Выбрать главу

Wiedział tylko, że musi ją znaleźć. Dowiedzieć się, co dalej. A bez pomocy, a nawet aktywnej współpracy Juhle’a, nie mógł liczyć na powodzenie.

Nacisnął dzwonek, usłyszał wewnątrz melodyjkę i czekał we mgle.

Connie powitała go w drzwiach całusem w policzek.

– Odważny jesteś, Wyatt, to muszę ci oddać.

Ale zaprowadziła go do reszty rodziny. Juhle, z jedną ręką na temblaku, a drugą w kuble lodu, patrzył na niego nieobecnym wzrokiem. Dzieci – Erie, Brendan i Alexa – skoczyły od kuchennego stołu, gdzie jadły pizzę. Wujek Wyatt był ich ulubieńcem. Często przychodził z ukrytymi monetami, słodyczami, innymi przysmakami, a ten wieczór nie stanowił wyjątku. Z jakiegoś powodu ich rodzice tolerowali takie prezenty od Hunta, ale od nikogo innego, co nadawało mu szczególny status. To, plus fakt, że ich ojciec zawsze wydawał się bardziej zrelaksowany w towarzystwie Hunta. Grał z nimi wtedy w gry, na które nie miał czasu – piłkarzyki i ping-pong w garażu, futball albo baseball na ulicy, rzuty do kosza na podjeździe. Czasami obaj mężczyźni grali na gitarach i słuchali nowych płyt. Wyatt był w porządku.

Tego wieczoru, przeszukawszy jego kieszenie w poszukiwaniu wafli Necco, dzieci wróciły na swoje miejsca. Hunt poszedł za nimi i wyciągnął każdemu z nich po kolei dwudziestopięciocentówkę zza ucha. Erie miał na sobie wciąż kostium Szerszeni.

– Jak wam poszło? – spytał Hunt.

– Rozgromiliśmy ich, dziewięć do dwóch – odparł starszy chłopiec. – Tata był trenerem. Pozwolił mi miotać.

– A jak się stało, że został trenerem? Wygląda, jakby cierpiał?

– Nic mu nie jest – powiedziała Alexa. O siódmej była królową miłości wobec taty.

– Ani trochę nie jak trener Doug.

– Mówimy o panu Malinoffie?

– Tak – powiedział Brendan.

– Co mu się stało?

W końcu Juhle rozluźnił napięte mięśnie twarzy.

– Ślizg – powiedział.

– Malinoff grał w ślizg?

– W korkach – powiedział Erie. – Na trawie.

– Znasz grę w ślizg, prawda, wujku?

– Pewnie, Brendan. Właściwie, to ja ją wymyśliłem. Bieganie tam i z powrotem pomiędzy bazami, wślizgi pod maty baz, zgadza się?

Alexa rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie, po czym odwróciła się do ojca.

– Wujek naprawdę wymyślił ślizg?

– Skoro tak mówi – powiedział Juhle, po czym dodał z pewną ostrością w głosie. – Wiem, że by nie kłamał.

Hunt odwrócił się do Connie.

– No więc, co się stało Dougowi?

– Rzucił dzieciom wyzwanie. Powiedział, że da pięć dolców każdemu, kto go pokona.

– Tatuś powiedział mu, żeby tego nie robił – powiedziała Alexa – ale trener tylko nazwał go ofermą. Słyszała.

– Tylko żartował, kochanie – powiedziała Connie. – Przekomarzał się. Wie, że twój tata nie jest ofermą. To był rodzaj żartu pomiędzy dorosłymi na temat tego, jak uszkodził sobie ramię.

– Wcale nie był śmieszny – Alexa zrobiła nadętą minę. – Nie podobał mi się.

– Bogu też się nie podobał, dlatego go ukarał – powiedział Juhle.

– I co Bóg mu zrobił? – spytał Hunt. Connie z trudem utrzymała poważną minę.

– Złamał trenerowi nogę – powiedziała.

– Au!

– To samo powiedział Doug.

– Niezupełnie, tato – wtrącił Erie.

– Wiem, że nie. Ale założę się, że wujek Wyatt wyobraża sobie, co naprawdę powiedział. My nie używamy takiego języka, prawda? To niesportowa postawa. Zgadza się?

Słysząc chóralne „zgadza się”, Juhle wstał, wziął od Connie ściereczkę kuchenną i owinął nią lewą dłoń.

– Dobrze, kochani, kończcie pizzę i słyszałem, że macie jakąś pracę domową. I żadnych Naccos dziś wieczór. Con?

– Żadnych Naccos – powtórzyła Connie. – Dopiero jutro po szkole.

– Gdzie idziecie z wujkiem Wyattem, tato? – spytał Brendan.

