Выбрать главу

— Stało się jasne prawie od samego początku, że nie przeżyliby wystawienia na jasne światło słoneczne i że nawet płonący w ich pobliżu ogień spowodowałby zapalenie się ich skóry. Byli już zupełnie innymi, nowymi istotami. Próbowali sami zrozumieć rzeczy, które ujrzeli na nowo, oraz skłonności i popędy, które zostały na nich zesłane.

— Wszystkie te odkrycia nie zostały jednak w żaden sposób zarejestrowane. Nie ma nic w formie pisanej czy nawet niepisanej tradycji na temat czasu, kiedy po raz pierwszy zdecydowali się spróbować krwi, ani na temat sposobu, w którym myśl swą wprowadzili w życie — że ofiara musi być wysuszona z krwi aż do chwili, kiedy nadejdzie moment zbliżającej się śmierci, aby krew, która jest dana, nie mogła zawładnąć nami całkowicie. Wiemy jednak na pewno, za sprawą niepisanej tradycji, że król i królowa próbowali utrzymać rzecz całą w tajemnicy. Ich ciągła nieobecność za dnia musiała jednak wzbudzić podejrzenia. Nie byli przecież w stanie uczestniczyć chociażby w ceremoniach religijnych odbywających się w kraju. Stało się więc tak, że zanim oni sami podjęli odpowiednie decyzje, poddani zaczęli oddawać cześć Dobrej Matce przy świetle księżyca.

— Królewska para nie mogła jednak uchronić się przed spiskowcami, którzy nadal jeszcze nie potrafili zrozumieć, jak to się stało, że przeżyli zamach, i ponownie próbowali pozbyć się ich. Doszło do ponownego zamachu, mimo podjętych środków ostrożności, a moc i siła króla i królowej okazały się nie do przezwyciężenia dla konspiratorów, którzy byli tym bardziej przerażeni faktem, że zadane królowi i królowej rany natychmiast w cudowny sposób zabliźniają się i leczą. Gdy odcięto rękę króla, ten przyłożył ją tylko ponownie do ramienia i oto ożyła znowu, zupełnie zdrowa, w ostateczny sposób przesądzając pełną przerażenia ucieczkę spiskowców.

— Owe ataki, walki i potyczki ujawniły tajemnicę króla nie tylko jego wrogom, ale także i kapłanom. Teraz już nikomu nie przyszłaby do głowy myśl o zniszczeniu króla i królowej; raczej przemyśliwano o uwięzieniu ich i uzyskaniu od nich tajemnicy nieśmiertelności, o odebraniu im cudownej krwi. Pierwsze próby odebrania im tajemnicy nie powiodły się jednak.

Pijący krew pary królewskiej nie byli bliscy śmierci, i tak oto stawali się hybrydami — istotami na pół boskimi, na pół ludzkimi — ginęli w straszliwy sposób. A jednak niektórzy z nich przeżyli. Być może najpierw opróżnili z krwi swe żyły. Nie ma żadnych zapisów na ten temat. Z biegiem lat jednak właśnie taki sposób okazał się najskuteczniejszy. Być może też sama Matka i Ojciec zdecydowali się stworzyć swych następców. Może wynikało to z samotności i strachu. Dość że zdecydowali się przekazać tajemnicę tym, którym mogli zaufać. Znów nic o tym pewnego nie wiemy. Pojawili się na świecie nowi Pijący Krew, a sposób powoływania ich do istnienia stał się ostatecznie powszechnie znany.

— Stare zapiski mówią nam więc, że Matka i Ojciec próbowali przezwyciężyć przeciwność losu, jaki ich spotkał. Próbowali znaleźć jakieś rozsądne wytłumaczenie tego, co się stało, i wierzyli, że ich wzmożone zmysły z całą pewnością muszą służyć jakiemuś dobru. W końcu przecież zezwoliła na to wszystko Dobra Matka, prawda? Musieli uświęcić więc i przełknąć jakoś to, co zostało dokonane przez tajemnice, bowiem w przeciwnym wypadku Egipt mógłby stać się krajem zamieszkałym przez rasę pijących krew demonów, którzy dzieliliby świat na tych Którzy Piją Krew i tych, którzy rodzą się tylko po to, aby ją dawać. Mogłaby powstać tyrania, która raz wprowadzona, przez samych tylko śmiertelnych ludzi nigdy już nie zostałaby pokonana.

