Выбрать главу

Ktoś szybko zmienił temat, wspominając górską wycieczkę podczas wspólnej podróży do Indii w zeszłym roku.

Janey nie mogła słuchać tej rozmowy. Szczerze nie znosiła wszelkich sportów i nigdy nie była w Indiach. Ukradkiem rzuciła okiem na zegarek; było dopiero wpół do dziesiątej. Co za dziwaczna zbieranina, pomyślała. Ktoś, kto ich nie zna, nigdy nie zgadnie, kto tu jest czyim mężem, kto czyją żoną. Między małżonkami zasiadającymi przy tym stole nie istniała żadna głębsza więź. Wyglądali jak nastolatki bawiące się w dorosłych…

– Co robimy w tym roku? – zapytała Carolina.

– Obstaję przy swoim: wsiadamy do naszych ferrari i śmigamy do Montany pościgać się – powiedział Mark.

– Masz ferrari, prawda, Rose?

– Mam coś lepszego – odparł Selden. – Jaguara XK 120.

– Ile wyciągnie?

Selden wzruszył ramionami.

– Sto sześćdziesiąt, sto dziewięćdziesiąt?

– To nałykasz się naszych spalin – podsumowała Dodo.

– Dlaczego akurat do Montany? – Janey zapragnęła włączyć się wreszcie do rozmowy.

– Bo tam nie ma ograniczeń prędkości? – W głosie Caroliny zabrzmiało szyderstwo, ale było ono akurat na tyle subtelne, aby nie zauważyli go mężczyźni.

– Jesteś tylko modelką, Janey? – zapytała Dodo i natychmiast, jakby się przestraszyła, że strzeliła gafę, dodała: – Bo wiele top-modelek ma też inne zajęcia, prawda? Ta elegancka dziewczyna, ta z idealnie piękną twarzą… Jak ona się nazywa? – zwróciła się do Caroliny.

– Christy Turlington – podpowiedziała przyjaciółka. – Prowadzi własną spółkę, firmuje linię odzieżową… Chyba nawet kręci filmy wideo z ćwiczeniami jogi.

– No właśnie, Janey – odezwał się Paul, wlepiając w nią zapite oczka. – Opowiedz nam wszystko o sobie.

Nagle Janey znalazła się w centrum uwagi. Poczuła narastającą panikę; kręciło jej się głowie i miała duszności. Kompletnie zdrętwiała i nawet strój, na którym opierała poczucie własnej tożsamości, nie mógł jej pomóc. Jeżeli teraz nic nie powie, wyjdzie na idiotkę. Prędzej mnie szlag trafi, pomyślała, niż dam wam tę satysfakcję…

Popiła wina z kieliszka.

– Zajmuję się produkcją filmów – oświadczyła bez zmrużenia oka.

– Tak? – Dodo była pod wrażeniem.

– Nad czym teraz pracujesz? – Carolina wyjęła papierosa z torebki.

– Nie pal, bardzo cię proszę – powiedział Paul.

– Pocałuj mnie w dupę – zaproponowała, zapalając.

– W zeszłym roku napisałam scenariusz – Janey nie po raz pierwszy przekonała się, że najtrudniejsze jest pierwsze kłamstwo – i teraz będę go realizować.

Wypiła kolejny łyk wina. Nie śmiała spojrzeć na Seldena, widziała tylko kątem oka, że jego twarz wyraża kompletne zaskoczenie, jakby nie mógł uwierzyć, że jego żona jest zdolna do takiego oszustwa. Ale co miała robić?

– O czym jest twój scenariusz? – zapytała Carolina.

– O modelce, którą wszyscy chcą wykorzystać – oznajmiła Janey.

– Historia stara jak świat – mruknął Selden lekceważąco.

– Selden się gniewa, bo nic o tym nie wiedział – wyjaśniła Janey Carolinie i Dodo. Odwróciła się do męża: – Nie powiedziałam ci, kochanie, bo to miała być niespodzianka. Myślałeś, że na czym spędzam popołudnia?

Ostatnie pytanie wywołało salwy śmiechu.

– Chyba nie sądziłeś, że twoja żona całe popołudnia spędza w sklepie? – Dodo zachichotała.

– Ja w ogóle nie wiem, czym wy się zajmujecie – skwitował Selden i szybko zmieniając temat, zapytał Rossa: – Jak tam dziadek?

„Dziadkiem" nazywali Victora Matricka, posuniętego już w latach dyrektora koncernu Splatch Verner.

– Wariuje na starość – odpowiedział Ross.

– Podobno kupił samolot – dodał Mark.