– Do salonu – odparł Juhle. – Osobiste sprawy dorosłych.

– Dev, słuchaj – mówił Hunt. – Kiedy mi o tym opowiadałeś wczoraj wieczorem, może nie pamiętasz, ale obstawialiście na żonę. Parisi nie była tego częścią, a nawet jeślibym o tym pomyślał i ci o tym wspomniał, powiedziałbyś, że to niemożliwe, że to historia starożytna. Jeśli cokolwiek było pomiędzy Parisi i Palmerem, rozstali się pół roku temu. Nie zrobiła się nagle zazdrosna o Staci Rosalier. Żona miała bardziej bezpośredni motyw. Po co innego sprowadzać ich oboje do domu? Musisz przyznać, że to nie jest coś, co robimy, ty i ja, nie ukrywamy informacji. Nie wiedziałem, że to ważne. Następnym razem powiem ci wszystko, nim jeszcze zdążę pomyśleć. Obiecuję. Będziesz kazał mi się zamknąć, zanim jeszcze otworzę usta.

Juhle nadal był niezadowolony. Jego twarz nie złagodniała, odkąd zamknąwszy drzwi do kuchni, powiedział, mając na myśli Malinoffa:

– To była piękna chwila, mówię ci. Szkoda, żeś tego nie widział. Karetka i wszystko.

Ale po tym, koniec zabawy.

Rozparł się – głowa odchylona, stopy w górze, oczy zamknięte – w dużym fotelu relaksacyjnym z brązowej skóry. Jego rysy zdawały się być napięte ze zmęczenia, bólu i rozdrażnienia. Dały się słyszeć zbliżające się z tyłu domu kroki Connie, i po chwili pojawiła się ze szklanką wody i jakimiś tabletkami. Spojrzała najpierw na męża, potem na Hunta, który siedział pochylony na jednym z krzeseł, opierając łokcie na kolanach, szczęka zaciśnięta, oczy błyszczące, cały spięty.

– Przepraszam – powiedziała. – Czas na lekarstwo – położyła Juhle’owi tabletki na dłoni, poczekała aż włoży do ust, po czym podała mu wodę. Odwróciła się do Hunta:

– Zazwyczaj robi się po nich senny – dodała i wyszła.

– Bardzo bym nie chciał, żeby była na mnie zła – powiedział Hunt, gdy ponownie zostali sami.

Juhle otworzył oczy.

– Nie zadzieraj z przyjaciółmi, to ich żony nie będą na ciebie złe.

– Ile razy mam przepraszać? – brak odpowiedzi. – Dev, potrzebuję twojej pomocy.

– Co? Znaleźć Parisi? Chyba śnisz, Wyatt.

– Posłuchaj, ja też mogę ci pomóc – powiedział Hunt, przypominając sobie nagle słowa Hardy’ego.

Z gardła Juhle’a dobył się krótki, urywany chichot.

– Pewnie, że możesz. I jesteś zmotywowany, nie? Znajdziesz Parisi i mi ją wydasz. Nie, jeśli ją znajdziesz, to ją przede mną ukryjesz. Albo sama się ukryje, czy raczej pozostanie w ukryciu.

– Tak się nie stanie. Daję ci na to moje słowo. Jeśli uda się ją znaleźć, to mogę ci pomóc – powtórzył.

Wzdychając, Juhle podniósł swój fotel do pozycji siedzącej. Nadal wyglądał na zmęczonego, ale pojawił się ślad zainteresowania.

– Dlaczego miałbyś to zrobić, Wyatt? A najpierw muszę uwierzyć, że naprawdę to zrobisz.

– Dev, właśnie dałem ci słowo. W końcu Juhle skinął.

– W porządku. No to pozostaje pytanie „jak”? Hunt wypuścił powietrze.

– Wiesz, że w połowie przypadków zarabiam na życie w jeden sposób: znajdując ludzi. I w chwili obecnej mam grupę rozmawiającą ze wszystkimi, kogo zna, wszystkimi, do których możemy dotrzeć, osobiście, przez firmę, rodzinę, co tylko wymyślisz. Jeśli nie żyje, to nie żyje i pewnie któregoś dnia jej ciało zostanie znalezione. Ale kiedy widziałem ją po raz ostatni, to gwarantuję, że nie miała zamiaru się ukrywać, w czasie gdy oskarżana jest o morderstwo. Ktoś ją porwał i teraz modlę się, żeby nie zabił jej od razu. To mój punkt wyjścia. Słyszałeś cokolwiek o żądaniu okupu? Znalazłeś jakiś zapis używania karty kredytowej? Jakąkolwiek wskazówkę, że ucieka?