No cóż, w przypadku Iana wszystko skończyło się dobrze. Ian przeżył.
Co do swego losu Nataniel żywił wiele obaw. Znajdował się w pułapce i nadzieje, że mogłoby się to skończyć dobrze, były nikłe.
Tengel Zły po raz kolejny przypuścił atak i tym razem był to atak bardziej konkretny, nie ograniczał się jedynie do słów.
Nataniel czuł, że coś się wślizguje do jego myśli. Jakieś pochlebstwa i kuszące wizje, jakie to bogactwa mógłby otrzymać, gdyby zechciał przejść na stronę Tan-ghila. Miałby bardzo wysoką pozycję w świecie, mógłby nawet stać się prorokiem dla pozbawionych charakteru ludzi. Nataniel, przy swoich ogromnych zdolnościach i umiejętnościach, postawiłby cały świat w osłupienie, mógłby dokonywać cudów i w ogóle…
– Dziękuję, nie skorzystam – odparł. – Zaczynasz się powtarzać. To samo proponowałeś, kiedy spotkaliśmy się w Japonii. Nie zaimponowało mi to wówczas i nie imponuje obecnie.
– Jesteś po prostu głupi! – warknął Tengel swoim obrzydliwym głosem.
– Naprawdę? A jak myślisz, co się ze mną stanie, jeśli powiem „tak” na tę twoją propozycję nie do odrzucenia? Pierwszym człowiekiem, którego zetrzesz z powierzchni ziemi, będzie w takim wypadku Nataniel Gard. Nie wmawiaj mi nic innego!
Tengel prychnął, jego głos był teraz niski i wyjątkowo złowieszczy.
– Oberwiesz za swoją bezczelność! I to zaraz! Mam środki…
– Uspokój się nareszcie – rzekł Nataniel. – Być może mógłbym ci pomóc odzyskać naczynie, ale nie myśl, że zaraz stanę się twoim poplecznikiem.
Potwór gapił się na niego podejrzliwie.
Nataniel zdawał sobie sprawę z tego, że nie może przez całą wieczność trzymać w tej pozycji, unieruchomionego, przylepionego do podłoża. Kosztowało go to wiele siły, a powinien się skoncentrować. Jeśli się pogrąży w myślach, to Tengel może się wyswobodzić i wyrwać spod jego kontroli.
Powiedział więc bardzo surowym tonem:
– Jeśli będziesz w stanie milczeć przez chwilę, to potem może dostaniesz to naczynie. Daj mi tylko kilka minut, o nic więcej nie proszę!
Wzrok starca był niezwykle sceptyczny.
– A potem co?
– Co się tak dopytujesz? Zastanów się, masz możliwość zostania władcą świata. Ale jeśli teraz mnie zabijesz, to czary, którymi spętałem twoje nogi, nie ustąpią. Będziesz tu stał po wieczne czasy, nie mogąc dotknąć naczynia, które masz tak blisko. Jak Tantal.
To nie była prawda, ale Tengel zdaje się połknął haczyk. Zresztą i tak nie wiedział, kim był Tantal.
– Dobrze, to zastanawiaj się, do diabła, jeśli tak koniecznie musisz!
– Dziękuję!
Nataniel nie miał odwagi zamknąć oczu, choć bardzo by mu to pomogło. Ale nie bez powodów podejrzewał tę małą pokrakę na zboczu o wszystko co najgorsze.
Cień lodowca obejmował już teraz Nataniela. Młody człowiek marzł, marzył, by odsunąć się od kamienia, który przecież należał do królestwa Shamy, nie miał jednak dość sił, by stać bez oparcia.
Heike…
Dziwne, ale to nie Heikego spotkał teraz w myślach. Tym razem pojawiła się Benedikte. I Rune?
Dlaczego?
Nataniel rozpaczliwie szukał w pamięci.
Góra Demonów. Targenor? Targenor, który opowiadał o Tengelu Złym…
Wyjaśniał, co oznacza imię Tan-ghil. „Urodzony pod czarnym słońcem”. Tan-ghil został poczęty przy wyjątkowej koncentracji czarnej magii.
Nataniel szukał i szukał, znalazł się gdzieś w jakimś nie znanym miejscu.
Szept Benedikte: „Biedne dziecko!” I akurat na te słowa Nataniel w tej chwili zareagował. Uważał dokładnie to samo co ona. Biedne dziecko!
Ale na tym nie koniec.