– Samolot? – Paul zaśmiał się drwiąco. – Masz nieścisłe informacje. Kupił jumbo jeta, Boeinga 727…

– Czy któryś z was wie, co się naprawdę dzieje z tymi wszystkimi wpływami? – zapytał Selden.

Dodo, siedząca z drugiej strony Seldena, nachyliła się do Janey przed samym jego nosem.

– Wiesz, ja też byłam modelką – szepnęła.

– Naprawdę? – Janey udała zainteresowaną.

– Przez dwa miesiące – zadrwiła Carolina. – A ja przez cały rok.

– Halo? Mylisz się, moja droga – oznajmiła Dodo. – Przez dwa lata reklamowałam kostiumy kąpielowe Tropicana.

– Nieważne. Okropny zawód – rzekła Carolina.

– Nie wiem, jak ty to znosisz – zawtórowała jej Dodo. – To takie nudne. No i każdy fotograf przystawia się do ciebie…

– Macie rację – przyznała Janey. – To okropny zawód. Ale wiecie, co jest najdziwniejsze? – Upiła wina z kieliszka. – Prawie każda ładna dziewczyna, jaką w życiu poznałam, była kiedyś modelką albo chciała nią zostać.

– No cóż – powiedziała Janey z przekąsem, kiedy już siedzieli w samochodzie. – Ta córeczka sąsiadów była miła.

– Wszyscy byli mili. To świetni ludzie – powiedział Selden.

Janey żachnęła się. Nie wiedząc czemu, poczuła nagły gniew.

Kłótnia wisiała w powietrzu.

– Constance była słodka jak zawsze – powiedziała – ale chyba coś z nią nie tak. Może ma zaburzenia pokarmowe?

– To bardzo ciekawa osoba, trzeba tylko spróbować z nią porozmawiać – rzekł Selden.

– Aha. Jasne… – Janey wbiła wzrok w okno. Ciekawe, kiedy zaczną się kłócić. Jeśli zdążą dojechać do domu, być może wszystko rozejdzie się po kościach.

Selden uznał tę zdawkową odpowiedź za ustępstwo.

– Dodo, żona Marka, to dusza towarzystwa.

– Racja – przyznała Janey bez entuzjazmu – za to nie umie gotować. Myślisz, że od surowej jagnięciny można się rozchorować?

– Robi świetną karierę – ciągnął Selden. – To jedna z najlepszych dziennikarek.

Nie mógł zrozumieć, czemu Janey nie odnalazła się w tym gronie. Jego pierwsza żona, Sheila, miała mnóstwo przyjaciółek i nigdy najmniejszych problemów w kontaktach z żonami jego znajomych z pracy.

– Prawdę mówiąc – rzekł, rozluźniając krawat – to żadnej z nich nie pozwoliłaś się dziś do siebie zbliżyć.

– Ja? – Janey odwróciła się do niego z wyrazem zdumienia na twarzy. Ale głupi ci mężczyźni! – To one od samego początku mnie znienawidziły. Widziałeś, jak ta Dodo na mnie spojrzała, kiedy przyszliśmy? A nie słyszałeś, co wygadywały o modelkach?

– Może to przez tę sukienkę! – wybuchnął Selden. Stało się. Powiedział to na głos. Zapewne był to błąd, ale przynajmniej nareszcie mu ulżyło…

Janey potrząsnęła głową z niesmakiem.

– Twoim kolegom się podobała – zauważyła cierpko.

Tego już za wiele, pomyślał. Skąd te ciągłe kłótnie? Za każdym razem, kiedy próbował z nią kulturalnie porozmawiać, kończyło się bezsensowną szarpaniną, do złudzenia przypominającą ich pierwszą rozmowę na bankiecie u Mimi Kilroy. Do tej pory uważał, że były to tylko uwodzicielskie zaczepki, kokieteryjna gadka, która miała skończyć się łóżkiem, teraz jednak zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem jej wrogość już wtedy nie była sygnałem poważnej różnicy poglądów i wartości. I do tego to kłamstwo o produkowaniu filmów…

– Wydaje mi się, że musimy porozmawiać – oświadczył.

– Tak? – zadrwiła. – A o czym? Może uważasz, że miałam siedzieć cicho i znosić tę ich bezczelność?

– Dobrze – odpowiedział – na ich zachowanie nie mam wpływu. Ale dlaczego im naplotłaś, że produkujesz filmy?

– A dlaczego nie? – W jej oczach błysnął ogień.

– Bo to nieprawda – niemalże krzyknął.

Kiedy Selden tracił cierpliwość, Janey zwykle już miała go w garści. Tak było i tym razem. Założyła ręce na piersi i powiedziała zimno: