Ale kiedy doszłam, zobaczyłam, że to nie był pokój z drinkami czy deserami. Cóż, przynajmniej nie tak jak sądziłam. To był pokój z karmicielami. Paru ludzi leżało na pokrytych atłasem szezlongach z morojami obok siebie. Jaśminowe kadzidełko paliło się w powietrzu.
Zaskoczona, przyglądałam się z niesamowitą fascynacją, jak blond morojski facet przechylił się i wgryzł w szyję bardzo ładnego rudzielca. Wtedy zauważyłam, że wszyscy ci karmiciele wyglądali wyjątkowo przystojnie. Jak aktorzy i modele. Tylko najlepsi dla arystokratów.
Pił długo i intensywnie, a dziewczyna zamknęła oczy i rozchyliła usta, z wyrazem czystej rozkoszy na twarzy kiedy endorfiny moroja zalały jej krwiobieg. Zadrżałam, przypominając sobie jak sama doświadczałam tego samego rodzaju euforii. W moim zamroczonym przez alkohol umyśle, wszystko nagle wydało się zadziwiająco erotyczne. Właściwie, czułam się prawie jak intruz – jakbym oglądała ludzi uprawiających seks. Kiedy moroj skończył i zlizał ostatnią kroplę krwi, musnął ustami jej policzek w delikatnym pocałunku.
– Chcesz na ochotnika?
Delikatne koniuszki palców musnęły moją szyję i odskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam zielone oczy Adriana i porozumiewawczy uśmieszek.
– Nie rób tego. – powiedziałam mu, odrzucając jego rękę.
– W takim razie, co tutaj robisz? – zapytał.
Wskazałam wokół siebie.
– Zgubiłam się.
Spojrzał na mnie.
– Jesteś pijana?
– Nie. Oczywiście że nie… ale…" Nudności trochę mi przeszły, ale ciągle nie czułam się dobrze. – Myślę, że powinnam usiąść.
Złapał mnie za ramię.
– Cóż, nie rób tego tutaj. Ktoś mógłby wpaść na kiepski pomysł. Chodźmy w jakieś spokojniejsze miejsce. – Poprowadził mnie do innego pokoju, rozejrzałam się z zainteresowaniem.
To było miejsce do masaży. Kilku morojów leżało na stołach, wycofali się na masaż stóp wykonany przez hotelową obsługę. Olejek, którego używali pachniał jak rozmaryn i lawenda. W innej sytuacji, masaż brzmiałby świetnie, ale leżenie na brzuchu w chwili obecnej wydawało mi się nienajlepszym pomysłem.
Usiadłam na dywanie na podłodze, przechylając się do ściany. Adrian nagle wyszedł i wrócił ze szklanką wody. Podał mi ją i usiadł.
– Wypij to. Pomoże.
– Mówiłam ci, nie jestem pijana, – wymamrotałam. Ale wodę i tak wypiłam do dna.
– Uh-huh. – Uśmiechnął się do mnie. – Odwaliłaś niezłą robotę z tą walką. Kim był ten chłopak, który ci pomógł?
– Mój chłopak, – powiedziałam. – Coś w tym stylu.
– Mia miała rację. Masz wielu facetów w swoim życiu.
– To nie tak.
– Okay. – Dalej się uśmiechał. – Gdzie jest Vasilisa? Myślałem, że będzie z tobą.
– Jest ze swoim chłopakiem. – badałam go.
– Co to za ton? Zazdrość? Chcesz go dla siebie?
– Boże, nie. Po prostu go nie lubię.
– Źle ją traktuje? – zapytał.
– Nie. – przyznałam. – On ją ubóstwia. Jest po prostu tak jakby palantem.
Adriana wyraźnie to bawiło.
– Ah, jesteś zazdrosna. Spędza z nim więcej czasu niż z tobą?
Zignorowałam to.
– Czemu wypytujesz o nią? Jesteś nią zainteresowany?
Zaśmiał się.
– Spokojnie, nie jestem nią zainteresowany w ten sam sposób, co tobą.
– Ale jesteś zainteresowany.
– Po prostu chcę z nią porozmawiać.
Wyszedł, żeby przynieść mi więcej wody.
– Lepiej się czujesz? – zapytał, podając mi szklankę. Była kryształowa i zawile rzeźbiona. Wydawała się zbyt ozdobna na zwykłą wodę.
– Yeah… Nie sądziłam, że te drinki były aż takie mocne.
– Na tym polega ich piękno. – zachichotał. – A będąc przy pięknie… masz świetny kolor. -
Przesunęłam się. Mogłam nie pokazywać tak dużo gołego ciała jak te inne dziewczyny, ale pokazywałam więcej niż bym chciała przy Adrianie. Na pewno? Było w nim coś dziwnego. Jego aroganckie zachowanie irytowało mnie… ale lubiłam być w jego towarzystwie. Może dupek w środku mnie rozpoznał bratnią duszę.
Gdzieś z tyłu mojego pijanego umysłu, włączyło się światełko. Ale nie mogłam dojść do sedna, o co chodziło. Napiłam się więcej wody.
– Nie paliłeś papierosa od jakiś dziesięciu minut. – zauważyłam, chcąc zmienić temat.
Skrzywił się.
– Nie można tu palić.
– Jestem pewna, że nadrobiłeś to sobie w ponczu.
Znowu się uśmiechnął.
– Cóż, niektórzy potrafią pić alkohol. Nie zamierzasz chorować, prawda?
Dalej czułam się podpita, ale nudności ustały.
– Nie.
– Dobrze.
Przypomniałam sobie o tym, że śniłam o nim. To był po prostu sen, ale to mnie dręczyło, zwłaszcza rozmowa o tym, że jestem otoczoną ciemnością. Chciałam go o to zapytać… mimo że wiedziałam, że to głupie. To był mój sen, nie jego.
– Adrian…
Zwrócił swoje zielone oczy na mnie.
– Tak, kochanie?
Nie mogłam zmusić się do zapytania.
– Nieważne.
Zaczął ripostę, ale wtedy odwrócił głowę w stronę drzwi.
– Ah, oto i ona.
– Kto…
Lisa weszła do pokoju, śledząc wszystko wokół. Kiedy nas dostrzegła, zauważyłam zalewającą ją ulgę. Nie mogłam jednak tego czuć. Środki odurzające, jak alkohol, paraliżowały połączenie. To był kolejny powód, dla którego nie powinnam tak głupio ryzykować tej nocy.
– Tu jesteś. – powiedziała, klękając przy mnie. Zerkając na Adriana, kiwnęła mu głową. – Hej.
– Hej, kuzynko. – odpowiedział używając określenia, które czasem stosują wobec siebie rodziny arystokratyczne.
– Wszystko ok? – zapytała mnie Lisa. – Kiedy zobaczyłam jak bardzo jesteś pijana, myślałam że możesz się gdzieś przewrócić i utopić.
– Nie jestem…- przestałam próbować zaprzeczać. – Nic mi nie jest.
Zwykły wyraz twarzy Adriana zmienił się gdy analizował Lisę. To ponownie przypomniało mi o śnie.
– Jak ją znalazłaś?
Lisa zaintrygowana spojrzała na niego. – Ja, um, sprawdzałam wszystkie pokoje.
– Oh. – wyglądał na rozczarowanego. – Myślałem, że może użyłaś waszego połączenia.
Obie, ona i ja, zaczęłyśmy się na niego gapić.
– Skąd o tym wiesz? – zażądałam. Tylko kilku ludzi w szkole wiedziało. Adrian mówił o tym tak swobodnie, jakby mówił o kolorze moich włosów.
– Hej, nie mogę ujawnić wszystkich moich sekretów, prawda? – zapytał tajemniczo. – A poza tym, sposób, w jaki wy dwie zachowujecie się wobec siebie… ciężko to wytłumaczyć. To całkiem cool… wszystkie stare mity okazują się prawdziwe.
Lisa ostrożnie go obserwowała.
– Połączenie działa tylko w jedną stronę. Rose może wyczuwać co czuję i myślę, ale ja nie mogę tego robić z nią.
– Ah. – Usiedliśmy chwilowo w ciszy i napiłam się więcej wody. Adrian znowu zaczął mówić. – Tak czy inaczej, w czym się specjalizujesz kuzynko?
Wyglądała na zakłopotaną. Obie wiedziałyśmy, że to ważne aby trzymać jej duchowe moce w tajemnicy przed innymi, którzy mogli chcieć nadużywać jej zdolność do leczenia, ale zawsze przeszkadzała jej historyjka o tym, że nie ma specjalizacji.
– Nie mam. – powiedziała.
– Myślisz że będziesz mieć? Że jesteś opóźniona?
– Nie.
– Pewnie jesteś jednak lepsza w innych elementach, prawda? Po prostu nie jesteś wystarczająco silna żeby naprawdę opanować jakąś? – Troszczył się o nią poklepując ją po ramieniu przesadnie demonstrując pocieszanie.
– Yeah, skąd…
W chwili gdy jego palce dotknęły jej, zamarła. To było jakby piorun w nią uderzył. Jej twarz przybrała dziwny wyraz. Nawet pijana, czułam zalewającą ją radość, która przechodziła przez połączenie. Wpatrywała się w Adriana w zdumieniu. Jego oczy również wpatrywały się w jej. Nie rozumiałam, dlaczego patrzyli na siebie w ten sposób i niepokoiło mnie to.