Выбрать главу

– Cześć, skarbie – rzuciła wesoło. – Jak się masz?

– Dobrze – odparła Patty apatycznie.

– Brałaś tabletki? – zapytała Janey. – Pamiętaj, najwyżej trzy dziennie…

– Pamiętam. Dlaczego masz tyle tapety na twarzy?

– Miałam dziś sesję – wyjaśniła Janey takim tonem, jakby odpowiadała małemu dziecku. – Dla Victoria's Secret.

– I jak było? – chciała wiedzieć Patty.

– Jak zwykle. – Janey westchnęła. – Nuda. – Patty uśmiechnęła się słabo. Janey mówiła dalej: – Nie przeszkadza ci, że Mimi zje z nami?

– Nie. Nic mi nie przeszkadza.

– To dobrze. – Janey rozwinęła serwetkę i położyła ją na kolanach. – Wiesz, Mimi zna się na skandalach. Ma spore doświadczenie. Dwa razy pisali o niej w „Star"…

– Tak? – zainteresowała się Patty. – Z powodu?

– Nic takiego, randki z aktorami… Raz nawet trafiła na okładkę, kiedy umówiła się z księciem Karolem. «

– Kłamiesz jak z nut. – Mimi usiadła obok nich na ławie, z drugiej strony Patty. Nachyliła się do Janey i zapytała, ignorując Patty jak starego, głuchego dziadka:

– Jak się dziś czuje?

– Chyba lepiej – odparła Janey.

– Jakieś nowe wieści o Diggerze?

– Jeszcze nie.

– Świetnie. Niczego nie przegapiłam.

Do stolika podszedł kelner.

– Poproszę kieliszek szampana i kawior – powiedziała Janey.

– Kawior? – zdziwiła się Patty.

– Też go spróbuj. Od razu poczujesz się lepiej – poradziła jej Janey.

– Proszę podać kawior tej pani – odezwała się Mimi. – Albo nie: dla trzech osób. Zaraz, jestem porządnie głodna. Niech będzie pięć porcji…

– Pięć porcji kawioru, służę. – Kelner się skłonił.

– A do tego… butelka veuve clicquot? – Mimi spojrzała na Janey.

– W ciągu dnia? Może być. – Janey wzruszyła ramionami. Nigdy nie przepadała za szampanem tak jak Mimi, ale przez ostatnie trzy miesiące stała się koneserką.

– Kto za to zapłaci? – zapytała Patty.

– Digger, kochanie. – Mimi poklepała ją po dłoni. – To pierwsza lekcja dla ciebie: facet zdradza, facet płaci. I to słono.

Kelner przyniósł butelkę i wiaderko z lodem.

– Trzy kieliszki? – Spojrzał na Patty z powątpiewaniem.

– Wystarczą dwa – zdecydowała Janey. – Szampan może jej zaszkodzić…

– Powiedz mi teraz, Patty – chciała wiedzieć Mimi – co powiedział Digger?

– Że tego nie zrobił. – Patty powiodła wzrokiem od Janey do Mimi.

– To było do przewidzenia. – Janey spojrzała na Mimi. – Ale jak się tłumaczył?

– Powiedział, że włóczyła się za nim. W jego pokoju podobno była impreza, ale on tam nie nocował. Wziął klucz Winky'ego – to ich perkusista – i poszedł do jego pokoju, a Winky spał z tą… z tą…

– Zdzirą? – Mimi kiwnęła głową. – I na pewno ten cały Winky potwierdził, że tak właśnie było. Jak można tak się kimś wyręczać? Co za drań!

– Digger powiedział, że jej chodzi tylko o rozgłos. – Patty patrzyła na Janey. – Że chce zrobić karierę.

– Posłuchaj, kochana – powiedziała Janey. – Wiesz, co musisz zrobić?

– Nie – szepnęła Patty. – Nie wiem. Cały mój świat legł w gruzach.

– Takie rzeczy czasami się zdarzają – pocieszyła ją Mimi.

– Musisz go zostawić – oświadczyła Janey.

– Nie mogę tego zrobić – zaprotestowała Patty.

– Kiedy facet raz zacznie zdradzać, to nie przestanie tak łatwo – ostrzegła ją Mimi.

– Skąd wiesz, ile dziewczyn miał na boku oprócz tej jednej? – zapytała Janey.

– Powiedział, że nigdy… – Patty jęknęła bezradnie.

– Myśl rozsądnie, Patty. On się nie przyzna. Na pewno wciąż cię kocha i rozumie, że popełnił wielki błąd. Ale dziewczyna jest w ciąży! Urodzi dziecko! Dziecko, które powinno być twoje – zakończyła Janey triumfalnie i opadła na ławę.

