Zresztą Szyrmanow zawsze się bezczelnie patrzy. Dobrze z nim pracować, dopóki ma się go pod sobą, ale jeśli trafisz w jego łapska, to nie wiadomo, co ścierwo z tobą zrobi.
Gryf się nie łudzi, że towarzysz Stalin wybaczy mu ucieczkę Feniksa.
A swoją drogą Szyrmanowa warto rozstrzelać, żeby w razie aresztowania trafić w ręce nieznajomego kata, a nie w łapy ulubionego ucznia.
VI
Jakiego cudu chcesz dokonać, Anastasia?
– Wyciągnąć wasz bank z bagna.
VII
Gryf wbił wzrok w klasztorny sufit. Dlaczego Stalin nie rozkazał aresztować go przy wyjściu? Po prostu dlatego, że niepewność jest najgorszą torturą. Wyczekiwanie na nieszczęście jest sto razy gorsze niż samo nieszczęście. Towarzysz Stalin zna się na tym doskonale i dlatego pozwala, żeby każdy sam się katował. Co zrobić? Jak się wywinąć? Akazis w takiej sytuacji wyskoczył przez okno. A Jeżów wystosował do Stalina list z cenną sugestią… Jeżów popełnił błąd: podsunął pomysł, który może zrealizować ktoś inny. I tak właśnie się stało: pomysł broni SA rozwijają inni i są za to nagradzani stalinowską wdzięcznością, a pomysłodawca Jeżów już nikomu nie jest potrzebny. Ratując się trzeba podsunąć Stalinowi taki pomysł, który może wykonać wyłącznie pomysłodawca… Trzeba coś wymyślić.
VIII
Dyrektorzy zorganizowali zrzutkę, każdy dał tyle, ile mógł, ostatnie miedziaki wygrzebywali z kieszeni. Skrzyknięto bezrobotnych, ci wypucowali okna na błysk, zmyli brud z murów, wyszorowali do białości marmurowe schody, wypolerowali wszystkie brązy. Dyrektorzy nie pozwolili Nasti myć okien na zewnątrz: chodź tutaj, do środka, dokonuj cudów.
A czegóż tu dokonywać? Wszystko jest bardzo proste. Na zewnątrz niech zasuwają bezrobotni. Dyrektorom ze względów prestiżowych nie wypada szorować okien własnego banku. Ale w środku nic nie stoi na przeszkodzie.
A więc, panowie dyrektorzy, ściągamy fraki, odpinamy białe mankiety i bierzemy się za porządki. Podłoga musi błyszczeć, brązy powinny świecić w ciemności. I nie ma się czego wstydzić: jeśli się oczekuje cudu, warto przygiąć trochę karku. Ciężka robota nikomu ujmy nie przynosi. Gdybyście tylko wiedzieli, kim naprawdę jest senorita Anastasia! A nie wstydzi się prac porządkowych.
A po Palmie krąży kolejna plotka: senoritę zwabił bank Balericas TS. Odpalił jej tysiąc peset. Dokonała pierwszego cudu: kupiła wiadro, szmatę i w dziesięć minut doprowadziła do porządku trzydzieści ogromnych okien i całą fasadę siedziby… Ściągają ludzie pod bank, oczom własnym nie wierzą: dziś rano jeszcze nie dawało się przejść, smród uryny odpędzał stąd nawet bezdomne psy. A teraz!…
– I to wszystko zrobiła w pięć minut?
– W trzy.
IX
Brakuje ludzi w wywiadzie. Wciąż brakuje. Dlatego dowódca specgrupy Szyrmanow musi przyklejać sobie wąsy. Po spotkaniu odlepia wąsy i melduje Chołowanowowi:
– Kapitan Kabaława, komendant specpociągu towarzysza Berii donosi, że towarzysz Beria nie rozumie, co się wydarzyło nad jeziorem Seliger. Podobnie Zawieniagin i Seriebriański. Wszyscy są przekonani, że to sprawka Mazura, który zabija wzrokiem.
– Dobra, to na dziś wszystko.
Rankiem Gryf odbył spotkanie ze swoim nowym agentem Seriebriańskim. Meldował dokładnie to samo, co do joty. Dobrze, jeżeli informacje z różnych źródeł się pokrywają.
X
Dyrektrzy skończyli robotę dobrze po północy. Chyba nigdy tak się nie uchetali. W Moskwie taka akcja ma nawet nazwę: niedziela czynu partyjnego. Zdarzało się, że nawet towarzysz Lenin osobiście dźwigał polano po Kremlu. Co z tego, że nadmuchane.
No i co, lwy finansjery? Zmęczeni? To z braku wprawy. Ale na sercu radośniej. Lubi człowiek po robocie usiąść sobie, choćby na podłodze, wywalić jęzor jak zgoniony pies i popodziwiać własne dzieło.
A jest co podziwiać.
Koło północy zaniepokojone małżonki dyrektorów spotkały się w westybulu banku. Nigdy nie widziały u swoich mężów takiego zamiłowania do pracy. Wewnątrz cały bank wypucowany na sto dwa: wszystko lśni i błyszczy. Ktoś przywiózł beczułkę hiszpańskiego piwa San Miguel – znaczy się święty Michał. Nikt nie ma ochoty wracać do domu. Wypili jak kumple, żal tylko, że nie ma nic na ząb.
– Senortta Anastasia, gdzie pani mieszka?
– Nigdzie.
– Jak to nigdzie?
– Gdzie popadnie: na plaży, na kamyczkach. Dyrektorzy naradzili się przed wyjściem. Uznali, że z Balericas i tak nie ma czego ukraść, a poza tym senorita nie wygląda na taką, co by miała chrapkę na kancelaryjne biurko.
– Senorita Anastasia, dyrektor generalny ma na zapleczu, za swoim gabinetem, mały pokoik. Stoi tam skórzana kanapa. Jeżeli nie boi się pani zostać tu sama na noc…
XI
Frau Bertina wezwała Rudiego do gabinetu. Późnym wieczorem. Gdy wszyscy spali. Przepuściła ucznia przodem, przekręciła klucz w drzwiach.
– Podejdź do mnie. Zbliżył się.
– Jesteś niedobrym chłopcem, Rudi. Piszesz z błędami. Nadstaw rękę.
Nadstawił.
Przymknęła z rozkoszą powieki. Na jej ustach błąkał się tajemniczy uśmiech rozpustnej Giocondy. Frau nabrała zamachu, zdzieliła go linijką w rękę i z jej piersi dobył się namiętny jęk:
– A-a-ch!
XII
Gryfowi nieraz przychodzą do głowy rozmaite pomysły.
– Towarzyszu Stalin, próby z bronią SA pomyślnie dobiegły końca. Podczas likwidacji celu ćwiczebnego czołowi liderzy NKWD przebywali w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Ani jeden z nich nie zrozumiał, co się naprawdę wydarzyło. Dlatego broni SA można używać do zadań bojowych, nie obawiając się, że policje obcych państw wpadną na jej trop. Naturalnie, pod warunkiem, że ktoś nie zdradzi…
Stalin podniósł te swoje tygrysie oczy.
– Kto mógłby zdradzić?
– Towarzyszu Stalin, o istnieniu broni SA wie bardzo ograniczony krąg ludzi. Jednego z nich trudno uznać za waszego sprzymierzeńca. Mam na myśli Jeżowa. To on podsunął pomysł…
Stalin przeszedł się po gabinecie. Wystukał popiół z fajki. Kiwnął:
– Miałem zamiar pozwolić mu pochodzić jeszcze parę miesięcy. Aresztowania Jeżowa nie wolno powierzać towarzyszowi Berii. Jeżów ze swoją tajemnicą nie ma prawa dostać się w ręce NKWD. Towarzyszu Chołowanow, zajmijcie się tym.
Gryf zapewnił, że tylko jeden człowiek może zdradzić tajemnicę SA. Teraz ugryzł się w język: w istocie jest ich dwoje. Przecież Feniks też zna sekret systemu. A Feniks wyłamał się spod kontroli. Tajemnica broni SA jest zagrożona. Dlatego następna w kolejności jest właśnie ona…
XIII
Straszliwy ból przeszył dłoń. Rudi zagryzł wargę. Nie wiedział, dlaczego nie wolno mu krzyczeć. Po prostu: tak postanowił.
XIV
Nastia usnęła tak, jak zawsze: momentalnie wpadła w otchłań. Przed jej oczami zachrobotał ciężkim łańcuchem straszny bury wilczur, nie wiedzieć czemu bardzo podobny do Saszy-Gryfa. A ona, Nastia, puszysty biały pies, kąsała go zapamiętale, domagając się miłości. I dawał jej miłość. Dawał jej dużo miłości.
XV
Krzycz – szepnęła. – Krzycz.
Ból ponownie przeszył go aż do pięt. Przygasła zielona lampa pod sufitem. Nie wiedział, na jak długo.
Najpierw poczuł policzek na szorstkim dywanie. Potem ucho i lewe oko. Zamrugał.
Jej szczupłe palce pianistki delikatnie ujęły i odwróciły jego dłoń:
– Rudi, teraz naprawdę będzie bardzo bolało. Krzycz.
Chciał zobaczyć wzniesioną pod sufit linijkę. Szukał jej wzrokiem. Ale zamiast linijki zobaczył jej oczy.