Выбрать главу

– Chyba wiem, o co wam chodzi – powiedział Gabriel. – Uważacie, że jeśli nam się śniło to, co przeżyliśmy w Wielkiej Otchłani, to może i był to koszmar, ale nie powinniśmy się bać. Bo to było zbyt nierzeczywiste, żeby nas naprawdę przerazić, czyż nie tak?

– No właśnie! Nic takiego nie mogłoby się przecież wydarzyć, myśli sobie człowiek później.

– Zastanawiam się – bąknął Gabriel. – Zastanawiam się, czy to istotnie nie był tylko sen.

– Mnie o to nie pytaj – odparła Tova. – Gdyby tak było, to ja też ci się tylko przyśniłam. Zatem nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Ale teraz bądźcie cicho, chłopcy!

Marco mówił coś do licznej gromady, a jego głos niósł się daleko ponad doliną. Demony Wichru i Demony Nocy słuchały w skupieniu, przodkowie Ludzi Lodu patrzyli na jego urodziwą twarz; w oczach demonów Ingrid i Silje widać było szczery podziw dla niego. Nie wszyscy mieli siłę stać, niektórzy leżeli rękami zasłaniając twarze, wszyscy jednak słuchali w milczeniu.

– Wasze zadanie, przyjaciele, zostało wypełnione. Nataniel już wam dziękował za nieocenioną pomoc. Wszyscy, którzy zdołali się wydostać z Wielkiej Otchłani, mogą teraz wrócić do tych sfer i światów, do których należą. Nasza piątka natomiast będzie tutaj oczekiwać powrotu Nataniela. Nie możemy uczestniczyć w jego ostatniej walce, ale będziemy tutaj na wypadek, gdyby nas potrzebował.

Nikt tego nie powiedział, lecz wszyscy wiedzieli, że istnieje wielkie ryzyko, iż Nataniel już nigdy do nich nie wróci. Jak więc długo mają tu na niego czekać? Jaką drogą otrzymają w tej sprawie wiadomość?

Znowu wędrówka Shiry poprzez groty, pomyślała Tova. Dokładnie tak samo było wtedy, na nią też czekali przyjaciele w zewnętrznej grocie nie mając pojęcia, kiedy i czy w ogóle do nich wróci.

Historia nieustannie się powtarza.

Zresztą… W jaki sposób mają otrzymać wiadomość? To przecież jasne, skąd mogą się dowiedzieć czegoś o losie Nataniela.

Tengel Zły obejmie władanie nad światem, a to będzie pewnie zauważalne. Tym samym nastanie przecież kres cywilizacji. Zapanuje terror i ponura noc.

Nieznajome duchy, które tak długo przebywały w Wielkiej Otchłani, pokłoniły się głęboko, podziękowały za uwolnienie i zniknęły w świecie należącym do zmarłych. Demony zodiaku także podziękowały najlepiej jak umiały i opuściły polankę. Psy piekielne warknęły złowieszczo i pomknęły jak szalone przez zarośla.

Pozostali z licznej gromady, duchy, demony i inne istoty, usiedli w milczeniu wokół pięciorga wybranych, by czekać razem z nimi.

ROZDZIAŁ X

Nataniel stał w głębokich ciemnościach i wciąż oślepiony tamtym czerwonym blaskiem nic nie widział.

Minęła dłuższa chwila, nim jego roziskrzona, niebieska aura pozwoliła mu cokolwiek zobaczyć.

Wciąż jednak był jak otulony w gęsty, niebieskawy mrok.

No tak, pomyślał lakonicznie. Zatem mamy kolejny labirynt. Od szerokiego tunelu, u którego początku stał Nataniel, wiodło w rozmaitych kierunkach mnóstwo wąskich korytarzyków. Nie słyszał swoich przyjaciół po drugiej stronie, ale domyślał się, że łomoczą w mur, który oddzielił ich od niego. Ich starania z pewnością muszą pozostać daremne. Miał nadzieję, że tamci zachowali tyle rozumu, by jak najszybciej uciekać z zawalającej się już Wielkiej Otchłani, dopóki jeszcze jest czas.

Od tej chwili Nataniel musi działać sam.

Przełykał ślinę, starając się usunąć z gardła bolesny ucisk. Dopiero co odnalazł Ellen i znowu musiał ją opuścić!

Który z tych małych korytarzy jest właściwy? W tej sprawie musi się zdać wyłącznie na intuicję.

A może nie? Gdyby wykorzystał swoje zdolności logicznego myślenia, może udałoby mu się coś wydedukować?

