– Dlaczego Mia jest z tobą? – spytałam łagodnie Lissę.
Kręciliśmy się wokół, szukając basenu, który nie był zajęty.
– Rozmawiała z Masonem, gdy zbieraliśmy się do wyjścia. – odparła. Utrzymała swój cichy ton głosu. – Wydawało mi się, że nie możemy… nie wiem… ją zostawić…
Nawet się z tym zgodziłam. Oczywiste oznaki żalu, były widoczne na jej twarzy, ale Mia wydawała się przez chwilę rozproszona przez cokolwiek, co mówił do niej Mason.
– Myślałam, że nie znasz Adriana – dodała Lissa. Dezaprobata była zawieszona w jej głosie – i w więzi.
W końcu znaleźliśmy ogromny basen, trochę na uboczu. Jakiś chłopak i dziewczyna byli po przeciwnej stronie, ale tu było wystarczająco dużo miejsca dla reszty z nas. Łatwo było ich ignorować. Włożyłam stopę do wody i natychmiast ją cofnęłam.
– Nie znam. – powiedziałam jej.
Ostrożnie, wsunęłam stopę do wody i powoli zrobiłam to samo z reszta mojego ciała. Gdy zanurzyłam się do połowy, skrzywiłam się. Miałam na sobie rdzawo-brązowe bikini, i wrząca woda zaskoczyła mój brzuch.
– Musisz go znać przynajmniej trochę. Zaprosił cie na imprezę.
– Tak, ale widzisz go z nami teraz?
Śledziła moje spojrzenie. Adrian stał w daleko oddalonej stronie pokoju z grupą dziewczyn w bikini, znacznie szczuplejszych ode mnie. Jedną z nich była Betsy Johnson ubrana w strój, który już kiedyś widziałam i sama pragnęłam mieć taki sam. Westchnęłam i odwróciłam wzrok. Reszta z nas wskoczyła do wody. Było tak gorąca, że czułam się, jakbym siedziała w kotle pełnym zupy. Ponieważ Lissa wyglądała na przekonaną o mojej niewinności wobec Adriana, wróciłam do prowadzonej właśnie dyskusji.
– O czym rozmawiacie? – przerwałam. To było łatwiejsze niż słuchanie i zastanawianie się nad tematem rozmowy.
– O spotkaniu. – odparł podekscytowany Mason. Pozornie, przebolał widzenie mnie i Adriana razem. Christian usiadł na maleńkiej półce w basenie. Lissa skuliła się obok niego. Kładąc (prawem własności) swoje ramię wokół Lissy, przechylił się do tyłu i oparł plecami o krawędź basenu.
– Twój chłopak chce poprowadzić armię przeciwko strzygom – powiedział do mnie. Mogłabym powiedzieć, że mówił to, by mnie sprowokować. Spojrzałam na Masona pytająco. Nie warto było podejmować wysiłku, żeby zakwestionować słowo chłopak.
– Hej, to twoja ciotka to zasugerowała – przypomniał mu Mason.
– Ona tylko powiedziała, że powinniśmy znaleźć strzygi zanim one znajda nas. – odparował Christian. – To nie ona pchała nowicjuszy do walki, tylko Monika Szelsky.
Podeszła do nas kelnerka z tacą różowych drinków. Wyglądały elegancko w wysokich, kryształowych kieliszkach z cukrzonymi brzegami. Miałam nieodparte wrażenie, że napoje były alkoholowe, ale wątpiłam, by ktoś, kto je na tę imprezę przygotował, miał zostać wylegitymowany.
Nie miałam pojęcia co to były za drinki. Większość z moich doświadczeń z alkoholem kończyła się na tanim piwie. Wzięłam jednego i odwróciłam się do Masona.
– Myślisz, że to dobry pomysł? – spytałam go.
Ostrożnie sączyłam napój. Tak jak strażnik na szkoleniu, czułam należy zawsze mieć się na baczności, ale dzisiejszej nocy znowu miałam ochotę być buntownikiem.
Drink miał smak podobny do ponczu. Soku grejpfrutowego. Coś słodkiego, jak truskawki. Nadal byłam święcie przekonana, że zawiera alkohol, ale wydawało mi sie, że nie jest go na tyle dużo by spędzić mi sen z powiek.
Wkrótce pojawiła się inna kelnerka z tacą pełną żywności. Przyjrzałam się temu, co zawierała i prawie niczego nie rozpoznałam. Było tam coś, co wyglądało jak grzyby nafaszerowane serem, i również coś jeszcze przypominające paszteciki z mięsem albo kiełbaskami. Jak przystało na dobrego mięsożercę, sięgnęłam po jednego, mając nadzieję, że nie jest to nic niedobrego.
– To foie gras. – powiedział Christian. (foie gras – pasztet z gęsiej wątróbki z truflami marynowany w koniaku – przyp. tłum.)
Na jego twarzy zagościł uśmiech, który mi się nie spodobał. Przyjrzałam się mu ostrożnie.
– Co to?
– Nie wiesz? – jego ton był pewny siebie, i po raz pierwszy w swoim życiu, zabrzmiał jak prawdziwy arystokrata, przekonujący o swojej elitarnej wiedzy nas, podwładnych.
Wzruszył ramionami.
– Zaryzykuj i się dowiedz.
Lissa westchnęła ze złością.
– To gęsia wątróbka.
Szarpnęłam swoją rękę do tyłu. Kelnerka odeszła Christian się zaśmiał a ja spiorunowałam go wzrokiem. Przez ten czas, Mason cały czas zastanawiał się nad moim pytaniem, czy przystąpienie nowicjuszy do walk przed ukończeniem szkoły to dobry pomysł.
– Co jeszcze robimy? – spytał z oburzeniem. – Co ty robisz? Ciągle biegasz z Belikovem każdego ranka. Co ci to daje?
Co mi to daje? Sprawia, że moje serce wykonuje szalony bieg i mam nieprzyzwoite myśli.
– Nie jesteśmy gotowi. – powiedziałam zamiast tego.
– Mamy dodatkowo sześć miesięcy więcej.- wtrącił Eddie.
Mason skinął potakująco głową.
– Tak. Jak dużo więcej możemy się w tym czasie nauczyć?
– Dużo – powiedziałam myśląc o tym, jak dużo nauczyłam się przez swój sezon treningowy z Dymitrim. Dokończyłam swój drink.
– Ponadto, gdzie to się zatrzyma? Powiedzmy, że skończymy szkolenie sześć miesięcy wcześniej i nas odeślą. Co potem? Zdecydują się pójść dalej i obciąć nasz ostatni rok nauki? Nasz juniorski rok?
Mason wzruszył ramionami.
– Nie boję się walki. Mogłem załatwić każdą strzygę, gdy byłem w drugiej klasie. (szkoły średniej – przyp. tłum.)
– Jasne. – odparłam sucho. – Tak jak załatwiłeś swoje narciarstwo na tamtym stoku.
Twarz Masona, do tej pory zarumieniona z gorąca, stała się jeszcze czerwieńsza. Natychmiast pożałowałam swoich słów, zwłaszcza kiedy Christian zaczął się śmiać.
– Nigdy nie myślałem, że dożyję dnia, w którym się z tobą zgodzę, Rose. Ale niestety, właśnie nadszedł.
Kelnerka z koktajlami ponownie podeszła do nas, i oboje, Christian i ja wzięliśmy nowe drinki.
– Moroje muszą zacząć pomagać nam bronić samych siebie.
– Przy pomocy magii? – zapytała nagle Mia.
To był pierwszy raz gdy się odezwała, odkąd znaleźliśmy się w tym miejscu. Odpowiedziała jej cisza. Myślę, że Mason i Eddie nie odpowiedzieli jej, bo nie mieli bladego pojęcia na temat walczenia czarami. Lissa, Christian i ja mieliśmy – i bardzo staraliśmy się wyglądać, jakbyśmy nie wiedzieli.
Był jakiś zabawny rodzaj nadziei w oczach Mi, jednak, ja tylko mogłam sobie wyobrażać przez co musiała dzisiaj przejść. Obudziła się, by sobie uświadomić, że jej matka nie żyje a potem była wystawiona godziny i godziny politycznego przekomarzania się i bitwy na strategie. Fakt, że siedziała tutaj wyglądając na częściowo opanowaną był cudem. Przypuszczałam, że udzie, którzy naprawdę lubili swoje matki, w takiej sytuacji ledwie mogliby być zdolni do funkcjonowania. Nikt z nas nie wyglądał jakby zamierzał udzielić jej odpowiedzi, więc ostatecznie ja to zrobiłam.
– Przypuszczam. Ale… nie wiem o tym za wiele.
Skończyłam resztę swojego drinka i odwróciłam od niej oczy, w nadziei, że ktoś inny podejmie się rozmowy. Nikt tego nie zrobił. Mia wyglądała na rozczarowaną, ale nie powiedziała nic więcej, kiedy Mason wrócił do debaty na temat strzyg.
Wzięłam trzeciego drinka zanurzyłam się w wodzie tak głęboko, jak tylko mogłam, by ciągle trzymać w ręku kieliszek. Ten drink był inny. Wyglądał na czekoladowy i miał bita śmietanę na szczycie. Spróbowałam odrobinę i zdecydowanie poczułam odrobinę alkoholu. Sądziłam, że czekolada prawdopodobnie go rozpuści.