Выбрать главу

Przesunął szkło na chłopca, zastanawiając się, czy w jakiś sposób mógłby znaleźć związek ze Staci Rosalier, którego zawsze brakowało w jakichkolwiek rozważaniach na temat Carol Manion z pozostałymi dwiema ofiarami. Wpatrywał się w twarz chłopca, z tego kąta niemal profil, z nadąsaną miną. Istotną cechą rozmazanego portretu, jaki oprawiony trzymała w mieszkaniu Staci, był szeroki uśmiech dziecka, zatem podobieństwo, jeśli istniało, pozostawało nieokreślone. Pomijając kolorystykę, mógł się wpatrywać, ile chciał, ale nie był w stanie stwierdzić, nie tylko, czy jest to to samo dziecko, ale nawet, czy Todd Manion jest w ogóle podobny do brata Staci.

Jednak tym, co na początku przykuło uwagę Hunta, nie była tożsamość chłopca per se, ale wiek jego matki. Nawet jeśli Hunt pomylił się, oceniając wiek Carol Manion o dziesięć lat i miała ona tylko, powiedzmy, pięćdziesiąt parę (w co wątpił), mało prawdopodobne było, że osiem lat wcześniej urodziła dziecko.

Oznaczało to, że Todd jest adoptowany.

Była to dziedzina, w której Hunt miał doświadczenie, nawet może był ekspertem, i wiedział, że jeśli tak jest w istocie, to byłoby to zdecydowanie niespotykane. Stosunkowo normalne było, aby bezdzietna początkowo para zdecydowała się na adopcję, a potem miała naturalne dzieci. Tak było w przypadku rodziny Hunta – jego matka najwyraźniej bezpłodna nim go zaadoptowali, urodziła w ciągu następnych ośmiu lat czwórkę jego rodzeństwa.

Wiedział jednak, że dużo rzadziej zdarza się, by para posiadająca już jedno lub dwoje naturalnych dzieci, chciała dodać do kompletu adoptowanego brata lub siostrę. Szczególnie, jeśli różnica wieku byłaby większa niż dziesięć lat. Nie oznacza to, że się tak nie działo. Ale jeśli tak, to okoliczności zachęcały do dowiedzenia się więcej.

Żeby nie wspominać o tym, że na tym etapie, cokolwiek odbiegającego od normy, co miało choćby najbardziej luźny związek z Andreą, skazane było na przykucie uwagi Hunta, który nie odpuści dopóki nie wyciśnie z tego wyjaśnienia.

Siedział bez ruchu przed monitorem, ale przestał go widzieć. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe wysiłki, wszystkie spekulacje, został mu tylko jeden fakt, który mógł dać mu jakiś zaczep: Carol Manion zadzwoniła do biura Andrei o 19:17.

Dlaczego akurat o tej godzinie? Czemu nie o piętnastej czterdzieści pięć albo o szesnastej, gdy czekała w domu na rychłe przybycie Parisi? Żeby sprawdzić, czy nie zgubiła się, albo czy nie zatrzymały jej inne sprawy? Albo nawet, czy nie stoi w korku? Choć taki telefon wykonałaby na komórkę Andrei. Prawda? Powinna mieć również numer komórki Andrei, czyż nie? Dzwonek telefonu wyrwał go z zadumy.

– Wyatt Hunt.

– Panie Hunt, z tej strony Mike Eubanks. W biurze powiedziano mi, że to ważne. Jak mogę pomóc?

– Pracuję na polecenie Gary’ego Piersalla nad sprawą zaginięcia Andrei Parisi – nie do końca prawda, ale Huntowi było wszystko jedno. Tym sposobem mógł zyskać sobie przychylność Eubanksa.

I zyskał.

– W takim przypadku odpowiem na wszelkie pytania.

– Zakładamy, że sprawy, jakie miała do omówienia z Betsy Sobo mogą mieć jakieś znaczenie, ale do spotkania nigdy nie doszło. Rozmawiałem dziś rano z Betsy, lecz miała jedynie ogólne pojęcie na temat tego, co Andrea mogła chcieć z nią omówić. Ale powiedziała mi, że Andrea zadzwoniła najpierw do pana i to pan skierował ją do Betsy.

– Zgadza się. Chciała omówić jakieś sprawy dotyczące praw do opieki, a to bardziej jurysdykcja Betsy, więc powiedziałem Andrei, żeby to z nią się skontaktowała.

– Prawa do opieki? Zdradziła jakieś szczegóły? Eubanks nie odpowiadał przez chwilę.

– Powiedziała, że ma potencjalnego klienta ze skomplikowanym przypadkiem przyznania praw do opieki, więc powiedziałem, że Betsy jest naszym asem w takich sprawach.

– Powiedziała, że ma potencjalnego klienta?

