Выбрать главу

Zajęło to trochę więcej niż przewidywane przez Hunta pięć minut. Andrea Parisi nie wykonała ani nie odebrała żadnej rozmowy na telefon domowy od 12:00 w środę. Na komórkę odebrała tego dnia jedno połączenie, o 14:18. Zostało wykonane z telefonu publicznego w hotelu St. Francis, około sześciu przecznic od miejsca, w którym się aktualnie znajdowali, i trwało czterdzieści dwie sekundy.

Gdy się rozłączył, Juhle nie wyglądał na zbyt przejętego nowymi faktami.

– To mógł być ktokolwiek, Wyatt. Cholera, czterdzieści dwie sekundy, to mogła być pomyłka.

Hunt z grubsza zgadzał się z nim. To mógł być ktokolwiek. Ale w to Hunt nie wierzył. Zamierzał przyjąć, że telefon wykonała osoba, która ostatecznie spotkała się z Andreą na parkingu, po tym, jak poprosiła o spotkanie w biurze. Co więcej, w umyśle Hunta istnienie tego telefonu zdołało podważyć wizję Juhle’a co do ostatnich godzin życia Andrei.

Nie była rozkojarzona i zdezorientowana, by bez zastanowienia, mniej więcej automatycznie, pojechać do pracy, a potem zdać sobie sprawę, jak beznadziejne stało się jej życie. Nie. Odebrała krótki, zawodowy telefon, który zmienił jej najbliższe plany. Był to szczegół, ale oznaczał, że nie we wszystkim Juhle miał rację.

Logicznie czy nie, Juhle mógł wcale nie mieć racji. A to z kolei oznaczało, logicznie czy nie, że Hunt mógł mieć rację.

22

Po służbie w wojsku, pracy w SOD, a potem jako prywatny detektyw, Hunt doszedł do wniosku, że na każdy temat istnieją żarty. Nieważne jak groteskowa, przygnębiająca, przerażająca, zupełnie straszna, głupia, chora lub niesmaczna była dana sytuacja, to jeśli tylko było w niej cokolwiek, co miało choć najmniejszą wyobrażalną szansę, by zawierać choć strzęp humoru – cholercia, dawaj! Ktoś się roześmieje. Martwe niemowlęta, maltretowane zwierzęta, AIDS i wszystkie choroby przekazywane drogą płciową, zaburzenia czynności seksualnych, morderstwa i samobójstwa, zdrady, przypadkowe okaleczenia, odcięte kończyny – padam ze śmiechu.

I z całą pewnością Wes Farrell wydobył klejnot poranka, o odwiecznym zawodniku rezerwowym komedii – sędzim federalnym Stanów Zjednoczonych. Wszyscy weszli, rozsiedli się w jego biurze, nim na dole rozpoczął się oficjalny dzień pracy i Farrell spytał rozmownym tonem, czy znają różnicę pomiędzy sędzią federalnym a Ku-Klux-Klanem. Widząc same puste, półprzytomne spojrzenia, odparł w końcu:

– Nikt? Okay. Ku-Klux-Klan nosi białe szaty i napędza cholernego stracha czarnoskórym.

W pokoju siedziało pięć osób – Hunt, Tamara, Chiurco, Amy Wu, Jason Brandt – i nikt nie zareagował bardziej niż uśmiechem. Nie była to zbyt radosna chwila – Andrea wciąż się nie odnalazła, a Juhle, jak doniósł Hunt, nadal brał ją za główną podejrzaną w sprawie morderstw Palmera i Rosalier. I jeszcze możliwe samobójstwo.

Nie powstrzymało to jednak Brandta od dołożenia się:

– No więc psychiatra pojawia się u bram raju, wkurzony na maksa, bo był młody, zdrowy i nie powinien tak wcześnie umierać. To nie fair. Święty Piotr przeprasza, ale nie podaje żadnego powodu, dlaczego zabrali go do siebie wcześniej, niż zakładał pierwotny plan. Na to lekarz: „Co? Skończyliście moje cudowne życie na ziemi bez powodu? Dlaczego? Tylko dlatego, że możecie?”. A święty Piotr rozgląda się, nachyla do niego i szepcze: „To Bóg. Myśli, że jest sędzią federalnym”.

Pomimo zaledwie pięciu godzin snu, Hunt był w pełni obudzony. Odczekał stosowną, niezbyt w tym przypadku długą chwilę, rozejrzał się po pomieszczeniu, patrząc na zebranych i rzekł:

– Może porozmawiamy o tym, co robiliśmy wczoraj i czy coś z tego wyniknęło.

