Выбрать главу

– Beznadziejny – nie zgodziła się Janey. – Na samym środku sali…

Kelner przyniósł zamówione napoje.

. – Jak się pan miewa? – zapytała uprzejmie Janey.

– Dziękuję, dobrze – odparł rzeczowo.

– Dziwne, że nie dostałam mojego boksu, prawda? – powiedziała Janey.

– Dziś mamy specjalną rezerwację.

– Jak co dzień – rzuciła Janey nonszalancko – tylko zwykle rezerwujecie go dla mnie!

Kelner skinął tylko głową.

– Janey, błagam cię… – jęknęła Patty.

– Co znowu? – zapytała Janey wyzywająco. – Mam siedzieć cicho jak mysz pod miotłą? Jak ty? Nie zrobiłam nic złego. Zapamiętaj to raz na zawsze…

– Już dobrze, wiem. – Patty rozejrzała się nerwowo.

– Boże. – Janey westchnęła. – Ty chyba powinnaś wierzyć, że jestem niewinna. Napisałam ten scenariusz, przecież pamiętasz, jak nad nim pracowałam…

– Ale to jeszcze nie znaczy…

– To wszystko przez George'a Paxtona – Janey nie dała siostrze dokończyć. – Zostałam wykorzystana. To ja podsunęłam mu pomysł, żeby wykupić Parador, a potem poszłam pod młotek z całą resztą.

Wbiła w Patty twarde spojrzenie, oczekując przyznania jej racji. Była zła; zwrócenie się do George'a o pomoc okazało się jej jedynym błędem. Gdyby Janey nie pokazała mu tego listu, nie zainteresowałby się firmą Comstocka, a jej dług nigdy nie wyszedłby na jaw, nawet gdyby go nie spłaciła. Spoglądając przez ramię na pusty boks, wyrzucała sobie głupotę, przez którą zaufała George'owi Paxtonowi. Gdyby była mądrzejsza, siedziałaby teraz tam, a nie tutaj i wszystko byłoby w porządku…

– Och, Janey – odezwała się Patty. – Zupełnie nie rozumiem, o czym ty mówisz. Czy to w ogóle ma związek?

– Oczywiście – burknęła Janey.

Do stolika podszedł kelner, lecz nie ten sam co poprzednio. Zamiast, jak oczekiwała Janey, przyjąć zamówienie, powiedział tylko:

– Przepraszam panie, ale muszę przestawić ten stolik – po czym odsunął ich stolik jeszcze dalej od boksów, jakby Janey i Patty były trędowate…

Siostry spojrzały po sobie.

– Porozmawiam z Wesleyem – oświadczyła Janey. Zaczęła wstawać zza stolika, spodziewając się, że przykuje uwagę całej sali, ale nikt nawet nie spojrzał w jej stronę. Wszystkie rozmowy nagle stały się głośniejsze, a ludzie zrobili się weselsi i wyprostowali się przy swoich stolikach, tak jak to się dzieje, kiedy zjawia się ktoś naprawdę sławny. Jedno spojrzenie w stronę drzwi wyjaśniło przyczynę tego poruszenia: do Dingo's zawitała Jenny Cadine, gwiazda filmowa.

Jeśli wierzyć plotkom, jej prawdziwe nazwisko brzmiało Jennifer Carrey. W wieku szesnastu lat Jennifer przybrała nazwisko aktorki z powieści Balzaka „Kuzynka Bietka". Dwa lata temu zdobyła Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę żeńską, choć skończyła dopiero trzydzieści lat. Była wysoka i miała włosy złote jak statuetka Akademii. Wkroczyła na salę ubrana w przepiękną marszczoną koszulę od Yves'a Saint Laurenta, która miała być przebojem nadchodzącej wiosny. Na ten widok Janey natychmiast pożałowała, że nie włożyła tweedowego kostiumu zamiast tej niezakrywającej praktycznie niczego plastikowej sukienki. Był to strój idealny do nocnego klubu, ale teraz, w pełnym świetle dnia, sprawiał tandetne wrażenie i zdradzał, jak bardzo Janey zależało na tym, żeby dobrze wypaść. Nagle całkowicie przestała się sobie podobać. Wszystko z nią było nie tak, od fryzury (miała, jak zawsze, długie proste blond włosy, tymczasem Jenny zmieniała uczesanie bardzo często: dziś olśniewała rudozłotą burzą idealnie równych pukli) aż po czerwoną szminkę, którą zdecydowała się zastąpić zniszczoną Pussy Pink.

