A więc ponownie znaleźli się w smudze czerwonego światła. Czuli się teraz pewniej, Nataniel też działał bardziej zdecydowanie niż poprzednio, bo Ellen była przy nim i radość z tego powodu o mało nie rozsadziła mu piersi. Wprowadził ich do wnętrza tunelu i szedł przodem ze zdumiewającą łatwością. Oczywiście fakt, że Orin i Demon Wichru znajdowali się obok, bardzo im ułatwiał sytuację. Orin przez cały czas zaklinał duchy Ognia i Powietrza, by udzielały im pomocy, a Demon Wichru sprawiał, że byli jak zamknięci we wnętrzu strumienia powietrza.
Tova, Ian i Gabriel cieszyli się, że tym razem oni również mogą iść z Natanielem i Markiem. Należeli przecież do wybranych i żadne trudności nie mogły być dla nich zbyt wielkie.
– Znowu słyszę ten dźwięk! – krzyknął Marco.
– Tak, ja też – potwierdził Nataniel. – To… brzmi jak stłumiona skarga!
Oślepiający czerwony blask raził ich w oczy, które łzawiły z wysiłku. Skalny korytarz był znacznie dłuższy, niż się spodziewali. Tak głęboko nigdy wcześniej nie byli.
Przesunęli się jeszcze kilka kroków, przedzierali się walcząc z ciągiem powietrza i oślepiającym blaskiem, aż nagle…
Wszyscy równocześnie przystanęli wstrząśnięci.
– Orin! – zawołał Nataniel – Poproś Ogień, by przytłumił trochę światło, jeśli to możliwe. W przeciwnym razie oślepniemy!
Pozostali nie byli w stanie powiedzieć nic. Z niedowierzaniem starali się nie spuszczać wzroku z tego trudnego do pojęcia widoku, jaki mieli przed sobą. Z tego, co można określić jako „zamknięcie” wiodące do naczynia z wodą zła.
Minęło jeszcze kilka minut i ostre światło zaczęło powoli przygasać, tak że teraz mogli widzieć to, czego przedtem się z przerażeniem domyślali.
To była prawda!
Zamknięcie stanowił człowiek, który prawie całkowicie wypełniał wąskie przejście. Żyjący człowiek!
Tova protestowała żałośnie. Długo z trudem łapała powietrze, po czym wybuchnęła płaczem, a wszyscy pozostali odczuwali to samo co ona. Współczucie nie mające granic.
W tej samej chwili usłyszeli za sobą krzyki i odwrócili się.
Nadbiegły Villemo i Halkatla.
– Stop! Nie podchodźcie bliżej! – ostrzegł Marco. – Czego chcecie?
Obie przystanęły, ale tak daleko, że nie mogły widzieć tragicznej ludzkiej postaci w tunelu.
– Ludzie z Bagnisk dotrzymują swojej obietnicy! – krzyknęła Villemo. – Kiedy wy wszyscy opuściliście Otchłań, zaczęli ją niszczyć. Ze ścian sypie się ziemia, próżnia zostaje z powrotem wypełniona!
– O Boże – szepnął Nataniel. – Ian! Ty i Gabriel musicie tam natychmiast wrócić! Tylko wy będziecie gwarancją, że wszyscy ponownie nie znikną w próżni.
Obaj wymienieni odwrócili się natychmiast i ruszyli za Villemo i Halkatlą.
– Nie zapomnijcie o Fecorze! – zawołała Ellen z rozpaczą.
Villemo odwróciła się, ledwie słyszeli jej odpowiedź:
– O nikim nie zapomnimy, ale Tamlin powiada, że będzie to trudne. Fecor został wtłoczony w skałę, a kamień to królestwo Shamy. Nie możemy prosić o pomoc duchów czterech żywiołów.
– Do diabła! – mruknął Nataniel. – Ale spokojnie, Ellen, spokojnie. Wydobędziemy go stamtąd.
– Dziękuję – wyszeptała.
Potem wszyscy znowu zwrócili się ku tunelowi.
Słyszeli zdławiony szloch Marca.
– To niemożliwe! Jak można być takim okrutnym? Jak można zrobić coś takiego żyjącemu człowiekowi?
Z oczu Nataniela także płynęły łzy, ale on nawet tego nie zauważał.
– A na dodatek własnej córce!
Tova otarła oczy.
– Tiili? – zwróciła się półgłosem do nieszczęsnej istoty.
Przed nimi wisiała bardzo ładna młoda dziewczyna o dziecinnych, na wpół orientalnych rysach. Jej długie czarne włosy falowały w podmuchach powietrza. Dziewczyna była całkiem naga, a ręce i nogi miała przytwierdzone do skały tak, że jej sylwetka przypominała duże X.
