– Czy ktoś za tobą wsiadł do autobusu?
– Tak, na przykład ty. I prawdopodobnie jeszcze kilka osób. Wydaje mi się, że zanim wsiadłem, czekała w nim tylko Jennifer, oczywiście poza Ivarem i Sveinem.
– Hmm – mruknął Rikard. – A ta kobieta… Vesla Kruse? Czy naprawdę jest do tego stopnia zdesperowana, że nie cofnie się przed morderstwem, żeby tylko uniknąć zdemaskowania?
– Bez wątpienia. Jej ojciec będzie bezwzględny. Zostałaby opisana w gazetach, nie otrzymałaby spadku i przypuszczalnie poszłaby do więzienia za malwersację. Podobno należy do elity towarzyskiej i na pewno nie życzyłaby sobie być pozbawiona tych kontaktów.
– A jej brat? Pozostaje przecież jeszcze on. Gdyby cię zamordowała, od razu by się domyślił, kto to zrobił?
– Gotthard wkrótce wyjeżdża z Norwegii do Wenezueli, ma tam objąć wysokie stanowisko. Nie, jestem przekonany, że Vesla nie będzie żywić skrupułów.
– Dlaczego nie przyszedłeś do mnie i nie opowiedziałeś o tym liście? Niezwykle by nam to pomogło.
Leżący na łóżku odparł:
– Jak już mówiłem, nie wiedziałem, kto jest moim prześladowcą.
Rikard popatrzył na niego przez chwilę z najwyższym zdumieniem, po czym mruknął:
– Tak, oczywiście masz rację.
– Mógłbym zadać wam podobne pytanie: przypuszczalnie się domyślaliście, że to ja dałem Jennifer ten list. Dlaczego więc nie przyszliście do mnie?
– Z tego samego powodu – rzucił oschle Rikard.
– Cóż, podejrzenia, podejrzenia… Widocznie tak już jest, kiedy niewielu ludzi przebywa na tak małej przestrzeni.
Fretne się roześmiał.
– Jedyną osobą, na której obaj polegamy, jest fantazjująca, niedojrzała narwana dziewczyna.
Jennifer zarumieniła się na te słowa.
– Tak, to prawda – przyznał Rikard, obserwując ją w zamyśleniu. – Sądzę jednak, że Jennifer bardzo się zmieniła w ciągu tych kilku dni. Stała się spokojniejsza, to, co mówi, coraz mniej szokuje otoczenie. Uważam, że wydaje się o wiele bardziej dojrzała. Bardziej dorosła. Prawda, Jennifer?
– Tak, na pewien sposób czuję się bardziej dorosła – potwierdziła. – Chyba dlatego tak się stało, że ponownie spotkałam tutaj jedyną osobę, która mnie naprawdę akceptuje, która rozumie, co się kryje pod tymi głupstwami, jakie wygaduję. Dlatego nie muszę już więcej gadać głupstw.
Rikard popatrzył jej w oczy, poważne, prawie zupełnie pozbawione tego dziwnego wyrazu, który przybierały, gdy dziewczyna starała się uciec od rzeczywistości. Uśmiechnął się do niej przelotnie i znowu zwrócił się do lektora Fretne:
– Teraz zostawimy cię w spokoju. Jesteś tu bezpieczny, kładę jeden klucz na stole, a zapasowym zamknę cię od zewnątrz. Patrzcie, włączyło się światło! Dokładnie tak, jak myślałem. A więc niedługo zrobi się cieplej. Ale nie wolno ci włączać światła, żeby ktoś nie zaczął czegoś podejrzewać. Czy potrzebujesz jakichś lekarstw na astmę?
– Dziękuję, mam je przy sobie. Poza tym od dawna nie czułem się tak dobrze jak tutaj w Trollstølen. Zawdzięczam to z pewnością czystemu górskiemu powietrzu.
– Świetnie! Nareszcie jakiś powód do radości w tym parszywym miejscu! I za wszelką cenę staraj się zachowywać najciszej jak potrafisz! Będę do ciebie zaglądał.
Wyszli na ciemny korytarz, ale nie zapalili światła.
– Rikard, czy pamiętasz, z którego pokoju wyszła w nocy Louise?
Zastanowił się przez chwilę.
– Pokój jej i Jarla sąsiadują ze sobą. Trine dobijała się wprawdzie do jej drzwi, ale później przyszła do nas, a jedne i drugie drzwi znajdują się na samym końcu korytarza. Nie, Jennifer, rzeczywiście nie potrafię powiedzieć! Muszę to zbadać.
W milczeniu zbliżyli się do kuchni. Cichutko wśliznęli się do holu.
– Pójdziesz ze mną – oznajmił Rikard.
Jennifer przystanęła.
– Nie. Mimo wszystko u ciebie jest tylko jedno łóżko, a ty też musisz wypocząć. I tak już niedługo będzie widno. Zamknę drzwi na klucz.
