Выбрать главу

Panna Sybil mlasnęła z dezaprobatą.

– Cóż, wkrótce to zmienimy, prawda? Chłopcy, wnieście bagaże do środka. Dallas, czy ty żujesz gumę?

– Tak jest, psze pani.

– Nie wejdziesz do domu ani z gumą, ani w czapce. Francesca zachichotała, gdy starsza pani weszła do środka. Dallie cisnął gumę w krzaki.

– Poczekaj tylko – mruknął złowrogo do Franceski. Skeet zachichotał.

– Wygląda na to, że dzięki naszej Francie złapiemy oddech – stwierdził.

Dallie odpowiedział uśmiechem.

– Już widzę, jak panna Sybil zaciera ręce, zanim się do niej dobierze. – Spojrzał na Francescę. – Naprawdę nie czytałaś Fitzgeralda?

Powoli ogarniało ją wrażenie, że przyznała się do serii krwawych zabójstw.

– Przecież to nie zbrodnia. – Zachichotał.

– Tutaj, owszem. Jezu, ależ się wpakowałaś.

Trzy dni po przyjeździe do Wynette Francesca wymknęła się z sypialni, którą wyznaczyła jej panna Sybil. Miała na sobie jeden z podkoszulków Dalliego i zadziwiające majteczki z czarnego jedwabiu, które nie wiadomo jakim cudem znalazły się wśród ubrań pożyczonych od panny Sybil.

Odkąd tu przyjechali, rzadko widywała Dalliego. Wychodził rano i wracał wieczorem, spędzała więc całe dnie z panną Sybil. Zaledwie dzień po przyjeździe starsza pani wepchnęła jej w ręce egzemplarz Cicha jest noc i poradziła, żeby się nie dąsała, kiedy nie wszystko układa się po jej myśli. Denerwowało ją, że Dallie ją porzucił. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic, jakby nie spędzili razem nocy. Początkowo nie zwracała na to uwagi, ale teraz postanowiła walczyć o to, czego chce. A chciała się kochać.

Jego głos wyrwał ją z zadumy.

– Francie, jeśli to ty, wchodź i nie hałasuj tak!

– Cicho! – Wbiegła do jego sypialni. – Bo nas usłyszy!

Był w ubraniu. Grał w golfa: strzelał do pustej butelki po piwie.

– Panna Sybil jest ekscentryczką, ale nie jest pruderyjna. Chyba była rozczarowana, kiedy powiedziałem, że zamieszkamy osobno.

Francesca też, ale nie będzie teraz do tego wracać.

– Słuchaj, prawie cię ostatnio nie widuję. Myślałam, że nadal się na mnie gniewasz przez Bestię.

– Bestię?

– Tego cholernego kota. – W jej glosie pojawiła się irytacja. – Znowu mnie podrapał.

Dallie się uśmiechnął, ale zaraz spoważniał.

– Szczerze mówiąc, Francie, uznałem, że lepiej będzie, jeśli na jakiś czas damy sobie spokój. Chyba nie masz ochoty na jeszcze więcej komplikacji w życiu. Jestem nieodpowiedzialny, jeśli chodzi o kobiety. – Wziął zamach. – To nie napawa mnie dumą, rozumiesz, ale nic na to nie poradzę. Jeśli więc chodzą ci po głowie bzdury w stylu wspólnych śniadanek i ręczników pod kolor szlafroka, z naszymi monogramami, zapomnij o tym.

Zostało w niej jeszcze dosyć starej, wyniosłej Franceski, by zdołała roześmiać się chłodno mimo guli w gardle.

– Doprawdy, Dallie, co ty pleciesz? Wychodzę za Nicky'ego, zapomniałeś już? To moje ostatnie chwile na wolności. – Tylko że wcale nie wyjdzie za Nicky'ego. Wczoraj znowu dzwoniła, miała nadzieję, że wybłaga małą pożyczkę, żeby choć trochę uniezależnić się od Dalliego. Lokaj powiedział, że pan Nicholas jest w podróży poślubnej.

Dallie podniósł głowę.

– Naprawdę? Żadnych romantycznych bzdur? Żadnych długoterminowych planów?

– Skądże.

Przysiadła na fotelu i błądziła wzrokiem po półkach pełnych książek, jakby były ciekawsze niż mężczyzna tuż obok.

– To fascynacja, skarbie – odparła lekko. – Jesteś jedyny w swoim rodzaju, wiesz chyba.

– Nic więcej?

– Dallie, nie chcę cię obrazić, ale kobiety mojego pokroju nie tracą głowy dla zubożałych golfistów. – A właśnie że tak, dodała w myślach. Ja tak.

– To prawda. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żebyś straciła głowę dla kogokolwiek zubożałego.