— I tak oto dobry król i królowa wybrali drogę rytuału, ceremonii i mitu. Ujrzeli w sobie wizerunki ubywającego i osiągającego pełnię księżyca, w swym pragnieniu krwi inkarnację boga, który bierze siebie, swą ofiarę. Swych nadzwyczajnych mocy użyli dla wróżb, przepowiedni, przewidywań i do osądów. Widzieli siebie jako tych, którzy naprawdę przyjmują krew nie dla siebie, lecz dla boga; gdyby ten nie został nasycony, runąłby na dół z ołtarza. Otoczyli symboliką i tajemnicą to, co nie mogło stać się dostępne, i przenieśli się z widocznych dla śmiertelnych ludzi miejsc do świątyń, aby tam być otaczanymi czcią boską przez tych, którzy przynosili im krew. Zasmakowali w ofiarach, które zawsze przygotowywano dla lepszej przyszłości kraju. Zasmakowali we krwi niewinnych, odszczepieńców, złoczyńców. Pili krew dla Matki i dla Dobra. To oni wprawili w ruch legendę o Ozyrysie, częściowo ułożoną także i z ich straszliwych cierpień — ataku spiskowców, powrotu do zdrowia, potrzeby życia w królestwie ciemności, świecie znajdującym się poza życiem, braku możliwości przebywania na słońcu. Nałożyli to wszystko na starsze legendy o bogach, którzy powstawali i upadali w swojej miłości do Dobrej Matki, legendy, które w podobnej formie istniały już w kraju.

— Historie te dotarły do nas, do naszych czasów. Rozeszły się poza świątynie i otoczone tajemnicą miejsce, gdzie przebywali ci, których stworzono nową krwią. Opowiadania były już stare, kiedy pierwszy faraon zbudował swą pierwszą piramidę. Najwcześniejsze teksty z tego okresu zawierają już część tych legend, choć mocno zmienionych i w przedziwnej formie. Setka innych bóstw panowała w Egipcie tak jak to jest i w innych krajach, ale kult Matki i Ojca oraz Tych Którzy Piją Krew pozostawał w tajemnicy, choć wzrastał w siłę. Był to kult, w którym oddani mu słyszeli bezgłośne głosy bogów, śnili ich sny.

— Nie wiemy, kim byli pierwsi wybrani Matki i Ojca. Wiemy tylko, że to oni zanieśli religię na wyspy wielkiego morza, do kraju dwóch rzek oraz w lasy dalekiej północy. Wiemy, że wszędzie, gdzie ona dotarła, bogowie księżyca panowali ze swych świątyń i tam też pili krew złożoną im w ofierze oraz używali swych nadprzyrodzonych mocy, by spoglądać w ludzkie serca. W okresach pomiędzy składaniem ofiary, w okresach głodu, dusza boga — bywało — opuszczała jego ciało, mogła podróżować w niebie. Śmiertelni o największej czystości serca mogli przychodzić do świątyni i słyszeć głos boga, a on mógł słyszeć ich.

— Nawet jednak jeszcze przede mną, tysiąc lat temu, historia ta była już pradawnym i bardzo chaotycznym zlepkiem wielu podań i legend. Bogowie księżyca panowali w Egipcie przez może trzy tysiące lat, ale ich religia była bezustannie atakowana. Kiedy kapłani zwrócili się ku bogu słońca Amon Ra, otwarli krypty boga księżyca i pozwolili, by słońce spaliło go na wiór. Wielu naszego rodzaju wtedy zginęło. To samo wydarzyło się, kiedy pierwsi barbarzyńscy wojownicy zalali Grecję i zniszczyli świątynie, zabijając i niszcząc wszystko, czego nie potrafili zrozumieć.

— Teraz tam, gdzie dotąd my panowaliśmy, panuje bełkotliwa wyrocznia z Delf, a nowe posągi stoją w miejscach, gdzie my kiedyś byliśmy. Trwamy jeszcze w lasach północy, skąd sam przybyłeś, ale to już ostatnie godziny naszego panowania. Tam jednak krew złoczyńców spływa jeszcze po naszych ołtarzach, podobnie jak w niektórych odległych wioskach Egiptu, gdzie kapłani opiekują się jeszcze nami, przechowując nas w kryptach i pozwalając wiernym przyprowadzać złoczyńców, trudno bowiem pojmać niewinnych, nie wzbudzając podejrzeń, czy choćby wyrzutków społecznych, których zawsze można tam znaleźć. Także głęboko w dżungli Afryki, w pobliżu ruin starych miast, których gwaru nikt już nie pamięta, tam również wyznaje się jeszcze nasz kult.

— Historia nasza wypełniona jest także opowiadaniami o łotrach i hultajach — Tych Którzy Piją Ludzką Krew, choć nie kieruje nimi boskość. Ci zawsze wykorzystywali swą moc dla własnych celów i według własnego uznania. Zamieszkują w Rzymie, w Atenach, we wszystkich miastach Imperium i nie słuchają żadnych praw, stanowiących o tym, co jest dobre, a co złe. Wielu z nich zginęło w straszliwych męczarniach w prażącym skwarze i płomieniach, tak samo jak bogowie w świętych gajach i świątyniach. Jeśli ktokolwiek z nich przeżył, prawdopodobnie nawet nie zdaje sobie sprawy, dlaczego tak się stało i dlaczego wszyscy wydani zostali na pastwę płomieni. Nie wiedzą nawet, jak to się stało, że Ojciec i Matka wystawieni zostali na słońce.