– Nie – upierał się Rikard. – Chodź do mnie. Nie musimy spać, jeśli nie będziesz chciała. Muszę z tobą porozmawiać. Jest coś, co muszę wyjaśnić, żeby nie zwariować. To może trochę za mocno powiedziane, ale…
– Czy chodzi o to, co się stało, kiedy wyjechałeś do Oslo? – zapytała cicho.
Wstrzymał oddech.
– Tak.
Jennifer uniosła głowę.
– W takim razie zgadzam się! Chcę to usłyszeć, bo bardzo mnie to ciekawi.
Rikard zauważył, że kiedy zamykał drzwi na klucz, drżały mu ręce.
Jennifer wyczuwała instynktownie, że rozmowa będzie przebiegać zupełnie inaczej niż zwykle. Nerwowo wytarła spocone dłonie o nogawki spodni i czekała, aż ją poprosi, żeby usiadła.
W geście roztargnienia skinął, żeby zajęła miejsce na krześle. Sam przysiadł na brzegu łóżka. Pochylił się w jej stronę.
Zaczął trochę agresywnie:
– Wiesz, że zmarnowałaś wiele lat mojego życia?
– Nie miałam pojęcia – jęknęła przerażona i odruchowo się cofnęła.
– To prawda – powiedział trochę spokojniej. – Przypominasz sobie tę noc, kiedy przyszedłem, żeby się tobą opiekować?
– Wtedy, kiedy moi rodzice pojechali na pogrzeb dziadka i nie odważyli się zabrać mnie ze sobą?
– Tak, właśnie wtedy. Tego wieczoru stało się coś strasznego, chociaż nie sądzę, że ty to zrozumiałaś.
Patrzyła na niego zbita z tropu.
– Nie. Nic nie zauważyłam. Niedługo potem wyjechałeś do Oslo, prawda? Nie dawałeś znaku życia.
– Właśnie z tego powodu wyjechałem do Oslo, dziecino. Nie mogłem już mieszkać w tym samym mieście, co ty.
– Zasmucasz mnie – odparła ze zwieszoną głową. – Nie rozumiem, w czym zawiniłam.
– Nie zawiniłaś świadomie.
– Zechcesz mi o tym opowiedzieć? – poprosiła cicho.
– Tak, myślę, że teraz mogę ci o tym opowiedzieć. Jesteś chyba na tyle dorosła, że zrozumiesz.
Zaczerpnął powietrza, tak jakby szykował się do rozbiegu. Jennifer milczała w oczekiwaniu. Nareszcie zaczął mówić:
– Tamtego dnia byłaś bardzo przygnębiona, a wieczorem do mnie zadzwoniłaś. Twój smutek był tak wielki, że potrzebowałaś towarzystwa, kogoś, kto by cię zrozumiał. Miałem tego dnia służbę, ale dostałem wolne, kiedy wytłumaczyłem, o co chodzi.
– Tak, tak – przyznała Jennifer. – A potem kazałeś mi się położyć, bo nie byłam w stanie mówić.
Przerwał jej.
– Dziwne, że nigdy nie widziałem cię płaczącej. Przypuszczam, że w swojej samotności musiałaś w sobie wykształcić samodyscyplinę. Ale wtedy było ci wyjątkowo ciężko. Nie płakałaś, ale drżałaś na całym ciele, byłaś blada i szczękałaś zębami. Chciałem, żebyś zaczęła płakać, ale nie potrafiłaś.
– Tak, posłuchałam się ciebie i poszłam się położyć, ale zgodziłam się na to tylko pod warunkiem, że będziesz siedział w pokoju obok i że zostawisz otwarte drzwi.
Rikard potakująco skinął głową. Jennifer widziała, że jest dość niespokojny.
– Czytałem siedząc na krześle i słyszałem, jak się przewracasz z boku na bok. W końcu przyszłaś do mnie i powiedziałaś, że nie możesz spać.
– Tak, pamiętam.
Teraz trudno mu było mówić.
– I wtedy… zrobiłem coś głupiego, czego potem żałowałem przez wiele lat. Przytuliłem cię i pozwoliłem ci usiąść na kolanach.
– Tak – szepnęła Jennifer. – W życiu nie czułam się tak wspaniale. Promieniowałeś ciepłem, siłą i bezpieczeństwem.
– Bezpieczeństwem? – powtórzył z ironią. – A więc ty nic nie rozumiesz, dziewczyno?
Odwróciła głowę i popatrzyła na niego zdumiona.
– Nie.
Rikard był bardzo zdenerwowany.
– Psychicznie byłaś jeszcze dzieckiem, ale mimo to miałaś już piętnaście lat. Byłaś ubrana tylko w nocną koszulę, wprawdzie z grubej flaneli, ale i tak! Byłaś taka szczupła, że czułem każde żebro, ale równocześnie zaczęłaś nabierać kobiecych kształtów, a ja…