Выбрать главу

Wiedziałam, pomyślała Indra zasmucona, wiedziałam, że nigdy nie odzyskam swojej ślicznej cery. Co na to powie Ram?

Niemądra Indra, ale kobiety często myślą podobnie. Jakie znaczenie ma uszkodzona skóra dla tego, kto kocha szczerze i gorąco?

Lekarze zajęli się przygotowaniami do przeniesienia chorej, wtoczono łóżko na kółkach. W tym czasie nadeszły trzy dziewczynki, Berengaria, Siska i Sassa, zaskoczone zatrzymały się w drzwiach. Przyniosły pudełka czekoladek i kolorowe gazety.

Przez chwilę w pokoju chorej panował prawdziwy chaos.

Sytuacji nie polepszyła Oriana, która zjawiła się z olbrzymim bukietem. I ona stanęła w progu.

Indra, bliska szaleństwa z bólu i rozrywającego czaszkę łomotania w głowie, po omacku zaczęła szukać dłoni Rama. Uścisnął ją za rękę uspokajająco.

– Przyjdźcie później, dziewczynki – poprosił. – Indrę zaraz zawiozą na salę operacyjną, muszą pozszywać jej twarz.

Sassa, która nieczęsto się odzywała, szeroko otworzyła oczy.

– Ależ Indro, kto tak ci zniszczył buzię? Marco musi się nią zająć, wiesz przecież, że zlikwidował moje rany po oparzeniu.

W pokoju chorej nagle jakby ktoś zapalił światło. Lekarze popatrzyli po sobie z wyraźną ulgą.

– Tak na pewno będzie dla niej najlepiej – stwierdził jeden z nich. – Bez względu na nasze umiejętności, muszę przyznać, że sami nigdy byśmy sobie nie poradzili z tymi zranieniami.

Ram prędko wyciągnął telefon i wykręcił numer.

– Marco? Przybądź natychmiast do wielkiego szpitala. Indrze okaleczono twarz, nie uda jej się połatać, nie pozostawiając przy tym bardzo nieładnych blizn.

– Już idę – rozległ się głos Marca.

– Czy on nie jest w Nowej Atlantydzie? – zdziwił się Oliveiro.

– Marco przybędzie bez względu na to, gdzie jest – spokojnie odparł Ram, a pozostali pokiwali głowami. Lepiej znali sytuację.

– Dziękuję, Sasso, że powiedziałaś to, o czym wszyscy powinniśmy byli pomyśleć wcześniej.

Nieśmiała dziewczynka rozjaśniła się.

– Wrócimy później, Indro, po wizycie Marca.

– Och, tak, obiecajcie, że wrócicie – poprosiła Indra. Wzruszyła ją troska młodych dziewcząt, właściwie niewiele przecież miała z nimi do czynienia.

Lekarze zakończyli swoją pracę, pozostawiając resztę Marcowi. Wyraźnie cieszyli się, że przybędzie im z pomocą. Ram wiedział, dlaczego. Zranienia Indry były bardzo rozległe, dziewczyna nie zdawała sobie nawet sprawy, jak dotkliwie ją pokaleczono. Na szczęście nie uszkodzono jej oczu, ale paznokcie ostre jak ptasie szpony wbiły się głęboko w policzki i poszarpały twarz wszerz i wzdłuż, jak gdyby celem napastnika było dokonanie jak największych zniszczeń w jej urodzie.

Kiedy dziewczęta gotowały się do wyjścia, Ram dyskretnie dał znak Orianie, żeby została.

Spod drzwi w zamyśleniu obserwowała Indrę Berengaria. Młoda pannica ostatnio dojrzała i zrobiła się wręcz grzesznie piękna. Biedny Oko Nocy, pomyślała Indra.

– Wygląda mi to na dzieło kobiety – stwierdziła Berengaria.

– Ja także o tym myślałem – przyznał Armas. – Ale Ram odrzuca możliwość czyjejkolwiek zazdrości z jego powodu. Indro, nie pamiętasz więcej szczegółów?

– To była nieduża, lekka osoba. Cuchnęła. Wykrzyknęła „psiajucha”. Doprawdy, nie mamy żadnego punktu zaczepienia.

Oliveiro da Silva wyraźnie czuł się nieswojo.

Indra zastanowiła się.

– No i jeszcze te koszmary…

– Koszmary? – szepnął Oliveiro przerażony. – Jakie koszmary?

Wyjaśniła. Oliveiro denerwował się coraz bardziej, szczególnie gdy opowiedziała o prastarej kobiecie ukazującej się w jej snach. Kwiaty wypadły mu z bezwładnej dłoni. Oriana podniosła bukiet i zmusiła Oliveira, by usiadł pod ścianą na niedużej sofce przeznaczonej dla gości. Na wszelki wypadek przycupnęła obok niego. Rzeczywiście widać było, że z tym człowiekiem jest źle.

– Czy ta stara coś powiedziała, Indro? – spytał Oliveiro zachrypniętym głosem.

