Выбрать главу

— Nalegam…

— Co powiedziałby Krug, gdyby doniesiono mu, że po tym, jak ostrzeżono nas o niebezpieczeństwie, weszliśmy tam obaj? Musimy oszczędzać nasze życie dla niego! Proszę tu zaczekać.

— W porządku — odparł z niezadowoleniem Spaulding.

Bety odsunęły się, by przepuścić Watchmana; wewnątrz znajdowały się trzy Gammy z kasty Poświęconych i jeden Beta, dotykający palcami ołtarza i szepczący rytualne słowa. Wszyscy wstali, gdy wszedł Thor. Alfa postanowił zaimprowizować taktykę dywersyjną, przywołał jednego Gammę i powiedział:

— Na zewnątrz jest nasz wróg. Przy twojej pomocy zmylimy go.

Przekazał Gammie dokładne instrukcje, kazał mu je powtórzyć, potem wskazał ukryte, tylne wyjście. Gamma wyszedł, a Watchman modlił się przez chwilę i wyszedł do Spauldinga.

— Powiedziano panu prawdę. Tu naprawdę znajdują się urządzenia systemu chłodzącego, ekipa mechaników dokonuje skomplikowanej, delikatnej naprawy i pańskie wejście im przeszkodzi. Pan sam będzie musiał poruszać się bardzo uważnie i ostrożnie. Ponadto panuje tam chłód…

— I tak chcę tam wejść! — stwierdził Spaulding stanowczo. — Proszę mnie przepuścić!

Watchman dostrzegł nadbiegającego Gammę i bez pośpiechu ustąpił Spauldingowi. W tej samej chwili android dobiegł do nich i zaczął krzyczeć:

— Ratunku! Krug w niebezpieczeństwie! Ratujcie Kruga!

— Gdzie? — zawołał Watchman.

— W centrum kontroli! Mordercy! Mordercy! Watchman nie dał Spauldingowi czasu na zastanawianie się nad niedorzecznością sytuacji.

— Szybko! — zawołał, ciągnąc ektogena za ramię. — Szybko!

Spaulding pobladł; dzięki fałszywemu alarmowi zupełnie zapomniał o kaplicy. Pobiegli razem w kierunku centrum kontroli. Po chwili Watchman obejrzał się i dostrzegł tuziny androidów, biegnących w kierunku kaplicy — miały rozmontować wszystko w kilka minut. Gdy Spaulding tu wróci, zobaczy rzeczywiście tylko urządzenia systemu chłodzenia.

Rozdział dwunasty

— Dosyć — powiedział Krug. — Zaczyna robić się zimno. Schodzimy.

Podnośniki ruszyły w dół. Wokół wieży wirowały gęste płaty śniegu; pole energetyczne odpychało je od konstrukcji. Nie można było kontrolować pogody ze względu na konieczność utrzymania niskiej temperatury zmrożonej ziemi, ale na szczęście androidom nie robiło różnicy, czy śnieg pada, czy nie.

— Odjeżdżamy, ojcze — powiedział Manuel. — Mam rezerwację w salonie rozdwojenia w Nowym Orleanie na tygodniową wymianę ego.

Krug z niezadowoleniem zmarszczył brwi.

— Mógłbyś już skończyć z tymi szaleństwami!

— Co w tym złego? Wymienić się swoim wnętrzem z najlepszymi przyjaciółmi? Spędzić tydzień w cudzej duszy? To niegroźne i to mi pomaga. Ty też powinieneś tego spróbować…

Krug splunął.

— Mówię poważnie — upierał się Manuel. — Pozbędziesz się tej okropnej koncentracji nad problemami finansowymi, tej wyniszczającej cię fascynacji problemami komunikacji międzygwiezdnej, napięcia nerwowego, które może doprowadzić cię do…

— Precz! — ryknął Krug. — Idź już zamieniać się na rozumy, ja jestem zajęty!

— Nie chcesz nawet o tym pomyśleć, ojcze?

— To dosyć przyjemne — powiedział Nick Ssu-ma; ze wszystkich przyjaciół Manuela Krug najbardziej lubił tego miłego, młodego Chińczyka o jasnych włosach i dziecięcym uśmiechu. To daje zupełnie nowe spojrzenie na stosunki międzyludzkie.

— Powinien pan spróbować, choćby raz — poparł go Jed Guilbert. — Zapewniam pana, że nigdy…

— Wolałbym pływać na Jowiszu! — powiedział Krug. Idźcie już! Bawcie się dobrze, ja nie mam na to ochoty!

— Do zobaczenia za tydzień, ojcze.