Ale kiedy zaczęli opisywać swoje spotkania, jasnym stało się, że wcześniejsze, pozbawione entuzjazmu żarciki pokrywały głębszą zmianę w ogólnych nastrojach. Był piątek rano, a Andrea zaginęła w środę po południu – półtora dnia. Czterdzieści dwie godziny. Wszyscy przeczytali tego ranka artykuł na pierwszej stronie „Chronicie”. Cały świat szuka Andrei, fotogenicznej gwiazdy telewizji.

Do trzech prawników wielkimi krokami zbliżał się dzień pracy. Tamara i Chiurco byli naturalnie gotowi wykonywać polecenia – cokolwiek Hunt sobie życzył – ale Mary Mahoney ani trochę nie zbliżyła ich do Andrei Parisi. I w końcu Tamara odważyła się powiedzieć na głos:

– Wyatt, zaczynam wierzyć, że ona nie żyje. Wszystkie głowy poruszyły się w ponurych gestach zgody.

– Może to nie mieć na tym etapie znaczenia – zasugerował Brandt – ale może powinniśmy ponownie skontaktować się z wydziałem osób zaginionych. Powiedzieć im wszystko, co wiemy i zobaczyć, gdzie ich to doprowadzi.

– Jeśli Juhle nie może jej znaleźć, to im się też nie uda – uważają za główną podejrzaną. Jego ludzie pracują nad tym, wierzcie mi.

Farrell, który siedział na brzegu kanapy, z opuszczoną głową, wyprostował się.

– To połączenie na jej komórkę – powiedział – to ostatnia rozmowa z nią, o której nam wiadomo?

Hunt potwierdził.

– Więc wiesz na pewno – dowiedziałeś się tego wczoraj? – że od tamtej pory nie używała komórki?

– Zgadza się.

Farrell odetchnął ciężko.

– Cóż, zatem moim zdaniem nieważne czy ucieka, czy nie żyje, nie pozostał nam żaden trop. Żadne z nas nie znalazło nic, co mogłoby gdzieś dalej prowadzić, prawda?

Ponownie milcząca, ponura zgoda.

Hunt jednak nie był gotów pogodzić się z tym.

– Dobra, sam jestem zniechęcony. Ale pomówmy przez chwilę o teorii Juhle’a, że Andrea ucieka albo się zabiła. Czy ktokolwiek, oprócz mnie, widzi straszliwą wadę w tym rozumowaniu?

– Zakłada, że Andrea jest podwójną morderczynią – odezwała się Wu.

Hunt odwrócił się do niej, jego twarz jaśniała.

– Dokładnie. Wiem, że ty, Wes, Tamara i Craig nie znaliście jej zbyt dobrze. Ale Amy i Jason owszem, a ja byłem na dobrej drodze, i nie ma możliwości, bym zaakceptował to, że kogokolwiek zabiła.

– Ja też nie – powiedział Brandt. – Amy i ja znamy ją jeszcze ze studiów i zgadzam się. Nie mogę sobie tego wyobrazić.

– W porządku – powiedział Hunt. – Jeśli w to wierzymy, to możemy wykluczyć, że opuściła parking z własnej woli. Właściwie, oto co się stało: spotkała się z kimś, prawdopodobnie z osobą, która dzwoniła do niej z Saint Francis, kto albo przekonał ją, by z nim pojechała, albo najzwyczajniej ją porwał.

– Ktoś, kogo znała – dodała Wu.

– Możliwe. OK – mówił dalej Hunt – więc to nasza obecna pozycja. I nadal twierdzę, że wyprzedzamy policję.

– Tak, ale, Wyatt? – odezwał się Brandt, jakby na znak grupy, przemawiał w imieniu ich wszystkich. Odkaszlnął. – Cokolwiek się stało, to nie ma jej już dwie noce. Próbuję sobie wyobrazić jakiś scenariusz, włączając dokładnie to, co opisaliśmy, w którym ona jeszcze żyje. I cholernie przykro mi to mówić, ale żaden nie przychodzi mi do głowy.

Hunt rozejrzał się po twarzach zebranych. Wu miała łzy w oczach. Tamara i Chiurco trzymali się za ręce. Nie widział ani śladu nadziei i zrozumiał, że ci wszyscy światli ludzie doszli do tego samego, lecz nieuchronnego wniosku.

Hunt, Tamara i Craig pożegnali się z Wu, Brandtem i Farrellem w siedzibie Freemana. W prawie nieprzerwanym milczeniu przeszli kilka przecznic z powrotem do biura Klubu Detektywów i wspięli się po schodach. Gdy weszli, Tamara usiadła za biurkiem, Hunt stanął przy oknie i patrzył na Grand Avenue, a Chiurco nastawił kawę.

Włączając głośnik, Tamara wcisnęła guzik i dowiedzieli się, że nagrano siedem wiadomości.