Ram i Armas przyglądali mu się zdumieni. Lekarze wyszli, została tylko jedna pielęgniarka. Z recepcji otrzymali wiadomość, że przybył książę Marco. Dziewczynki zaofiarowały się, że wyjdą mu na spotkanie i opowiedzą, co się stało, i nareszcie opuściły pokój chorej. Wyprowadzono nosze…

– Czy coś powiedziała? – zastanawiała się Indra, której mówienie wciąż sprawiało kłopot. Jedno zadrapanie rozerwało jej kącik ust, z rany płynęła krew, przy każdym poruszeniu warg piekielnie bolało.

– Nie, nie udało mi się nic usłyszeć.

Oliveiro pokiwał głową. Wyraźnie pozieleniał na twarzy.

– No tak, wszystko się zgadza, trudno zrozumieć jej słowa.

– Ależ tak! – wykrzyknęła Indra akurat w momencie, gdy do pokoju wszedł Marco, niosąc ze sobą światło, spokój i pociechę. – Ależ tak, raz coś powiedziała, zrozumiałam to, ale to były jakieś brednie. I… przecież, moi drodzy, to tylko sen!

– Powtórz, co to było – zachęcił ją Ram.

Marco przysiadł na łóżku Indry i ujął jej twarz w dłonie.

– Ach, twój dotyk działa tak kojąco – westchnęła Indra. – Nie przerywaj, Marco! No tak, co to było, to takie niemądre. Pozwólcie mi się zastanowić. „Gdzie jesteś, ladacznico Babilonu…” Nie, nie pamiętam, to jakaś bzdura. Chyba… chyba: „Ty, która ośmieliłaś się dotykać mojego Thomasa”. Tak, tak właśnie było, kompletny idiotyzm.

Oliveiro pobladł jak trup, Oriana delikatnie objęła go, a on jak zagubione dziecko złapał ją za rękę.

– Wiedziałem – szepnął. – Ona tu jest, od pewnego czasu wyczuwam jej obecność. A więc mnie odnalazła.

– Kto taki? – ostro spytał Ram, młody człowiek bowiem zdawał się pogrążać we własnych myślach.

Oliveiro wolno przeniósł spojrzenie na Rama.

– To ja jestem Thomas. Nie nazywam się Oliveiro da Silva, to tylko imię, które przybrałem dla ochrony, aby nie mogła mnie wytropić, ale i tak jej się udało. Dotarła aż tutaj, do tego błogosławionego świata. Moje prawdziwe imię brzmi Thomas Llewellyn, a ta nadzwyczaj niebezpieczna wiedźma ściga mnie od trzystu ziemskich lat.

10

– Wiedźma? – powtórzył Ram z niedowierzaniem, Indry natomiast ani trochę nie zdziwiła nowa wiadomość. – Co masz na myśli, mówiąc o wiedźmie?

– Najgorsze znaczenie tego słowa – odparł Thomas. – Ona jest bardziej niż śmiertelnie niebezpieczna. Dzięki temu, że znalazłem się tutaj, uniknąłem śmierci na Ziemi. Byłaby to dla mnie prawdziwa katastrofa, ona bowiem posiada moc, by prześladować człowieka nawet po jego zgonie.

Marco opuścił ręce.

– Czy nie moglibyście pójść porozmawiać gdzieś w jakieś inne miejsce? Nie mogę się skupić na ranach.

– Oczywiście – zgodził się Ram.

Marco jednak i z takiego rozwiązania nie był zadowolony.

– Wydaje mi się, że i Indra, i ja, chcielibyśmy usłyszeć, co masz do powiedzenia, Oliveiro, czy też może powinienem już mówić „Thomasie”. Gdybyście mogli wstrzymać się z tym, aż skończę…

– Zaczekamy na zewnątrz. Tylko jedno pytanie, Thomasie. Dlaczego ona cię ściga?

Młody człowiek opuścił ramiona zrezygnowany

– Ona mnie pragnie. Raz już mnie miała, posłużyła się w tym celu obrzydliwym, ohydnym wręcz magicznym środkiem. Kiedy się zorientowałem, co zrobiła i jakim jest potworem, wydałem ją. Powieszono ją w roku tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym pierwszym, niedaleko Bostonu w Massachusetts.

– Czarownice z Salem – mruknęła Oriana.

– Salem to sąsiednie miasteczko. Całe Massachusetts ogarnęły niczym zaraza kłamstwa i plotki związane z czarami, a także ataki Kościoła, skierowane przeciwko niewinnym kobietom. Lecz Griselda nie była niewinna, o, nie, to prawdziwa czarownica! Sama rozpuszczała plotki o wszystkich niewiastach, które czymś się jej naraziły… Oj, ale straciłem wątek. Jasne się stało, że jestem jej ulubieńcem i nigdy nie wybaczyła mi tego, co zrobiłem. Groziła, że będzie mnie prześladować za życia i po śmierci. Mówiła, że nigdy się od niej nie uwolnię. A teraz nastaje również na Indrę. W jej chorym umyśle zrodziła się zapewne myśl, że nas dwoje coś łączy, Indra jest w bardzo poważnym niebezpieczeństwie.