Nieco później zaś wyszło na jaw najśmieszniejsze. Obydwoje, Izunia i Heaston, przebywali w Polsce w tym samym czasie i obracali się poniekąd w tych samych kręgach, bogaci cudzoziemcy zza oceanu. Izunia miała swój rozum, Paweł jej się wymknął z pazurów, zagięła parol na kolejnego chłopca i poderwała naszego ekskonkurenta. Ledwo wrócili do własnego kraju, już zagrzmiało wesele.
– Wychodzi mi, że ten diament działa jak biuro matrymonialne – zauważyła Krystyna, kiedy nieco okrężną drogą dotarła do nas miła wiadomość. – Wali na oślep, każdy z każdym.
– I nie tylko – przypomniałam jej. – Ile tych bab, czekaj… Mam na myśli posiadaczki legalne… Arabella…
– Prababcię Arabellę uważasz za legalną?
Zawahałam się
– Czy ja wiem… Powiedzmy, że przywróciła go rodzinie, w tamtym momencie nikt inny nie rościł do niego pretensji. Półlegalna.
– No dobrze, i co? Arabella…
– Klementyna, Marietty, rzecz jasna, nie liczę, potem Justyna, potem prababcia Karolina, po drodze, jako przynależne do rodziny, praprababcia Przyleska i babcia Ludwika…
– I co one wszystkie?
– Otóż właśnie, sama popatrz. Wszystkie, jak leci, były szczęśliwe w małżeństwie przez całe życie. Żadnych dramatów, żadnych zdrad, żadnych nieszczęść…
– Ominęłaś Antosię Kacperską.
– Nielegalna. I nie należała do rodziny.
Krystyna zastanowiła się, pokręciła i pokiwała głową.
– Może i jest w tym coś. My jesteśmy legalne?
– Masz wątpliwości? Jak w pysk strzelił! Aż obrzydliwość bierze.
– W takim razie nie sprzedam go za skarby świata. I tobie też nie radzę…
Przestałyśmy się już właściwie ze sobą kłócić, nie zaprotestowałam zatem wyłącznie dla zasady. Zabobonnie zaczęłam wierzyć w ten okropny diament, który nie pozwalał się nijak zużytkować. Ani to sprzedać, ani pociąć, bo szkoda, ani nosić na sobie… Przed publicznymi pokazami też nas jakoś cofnęło…
A, niech leży, czort z nim! Na bieżące potrzeby reszty spadku wystarczyło, później zaś będą się z nim użerać nasze dzieci. I wnuki. Może ulegną się w rodzinie jeszcze jedne bliźnięta…
I może w końcu, do pioruna, pojawił się na tym świecie jakiś diament, który swoim posiadaczkom przyniesie szczęście…