondy.