Выбрать главу

Wszyscy patrzyli na mnie. Czułam się jak matka, która nie kupiłaby swoim dzieciom słodyczy w sklepie z cukierkami.

– Dobra, w porządku. Aczkolwiek, tylko zerkniecie.

Reszta doprowadziła Christiana i mnie do przeciwnego końca centrum handlowego, przez drzwi oznaczone jako TYLKO DLA PERSONELU. Ominęliśmy kilku dozorców, a potem wślizgnęliśmy się przez następne drzwi, które doprowadziły nas do schodów, które prowadziły na dół. Miałam krótko moment déjà vu, przywołując kroki na dół na imprezie u Adriana w spa (Ginger mówi, że brak weny twórczej xD – dop. szazi). Tylko, że te schody były bardziej brudne i śmierdziały całkiem paskudnie.

Doszliśmy na sam dół. To nie był tak do końca tunel, raczej wąski korytarz, oblepiony brudnym cementem. Brzydkie światła fluorescencyjne były sporadycznie osadzone wzdłuż ścian. Przejście rozchodziło się w nasze lewo i prawo. Pudła ze zwykłymi środkami czyszczącymi i elektrycznymi były rozłożone dookoła.

– Widzicie? – powiedział Mason. – Nuda.

Rozejrzałam się w każdą stronę.

– Co jest tam na dole?

– Nic. – westchnęła Mia. – Pokażemy ci.

Poszliśmy na dół w prawo i znaleźliśmy więcej tego samego. Zaczynałam zgadzać się ze stwierdzeniem, że to nuda, kiedy minęliśmy jakieś czarne napisy na jednej ze ścian. Zatrzymałam się i spojrzałam na nie. To była lista liter.

D

B

C

O

T

D

V

L

D

Z

S

I

Niektóre miały linie i były oznaczone obok znakami x, ale w większa część wiadomości była bełkotliwa. Mia dostrzegła, że zaczęłam się temu bliżej przyglądać.

– To jest prawdopodobnie sprawka dozorców. – powiedziała. – Albo może jakiś gang to zrobił.

– Prawdopodobnie. – powiedziałam, dalej to studiując.

Reszta przesunęła się niespokojnie, nie rozumiejąc mojej fascynacji wobec bezładnej mieszaniny liter. Ja również nie rozumiałam jej, ale coś w mojej głowie ciągnęło mnie, żebym została.

Wtedy zrozumiałam.

B dla Badiców, Z dla Zeklosów, I dla Iwaszkovów

Gapiłam się. Była tam pierwsza litera nazwiska każdej rodziny arystokratycznej. Były trzy nazwiska na D, ale biorąc pod uwagę podstawie kolejność, dało się właściwie odczytać listę jako ranking ważności. Zaczęłam od najmniejszych rodzin – Dragomir, Badica, Conta – i przeszłam do góry przez cały ogromny klan Iwaszkovów. Nie rozumiałam kresek i linii przy literach, ale szybko zauważyłam, które nazwiska miały przy sobie x: Badica i Drozdov.

Zrobiłam krok do tyłu od ściany.

– Musimy się stąd wydostać, – powiedziałam. Przeraził mnie trochę mój własny głos. – W tej chwili.

Reszta spojrzała na mnie zaskoczona.

– Dlaczego? – zapytał Eddi. – Co się dzieje?

– Powiem wam później. Musimy po prostu iść.

Mason skierował się w stronę, w którą zmieszaliśmy.

– To wyprowadzi nas kilka przecznic dalej. Jest bliżej do przystanku.

Spojrzałam w dół w nieznaną ciemność.

– Nie. – powiedziałam – Pójdziemy z powrotem drogą, którą przyszliśmy.

Wszyscy spojrzeli na mnie, jakbym była szalona, kiedy próbowaliśmy odtworzyć swoje kroki, ale nikt nie zakwestionował mojej decyzji. Kiedy wynurzyliśmy się z przodu centrum handlowego, odetchnęłam z ulgą widząc, że słońce dalej było na zewnątrz, chociaż stopniowo zamierało za horyzontem i rzucało pomarańczowe i czerwone światło na budynki. Pozostałości światła powinny ciągle nam wystarczać, abyśmy wrócili na przystanek autobusowy, zanim naprawdę znajdziemy się w niebezpieczeństwie bycia zauważonym przez strzygi.