Później, gdy leżała w jego ramionach, zmęczona miłością, dumała, jakie to dziwne – odrzuciła zaloty samego księcia Walii, a zakochała się w Dalliem Beaudinie. Musnęła ustami jego pierś. Zanim zasnęła, obiecała sobie, że zmusi go, by ją pokochał. Stanie się taką kobietą, jakiej pragnął, a wtedy odwzajemni jej uczucie.

Dallie miał kłopoty z zaśnięciem i wiedział, że tak będzie jeszcze przez kilka tygodni. Halloween go przytłaczało. Uciekał od wspomnień, wyobrażał sobie, że jest na polu golfowym albo rozmyślał o Francesce. Była osobą, która miała o sobie bardzo wysokie mniemanie tylko dlatego, że uganiała się po Europie, zajadając ślimaki, jednak Dallie uważał, że nauczyłaby się o wiele więcej, gdyby spędziła trochę czasu na kocu z chłopakiem z Wynette.

Nie była na tyle doświadczona w łóżku, by się odprężyć, widział, że cały czas się denerwuje, czy wszystko robi jak trzeba.

Wiedział też, że sobie wmówiła, że go kocha, ale wystarczy doba w Londynie, by o nim zapomniała. Jednak, mimo że nie chciał się przed sobą do tego przyznać, jakaś jego cząstka będzie za nią tęsknić, choć to uparta i zarozumiała baba. Godzinami przeglądała się w lustrze, robiła bałagan, gdziekolwiek stanęła, jakby oczekiwała, że służba zaraz wszystko posprząta. Ale i tak się starała, widział to. Pomagała pannie Sybil, opiekowała się tym cholernym kotem i starała się zaprzyjaźnić ze Skeetem, opowiadając mu o wszystkich gwiazdach, które znała. Zabrała się nawet do lektury Salingera. I co najważniejsze, powoli przyjmowała do wiadomości, że świat nie powstał tylko po to, żeby spełniać jej zachcianki.

Jednego był pewien. Stary Nicky dostanie o wiele lepszą kobietę, niż wysłał do Ameryki.

Rozdział 14

Niewiele brakowało, a Naomi Jaffe Tanaka tańczyłaby dokoła biurka. Wreszcie zlokalizowała swoją Dziewczynę z Iskrą! Dyktowała sekretarce polecenia.

– Nie kontaktuj się z nią, sama to zrobię. Tylko sprawdź, czy wszystko się zgadza.

Sekretarka podniosła głowę.

– Nie odrzuci tej oferty, co?

– Na pewno nie. Nie odrzuca się takiego wynagrodzenia. – Mimo pewności w głosie Naomi zawsze się wszystkim denerwowała. – Chcę tam polecieć najszybciej, jak to możliwe.

Sekretarka wyszła, a Naomi, po chwili wahania, zadzwoniła do swego mieszkania. Był tam -nie zniknął. Niepotrzebnie pozwoliła mu zostać. Gdyby ktoś w agencji się dowiedział…

– Odbierz, do cholery.

– Krematorium i burdel, słucham?

– Nie możesz powiedzieć: halo, jak normalny człowiek? – warknęła. Dlaczego się na to godzi? Policja chce go przesłuchać, jednak Gerry twierdził, że aresztują go pod fałszywym zarzutem handlu narkotykami. Wiedziała, że sam od dawna nie bierze, a tym bardziej nie sprzedaje niczego nielegalnego, ale z dawnych czasów została w niej nieufność do władz. Może rzeczywiście nie chodzi o zwykłe przesłuchanie?

– Bądź grzeczna, bo się rozłączę – zagroził.

– Bomba – syknęła. – Czy jak będę naprawdę wredna, wyprowadzisz się?

– Dostałaś list z podziękowaniem od organizacji dobroczynnej. Marne pięćdziesiąt dolców.

– Nie masz prawa czytać mojej korespondencji.

– Kupujemy sobie zbawienie, co, siostrzyczko?

Naomi nie dała się złapać na przynętą. Milczała, dopóki jej nie przeprosił.

– Przepraszam. Umieram z nudów.

– A przejrzałeś informatory o studiach prawniczych? – zapytała spokojnie.

– Nie zaczynaj znowu.

– Gerry…

– Nie sprzedam się!

– Pomyśl tylko. Nie, nie sprzedasz się. Zrobisz więcej dobrego, walcząc w ramach…

Bzdura! Co może jeden prawnik więcej wobec groźby wojny atomowej! – A jednak, mimo krzyków i złości, wiedziała, że myśl o studiach wcale nie jest mu taka wroga. Musi jednak sam do tego dojrzeć, nie naciskała więc. – Słuchaj, Gerry, muszę wyjechać na kilka dni. Proszą cię, zniknij z mojego mieszkania, zanim wrócę.