– Tak, jestem całkiem pewien.

– Więc nie chodziło o związek strażników?

– Klienta? Nie, nie odniosłem takiego wrażenia. Pracowałem już z nią nad sprawami związku, ogólne umowy i zasiłki, ale to było zdecydowanie coś innego. Poza tym… – przerwał.

– Co takiego? Zaśmiał się zawstydzony.

– No więc, mieliśmy z Andreą taki żarcik, tylko między nami. Zawsze, gdy dzwoniła w sprawach związków, zaczynała od słów „Włączaj silniki, Mike”.

– Włączaj silniki?

– Oznaczało to, że możemy wystawić rachunki za cały poświęcony czas. Tym razem, gdy sekretarka powiedziała mi, że na linii jest Andrea, odbierając połączenie powiedziałem „Już zwiększam obroty”, ona odparła „Obawiam się, że nie tym razem”. Więc nie chodziło o związek. Czy to o to panu chodziło?

– Nie jestem pewien. Ale nie zaszkodzi.

– Dobrze – po czym dodał. – Panie Hunt?

– Tak?

Eubanks wahał się przez chwilę.

– Czy myśli pan, że jest szansa, że ona jeszcze żyje?

– Nikt nie znalazł jej ciała – kolejne zdanie Hunt wypowiedział, nim zdążył się nad nim zastanowić. – A dopóki się to nie stanie, wolę w to wierzyć.

– Dobrze to słyszeć, szczególnie, że cała reszta cholernego świata, już ją pochowała. Mam nadzieję, że pomogłem.

Zamierzał od razu wykonać kilka telefonów, ale dochodziła siedemnasta i w TV mogło być coś, co wolałby najpierw zobaczyć.

Hunt kupił telewizor, żeby oglądać sport i, bardzo sporadycznie, wypożyczone filmy. Od lat nie polubił ani jednego programu telewizji lokalnej, ani nawet kablowej. Znajomi rozmawiali czasami o „Seinfeld” lub „Przyjaciołach”, a ostatnio o „Rodzinie Soprano” albo „Deadwood”, albo o tych durnych reality-shows. Nie pojmował tego – może to był nawyk, którego nigdy nie wykształcił. Nawet w czasie urlopu, co zdarzało się rzadko, zawsze robił coś aktywnego, zajmując czymś ciało lub umysł.

Ale teraz oglądał wiadomości. Już pierwszy kanał, który się pojawił, otrzymał od Hunta wzorową ocenę za subtelność, dzięki zdjęciu uśmiechniętej fotogenicznej Andrei Parisi w rogu ekranu z podpisem „Czekamy na Andreę” oraz bezustannie migającemu cyfrowemu zegarowi odliczającemu godziny, minuty i nawet sekundy odkąd jej nie było. 50:06:47.

Licząc od telefonu do niej do domu, o piętnastej w środę.

Zmieniając stację, usłyszał poważny głos prezentera: „…który odmówił ujawnienia tożsamości, potwierdził przed kilkoma minutami, iż Andrea Parisi jest obecnie uznawana za potencjalną samobójczynię i pozostaje, cytat, „nadal w kręgu podejrzanych”, koniec cytatu, w sprawie zabójstwa dokonanego w zeszły poniedziałek na sędzim federalnym George’u Palmerze i jego domniemanej kochance Staci Rosalier. Policja San Francisco nie potwierdza, ani też nie zaprzecza tym informacjom, jednak…”.

Wystarczy.

Hunt przełączył na TV Proces. Rich Tombo robił swoją część podsumowania kolejnego dnia procesu Donolana, stojąc przed Pałacem Sprawiedliwości, tuż za rogiem od mieszkania Hunta. Wydawało się, że cała wieczność minęła od rana, gdy na ulicy przed biurami Piersalla Spencer Fairchild oskarżył Hunta o zmowę z Andreą w obmyśleniu skomplikowanego chwytu reklamowego. Kiedy tego dnia w sądzie Tombo skończył swą analizę działań oskarżenia, wprawił w osłupienie nawet cynicznego Hunta, gdy zaczął przedstawiać nową kobietę, która zajmie miejsce zmarłej Andrei Parisi, zapewniając wgląd w obronę…

Hunt nie był w stanie nawet spojrzeć, kim była.

Wróciwszy na sieć lokalną, kolejna stacja, którą włączył, informowała o niemożności władz w identyfikacji jakiegokolwiek krewnego Staci Rosalier. Mieli nawet kopię rozmazanego zdjęcia brata Staci i teraz chłopiec uśmiechał się z ekranu, podczas gdy głos prezenterki zachęcał wszystkich, którzy rozpoznali chłopca, by zadzwonili na policję lub pod numer widniejący na dole ekranu.