Выбрать главу

Moje zainteresowanie rosło i rosło, ponieważ wciągali się w to coraz bardziej, i zastanawiałam się nad wszystkimi możliwościami jakie może dawać ten rodzaj magii.

Zakończyli lekcję, gdy Tasza oznajmiła, że musi iść. Christian westchnął, wyraźnie sfrustrowany, że nie był w stanie opanować zaklęcia w godzinę. Jego ambitna natura była prawie tak silna, jak moja.

– Nadal uważam, że byłoby łatwiej po prostu spalić ich całkowicie – przekonywał.

Tasza uśmiechnęła się i zaczesała włosy w koński ogon. Tak. Z pewnością mogłaby poradzić sobie bez tych pięknych włosów, w szczególności odkąd wiedziałam jak bardzo Dymitri lubi długie włosy.

– Łatwiej, bo nie wymaga to tak dużego skupienia. To niechlujstwo. Twoja magia będzie silniejsza na dłuższą metę, jeśli się tego nauczysz. I, jak już mówiłam, to ma wiele zastosowań.

Nie chciałam się z nią zgodzić, ale nic nie mogłam na to poradzić.

– To mogłoby być naprawdę przydatne, gdybyś walczył ze strażnikiem. – powiedziałam podekscytowana. – Zwłaszcza jeśli całkowite spalenie strzygi wymaga tak dużo energii. Dzięki temu można wykorzystać szybki przepływ siły, by odwrócić uwagę strzyg. I to może je rozproszyć, bo nienawidzą ognia. Wtedy strażnik mógłby je zakołkować. Tym sposobem można by zdjąć całą masę strzyg.

Tasza uśmiechnęła się do mnie. Niektórzy moroje – jak Lissa i Adrian – uśmiechali się bez pokazywania swoich zębów. Tasza zawsze pokazywała swoje, wliczając w to kły.

– Dokładnie. Oboje powinniście któregoś dnia zapolować na strzygi. – przekomarzała się.

– Nie sądzę. – odpowiedziałam.

Słowa same w sobie nie były złe, ale ton którego użyłam by je wypowiedzieć, z pewnością był. Chłodny. Nieprzyjazny. Tasza popatrzyła na mnie momentalnie zaskoczona moją nagłą zmianą nastawienia, ale zignorowała ją.

Przez więź poczułam szok Lissy. Jednakże Tasza nie wydawała się tym martwić. Poplotkowała z nami nieco dłużej i oznajmiła Christianowi, że zobaczą się na kolacji. Lissa posłała mi ostre spojrzenie, gdy ona, Christian i ja schodziliśmy w dół spiralnymi schodami prowadzącymi do holu.

– Co to było? – spytała.

– Co, co to było? – zapytałam niewinnie.

– Rose. – powiedziała znacząco. Trudno było odgrywać niewinną, gdy twoja przyjaciółka wiedziała, że możesz czytać w jej myślach. Wiedziałam dokładnie o czym mówiła. – Zachowałaś się wobec Taszy jak jędza.

– Nie byłam taka bardzo jędzowata.

– Byłaś niegrzeczna! – wykrzyknęła, schodząc z drogi grupce morojskich dzieci, które przedzierały się przez hol. Były połączone w pary; a za nimi szedł wyglądający na zmęczonego morojski instruktor.

Położyłam ręce na swoich biodrach.

– Słuchaj, jestem w złym humorze, dobra? Nie spałam za dobrze. Poza tym, nie jestem taka jak ty. Nie muszę być grzeczna przez cały czas.

Jak ostatnio często się zdarzało, nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedziałam. Lissa wpatrywała się we mnie, bardziej zdziwiona niż zraniona. Christian spojrzał spode łba, będąc na skraju odburknięcia mi, gdy na moje szczęście zjawił się Mason. Nie potrzebował usztywnienia czy czegoś, choć lekko utykał podczas chodzenia.

– Hej tam, długi-skoczku! – zawołałam wyciągając ku niemu rękę.

Christian odsunął swój gniew na mnie na później i odwrócił się do Masona.

– To prawda, że twoje samobójcze ruchy w końcu cie dogoniły?

Oczy Masona były skupione na mnie.

– Czy to prawda, że spędzasz czasz Adrianem Ivaskhov'em?

– Ja… co?

– Słyszałem, że wczoraj się upiliście.

– Naprawdę? – spytała zaskoczona Lissa.

Popatrzyłam na nich dwoje.

– Nie, oczywiście, że nie! Ledwo go znam.

– Ale go znasz. – naciskał Mason.

– Zaledwie.

– On ma złą reputację – ostrzegła Lissa.

– Tak – przytaknął Christian – Miał bardzo wiele dziewczyn.