A teraz wiedziałam, że strzygi były naprawę w Spokane. Informacja Dymitra była prawidłowa. Nie wiedziałam co ta lista znaczyła, ale z całą pewnością związana była z atakami. Musiałam to natychmiast zgłosić innym strażnikom, i z całą pewnością nie mogłam tego powiedzieć reszcie, zanim nie znaleźliśmy się bezpiecznie w kurorcie. Mason pewnie wróciłby do tuneli, jeśli wiedziałby co odkryłam.

Większość naszej drogi na przystanek przeszliśmy w milczeniu. Myślę, że mój humor przestraszył innych. Nawet Christianowi wydawały się wyczerpać szydercze komentarze. W środku, moje emocje zawirowały, oscylując między złością i poczuciem winy, jako że pełniłam kluczową rolę w tym wszystkim.

Przede mną, Eddi zatrzymał się, i prawie na niego wpadłam. Rozejrzał się.

– Gdzie jesteśmy?

Otrząsając się z myśli, również przyjrzałam się okolicy. Nie pamiętałam tych budynków.

– Cholera. – zawołałam. – Zgubiliśmy się? Czy nikt nie trzymał się drogi, którą przyszliśmy?

To pytanie było nie fair, skoro najwidoczniej ja też nie zwracałam na to uwagi, ale mój temperament nigdy nie naciskał mnie bez przyczyny. Mason studiował mnie przez chwilę, a potem wskazał.

– Tędy.

Odwróciliśmy się i poszliśmy w dół wąskiej uliczki, pomiędzy dwoma budynkami. Nie sądziłam, że szliśmy dobrą drogą, ale tak naprawdę nie miałam lepszego pomysłu. Nie chciałam też stać w miejscu, dyskutując.

Nie uszliśmy daleko, kiedy usłyszałam dźwięk silnika i pisk opon. Mia szła środkiem ulicy, gdy mój instynkt ochronny kopnął mnie i rzuciłam się, żeby ją chronić, zanim nawet dostrzegłam, co nadchodziło. Chwytając ją, szarpnęłam ją z ulicy i wpadła na jedną ze ścian budynku. Chłopcy zrobili to samo.

Duży, szary van z przyciemnianymi szybami wypadł zza rogu i kierował się w naszą stronę. Przycisnęliśmy się płasko do ściany, czekając aż przejedzie.

Tylko że nie przejechała.

Piszcząc, zatrzymała się dokładnie przed nami, i drzwi się rozsunęły. Trzech dużych gości wypadło ze środka, i ponownie, moje instynkty zaczęły działać. Nie miałam pojęcia, kim byli albo czego chcieli, ale z pewnością nie byli przyjaźnie nastawieni. To było wszystko, co musiałam wiedzieć.

Jeden z nich przesunął się w kierunku Christiana, wycelowałam w niego i uderzyłam go pięścią. Koleś ledwie się zachwiał, ale myślę, że był wyraźnie zaskoczony, że w ogóle to poczuł. Prawdopodobnie nie spodziewał się, że ktoś tak mały jak ja, może być tak groźny. Ignorując Christiana, ruszył w moją stronę. Kątem oka, widziałam Masona i Eddiego walczących z inną dwójką. Mason właśnie wyciągał swój ukradziony srebrny kołek. Mia i Christian stali tam, zmrożeni.

Nasi napastnicy polegali dużej ilości. Nie mieli takiego przygotowania jak my w technikach ofensywy (ataku – dop. Szazi) i defensywy (obrony – dop. Szazi.). Niestety, mieliśmy też tą wadę, że byliśmy zapędzeni w róg naprzeciwko ściany. Nie mieliśmy gdzie uciec. Najważniejsze było to, że mieliśmy coś do stracenia.

Jak Mię.

Koleś który walczył z Masonem wydawał się zdawać sobie z tego sprawę. Odsunął się od Masona i zamiast jego, chwycił ją. Ledwo widziałam błysk jego pistoletu, zanim przystawił jego lufę do jej szyi. Odsuwając się od swojego przeciwnika, krzyknęłam do Eddiego żeby przestał. Wszyscy byliśmy szkoleni, żeby natychmiast reagować na tego typu rozkazy. Eddie powstrzymał swój atak, spoglądając na mnie pytająco. Kiedy zobaczył Mię, jego twarz zbladła.

Nie chciałam niczego poza okładaniem pięściami tych mężczyzn – kimkolwiek byli – ale nie mogłam ryzykować, że ten facet skrzywdzi Mię. On również to wiedział. Nie musiał nawet grozić. Był człowiekiem, ale wiedział o nas wystarczająco, żeby wiedzieć, że będziemy trzymać się z daleka, aby chronić morojów. Nowicjusze mieli powiedzenie, które wpajano nam od wczesnych lat: Tylko oni się liczyli.