Początkowo nie była w stanie rozmawiać. Na jej niewinnej twarzyczce malowało się nieopisane cierpienie. Ona również płakała, ze zmęczenia i rezygnacji, ale mimo wszystko dostrzegali na jej buzi jakby wyraz zdziwienia, że tutaj przybyli. Na nadzieję nie była w stanie się zdobyć.
– Siedemset lat – powiedział Nataniel. A potem wrzasnął ogarnięty wściekłością: – Przez siedemset lat ta bestia ją tu trzymała! Żywą! Samotną! Czy to dziwne, że takie cierpienie musiało się odcisnąć na szklanym malowidle? Jej beznadziejne błagania o pomoc skierowane do tych, którzy kiedyś, niczego nie podejrzewając, przeszli w pobliżu, do Tengela i Silje! Tak, wiem, że Tan-ghil liczył, iż potrwa to jedynie pięćdziesiąt lat, kiedy ją tu sprowadził. Ale i tak nic go nie tłumaczy!
– Tuli, maleńka Tiili – zwróciła się do dziewczyny zapłakana Tova. – Powiedz nam, jak możemy ci pomóc?
– Nikt… nie może… – szepnęła dziewczyna. – Pomóżcie mi umrzeć.
– Ależ my możemy zrobić dla ciebie wiele – pocieszał ją Nataniel. – Przyszliśmy tu po to, by pokonać Tan-ghila, i dlatego musimy się dostać do naczynia, w którym ten drań przechowuje wodę zła. Ono jest tam za tobą, prawda?
– Tak. Daleko… za mną. Ale wy nie przejdziecie… obok mnie.
– Opowiedz nam zatem…
Nataniel nie dokończył zdania.
Tiili szeptała z największym wysiłkiem. Była zbyt oszołomiona spotkaniem.
– Ja stanowię zamknięcie. Magiczne…
– Tak, tego się domyślamy.
– On jest kluczem.
– Tan-ghil?
– Tak.
Pochyliła głowę i zaczęła płakać tak rozpaczliwie, że serca im się krajały.
– Ale w jaki sposób…?
Milczeli. Przypatrzyli się jej pozycji i domyślili się wszystkiego.
– Nie! – wykrztusiła Ellen. – Nie, nie, tylko nie to…
Nie znajdowała odpowiedniego określenia.
Twarz Marca zrobiła się szara.
– Czy będzie wypowiadał jakieś zaklęcia lub magiczne formułki?
– Nie. To moje ciało zostało zaczarowane. Wejście może otworzyć tylko… to…
Widzieli, jak głęboko jej ręce i nogi są wciśnięte w skałę. Nikt nie zdoła ich oderwać. Tylko Tan-ghil może „otworzyć zamek”.
– A więc to dlatego on wtedy musiał mieć ze sobą dziewicę – szepnął Nataniel przygnębiony. – I ty, oczywiście, w dalszym ciągu jesteś dziewicą, prawda?
– Tak – cichutko powiedziała Tuli. Taka była zawstydzona, tak okropnie zawstydzona, że musi wisieć przed nimi rozpięta na skale w ten sposób. Nikt by nie uwierzył, że ta dziewczynka ma dziewiętnaście lat, pomyślała Tova. A jednak to prawda.
– Tiili, nas nie powinnaś się wstydzić – powiedział Nataniel ze smutkiem. – My sami przeżyliśmy wiele i wiele wycierpieliśmy, wiemy dobrze, co czujesz. Ja jestem Nataniel z Ludzi Lodu, należę do potomków twojego wuja Krestierna, a to mój kuzyn Marco. Obaj przynieśliśmy na świat specjalne zdolności właśnie po to, byśmy mogli pokonać Tan-ghila. To jest moja przyjaciółka, Ellen, a tam stoi Tova. Orin również jest krewnym Tan-ghila, a to jeden z Demonów Wichru, które pomagają Ludziom Lodu. Możesz na nas polegać, Tuli. Zrobimy wszystko, żeby cię uwolnić.
Umilkł. Wszystko, zrobimy wszystko… Ale co to znaczy?
Stali bez słowa. Patrzyli na wykrzywioną bólem twarzyczkę Tiili, w której nie było nawet najmniejszej iskierki nadziei, żałowali jej tak bardzo, że odczuwali fizyczny ból, ale co mieli zrobić?
Ostatecznie to Tovie przyszedł do głowy pomysł.
– O ile się nie mylę, mamy tylko jedną możliwość, prawda?
Spoglądali na nią pustym wzrokiem.
W jej głosie pobrzmiewała agresja, gdy mówiła dalej:
– Skoro nie istnieją żadne zaklęcia ani formuły, którymi można by się tu posłużyć, to pozostaje tylko jedno pytanie. Takie mianowicie, że jeśli dziewicze ciało Tuli jest swoistym zamkiem, to czy Tengel Zły jest do niego jedynym kluczem?