Wesley z miną triumfatora prowadził Jenny do pustego boksu, usilnie unikając wzroku Janey. Nagle Janey zauważyła, że Jenny nosi różową szminkę i to w odcieniu niemal identycznym z jej ukochanym paryskim kolorem. Przyszedł jej do głowy zupełnie irracjonalny pomysł: będzie musiała zapytać Jenny, jak nazywa się ta szminka i gdzie można ją kupić. Pomyślała tak, bo nagle poczuła wielką ulgę, wiedząc już, dlaczego Wesley przyjął ją tak chłodno. Nie miało to związku z nią samą ani ze skandalem. Po prostu obiecał jej stolik sławnej aktorce…

Krok w krok za Jenny podążała kobieta w średnim wieku, niska, z usteczkami jak u ryby. Była to zapewne jej specjalistka od wizerunku. Obie usiadły w boksie. Szmer rozmów na sali przybrał na sile, wskazując na to, że goście ze wszystkich sił starają się nie zwracać uwagi na fakt, że jedzą lunch w tej samej restauracji co zdobywczyni Oscara.

Janey była szczęśliwa. Co za wspaniały sukces! Nagle wszystko powróciło do normy: jutro wiadomością dnia w kronikach towarzyskich będzie lunch Jenny Cadine w restauracji Dingo's.

Potem nastąpi lista znakomitych gości zauważonych w lokalu razem z nią: pan burmistrz, senator Mikę Matthews… Janey uśmiechnęła się do Patty. Z pewnością nie zabraknie też wzmianki o niej…

Wesley osobiście przyjął zamówienie od Jenny i jej towarzyszki. Widząc, jak pochyla się nisko nad ich stołem, wskazując jakieś specjały figurujące w dzisiejszym menu, Janey momentalnie straciła dobry humor. Jej nigdy nie traktowano tutaj w taki sposób, chociaż przez długie miesiące była stałym klientem sadzanym na najlepszych miejscach. Aż zagotowała się z wściekłości: z jakiej racji musi ustępować takim ludziom jak Jenny Cadine? Zerkała na nią kątem oka i doszła do wniosku, że nie ustępuje jej urodą; większość ludzi powiedziałaby nawet, że jest wręcz odwrotnie. Jenny była olśniewająca tylko na pierwszy rzut oka. Kto przyjrzał się jej bliżej, musiał zauważyć, że twarz gwiazdy jest w gruncie rzeczy nieco asymetryczna, a nos krzywy i odrobinę za długi… Janey spojrzała na Jenny ponownie. Oscarowa dama rozkładała właśnie serwetkę, przesuwając szybkim spojrzeniem po tłumie gości. Minę miała co najmniej królewską. Janey doznała olśnienia: ona także może zostać gwiazdą filmową! Producentka? Co za głupota! Producentka nie zbiera laurów. A Janey w głębi serca zawsze chciała, by ludzie ją szanowali, by we wszystkich restauracjach zajmowała tylko najlepsze stoliki i wszędzie była gwiazdą, niekwestionowaną gwiazdą…

I wtedy wydarzyło się coś strasznego.

Towarzyszka Jenny Cadine, jej specjalistka od wizerunku, od dłuższej chwili rozglądała się po sali, raz po raz otwierając swoje usteczka zupełnie jak akwariowy gupik szukający pożywienia. Naraz dostrzegła Janey i jej twarz stężała. Szepnęła coś Jenny na ucho. Jenny zerknęła w stronę Janey, a w jej oczach błysnęło zrozumienie. Skinęła kilka razy głową, po czym obie wstały od stolika, zabrały swoje rzeczy i wyszły z sali.

Zapadła pełna konsternacji cisza. Jak to się zdarza w takich sytuacjach, ktoś jednak dalej rozmawiał i na całe nieszczęście dla Janey i Patty była to kobieta siedząca stolik dalej. Nie mówiła na tyle głośno, żeby słyszeli ją wszyscy, ale do nich dwóch dotarło każde jej słowo. Nie oszczędzono im niczego.

– … zobaczyła tu te dwie siostrzyczki Wilcox. Obie to znane skandalistki. Janey, tę starszą, nazywają modelową prostytutką, a młodsza, Patty, była żoną rockmana, co to zrobił dziecko jakiejś piosenkarce. Do tego ta Patty trafiła niedawno za kratki.

– Idziemy stąd – powiedziała Patty, rzucając serwetkę na stół Janey kręciło się w głowie. Dopóki Jenny Cadine nie wyszła czuła, że jest tutaj tolerowana; teraz w całej sali powiało wrogością i nikt nie krył pogardy dla niej. Wbiła wzrok w blat stołu, powstrzymując łzy. Zacisnęła zęby, mówiąc sobie, że musi to znieść. Są przecież ludzie, którzy wychodzili cało z gorszych opresji…

– Janey… – siostra ponagliła ją łagodnie.

– Jeśli mnie tutaj zostawisz, to umrę – jęknęła Janey.

Kelner przyniósł zamówione sałatki. Chłodny wyraz jego twarzy mówił wszystko.