Выбрать главу

– Równie dobrze możemy wyjść. Nic dobrego się teraz nie wydarzy.

Mason i ja podnieśliśmy się, ale on pokręcił głową, kiedy zaczęłam iść za Dymitrim.

– Idź. – powiedział Mason. – Chcę coś sprawdzić.

Rzuciłam okiem na stojących i dyskutujących ludzi. Wzruszyłam ramionami.

– Powodzenia.

Nie mogłam uwierzyć, że minęło tylko kilka dni, odkąd ostatni raz rozmawiałam z Dymitrim. Idąc z nim do holu, czułam jakby minęły lata. Bycie z Masonem przez ostatnie kilka dni było fantastyczne, ale widząc znowu Dymitra, wszystkie moje uczucia do niego ponownie odżyły.

Nagle, Mason wydał mi się dzieckiem. Moje cierpienie wywołane sytuacją z Taszą, również powróciło i głupie słowa wypłynęły z moich ust, zanim zdążyłam je zatrzymać.

– Nie powinieneś tam być i bronić Taszy? – spytałam, – Zanim tłum ją dorwie? Będzie miała poważne kłopoty za używanie czarów w tym celu.

Uniósł brew.

– Tasza umie sama o siebie zadbać.

– Tak, tak, ponieważ jest złym karatekiem skopującym ludziom dupy magią. Rozumiem to. Zastanawiałam się tylko… bo skoro zamierzasz być jej strażnikiem i w ogóle…

– Gdzie to słyszałaś?

– Mam swoje źródła.

Jakoś, mówienie, że słyszałam to od swojej matki zabrzmiało mniej fajnie.

– Zdecydowałeś się, prawda? Mam na myśli, że to brzmi jak dobry układ, odkąd zamierza dać ci dodatkowe świadczenia socjalne

Spojrzał na mnie opanowanym wzrokiem.

– To, co się dzieje miedzy nią a mną, nie jest twoja sprawą. – odparł lakonicznie.

Słowa ‘między nią a mną’ zakuły. To zabrzmiało, jakby Tasza dopięła swego. I jak często się zdarzało, kiedy zostałam zraniona, mój temperament przejął nade mną kontrolę.

– Cóż, jestem pewna, że będziecie szczęśliwi. Ona jest właściwie w twoim typie – wiem, jak lubisz kobiety, które nie są w twoim wieku. Ile jest od ciebie starsza, sześć lat? Siedem? Ja jestem o siedem lat młodsza.

– Tak. – powiedział po kilku chwilach milczenia. – Jesteś. I w każdej sekundzie tej konwersacji, udowadniasz, jak młoda jesteś naprawdę.

Łup. Moja szczęka prawie uderzyła w podłogę. Nawet cios od mojej matki nie zabolał mnie tak, jak to. Przez jedno uderzenie serca, myślałam, że zobaczyłam w jego oczach żal, jakby i on właśnie sobie uświadomił, jak bardzo szorstkie były jego słowa. Ale ten moment minął i jego wyraz twarzy ponownie stał się opanowany.

– Little dampir – zawołał głos, znajdujący się gdzieś w pobliżu.

Powoli, wciąż oszołomiona, zwróciłam się w stronę Adriana Ivashkova. Uśmiechnął się do mnie i krótko, kiwnął głową z uznaniem Dymitriemu. Podejrzewałam, że moja twarz jest w tej chwili jaskrawoczerwona. Jak dużo Adrian słyszał? Uniósł ręce w niedbałym geście.

– Nie chcę przeszkadzać, czy coś. Chcę tylko z tobą porozmawiać, kiedy będziesz miała czas.

Chciałam mu powiedzieć, że nie mam czasu na jakiekolwiek jego gierki, które właśnie prowadził, ale słowa Dymitra ciągle bolały. Patrzył na Adriana w bardzo dezaprobujący sposób. Podejrzewałam, że on, tak jak inni, słyszał o złej reputacji Adriana. Dobrze, pomyślałam.

Nagle chciałam by poczuł się zazdrosny. Chciałam zranić go tak bardzo, jak on zranił mnie ostatnio. Połykając swój ból, odnalazłam swój man-eating uśmiech, jedyny którego używałam tylko od czasu do czasu, by wywołać lepszy efekt. Podeszłam do Adriana i położyłam mu rękę na ramieniu.

– Mam teraz czas. – skinęłam głową Dymitriemu i idąc bardzo blisko Adriana, poprowadziłam go jak najdalej stąd.

– Do zobaczenia później, strażniku Belikov.

Ciemne oczy Dymitriego, podążały za nami lodowato. Odwróciłam się, i szłam nie oglądając się za siebie.

– Nie stronisz od starszych facetów, hę? – spytał Adrian, gdy zostaliśmy sami.

– Wyobrażasz sobie pewne rzeczy. – odparłam. – Wyraźnie moje olśniewające piękno zmąciło twoja mentalność.

Zaśmiał się tym swoim subtelnym śmiechem.

– To jest całkowicie możliwe.

Zaczęłam się cofać, ale otoczył mnie swoim ramieniem.

– Nie, nie, chcesz ze mną grać po przyjacielsku – to teraz musisz doprowadzić to do końca.

Wytrzeszczyłam na niego oczy i pozwoliłam jego ramieniu pozostać na swoim miejscu. Mogłam poczuć od niego zapach alkoholu tak dobrze, jak wieczny zapach goździków. Zastanawiałam się czy był teraz pijany. Miałam wrażenie, że prawdopodobnie była niewielka różnica pomiędzy jego pozą pijaka a osoby trzeźwo myślącej.

– Czego chcesz? – spytałam.

Studiował mnie przez chwilę.

– Chcę żebyś zabrała Wasylisę i poszła ze mną. Zamierzamy się dobrze bawić. Prawdopodobnie, będziesz chciała włożyć kostium kąpielowy. – wydawał się zawiedziony przyznaniem się do tego. – Chyba, że przyjdziesz nago.

– Co? Grupa morojów i dampirów właśnie została zabita, a ty chcesz iść popływać i mieć dobra zabawę?

– To nie jest tylko pływanie. – odparł cierpliwie. – Ponadto, te zabójstwa są powodem, dla którego powinnaś to zrobić.

Zanim zdążyłam się temu sprzeciwić, zobaczyłam swoich przyjaciół za rogiem: Lissę, Masona i Christiana. Eddie Castile był w grupie, która nie powinna mnie zaskoczyć, ale Mia też tam była – co mnie na pewno zaskoczyło. Byli zatopieni w rozmowie do czasu, aż mnie zobaczyli.

– Tutaj jesteś. – powiedziała Lissa, z zastanawiającym spojrzeniem na twarzy.

Przypomniałam sobie, że ciągle byłam otoczona ramieniem Adriana. Strząsnęłam je.

– Hej chłopaki. – powiedziałam. Chwila skrępowania wisiała wokół nas, i byłam całkiem pewna, że słyszałam cichy chichot Adriana.

– Adrian zaprosił nas do siebie na basen.

Patrzyli na mnie zaskoczeni, i prawie mogłam zobaczyć, jak różne spekulacje krążą im po głowach. Twarz Masona nieco ściemniała, ale tak jak reszta, nic nie powiedział. Powstrzymałam jęk. Adrian bardzo dobrze przyjął zapraszanie innych na swój sekretny antrakt. Z jego niefrasobliwą postawą, naprawdę nie oczekiwałam niczego więcej.

Jak tylko mieliśmy już kostiumy kąpielowe, poszliśmy zgodnie z jego wskazówkami do wejścia, znajdującego się w jednym z dalszych skrzydeł schroniska. Mieściły się tam schody prowadzące w dół – w dół i w dół. Prawie dostałam zawrotu głowy, kiedy kręciliśmy się w kółko i w kółko. Światła elektryczne były zawieszone na ścianach, ale w miarę jak szliśmy dalej, malowane ściany zamieniały się w ciosane kamienie.

Kiedy doszliśmy do swojego celu, odkryliśmy, że Adrian miał rację – to nie był tylko basen. Byliśmy w rejonie specjalnego spa kurortu, przeznaczonego tylko do użytku najbardziej elitarnej grupy morojów.

W tym przypadku, było to miejsce zarezerwowane dla grupy arystokratów, którzy jak przypuszczałam, byli przyjaciółmi Adriana. Było ich tam około trzydziestu, wszyscy w jego wieku lub starsi, którzy wyglądali na znużonych oznakami bogactwa i elitarności. Uzdrowisko składało się z serii gorących, mineralnych basenów kąpielowych. Może byliśmy w jaskini albo coś, ale skład budowniczych dawno pozbył się jakiejkolwiek rustykalności z otoczenia. Czarne kamienne mury i sufit były wypolerowane i tak piękne, jak nic innego w kurorcie. To było jak bycie w jaskini – bardzo ładna robota projektantów.

Półki ręczników ciągnęły się wzdłuż ścian, a stoliki były pełne egzotycznego jedzenia. Łaźnie pasowały do reszty ciosanych elementów wnętrza; kamiennych linii basenów zawierających gorącą wodę, ogrzewaną z jakiegoś podziemnego źródła. Para wypełniała pokój i słaby, metaliczny zapach unosił się w powietrzu. Dobiegły nas dźwięki balowiczów, śmiejących się i ochlapujących na wzajem.