Nie mogłam w to uwierzyć.

– Moglibyście nieco zwolnić? Rozmawiałam z nim zaledwie pięć minut! I to tylko dlatego, że zastąpił mi drogę. Gdzie dostaliście takie informacje? – natychmiast, odpowiedziałam na swoje pytanie. – Mia.

Mason kiwnął głową i łaskie wyglądał na zakłopotanego.

– Od kiedy z nią rozmawiasz? – spytałam.

– Po prostu wpadłem na nią, to wszystko – odparł.

– I uwierzyłeś jej? Wiesz, że ona kłamie przez cały czas.

– Tak, ale zazwyczaj w każdym kłamstwie jej prawda. A ty z nim rozmawiałaś.

– Tak. Rozmawiałam. To wszystko.

Naprawdę próbowałam poważnie traktować myśl o spotykaniu się z Masonem, więc nie doceniłam tego, że mi nie wierzył. Rzeczywiście, wcześniej w roku szkolnym bardzo mi pomógł odkrywając kłamstwa Mii, więc byłam nieco zaskoczona, jego nagłą paranoją. Może gdy jego uczucia do mnie wzrosły, stał się bardziej zazdrosny.

Niespodziewanie, Christian był tym, który pospieszył mi z pomocą i zmienił temat.

– Przypuszczam, że dziś nie będziesz jeździł na nartach, co? – wskazał na kostkę Masona, natychmiastowo wywołując jego oburzenie.

– Co, myślisz, że to mnie spowolni? – spytał Mason.

Jego gniew zmniejszył się, zastąpiony przez palącą potrzebę udowodnienia swoich możliwości – którą on i ja dzieliliśmy. Lissa i Christian spojrzeli na niego, jakby był szalony, ale wiedziałam, że nic co byśmy nie powiedzieli, mogłoby go zatrzymać.

– Chcecie z nami iść? – spytałam Lissę i Christiana.

Lissa pokręciła głową.

– Nie możemy. Musimy iść na obiad organizowany przez Contas.

Christian jęknął.

– Właściwie, to ty musisz iść.

Trąciła go łokciem.

– Ty też. W zaproszeniu wyraźnie napisano, że mam zabrać ze sobą gościa. Ponadto, to jest właściwie tylko rozgrzewka przed większą imprezą.

– Którą? – spytał Mason.

– Wielki obiadem Priscilli Voda – westchnął Christian.

Widząc go tak rozgoryczonego, miałam ochotę się uśmiechnąć.

– Najlepszej przyjaciółki królowej. Wszyscy snobistyczni arystokraci tam będą, i będę musiał założyć garnitur.

Mason posłał mi uśmiech. Jego wcześniejszy antagonizm zniknął.

– Narty brzmią coraz lepiej, co? Mniejsze wymagania co do stroju.

Zostawiliśmy morojów i wyszliśmy na dwór. Mason nie mógł rywalizować ze mną w ten sam sposób co wczoraj; jego ruchy były wolne i niezgrabne. Ciągle, był dobry kiedy wszystko rozważyłam. Uraz nie był tak zły jak się obawialiśmy, ale rozważnie starał się szusować po najprostszej trasie.

Księżyc w pełni wisiał w ciemnościach, jarząc się w srebrzystej bieli. Światła elektryczne przytłaczało większość z jego oświetlenia na ziemi, ale tu i tam, w cieniu, księżyc rzucał swój blask.

Chciałam, żeby to wystarczyło, aby uwidocznić okoliczny łańcuch górski, ale jego szczyty ciągle pozostawały pod osłona ciemności. Zapomniałam popatrzeć na nie gdy było jaśniej.

Bieg był dla mnie niezwykle łatwy, ale zostałam z tyłu z Masonem i tylko od czasu do czasu dokuczałam mu, stwierdzeniem, że jego narciarskie tempo mnie usypia. Nudnie albo nie, miło było być na zewnątrz. Aktywność fizyczna pobudzała moją krew wystarczająco, by pomimo mroźnego powietrza czuć się ciepło.

Punktowe światła oświetlały śnieg, zamieniając je w ogromne morze bieli z połyskującymi kryształkami płatków. Jeśli udałoby mi się odwrócić i zablokować światła z mojego pola widzenia, mogłabym spojrzeć w górę i zobaczyć, jak gwiazdy rozlewają się na niebie. Były sztywne i krystaliczne na czystym, zimowym niebie.

Byliśmy poza domem przez większą część dnia, ale tym razem, szybko zakończyłam nasz spacer udając, że jestem zmęczona, by Mason mógł odpocząć. Mógł sobie radzić z łatwym podbiegiem ze skręconą kostką, ale mogłabym powiedzieć, że to zaczynało mu szkodzić.