Ziemny korytarz, który otworzył się przy skalnej półce, prowadził z pewnością do Doliny Ludzi Lodu, nic innego nie było możliwe. To dawało mu przynajmniej minimalne pojęcie o stronach świata.

Woda zła znajdowała się przy górskiej ścianie, niedaleko od centrum doliny. Dlatego powinien był wykluczyć wszystkie przejścia z lewej strony, idące bardziej w głąb górskiego masywu.

Czy nie będzie mógł się zorientować w inny sposób, dokąd powinien iść? Woda zła miała takie unicestwiające działanie na otoczenie, że skutki powinien chyba dostrzegać już teraz.

Ale nie widział niczego godnego uwagi.

Od czegoś trzeba było mimo wszystko zacząć, wybrał więc korytarz najbardziej na prawo od siebie. Nie miał żadnego innego światła oprócz swojej niebieskiej aury. Niewystarczająco oświetlała mu drogę, ale lepsze to niż nic.

Jeśli nie będzie bardzo uważał, to wkrótce może znaleźć się w plątaninie przejść i korytarzyków i całkowicie straci orientację co do kierunków świata.

Ruszył przed siebie i po pięciu minutach stanął przed kolejnymi kamiennymi drzwiami…

Nie wyjdzie stąd nigdy, tak nie można. Powinien mieć chyba jakąś czerwoną nić, jak ta, którą Ariadna dała Tezeuszowi, by się nie zgubił w labiryncie Minotaura. Ale nie miał.

I nie miał też u kogo szukać pomocy. Tutaj był sam.

To już końcowa faza walki, zdawał sobie z tego jasno sprawę. Teraz lub nigdy musi odnaleźć wodę zła i sprawić, by Shira mogła ją unicestwić.

Shira. Jeszcze jeden problem. W jaki sposób wezwie ją do siebie?

Nie, nie, tu obowiązywały bardzo surowe warunki. Shiry nie wolno mu wzywać, dopóki sam nie stanie nad naczyniem z wodą. Drogę do tego miejsca może odnaleźć jedynie człowiek, Dolina Ludzi Lodu była zamknięta dla duchów. Natomiast żaden człowiek nie byłby w stanie, posługując się jasną wodą, odebrać siły wodzie zła; to dla zwyczajnego śmiertelnika zbyt wielkie obciążenie. Ten obowiązek spoczywał na Shirze, nikt inny nie mógł go spełnić. Tak więc wszystko musi się rozstrzygnąć w przerażająco krótkiej chwili. Dopiero w momencie, gdy on dojdzie do naczynia, Shira będzie mogła się pojawić i podjąć działanie. I natychmiast muszą oboje stamtąd zniknąć, dosłownie w okamgnieniu.

Dlatego nie mogli Shiry wezwać ani sekundy wcześniej. Musieli czekać, choćby to nie wiem jak szarpało wszystkim nerwy.

Wszystkim? Jakim wszystkim? Przecież Nataniel jest sam. Z trudem to akceptował.

Po chwili wyszedł z korytarza numer dwa i, zgodnie z logiką, wypróbował korytarz numer trzy.

Przebył już spory kawałek, gdy z tyłu za sobą usłyszał jakieś hałasy. Dźwięk, który już raz, przed chwilą, dobiegł jego uszu: trzask kamiennych drzwi.

Brzmiało to tak, jakby drzwi się otworzyły. Nataniel zawahał się, przystanął i obejrzał. Czyżby jego przyjaciołom udało się pokonać zamknięcie? Ponieważ korytarz, w którym się znajdował, był kręty, nie widział, co się dzieje daleko za nim.

Trzask rozległ się ponownie i tym razem nie było wątpliwości, że drzwi się zamknęły.

Po czym… zaległa kompletna cisza.

Miał zamiar wołać swoich przyjaciół po imieniu, ale ta wielka, wszechogarniająca cisza przerażała go. Stał w milczeniu, nie wiedząc, co począć. Skrzydełka nosa mu drgały. Coś, zataczając się, szło korytarzem. Towarzyszył temu smród, odór tak okropny, że Nataniel całą siłą woli musiał się powstrzymywać, żeby nie kaszleć.

Daleko z tyłu za nim człapał górskim korytarzem Tengel Zły.

Nataniela przeniknął lodowaty dreszcz. A więc jednak ta zła istota znajdowała się we wnętrzu góry! Tengel zdołał się uwolnić z nałożonych mu kajdan.

To burzyło całkowicie plany Nataniela. Miał zamiar systematycznie sprawdzać kolejne korytarze. Teraz pozostały mu zaledwie sekundy na wypełnienie zadania.