Manuel i jego przyjaciele ruszyli ku przekaźnikom. Krug spojrzał na odchodzących, młodych ludzi i zacisnął pięści; odczuwał coś w rodzaju zazdrości. Sam nigdy nie miał czasu na takie rozrywki, ciągle zajęty pracą, interesami, testami, spotkaniami z bankierami, kryzysami. Podczas gdy inni beztrosko bawili się w wymianę ego, on tworzył imperium finansowe, a teraz było już za późno na zabawę.

„No i co?” — zastanawiał się. — „Jestem dziewiętnastowiecznym człowiekiem, żyjącym w wieku dwudziestym trzecim. Poradzę sobie bez salonów rozdwajania jaźni. Zresztą, do kogo mógłbym mieć takie zaufanie, by móc wpuścić go do mojej głowy? Do kogo? Praktycznie do nikogo! Manuel? Być może… To może nawet byłoby pożyteczne, lepiej byśmy się zrozumieli… On nie zawsze się myli, a ja nie zawsze mam rację… Zobaczyć wszystko jego oczami — może…”

Potem Krug odrzucił ten pomysł — wymiana jaźni między ojcem a synem wydała mu się wręcz nieprzyzwoita. Wolał nie wiedzieć niektórych rzeczy o Manuelu i wolał ukrywać przed nim niektóre sprawy. Wymiana ego z Manuelem nie wchodziła w grę. Wymiana osobowości z kimś innym, choćby tylko na chwilę, także była niemożliwa. A może Thor Watchman? Alfa był rozsądny, kompetentny, godny zaufania i pod wieloma względami bliższy Krugowi niż większość ludzi; przed nim niczego nie trzeba byłoby ukrywać. Jeżeli kiedyś zdecyduje się na coś takiego, byłoby pouczające zrobić to z… Naraz zaszokowany Krug drgnął: wymieniać jaźń z androidem?! Stanowczo odrzucił i ten pomysł.

— Ma pan jeszcze trochę czasu czy chce pan wracać do swych badań? — zapytał Niccolo Vargasa.

— Nie spieszę się.

— Przed chwilą zakończono montaż małego, funkcjonalnego akumulatora początkowego. To pana zainteresuje.

— Chodźmy więc do laboratorium.

Ramię w ramię ruszyli po zamarzniętym gruncie. Po chwili Krug zapytał:

— Czy był pan kiedyś w salonie rozdwojenia?

— Przez siedemdziesiąt lat ćwiczyłem swój umysł tak, by móc jak najlepiej z niego korzystać. Nie spieszy mi się wpuszczać tam kogoś, kto mógłby wszystko pomieszać — odparł Vargas.

— Właśnie, właśnie! Te zabawy dobre są dla młodych. My…

Krug urwał nagle: dwie Alfy, mężczyzna i kobieta, wynurzyły się nagle z przekaźnika i szły ku nim. Nie znał ich. Mężczyzna miał na sobie ciemną tunikę, a kobieta krótką, szarą suknię; obydwoje po prawej stronie piersi nosili lśniący, zmieniający barwę w całym zakresie spektrum znak. Gdy byli już blisko, Krug dostrzegł litery „P, W, A”. Czyżby agitatorzy polityczni? Bez wątpienia… Zaskoczyli go tu i chcą, by ich wysłuchał. Też coś! Gdzie jest Spaulding? Leon szybko by się ich pozbył!

— Co za szczęście, że spotkaliśmy tu pana, panie Krug! — powiedział Alfa-mężczyzna. — Od tygodni staramy się spotkać z panem i ciągle okazywało się to niemożliwe, więc przybyliśmy tu i… Och, przepraszam, powinienem się przedstawić! Jestem Siegfried Fileclerk, reprezentant P.W.A., a towarzyszy mi Alfa Cassandra Nucleus, sekretarz organizacji. Jeżeli zechce pan poświęcić nam chwilę czasu…

— …na omówienie projektu przyznania praw cywilnych osobom syntetycznym, jaki mamy zamiar przedstawić na najbliższym posiedzeniu Kongresu — dokończyła Cassandra Nucleus.

Krug był zaskoczony tupetem tej pary. Każdy, nawet nie pracujący na budowie android mógł być tutaj, ale zaczepiać go w ten sposób? Mówić o polityce! Nie do wiary!

— Nasza śmiałość wynika z wagi naszej propozycji — kontynuował Siegfried Fileclerk. — Określenie miejsca androidów we współczesnym świecie nie jest zadaniem łatwym…

— Pan jako twórca sztucznych ludzi może zrobić bardzo wiele — dodała Cassandra Nucleus. — Chcielibyśmy pana prosić…