Выбрать главу

– Jak leci, Dallie? – Nicklaus uśmiechnął się przyjaźnie. Jego syn Steve niósł za nim kije golfowe.

Pożrę cię żywcem, szeptał Niedźwiedź w myślach Dalliego.

Ma czterdzieści siedem lat, powtarzał sobie Dallie i podał mu rękę. Nie ma szans w starciu z kimś o dziesięć lat młodszym, w szczytowej formie.

Nie zawracam sobie głowy twoim trupem, syczał Niedźwiedź.

Steve Ballesteros gawędził z kimś z publiczności, miał opaloną twarz i olśniewająco białe zęby. Właściwie Dallie powinien się bardziej obawiać jego niż Nicklausa. Był świetnym golfistą, ostatnio ciągle wygrywał. Dallie z trudem przestał myśleć o Nicklausie i podszedł do Ballesterosa, żeby się z nim przywitać… i wtedy zobaczył, z kim ten rozmawia.

Nie wierzył własnym oczom. Nawet ona nie zrobiłaby czegoś takiego. A jednak! Stała tam w czerwonej sukience, która przypominała raczej bieliznę niż zwykły strój, uśmiechała się do Steve'a, jakby był jakimś latynoskim bogiem. Holly Grace kuliła się niedaleko z bardzo nieszczęśliwą miną, Teddy stał obok matki. Cholerna Francesca spojrzała wreszcie na niego i uśmiechnęła się, chłodno i obojętnie. Lekko skłoniła głowę, aż słońce błysnęło w srebrnych kolczykach. Odgarnęła ciemny kosmyk za ucho. Nie do wiary!

Miał ochotę udusić ją gołymi rękami, ale Steve uścisnął mu dłoń. Dallie posłał mu fałszywy uśmiech i odwzajemnił uścisk.

Tego dnia grał jak szalony. Co jakiś czas zerkał na Francescę, wyzywającą i wyniosłą w czerwonej sukience, aż wściekłość odbierała mu rozum. Nie wiedział, jak mu idzie, póki nie usłyszał tryumfalnego wrzasku Holly Grace. Spojrzał na tablicę wyników.

Walczył o pierwsze miejsce.

Z Jackiem Nicklausem.

Szedł do piętnastego dołka, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jak to się stało? Kiedy odpadł Ballesteros? Jakim cudem Dallas Beaudine z Wynette w Teksasie może walczyć o zwycięstwo z samym Jackiem Nicklausem? Nie mieściło mu się to w głowie. Nie może teraz o tym myśleć, bo jeśli zacznie, Niedźwiedź nie da mu spokoju.

I tak przegrasz, Beaudine. Pokażesz wszystkim, że Jaycee miał rację. I ja. Nie masz jaj. Nie pokonasz mnie.

Odwrócił się do niej. Wyprostowała się, lekko ugięła kolano, tak że ta idiotyczna sukienka podjechała jeszcze wyżej. Ściągnęła łopatki, wypchnęła piersi do przodu. Oto twoje trofeum, zdawała się mówić. Nie zapominaj, o co grasz.

Grał, dając z siebie wszystko. Aż nadszedł osiemnasty dołek. Mieli po tyle samo punktów.

Kamerzyści szli za nimi krok w krok, śląc w świat transmisję z jednego z najbardziej wyrównanych i zaciętych turniejów golfowych w historii. Widzowie obserwowali każdy ruch, wstrzymując oddech. Oni już wygrali -oglądali widowisko, które na długo zapadnie im w pamięć. Pokochali Dal-liego przed laty i od dawna czekali, aż pokaże im, jak się zwycięża. Ale z drugiej strony, przecież jego przeciwnikiem jest Jack Nicklaus! Cudownie byłoby, gdyby stary mistrz znowu pokazał klasę.

Osiemnasty dołek. Przed nimi Jezioro Hogana, nazwane tak, bo wielki Ben Hogan przegrał przez nie w 1951 roku, gdy próbował przebić piłeczkę nad nim, zamiast dokoła. Wielu innych powtórzyło ten błąd i wszyscy zapłacili za to straszliwą cenę – przegrali.

Jack nie obawiał się ryzyka, ale nie wygrywa się, marnując dobre piłki, i zdecydował się na strzał dokoła jeziorka. Uderzył. Nad polem golfowym zerwała się burza oklasków. Nicklaus zaczarował piłeczkę. Upadła osiemnaście metrów od dołka.

Dalliego ogarnęła panika. Aby dotrzymać Nicklausowi kroku, musi powtórzyć jego wyczyn. To trudne, a na oczach tysięcy widzów wręcz niemożliwe.

Przerażony spojrzał na Francescę. I zobaczył, jak spada z niej maska. Opuściła głowę, złagodniała i spojrzała mu prosto w oczy, błagając bez słów, by dał z siebie wszystko. Dla niej. Dla Teddy'ego. Dla nich.

