Выбрать главу

Jack Hamilton zachowywał wobec niej dystans, czego nie można było powiedzieć o Ralphie, który niemal bez przerwy jej asystował i w ten sposób dawał do zrozumienia, że popełnił gruby nietakt w wieczór kolacji u Thorntona. Poprosił ją zresztą o wybaczenie tego aroganckiego zachowania.

W końcu miesiąca sporo padało, często jednak również świeciło słońce. Królowa, która niechętnie pozostawała w stolicy, bo jej klimat w ciepłych porach roku uważała za niezdrowy, przygotowywała się do krótkiego pobytu w Hampton. Anna wpadła w doskonały nastrój na myśl o tym, że wkrótce znajdzie się niedaleko Maiden Court.

Miała nadzieję, że nie będzie zmuszona rozstrzygnąć swojego dylematu przed wizytą w domu, zanim dowie się, co powiedział ojciec Jackowi. Jednak któregoś wieczoru, gdy przygotowywała się do ostatniego balu maskowego w Greenwich, dostała liścik od Hamiltona, w którym prosił ją o kilka chwil rozmowy.

– Nie możesz teraz iść – sprzeciwiła się Allison Monterey – Obiecałaś mi ufryzować włosy, a nikt tego nie robi tak dobrze jak ty. Niech paź powie Jackowi, że spotkasz się z nim wieczorem.

Zadowolona z kilkugodzinnego odroczenia wyroku, Anna poleciła chłopcu, by przekazał milordowi, że obowiązki nie pozwalają jej odbyć tej rozmowy niezwłocznie, ale chętnie spotka się z nim wieczorem. Potem zaczęła układać niesforne loki Allison.

Gdy skończyła się kolacja i ucichł gwar, a Jacka wciąż nie było, Annę nawiedziły złe przeczucia. Wiedziała, że Ralph, który podczas biesiady zajmował jak zwykle miejsce w pobliżu królowej, wkrótce podejdzie do niej i zabierze ją na tańce.

Rozejrzała się dookoła po zatłoczonej sali, szukając znajomej siwej głowy, ale bez powodzenia, zauważyła natomiast swojego brata George'a, który posilał się w towarzystwie żony. Gdy pochwycił jej spojrzenie, wstał i podszedł do Anny. Nie rozmawiała z nim prywatnie od dnia swojej potajemnej wyprawy do Maiden Court. Brat czule ją pocałował i usiadł obok niej na ławie.

– Siostro, jak pięknie wyglądasz, masz niezwykle elegancką suknię.

Anna włożyła tego wieczora jedną ze swych nowych kreacji, bardzo twarzową, bladozieloną.

– Dziękuję. – Widząc, że zatrzymał wzrok na jej nietkniętym talerzu, dodała: – Niestety, ta suknia jest dość obcisła i chyba nie odważę się dzisiaj nic zjeść.

Roześmiał się.

– Rozumiem, że nie masz apetytu. Ja też bym go stracił, gdyby Jack Hamilton zagiął na mnie parol.

– Wiesz o tym?

– Naturalnie. Ponieważ w Greenwich jestem najbliżej spokrewnionym z tobą mężczyzną, Jack czul się w obowiązku poinformować mnie o rozwoju wypadków.

– I co o tym sądzisz?

– Myślę, że mieć dwóch narzeczonych jednocześnie to dość osobliwa sytuacja.

– On nie jest moim narzeczonym – kwaśno odparła Anne. – Oświadczył mi się, a ja… zastanawiam się nad tym. Wciąż jestem zaręczona z Ralphem.

– To dlaczego nie powiedziałaś tego Jackowi od razu? – spytał George. – To nie jest człowiek, z którym można igrać, sama wiesz.

– Och, wiem! Strasznie się zaplątałam, George. Nie mam pojęcia, dlaczego od razu nie dałam Jackowi odprawy.

– Nie masz pojęcia? A zwykle jesteś taka bystra!

– Przestań sobie dworować i powiedz, co mam zrobić?

– Tego nie mogę, ale zdradzę ci, Anno, jakie jest moje zdanie w tej sprawie. Uważam, że jeśli poświęciłaś oświadczynom Jacka choćby chwilę namysłu, oznacza to, że Ralph nie jest mężczyzną dla ciebie. A skoro nie jest, powinnaś mu to powiedzieć wprost. Wstyd mi, że pozwalasz sobie na takie igraszki.

– Mnie też jest wstyd – przyznała żałosnym tonem – ale wcale z nikim nie igram. Doszłam do tego, że nie mogę myśleć. spać, skupić się, w ogóle nic nie mogę.

– Całkiem ci to służy – stwierdził pogodnie George. – Czy Jack czeka na twoją odpowiedź i chce ją dostać przed wyjazdem w dzicz Northumberlandu?

