Ponownie jasne było, że już to przedyskutowali. Patrzył wyczekująco na panią Palmer.
– Tak. Użyłam.
– A więc jest tego zapis? – spytał Juhle.
– Z jej nazwiskiem i dokładnym czasem, jeśli o to chodzi – Washburn oparł się, kładąc stopę na kolanie drugiej nogi.
Frustracja Shiu osiągnęła krańcową fazę.
– A co z „Adriano”? – spytał.
– Zadzwoniła pani do siostry powiedzieć, że zapomniała pani o winie i wstąpi po nie do „Adriano”.
Na chwilę zmęczone czoło pani Palmer zachmurzyło się ponownie. Oparła się o poduszki małej kanapy, na której siedziała, po czym ścisnęła dłonią skronie.
– „Adriano” – powtórzyła.
– Jeannette – Washburn nachylił się w jej stronę i dotknął oparcia kanapy.
– Nie, wszystko w porządku, Everett – powiedziała. Wyprostowując się ponownie, zdawała się niemal uśmiechać. – Trudno przypomnieć sobie coś, czego się nie robiło – powiedziała. Po czym odwróciła się do Shiu. – Nie pojechałam do „Adriano”. Wróciłam do Safewaya. Przypomniałam sobie, że płacąc za inne zakupy, nie wzięłam gotówki, a oni mają terminal ATM przy kasach, więc wróciłam tam.
Tym razem Juhle był szybszy.
– I ponownie użyła pani karty?
– Tak, mojej karty Safewaya, a potem zapłaciłam ATM.
13
Hunt dodzwonił się na komórkę Juhle’a, kiedy inspektorowie wychodzili po zakończonej rozmowie z Everettem Washburnem i Jeannette Palmer. Najpierw spróbował do domu, ale Connie powiedziała, że go nie ma i że prawdopodobnie nie jadł też kolacji. Rozmawiała z nim, kiedy stał w korku na moście i zamierzał pracować do późna. W czasie, gdy będzie wracał, ona będzie kładła dzieci spać – nie jest to ulubiona pora Juhle’a. Jeśli zatem Hunt chciał się z nim spotkać, to zdaniem Connie, Juhle prawdopodobnie się ucieszy.
Straciwszy wreszcie nadzieję na „w każdym razie” telefon Andrei Parisi, Hunt powiedział Juhle’owi, że został wystawiony do wiatru i wieczór wionął przed nim pustką. Jeśli Shiu podrzuciłby go do Tong Palące na Clement, to mogliby uratować resztki tego gównianego wieczoru.
Sędziwa kelnerka podeszła właśnie z kolejną tacą przysmaków, co czyniła co mniej więcej pięć minut, odkąd usiedli w restauracji serwującej tradycyjną chińską kuchnię. Hunt i Juhle pokazali, co chcą – język migowy był tu lingua franca – i niebawem na ich stole pojawiły się talerze krewetek owiniętych w przezroczyste won ton, smażone ostrygi, małe parujące zawiniątka ciasta nadziewane owocami morza, mięsem albo warzywami, talerz siu mei, makaronu ryżowego z wieprzowiną na ostro. Była to już trzecia kolejka, lecz ich entuzjazm wobec jedzenia nie zmalał zbytnio. Juhle podniósł rozłożone szeroko dłonie, co znaczyło dużą butelkę i naprawdę powiedział „Asahi”, podczas gdy Hunt podniósł filiżankę po herbacie i gestykulując poprosił o ponowne napełnienie.
–
– A więc Jeannette tego nie zrobiła? – spytał Hunt.
Juhle, mając za sobą tylko pięć godzin snu, zsunął się na krześle przy ich narożnym stoliku. Podniósł swoją filiżankę i skrzywił się.
– Nie, jeśli dzwoniła do siostry z Mili Valley o szesnastej trzydzieści i jeśli płaciła w Safewayu zarówno o dziewiętnastej trzydzieści, jak i czterdzieści pięć. Nie pojechała do Marin, gdzie nagle sobie przypomniała: A miałam dziś wieczór zabić George’a i jego dziewczynę, zatem wróciła do domu, dokonała dzieła i pojechała z powrotem do Novato.
– Faktycznie mało prawdopodobne.
– Co najmniej mało. Poza tym, ta sąsiadka na Clay Street, która widziała samochód zaparkowany przy podjeździe? To było wpół do ósmej, gdy z całą pewnością Palmer była w Safewayu. Znasz Everetta Washburna, prawnika? Nie? Cóż, jakoś zmusił kierownika, żeby znalazł rachunki pani Palmer i mu je przefaksował. Pojedziemy tam sami sprawdzić, ale nie jestem dobrej myśli. Była tam.