Rozczarujesz ją, Beaudine, kpił Niedźwiedź. Zawiodłeś wszystkich, których kochałeś, i zaraz znowu to zrobisz.

Francesca szepnęła coś bezgłośnie.

– Proszę.

Dallie przypomniał sobie wszystko, co mu powiedziała, i podszedł do Skeeta.

– Strzelam przez jeziorko – oznajmił.

Myślał, że Skeet mu nawymyśla, że oszalał. On jednak się zamyślił.

– Dwieście czterdzieści metrów i ani centymetra dalej.

– Wiem.

– Jeśli pójdziesz na pewniaka, dokoła jeziorka, nadal masz szanse.

– Mam już dosyć szans – mruknął Dallie. – Ryzykuję.

Jaycee nie żyje do wielu lat. Nie musi draniowi niczego udowadniać. Francie ma rację. Nie próbując, popełniał gorszy grzech, niż przegrywając. Spojrzał na nią. Najbardziej na świecie pragnął jej szacunku. Trzymały się z Holly Grace za ręce, spięte jak nigdy, jakby od jego strzału zależały losy świata. Teddy siedział na ziemi, jak zawsze skupiony.

Hogan nie dał rady przez jeziorko, szeptał Niedźwiedź. Skąd pomysł, że tobie się to uda?

Bo mnie zależy bardziej, odparł.

Nie uda ci się, uprzedzał Niedźwiedź.

Zobaczymy.

I uderzył.

Tłum oszalał, ogłuszył Dalliego krzykiem, gdy jego piłeczka upadła… trzy metry od dołka. Tylko trzy.

Jack Nicklaus wycelował… jego piłeczka musnęła dołek, ale nie wpadła do środka.

Został tylko Dallie. Jeśli trafi, wygra. Jeśli nie, nadal musi walczyć.

Zerknął na Francescę. Znowu szepnęła:

– Proszę.

Choć zmęczony, nie miał siły sprawić jej zawodu.

Rozdział 31

Dallie podniósł rękę w geście zwycięstwa. Skeet szlochał jak dziecko, tak wzruszony, że nie mógł się ruszyć. I tak pierwszą osobą, która mu gratulowała, był Jack Nicklaus.

– Świetna gra, Dallie – powiedział i objął go ramieniem. – Gratuluję.

A potem Skeet go ściskał i walił w plecy. Dallie odpowiedział mu tym samym, ale cały czas przyglądał się tłumowi… aż znalazł to, czego szukał.

Holly Grace przedarła się pierwsza, za nią Francesca i Teddy. Holly Grace biegła do niego. Ciągle miała wspaniałe nogi, które wzbudzały zachwyt wszystkich chłopców w Wynette. Biegła do mężczyzny, którego kochała, odkąd sięgała pamięcią, w końcu zatrzymała się i dostrzegła, że jego niebieskie oczy przesuwają się po niej… i szukają dalej, szukają Franceski. Przeszył ją ból, myślała, że pęknie jej serce, a potem cierpienie ustąpiło i wreszcie pozwoliła mu odejść.

Teddy przywarł do jej boku, jeszcze nie był gotów, by tak jawnie okazywać uczucia. Holly Grace objęła go i razem patrzyli, jak Dallie Beaudine bierze Francescę na ręce, a ona odchyla głowę do tyłu i śmieje się do bezchmurnego nieba, a potem obsypuje go pocałunkami, kłując go śmiesznymi kolczykami.

Po dłuższej chwili odwróciła się, odnalazła wzrokiem Holly Grace i wyciągnęła do niej rękę, i Holly Grace do nich dołączyła. Dallie przytulił je obie, dwie kobiety najbliższe mu na świecie, dwie miłości jego życia, miłość chłopięcą i miłość męską: kobietę wysoką i silną oraz drobną i kruchą, o miękkim sercu i kręgosłupie ze stali. Poszukał wzrokiem Teddy'ego, ale nie ponaglał go. Na razie wystarczy, że wymienili uśmiechy.

Podbiegł do nich fotograf prasowy i zrobił zdjęcie, które miało się pojawić na pierwszych stronach gazet sportowych w całym kraju: szczęśliwy Dallie Beaudine z Francescą Day na rękach i Holly Grace Beaudine u boku.

Francesca musiała wracać do Nowego Jorku, na Dalliem ciążyły obowiązki zwycięzcy i w rezultacie w ogóle nie mieli dla siebie czasu. Obiecał, że zadzwoni.

Francesca uśmiechnęła się i patrzyła, jak otaczają go dziennikarze.

Wróciła do Nowego Jorku z Holly Grace. Dotarły do miasta bardzo późno. Kiedy położyła Teddy'ego spać, zerknęła na zegarek, Dallie już nie zadzwoni. Następnego dnia była na próbie uroczystości pod Statuą Wolności, na spotkaniu z producentem i dwóch konferencjach. Sekretarka wiedziała, gdzie ją zastać o każdej porze, ale Dallie nie dzwonił.