– Tak, ale wolałabym, żeby tam pojechał. Może gdyby nie było go na miejscu, umiałabym zdobyć się na więcej obiektywizmu.

Wielkie nieba, Anno! – pomyślał George ze smutkiem. Już sama taka myśl powinna ci pomóc zorientować się w sytuacji.

Przyjrzał się siostrze, która machinalnie przesuwała łyżkę po talerzu, mając w oczach wyraz całkowitego zagubienia. Tak bardzo się różniła od Anny, która z wielką swadą mówiła o zajmowaniu należnego jej miejsca na dworze, że mogłaby uchodzić za zupełnie obcą osobę. Mimo to rysy jej delikatnej twarzy były George'owi doskonale znane. Zmiana zaszła wewnątrz.

– Czy nie masz dla mnie żadnej rozsądnej rady? – spytała, podnosząc wzrok. – Czuję się tutaj bardzo samotna. Nie mogę porozmawiać o tym z żadną moją przyjaciółką ani naturalnie z Ralphem, ani z…

– Ani z Jackiem?

– No, gdyby Jack nie był tym zainteresowany, to akurat z nim mogłabym porozmawiać o wszystkim.

Znów jakże wymowne stwierdzenie! Gdyby nie chodziło o jego siostrę i o Hamiltona, George poradziłby tak: Jeśli takie są twoje uczucia, pani, łap szybko ten wzór wszelkich cnót i mocno trzymaj, żeby ci nie uciekł. Ponieważ jednak nie mógł tego zrobić, zaproponował:

– Opowiedz mi o swoich uczuciach do Jacka. – Ich sąsiedzi przy stole już wstali, by śladem królowej udać się do sali tanecznej, George i Anna zostali więc sami.

Anna niewiele zjadła, ale wina sobie nie odmawiała i dzięki temu mogła się zdobyć na całkowitą szczerość.

– On jest jak ciepła peleryna w chłodny dzień… nie z jakiegoś wspaniałego materiału, lecz z porządnej, grubej wełny, nieprzepuszczającej dokuczliwego, zimnego wiatru. Jest jak pierwsza kromka chleba, którą bierzesz do ust każdego ranka. Przy nim mam takie wrażenie, że nic złego nie może się stać, bo jestem pod jego opieką… – Urwała. Do tej pory nie wiedziała, że to właśnie czuje… te słowa przyszły same.

George zamyślił się nad nimi, a potem stwierdził:

– Takie uczucia budzi kochający bliski krewny.

– Masz rację, ale wiedz, George, że gdybyś teraz mnie objął i pocałował, nie miałabym wrażenia, że serce bije mi tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi, – Znów wyznała coś, z czego nie zdawała sobie sprawy! Ale to była prawda. Tamtego wieczora Jack postanowił nadać ich znajomości zupełnie inny wymiar, a ona mimo zmieszania i zakłopotania, jakie wówczas poczuła, nie potrafiła o tym zapomnieć.

George uniósł brew.

– Rozumiem. Skoro więc twoje uczucia są takie a nie inne, właściwie nie wiem, co ci stoi na przeszkodzie. Na co czekasz, siostro?

– Jest przeszkoda… Marie Claire. Kimkolwiek jestem i mogę być dla Jacka, zawsze pozostanę na drugim miejscu, a jak dobrze wiesz, nigdy nie umiałam pogodzić się z tym, że ktoś jest przede mną.

– Marie Claire… – powtórzył wolno George. – Tak, jego pierwsza żona.

– I pierwsza miłość! Jedyna miłość, jak utrzymuje Jack i wszyscy dookoła. Czy wiesz, że w Ravensglass Marie Claire ma swoje mauzoleum? Paskudną budowlę z różowego marmuru, w której jak rok długi Jack składa kwiaty ku czci tej przeklętej kobiety!

– Anno – zapytał nagle zaniepokojony George – ile wina wypiłaś dziś wieczorem?

– Och, mnóstwo!

George wiedział, że jego siostra nie powinna pić. Jeden kielich wina jeszcze znosiła, ale jeśli pozwoliła sobie na więcej. zaczynała wyglądać na pijaną. Ojciec zawsze twierdził, że w całym chrześcijańskim świecie nie znajdzie się drugiej osoby z tak słabą głową.

Rozejrzał się po sali. Judith nie było, zapewne przeszła do sali tanecznej. Szkoda, bo mógłby ją poprosić, by zaprowadziła siostrę na górę i położyła do łóżka, zanim Anna ściągnie na siebie nieszczęście.

Judith znikła, ale Ralph Monterey jeszcze był w pobliżu. Właśnie opuścił podwyższenie i ruszył w ich kierunku. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i z drugiej strony ukazał się Jack Hamilton. Stanęli twarzą w twarz przed Anną i George'em w wąskim przejściu między długimi stołami. Obaj skłonili głowy.