Natężał umysł do niemożliwości, by sobie przypomnieć, ale nie mógł się dostatecznie skoncentrować. Musiał przecież przez cały czas kontrolować to podstępne monstrum. Wprawdzie, jak dotychczas, tamten zachowywał się przyzwoicie, ale bez wątpienia bezustannie poszukiwał jakiegoś sposobu, by pokonać przeciwnika.
Myśli Nataniela skierowały się ponownie do Góry Demonów. Ukazała mu się pełna współczucia twarz Christy. „Biedne dziecko!” Również ona wypowiedziała te słowa o Tan-ghilu, choć przy innej okazji.
Nie, to nie o niej powinien teraz myśleć.
Myśli błądziły. Heike. Benedikte. Rune. Christa. I… Tova? Tova i Hanna?
Gdyby skreślił Benedikte i Christę, które tylko wypowiedziały te słowa: „Biedne dziecko”, to z czym by pozostał? Heike też chyba nie był tu ważny, przeczuwał to. To tylko takie skojarzenie. Bo w oczach Heikego można wyczytać całą najwcześniejszą historię Ludzi Lodu…
W takim razie pozostają Rune, Tova i Hanna. Oni są ważni.
Co oni mówili?
W następnym momencie krzyknął: „Stop!” do Tengela Złego. Pokraka zdołała przywołać kilka swoich demonów z tych, które określano jako siedem grzechów głównych. Nataniel nie zastanawiał się nad tym, które to dokładnie, zawołał tylko:
– Łamiesz obietnicę! Miałeś dać mi dziesięć minut!
– Obietnicę? – zarechotał Tengel Zły, a lodowiec odbił echem jego głos. – Ja się nie przejmuję żadnymi obietnicami!
– Jeżeli sądzisz, że w ten sposób zmusisz mnie do zdjęcia z ciebie czarów, to się grubo mylisz – warknął Nataniel, starając się jednocześnie jakoś zabezpieczyć przed atakami obrzydliwych, galaretowatych istot. – Moi przyjaciele tam w górze, zajmijcie się tymi potworami!
Z największym zadowoleniem psy piekielne zbiegły spod lodowca i ruszyły do ataku. Nataniel musiał zamknąć oczy i zasłonić uszy dłońmi, bo zgiełk powstał nieprawdopodobny. Mimo to ponad ujadaniem psów i piskami demonów słyszał rozpaczliwe krzyki Tan-ghila. „Nie kaleczcie ich!” słał w myślach zaklęcia, kierowane do psów.
Powoli krzyki oddalały się i zamierały. Dopiero wtedy Nataniel odważył się spojrzeć na pole bitwy.
Wszyscy postronni zniknęli, wliczając w to również psy. Byli teraz sami, on i Tengel Zły.
– Twoi „przyjaciele” cię zdradzili – rzekł Tengel ze złośliwą radością.
– Twoi też. Dasz mi jeszcze pięć minut?
– Jak mam mierzyć czas?
– Masz rację, nigdy przecież nie chodziłeś nawet do pierwszej klasy, to skąd masz się znać na zegarku? – rzekł Nataniel. I dokładnie w momencie, w którym wypowiedział tę złośliwą replikę, uświadomił sobie, czego szukały jego myśli.
– Co się stało? – warknął Tengel. – Wyglądasz na zadowolonego!
– Może nie jest to dokładnie zadowolenie, ale w każdym razie… Jestem na najlepszej drodze do rozwiązania mojego problemu. Więc zamknij jeszcze na chwilę dziób!
Miał nareszcie to, czego tak szukał!
Słowa Hanny wypowiedziane do Tovy: „Tengel nie był dotknięty najmniejszą nawet słabością. W przeciwnym razie nigdy by nie dotarł do Źródła Zła. Może jednak jego rodzice nie byli całkiem bez skazy? Złe postępki rodziców mogą kłaść się cieniem na jego osobowości. Czy raczej należałoby powiedzieć: ich dobre postępki…”
Nataniel bardzo głęboko wciągał powietrze. To tyle, jeśli chodzi o Hannę i Tovę. Pozostawał jeszcze Rune i Nataniel nie miał wątpliwości, że tym razem się nie myli.
Przypomniał sobie też własną replikę, jaką wygłosił wtedy, w pustej przestrzeni nad Japonią. Powtórzył słowa Tovy, choć może w trochę zmienionej formie. Zwracał się wtedy do samego Tengela Złego. Rzucił mu po prostu w twarz: „Wiem teraz bardzo dobrze, że twoi rodzice mieli pewną okropną słabość. I że nigdy byś nie przeszedł przez groty, gdyby została ujawniona”.