– Kto zostaje?
– Podejrzany? W przybliżeniu prawie cały świat.
– Ja nie – Hunt podniósł prawą rękę. – W poniedziałek wieczorem byłem z tatą w Palo Alto. Poręczy za mnie.
– Dobra, wyłączając ciebie. I prawdopodobnie Connie, która w tym czasie podawała mi kolację, więc ją chyba też mogę odliczyć. Ale i tak, cała reszta.
Wydobywszy ostrygę, Juhle żuł, zastanawiając się przez chwilę.
– Kłopot w tym, że nie rozumiem, po co Staci Rosalier tam była, jeśli to nie była sprawa osobista. To znaczy musiało chodzić o nią.
Hunt wzruszył ramionami.
– Może po prostu tam była?
– Ale dlaczego?
– Nie wiem. Chciała to zrobić w łóżku żony. On chciał to z nią zrobić w łóżku żony. I dalsze kombinacje. Tak czy siak, wiedział, że żony nie będzie, chciał się zabawić dla dreszczyka emocji. Może po prostu źle skalkulował czas.
– I pojawił się ktoś inny akurat, gdy im zdarzyło się tam być? Innymi słowy zbieg okoliczności? – Juhle pokręcił głową. – Nie wierzę w nie. Nie w przypadku morderstwa.
– Może to wyjątek.
– Nie. Ktoś tam był, ponieważ wiedział, że Palmer i dziewczyna tam będą. Wierz mi. Albo teraz tak sobie myślę, Palmer mógł spotykać się jeszcze z kimś. Zaprosił ją do siebie, ale ta zabita – Staci – dowiedziała się o nowej i przyjechała stanąć z nimi obojgiem twarzą w twarz. – Juhle pochłonął kęs bułeczki z wołowiną. – Więc Staci ma przy sobie broń, zabija Palmera…
– Stojąc przed biurkiem?
– Pewnie. Czemu nie? Wywiązuje się szarpanina. Pistolet wypala w książki. W czasie przepychanki druga kobieta wyrywa Staci pistolet i zabija ją, a wiedząc, co zrobiła, bierze broń i ucieka.
Hunt poczekał, aż Juhle weźmie piwo od kelnerki i wleje do schłodzonej szklanki.
– A jakie macie dowody?
– Cholernie mało. Shiu uważa, że strzelec mógł być niski, więc, jak widzisz, naprawdę ograniczyliśmy zakres poszukiwań. Ja osobiście jestem za teorią karła stojącego na taborecie. Nikt z sąsiadów nic nie słyszał, ani nie widział, poza sportowym samochodem, którym mógł być BMW Z4 albo inny o podobnym wyglądzie. Lecz pomiędzy samochodem a czymkolwiek wewnątrz lub na zewnątrz domu nie ma żadnego powiązania. Nie była to nieudana próba rabunku lub włamania, a włamywacz nie parkuje na podjeździe – po drugim jałowym dniu dochodzenia Juhle najwyraźniej wycisnął ze sprawy cały humor, jaki mógł.
Hunt wziął krewetkę.
– Słyszałem plotkę, że sędzia zamierzał zadrzeć ze związkiem strażników więziennych.
– Gdzie to słyszałeś?
– Źródło, niestety, musi pozostać anonimowe. Ale z grubsza rzecz biorąc…
Hunt powtórzył mu w skrócie to, czego dowiedział się o CCPOA i związkach Palmera z nimi.
Oczywiście Juhle wiedział o nagłośnionej bitwie Palmera ze związkami, ale wewnętrzne szczegóły domniemań zaskoczyły nawet tego doświadczonego glinę.
Kiedy Hunt skończył, Juhle siedział wyprostowany, zapomniawszy o piwie i jedzeniu.
– Zona, Jeannette, też o nich wspomniała, o strażnikach – powiedział. – Oczywiście było to wczoraj, kiedy ją podejrzewaliśmy, więc nie zrobiło to za dużego wrażenia. Niemniej jednak teraz zacząłem się zastanawiać. Słyszałem, że niektórzy strażnicy wyciągają facetów z kicia, żeby odwalali dla nich brudną robotę. Jeśli Palmer faktycznie chciał zrobić z nimi porządek, to może trzeba ich sprawdzić. Kto ci o tym powiedział?
– Znajoma prawniczka. Jej kancelaria Piersall-Morton reprezentuje związek.
– Świetnie. Możesz oszczędzić mi trochę czasu. Masz tam wtyczkę?
– Oczywiście – odparł Hunt. – Wtyczki to moje życie. Ale jest zajęta, Dev. Jesteś gliną. Zadzwonisz do biura, to cię pokierują.