– Nie tak brutalnie, Janey. – Mimi pociągnęła łyk szampana.

– Trzeba uświadomić jej prawdę – rzekła twardo Janey. – Nie można inaczej.

– A jeśli to nie jego dziecko? – spytała Patty. W normalnych okolicznościach opowiadanie ojej problemach z płodnością wywołałoby u niej histerię. Ale odkąd zaczęła brać te cudowne tabletki od Mimi, przestała się tym przejmować…

– Nawet gdyby tak było, Digger musi odejść – powiedziała z naciskiem Janey. – Skąd wiesz, że coś takiego się nie powtórzy? – Ja mogę znosić podłych mężczyzn, pomyślała, ale nie pozwolę krzywdzić siostry.

Mniej więcej po godzinie Patty odprowadziła Janey i Mimi do ich samochodów. Obie były już dość mocno wstawione. Patty zdała sobie sprawę, że choć to ona miała kłopoty, Janey znów wystąpiła dziś w roli gwiazdy. Powinna być zła na siostrę, ale nie potrafiła się gniewać. To te tabletki… Jak one na nie mówiły? Fikołki. Jeden mały fikołek i wszystko gra…

– Posłuchaj, Patty – Janey była poważna – Mimi mnie zabierze, a ty pojedziesz moim samochodem.

– Zamówię sobie taksówkę – zaprotestowała Patty.

– Wykluczone – skarciła ją Mimi. – Nie jeździ się komunikacją publiczną, kiedy można skorzystać z prywatnego wozu.

– Nie martw się, to darmowa limuzyna od Victoria's Secret – uspokoiła siostrę Janey. Podeszła do samochodu i zagadnęła kierowcę: – Czy może pan odwieźć moją siostrę do domu?

Spojrzał na nią ze złością. Przypomniała sobie swoje wcześniejsze zachowanie i pomyślała, że powinna dać mu napiwek. Pięć czy dziesięć dolarów, zastanawiała się, otwierając portfel.

Ostatecznie zdecydowała, że wystarczy pięć.

Oczy kierowcy mówiły wiele. Przyjął banknot i nieznacznie skłonił głowę.

– Dziękuję – powiedziała.

– To ja dziękuję – odparł ironicznie. ',

Limuzyna ruszyła.

– Biedna dziewczyna – westchnęła Mimi.

– Nigdy nie przypuszczałam, że spotka ją coś takiego – rzekła Janey. – To wyglądało na prawdziwą miłość. – Potrząsnęła głową. – Okazuje się, że żadnemu facetowi nie można ufać…

– To okropne, prawda? – zauważyła Mimi. – Muhammadzie – zwróciła się do kierowcy – jak uważasz: czy prawdziwa miłość może oprzeć się pokusom tego świata?

– Z przykrością muszę stwierdzić, że nie, proszę pani – odparł kierowca.

Mimi pogładziła dłoń Janey.

– W każdym razie milo, że się spotkałyśmy. Zawsze dobrze się razem bawimy.

– To prawda – przyznała Janey.

– Nie uważasz, że byłyśmy dla niej zbyt ostre? – zaczęła Mimi, lecz nagle przerwała, zakrywając dłonią usta: – Zapomniałam ci powiedzieć! Wiem od Mauve, że Comstock kupuje apartament na Park Avenue 795. Za dziesięć milionów!

– Żartujesz? – Janey okazała należyte zdziwienie.

– Moja kochana. – Mimi chytrze przeszła do kolejnej sprawy. – Masz jeszcze swoje stare mieszkanie?

– To na Sześćdziesiątej Siódmej?

– Czy Zizi mógłby tam zamieszkać?

Na dźwięk tego imienia Janey skrzywiła się lekko, jakby nagle zabolał ją ząb. Mimi tak rzadko wspominała o Zizim, że miała już nadzieję, że płomienny romans zdążył się wypalić. Ale widocznie tak się nie stało, skoro Mimi sama szuka dla niego mieszkania. Janey wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego Zizi wybrał Mimi, a nie ją. Wspomnienie o tym działało jej na nerwy. Nie miała najmniejszej ochoty udostępniać im swojego mieszkania, żeby mieli gdzie się spotykać. Z drugiej strony odmowa oznaczała koniec przyjaźni z Mimi.

– Nie ma sprawy – odparła – ale chciałam wynająć to mieszkanie.

– Zizi ma pieniądze – zapewniła ją Mimi.