Выбрать главу

– Moglibyśmy udawać. Spędzić trochę czasu z jej śliczną osobą – Juhle uśmiechnął się, nie usłyszał żadnej odpowiedzi, spróbował ponownie. – Spędzić trochę czasu z jej…

– Słyszałem cię.

– To miało być śmieszne.

– Cudzołóstwo nie jest dobrym tematem żartów.

– Tak bardzo się mylisz. Cudzołóstwo jest na trzecim miejscu listy tematów do żartów wszechczasów. Właściwie, to był sobie ten Irlandczyk, Paddy, który nie był w kościele jakieś dwadzieścia lat i pewnego dnia…

– Dev – Shiu podniósł dłoń – to coś, o czym ja nie chcę żartować, w porządku?

– A więc poza religią i przynależnością etniczną, i gejami, i kobietami, teraz nie chcesz też rozmawiać o cudzołóstwie. Chryste, co zostało?

– A dlaczego musi coś zostać? – Shiu usiadł na jednym ze stołków. – Devin – powiedział – jest środek nocy. Prowadzimy dochodzenie w sprawie podwójnego zabójstwa, które całe jest o cudzołóstwie, okay? Wiemy, że w następnym tygodniu, może nawet wcześniej, aresztujemy Jeannette Palmer. Jej życie zostanie zrujnowane, już zostało. Ta młoda kobieta nie żyje. Tak jak i sędzia federalny. Nic z tego nie jest śmieszne. I dla Connie nie byłoby śmieszne, jakby się dowiedziała, że chcesz się kokosić z Andreą Parisi.

– Tak, masz rację. Przepraszam, mój błąd – Juhle zwiesił głowę. – Kokoszenie się z Parisi byłoby złe – powiedział z głęboką szczerością. Po czym nagle się rozpogodził. – Ej, ale mógłbym zaprosić Connie. Jak chcesz, to moglibyśmy zrobić czworokącik.

W łóżku Juhle nakrył swój temblak z pewną ostrożnością. Connie poruszyła się obok niego.

– Która jest godzina?

– Nieludzka. Prawie trzecia, tak myślę. Nie śpisz?

– Śpię – po czym – jak poszło?

– Myślę, że rozwiązaliśmy sprawę. Ku zaskoczeniu, to żona. Ale muszę załatwić sobie nowego partnera.

– Zawsze tak mówisz. Co zrobił tym razem.

– Nic. Jest doskonały. Nienawidzę go. Nawet zaprosiłem go, żeby przyłączył się do małej orgietki z tobą, ze mną i Andreą Parisi, kociakiem zajmującym się procesem Donolana w TV. Odmówił. Bez wahania.

– Nie wiedziałam, że ją znasz.

– Nie znam, ale zdecydowanie mógłbym ją spotkać w czasie pracy nad tą sprawą.

– Jest zaangażowana?

– Nie wiem jak. Ale ofiara miała jej wizytówkę i jestem pewien, że mógłbym wykombinować spotkanie.

– Może to ja. Może nie podobam się Shiu.

– Niemożliwe.

– To byłoby dziwne – zgodziła się. – Jesteś zmęczony?

– Mógłbym prawdopodobnie nie zasnąć jeszcze przez kilka minut, jeślibym musiał.

– Wiesz, ile czasu minęło? Od operacji?

– To był ostatni raz? Dziewięć dni?

– Właściwie dzień przed, jeśli liczysz, co daje dziesięć. A to stwarza sytuację, w której musisz – powiedziała, po czym położyła się na nim.

9

W magazynie Hunt ćwiczył skale na niepodłączonym Stracie, gdy usłyszał stłumiony krzyk Parisi powracającej do świadomości. Stanął w korytarzu, gdzie mogła go zobaczyć.

Siedziała na jego łóżku wśród rozrzuconych przykryć, w ubraniu, które miała na sobie poprzedniego wieczoru.

– O mój Boże! Wyatt? Co ja…? – zakryła rękoma twarz i zapłakała.

Hunt odpiął gitarę i położył ją na dywanie. Napełnił szklankę wodą z kranu, wziął butelkę aspiryny i podszedł do niej. Podając jej szklankę, wysypał na dłoń kilka tabletek.

– Dziękuję – wzięła je wszystkie na raz, popijając wodą. – Która godzina?

– Kilka minut po ósmej.

Jej oczy otworzyły się szeroko, lecz wysiłek ten był zbyt duży. Opuściła szklankę na kolana.

– Niemożliwe. Ja muszę iść… – opuściwszy stopy na podłogę, usiłowała wstać, ale jej się nie powiodło. Postawiła szklankę na podłodze, po czym padła z powrotem na łóżko.

Hunt ponownie napełnił szklankę i podał jej.

– Wypij więcej wody. Musisz się nawodnić. Podniosła głowę.

– Nie sądzę…

– Woda – nie słuchał jej. – Woda uratuje ci życie.

Podniosła się i wypiła.

– Wszystko – powiedział Hunt. – Jeszcze mi podziękujesz.

Zmusiła się, by wypić do końca, po czym ponownie spróbowała wstać.

– Muszę wrócić do domu. Muszę…

– Raczej poczekaj jeszcze trochę.

– Nie mogę. Muszę… jaki dziś jest dzień?

– Środa.

– Jak ja się tu dostałam?

– Nie wiedziałem, gdzie indziej cię zabrać. Straciłaś przytomność.

Zaczęła grzebać w pamięci.

– Byliśmy… Spencer, ten skurwiel – coś zaczęło wracać.

– Cały czas wiedział… nic nie mógł zrobić…

– Nowy Jork?

Położyła się na poduszce, zakryła oczy ramionami.

– Muszę zadzwonić do pracy.

– Ja mogę to zrobić.

– Nie – ale nie poruszyła się. Leżała na łóżku, oddychając przez usta.

Hunt podszedł do telefonu. Pracował z jej firmą na tyle długo, że numer znał na pamięć. Znał również jej sekretarkę, Carlę Shapiro, ale nie chciał z nią rozmawiać, bo zadawałaby za dużo pytań. Zatem porozmawiał z recepcjonistką. Przedstawił się jako lekarz Andrei i poinformował, iż cierpi ona na poważne zatrucie pokarmowe. Odpoczywa i spożywa wyłącznie płyny i nie pojawi się aż do następnego dnia.

Andrea usiłowała się sprzeciwić.

– Czekaj – powiedziała. – To zbyt…

– Może po południu – powiedział Hunt do słuchawki – ale osobiście, odradzam jej to.

Kiedy skończył, Andrea ponownie padła na łóżko.

– Naprawdę muszę jechać do domu.

– Musisz wstać, musisz zadzwonić do pracy, musisz jechać do domu. Andrea, jak na razie, to musisz dać sobie trochę czasu, żebyś przetrawiła alkohol. Wypić więcej wody. Nic ci tu nie będzie. Połóż się, zamknij oczy, nakryj się. Rozłączę telefon. Śpij dalej.

– Może i powinnam.

– Żadnego „może”.

– Ale muszę iść do łazienki.

– Możesz wstać?

– Nie wiem – usiadła, spróbowała stanąć, ale musiała usiąść.

– Chyba nie.

Hunt pochylił się nad nią.

– Nie… Śmierdzę – powiedziała. – Moje ubrania.

– Cicho. Ręce.

Posłuchała. Podniósł ją, wprowadził do łazienki, po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Po odgłosie spuszczanej wody usłyszał odkręcany kran.

– Wyatt – jej głos był słaby.

Otworzył drzwi. Siedziała na pokrywie deski klozetowej, ze łzami w oczach. Ponownie przykląkł przed nią na jedno kolano.

– Ręce – powiedział.

Po chwili poruszyła się, zaprowadził ją z powrotem i pomógł wejść do łóżka.

– Możesz zdjąć ubrania, jeśli chcesz. Będzie ci wygodniej. Odwrócę się.

– Dobrze – powiedziała. Ale zamiast tego, położyła się na boku i naciągnęła na siebie nakrycie. Hunt włożył jej poduszkę pod głowę.

Nim się wyprostował, znowu spała.

Kiedy się obudziła następny raz, wzięła cztery kolejne aspiryny, które, zmuszona przez Huta, popiła dwiema szklankami wody. W łazience użyła świeżej szczoteczki do zębów. Zakręciła w końcu wodę i wyszła spod prysznica. Czystym białym ręcznikiem wytarła lustro kilkoma okrężnymi ruchami. Jej ubrania leżały złożone na koszu na brudną bieliznę, pod torebką, którą teraz postawiła przed sobą na brzegu umywalki. Wciąż miała szczotkę do włosów i puder. Nie miała zamiaru wyjść, dopóki ich nie użyje.